Dlaczego tak jest???

napisał/a: dziwactwo 2008-09-23 19:41
Siema all!

Mam 22 lata. Jestem w związku z dziewczyną 3 lata. Wiadoma rzecz, że raz lepiej a raz gorzej bywa. Nie będę się rozpisywał, bo wszyscy wiecie jak to jest. Całe dzieciństwo i okres dorastania (do 19 roku) byłem raczej odpychający. Później wziąłem się za siebie (siłownia, dieta) no i człowiek wygląda jako tako;] Wtedy poznałem panią X. Wiadomo miłość od pierwszego wejrzenia, motylki w brzuchu te sprawy. Powiedzmy tak, ona była tą „doświadczoną” w naszym związku a ja dopiero zdobywałem przy niej nowe doświadczenia pierwsze pocałunki, pierwszy seks itd. Teraz do sedna. Chodzi o to, że od dłuższego czasu mam jakieś dziwne myśli typu: jakby było z inną? Nie wiem o co chodzi z tym wszystkim, bo kocham moją dziewczynę, wiem, że ona mnie też, bo pokochała mnie przecież takiego jakim byłem (gdy się poznaliśmy byłem w początkowej fazie nazwijmy to „upiększania zewnętrznego siebie”). Mam tylko takiego jednego prawdziwego przyjaciela, takiego któremu można zaufać, więc wiadomo, pierwsze co uderzyłem do niego by pogadać. Wg niego to co się teraz dzieje u mnie to brak ogólno zwanego „wyszumienia się w okresie młodzieńczym”. Zdrady i wszystkiego co z nią związane się brzydze, więc to nie wchodzi w grę , z resztą tu nie nic do gadania, bo ja kocham moją X. No właśnie… kocham ją, jestem przeciwnikiem zdrad, ale czy sam fakt, że myślę jakby było z inną nie jest formą zdrady? Wszak nie koncentruje całej swej uwagi na mojej X, tylko na wyuzdanych, wyidealizowanych, często nawet i wymyślonych dziewczynach. Nienawidzę się, za to zamieszanie w mojej głowie:/ Obiecywałem jej przecież pełne oddanie, a co ja teraz robię? Stąd też nick… chociaż myślę, że „dziwactwo” to w moim przypadku łagodna forma wyrażenia tego co o sobie myślę:(
Wiadoma sprawa, że niby wyjścia są 2: odejść i szaleć lub ogarnąć się i być z X. Ale czy odejście od kobiety, „wyszalenie się” sprawi, że poczuję się lepiej? Wątpię… Czy będę czuł się „lepszy” też raczej nie. Więc dlaczego ja tak się zachowuje jak się zachowuje? :( Dlaczego mam takie „dylematy”?
Staram się jak mogę i trwam w drodze nr 2. Zawsze gdy mam chwilę zwątpienia, powtarzam sobie za co kocham moją X. Na razie pomaga, ale czy to ma sens na dłuższą metę? Dlaczego nie potrafię się oddać tak w 120% jak było z początku? Dlaczego nie może być tak jak na początku?
Nigdy bym nie przypuszczał, że do takiej sytuacji dojdzie… Zawsze myślałem, że jak raz się zakocham to już wiadomo ślub, dzieci, domek, koniecznie szczeniak labrador i kurde śniadania a la te z reklamy almette… Ale ja praktycznie niszcze te wizje już w zarodku, przez swój chory umysł…. Bo czym jest okres 3 lat w perspektywie całego życia?
Był ktoś w podobnej sytuacji lub miał podobne dylematy co ja?
Będę wdzięczny za każdą odpowiedź!
Pozdrawiam.
napisał/a: sorrow 2008-09-24 07:15
Zacznę od tego, że to "wyszalenie się" to mit. Tak sobie uzasadniają właśnie seks bez miłości ludzie, żeby mieć czyste sumienie, albo ci, którzy właśnie zdradzili, ale to nie ich wina, tylko tego, że się nie wyszaleli. W założeniu jeśli dobrze rozumiem ma to oznaczać jakiś okres zabaw na całego (włączając w to kontakty z innymi kobietami), który po pewnym czasie się kończy, bo człowiek ma dość i jest gotowy do dojrzałego i odpowiedzialnego życia. Założenie jest całkowicie błędne. Okres młodości jest najlepszym czasem, żeby kształtować siebie w kierunku, którym mamy podążać całe życie. Ty związałeś się teraz z kobietą i jak widzę w miarę poważnie do tego związku podchodzisz - to forma przygotowania do całego życia. Teraz się uczysz jak być odpowiedzialnym, jak nie dawać się pokusom, itd. "Szalenie" ten okres ci zabiera... jest całkowicie zmarnowany z punktu widzenia reszty życia. Co więcej... przyzwyczaja cię do pewnego sposobu spędzania życia. Nie dość, że nie następuje ten koniec "wyszalenia się", to jeszcze będzie ci tego brakowało, kiedy będziesz miał stworzyć stały związek.

