Doradzcie

napisał/a: Lumberjack 2009-01-12 19:28
Witam
Pisze z pewny problemem, być może problemami. Chciałbym uzyskać poradę na temat mojego związku. Mój związek z kobietą trwa już ponad cztery lata. Na początku wszystko układało się bardzo dobrze. Byliśmy szczęśliwi. Kochaliśmy się. To było widać. Spotykaliśmy się prawie każdego dnia. Tak było przez ponad rok. Później wydarzyły się pewne niespodziewane okoliczności, śmierć jej ojca, alkoholika (jej mama zmarła 4 lata wcześniej miała chorobę psychiczną, popełniła samobójstwo). Spodziewała się jego śmierci, mówiła, że to tylko kwestia czasu. Została sama w domu. Nie ma rodzeństwa, ani dziadków. Po tym wydarzeniu załamała się, rozchorowała się na depresje. Pomagałem jej jak tylko mogłem. Byłem przy niej w najgorszych chwilach. Chwilach płaczu, złości i krzyku. Taka sytuacja trwała ponad pół roku, ale niestety choroba depresji pozostała. Jakoś przetrwaliśmy te złe chwile, uspokoiła się po tym czasie. Później zaczeły się problemy miedzy nami. Była cały czas smutna. Ciągle jej było źle. Nic nie mogłem na to poradzić. Wiem że za mało się starałem, aby było dobrze miedzy nami. Zaczeła mieć do mnie pretensje o to jak się ubieram, jakie mam uczesanie, jak tańczę na zabawie o drobiazgi. Końcu wolała wyjść ze znajomymi bezemnie. Do naszego związku wkradła się rutyna. Przymykałem oczy na jej zachowanie. Uznałem to za objawy poprzednich traumatycznych wydażeń. W końcu zaczeły przeszkadzać jej moje cechy charakteru. Jestem trochę zbyt spokojny i niezbyt asertywny. Wielokrotnie mówiła, że nie będzie w stanie zaakceptować moich wad, że nie okazuje emocji, że jestem taki opanowany. Zaczęło ją to drażnić i denerwować. Większość naszych kłótni i sprzeczek była powodem mojego charakteru. Rozmawiałem z nią temat moich wad. Twierdzi, że tego nie zaakceptuje ale to nie jest problem jej zdaniem. Nasze życie seksualne popsuło się całkowicie przestało jej dawać przyjemność. Fakt że miałem i mam pewne problemy tej natury. Zakładam że to również w znaczący sposób przyczyniło się do pogorszenia relacji między nami. Doszło do tego że nie chce mnie trzymać za rękę na ulicy. A o pocałunkach nawet nie ma mowy. Nie wiem czy to miłość wygasła miedzy nami i czy w ogóle była miłość. Może jestem jej tylko potrzebny, do towarzystwa, aby nie była sama. Chociaż twierdzi że mnie kocha. To jest dla mnie nie zrozumiała. Mówi że mnie kocha ale nie zaakceptuje moich wad. Wydaje mi się to sprzeczne. Później zaczeła oskarżać mnie o zdradę. Poznałem kobietę z którą jeździłem na uczelnie.. Faktem jest że kontaktowaliśmy się ze sobą drogą emaliową. Typowe listy typu „co słychać” Ale nic poza tym. Przestała mi ufać i powiedziała, że nigdy mi tego nie wybaczy. Nic nas nie łączyło poza relacjami koleżeńskimi. Ostatnio zaczeła wizyty u psychologa i psychiatry. Lekarz stwierdził głęboką depresje. Ja też się trochę załamałem. Jej stanem, ale również tym że mnie nie akceptuje i nie zaakceptuje. Że ją denerwuje. Mówiła wielokrotnie że nie daje jej poczucia bezpieczeństwa, że nasz związek nie ma sensu. Ale byłem przy niej cały czas. W najgorszych chwilach. Wiem, że jej zachowanie częściowo może być wynikiem depresji, ale czy tylko. Wcześniej już próbowaliśmy naprawy związku starałem się zmienić, być bardziej asertywnym, a ona bardziej spokojna i opanowana. Nie wiem co mam robić dalej z naszym związkiem. To dla mnie dość trudna sytuacja.
napisał/a: ~gość 2009-01-12 23:48
Ciężko ci coś doradzić z jednej strony

Lumberjack napisal(a):Może jestem jej tylko potrzebny, do towarzystwa, aby nie była sama.


Może coś w tym jest, potrzebowała cie jak miała ciężkie chwile, często tak jest, jesteś potrzebny jak jest źle a jak jest dobrze to juz nie ... chociaż ciężko to ocenić tyle przeszła ...

Z drugiej strony to tez masz prawo do szczęścia, kurde podziwiam bardzo jej pomagałeś i nie przestraszyłeś się ... ale ile można czekać na szczęście ??