Twoje myśli są jak najbardziej normalne, więc twój nick nie pasuje :). Trzy lata to wystarczająco dużo, żeby motylki zniknęły. Teraz po prostu natura przestała ci pomagać, chemia się ulotniła... teraz czas na to, żebyś kochał ją świadomie. A jak jest z innymi kobietami? To twoja ciekawość... całkowicie ludzka cecha. Piszesz tak o tej poprawie wizerunku zewnętrznego, że wydaje mi się jeszcze, że chcesz w pewien sposób "potwierdzić" powodzenie u płci zewnętrznej. Może brakuje ci po prostu niektórych rzeczy w obecnym związku, ale zamiast szukać tego na zewnątrz lepiej porozmawiać z dziewczyną na ten temat. Widzisz... wszystko zależy od tego jakie masz plany na swoje życie. Pewnie, że mógłbyś odejść i przez kolejne trzy lata mieć kilka(naście, dziesiąt) kobiet. Ale... jakie to ma znaczenie dla reszty twojego życia? A jakby ich nie było, to rzeczywiście twoje życie straciłoby na blasku? Byłbyś nieszczęśliwy? Ja ci powiem, że wręcz odwrotnie... blask to życie mogłoby stracić, jeśli odszedłbyś teraz od dziewczyny, którą kochasz. Ludzie różnie podchodzą do tych tematów, ale każdy musi podjąć decyzję za siebie, a potem ewentualnie zmierzyć się z problemami, w które wpadł. Tak będzie i w twoim przypadku :). Na razie dobrze ci idzie, a wątpliwości ma każdy, więc się nie przejmuj!
napisał/a: ~gość 2008-09-24 10:19
Nie wiem, jak do tego faceci podchodzą, bo nie jestem jednym z nich :P ale skąd wiesz, że po paru latach takiego szaleństwa nie czuł byś do siebie odrazy, że "moczyłeś" w tysiącu panienkach? Ja myślę, że lepiej będąc w dość poważnym związku, nie pchać się w "wyszalenie", bo to jest tak jak z ptaszkami z bajki o złotej klatce, dopóki się czegoś nie zasmakuje, to nie wie się co się traci, więc nie tęskni się tak do tego. Czyli tak jak sorrow napisał, w przyszłości mogłoby Ci tego szalenstwa znowu za pare lat zabraknąć i co wtedy? Lepiej nie zaczynać. Ja też miałam taki okres w poprzednim związku, że chciałam się wysaleć, związek się skończył i kto wie, co teraz bym robiła, gdybym praktycznie od razu nie związała się na nowo. Ale nie żałuję, jestem szczęśliwa :)
napisał/a: dziwactwo 2008-09-24 13:19
Dziękuję Wam Za odpowiedź :)
Myślałem, że nikt nie jest w stanie pojąć mojego chorego umysłu, i że nikt nie odpisze a tu takie miłe zaskoczenie z samego rana:)
Dopiero co się wynurzyłem z łóżka bo do późnej nocy "przerabiałem" to forum:]
W oczy niewątpliwie rzucasz się Ty Sorrow. Stary nie wiem skąd u ludzi bierze się taka wiedza a la 200 letni japoński mędrzec, który potrafi odpowiedzieć na każdy problem. Stałeś się moim "guru" :) Naprawdę, to jak piszesz, co piszesz, w jaki sposób... Taka czysta mądrość i dojrzałość... Szacunek... Chciałbym kiedyś osiągnąć taki poziom samozaparcia, cierpliwości, wiary w to, że będzie dobrze, żeby mieć zawsze siły, gdy już ich powoli braknie i wkrada się ten cholerny dylemat do głowy:/ Co zrobić? Ty zawsze wiesz co wybrać... Respekt!
Wracając do tematu. Być może to całe "wyszalenie się" to mit, ale w każdym micie tudzież legendzie jest jakaś minimalna choć cząstka prawdy;p
Może chciałbym potwierdzić to "powodzenie". Nie wiem sam. Na pewno fajnie by było się przekonać czy można oczarować jakąś nieznajomą. Ale rzecz jasna ta opcja odpada. Trzeba z nią walczyć!