Cztery lata to dużo, pewnie myślisz o niej poważnie, może jakiś ślub czy cuś ... tylko czy w obecnej sytuacji coś z tego będzie, kiedy ona sie pozbiera ? może przyzwyczaiła sie do tego że ma ciebie na każde zawołanie i zawsze może odwołać sie do "depresji" ??
Pewnie można powiedzieć że nie ma łatwo ale ty tez chciałbyś sobie normalnie pożyć no nie ?
Boje sie że ta depresja i ciebie pochłonie i to jest najgorsze, a więcej to pewnie sorrow coś ci doradzi bo ja więcej nie powiem, pozdrawiam
napisał/a: kociak2 2009-01-13 00:33
problemy w domu, brak odpowiednich rodzicow w przeszlosci przyczynily sie do tego, ze stale potrzrebuje czuc sie kochana, bo rzadko to doznawala. To rowniez doprowadzilo do depresji i dlatego tak a nie inaczej sie zachowuje. Naprawde Ci wspolczuje, wydaje mi sie ze ona nie chce Ciebie stracic, bo znow bylaby sama. okazales jej milosc w kazdych najtruniejszych chwilach, a teraz ona potrzebuje Ciebie wiecej i wiecej... Widac, ze ja kochasz. Jedyna pomoc dla niej w tej chwili to lekarz.
napisał/a: Lumberjack 2009-01-13 12:59
Problemów w domu miała bardzo dużo. Praktycznie cały dom był na jej głowie od 14 roku życia. Musiała szybko dorosnąć i spoważnieć. Można napisać że jest nawet zbyt poważna niż być powinna. Wszystko "bierze na serio" w dodatku wyolbrzymiając problemy (przykład koleżanki z którą jeździłem). Jej reakcja była tak wzniosła i emocjonalna że zostałem spoliczkowany. Zastanawiam się czy to miłość z jej strony. Wielokrotnie mówiła że nasz związek nie ma sensu, że nie będzie potrafiła zaakceptować moich wad. Tak naprawdę to nie wiem czy problem wynika tylko z jej choroby. Boje się że w końcu ja się załamie i będę miał dość takiej sytuacji. Też chciałbym, aby było dobrze. Ale nie wiem co mam robić. Ostatecznie ludzie wiążą się ze sobą, aby być szczęśliwi. Ona nie potrafi się cieszyć z drobiazgów. Wszędzie dostrzega „minusy”. Wszyscy chcą dla niej źle. Wiem, że to nie jej wina, że odbiera sytuacje w ten sposób biorąc pod uwagę to co przeszła. Depresja to poważna choroba. Jest wyleczalna po długiej terapii, ale czy całkowicie. Często powraca. Nie wiem, kiedy się pozbiera. Szczerze pisząc boje się o nią i o siebie. Jak to będzie później. Kiedy dojdą inne problemy, poważniejsze.
napisał/a: ~gość 2009-01-13 19:45
Też tak myślę że jak taka sytuacja będzie dłużej trwała to staniesz się taki jak ona, każdy w końcu pęknie, po części zaczynam mysleć że na dłużej nie dasz tak rady pociągnąć, pytanie czy ona chce się zmienić, czy jej tak wygodnie, jak tak dalej pójdzie to sam będziesz musiał na terapię chodzić.
napisał/a: Lumberjack 2009-01-15 11:31
W takim razie co mi możecie zaproponować? Jak Wy to widzicie? Chciałbym usłyszeć Wasze zdanie na ten temat? Z góry dziekuje.
napisał/a: Martwy 2009-01-15 11:49
Ech, Lumberjack, tu trzeba fachowca... i to moim zdaniem najpierw psychiatry, a dopiero potem psychologa.
Depresja ma różne oblicza.
Wcześniej była załamana, przybita, smutna, teraz przeniosło się na relacje między wami, jest rozdrażniona.
Trzeba sobie to powiedzieć wprost - to choroba. Szczęście w nieszczęściu że ta akurat jest z tych które można w miarę skutecznie leczyć...
napisał/a: ~gość 2009-01-15 11:55
Moim zdaniem powinieneś poczekać, aż wyleczy sie z tej depresji. Wcześniej nie chodziła z tym do lekarza??
Dopiero jak będzie całkowicei zdrowa będziesz mógł obiektywnie stwierdzić jak jest między wami, jaka ona jest.

Teraz jest w takim stanie, że na pewno nie wie sama czego chce. Jeżeli ją kochasz, to poczekaj z decyzją do wyleczenia. Wtedy wszystko się okaże.
napisał/a: Fila 2009-01-15 15:56
Lumberjack, trzymaj się i bądź silny- jeszcze trochę. Twoja dziewczyna jest chora, nie potrafi spojrzeć na świat obiektywnie. Nic, co ma- nawet Ty- nie sprawiasz jej radości, ale to dlatego, że traktuje Cię jako część siebie, siebie, której też nie akceptuje. To dobrze, że się leczy. Jeśli pamiętasz ją inną, to znaczy, że wszystko może wrócić do normy!