A rozmowa? Powiem tak, boję się takiej rozmowy... Rozmawiamy dużo, nawet bardzo, codziennie, ale tego tematu się najzwyklej w świecie obawiam. Nie walnijcie ze śmiechu, bo chłop jak dąb, a sie rozmowy boi. Wniosek ewidentny: mięczak, ciota, łeb jak sklep ale półek brak;P Ale taka jest prawda. Bałbym się reakcji X. Jest bardzo wrażliwą kobietą. Jakbym miał to zacząć? Kochanie, wiesz, że kocham Cię najbardziej na świecie, ale już od pewnego czasu zastanawiam się jakby było mi z inną? ... Żal.pl ta cała sprawa i ten mój problemik:/ Czytałem dużo tej nocy postów, m.in z działu zdrada... Tam ludzie mają problemy, a nie takie samo głupie myślenie i wielkie halo z tego robię:/
Mówisz, żeby się tym nie przejmować tym myśleniem? Staram się jak mogę! Uwierz mi! Tylko to takie dziwne zjawisko? Jak chce coś zapamiętać to za cholerę nie mogę tego zapamiętać. Ale gdy chcę coś zapomnieć i o czymś nie myśleć to takie głupie myślenie zawsze wraca jak bumerang;/
vanilla cieszę się, że Tobie się udało Nie przesadzaj z tym tysiącem panienek:P aż taki piękny to nie jestem:P Ty podjęłaś ryzyko. Udało Ci się. Ja bym chyba tak nie potrafił. Wiesz, ja jestem raczej typem w sprawach związanych z miłością, związkiem, takim że (jak to się mawia) "grożę z pięściami w kieszeniach". Bałbym się tego, że nie poznam już takiej wspaniałej kobiety jak X. Chociaż tego kwiatu jest pół światu to rzeczą niemożliwą jest aby stąpały po nim dwie najwspanialsze kobiety na świecie. Bo X jest dla mnie tą naj naj naj
Może po prostu trochę zazdroszczę mojej X? Tego, że X miała przede mną 4 chłopów, z czego z dwoma był seks. Co prawda to są tylko liczby, dla mnie nie mają większego znaczenia, bo mógłbym być i piętnastym, ważne, żebym był tym ostatnim! Ale X już ma tą "chorą ciekawość" zaspokojoną...
Pluję sobie w twarz, że tak się kiedyś niszczyłem przez fast foody, papierosy...Brzydka cera i tzw. "maciek" towarzyszyły mi całą młodość. Dlaczego wcześniej się za siebie nie wziąłem? Nie wiem jak to uczucie nazwać... ale "żal" mi tego, że nie miałem żadnej przed X. Ta cholerna ciekawość by była zaspokojona. Ale czasu się nie cofnie i trzeba walczyć o to co się ma, a nie o to co mogłoby się mieć...
Dzięki raz jeszcze za odpowiedź.
Pozdrawiam i jak będziecie mieli chęci i czas to odpiszcie jeszcze
napisał/a: ~gość 2008-09-24 15:05
wiesz, wyszalenie się, a spróbowanie z inną to trochę inne rzeczy, ale obie mnie dotknęły. Hmm powiem Ci tak, że w z poprzednim tak miałam, że myślałam jak by było z innym, ale teraz tak nie mam. Fakt, że nie jesteśm ze sobą super długo bo tylko ok 8 miesięcy, ale póki co wniosek i obserwacje moje są takie, że chyba brakuje Ci czegoś w obecnym związku, skoro masz w ogóle takie myśli. Przynajmniej ja tak miałam. Jeśli chodzi o to, że mi się udało, to owszem, ale nie wiem, czy nie zrozumiałeś źle mojego posta :) z poprzednim chłopakiem nie rozstałam się, żeby się wyszaleć, po prostu popsuło się i to nie było to, ale jak już zerwaliśmy to pomyślałam, że co tam, poszaleję sobie pókim wolna ;) ale wolna długo nie byłam i nie poszalałam, z czego się cieszę, bo znając mnie, życie i moje spontaniczne decyzje, to bym ich żałowała ;)
napisał/a: dziwactwo 2008-09-24 17:08
Hej. Może nie do końca się tu dobrze wyraziłem. Być z inną powinienem wziąć w cudzysłów, bo nie do końca mi chodziło o bycie, związek. Bardziej chodziło mi tu o bycie w sensie: nie seks, tylko wiesz takie przytulenie, pogadanie, buzi itp. W takim kontekście mi chodziło... Ale mniejsza o to! ważniejsza sprawa, że faktycznie źle zrozumiałem Twojego posta:) myślałem, że Ty przerwałaś tamten związek, bo chciałaś się wyszaleć. Mój błąd, przyznaje sie bez bicia
Mówisz, że czegoś mi brakuje, może tej świeżości? Ale czas się ogarnąć, przecież choćbym miał zamiar być z 50-tą dziewczyną to i z nią po jakimś czasie by się ogólnie zwana chemia wypaliła. Dlatego czas zapodać jakiegoś spontana:) nie ważne, że jutro do pracy. Muszę jakoś moją X podejść, żeby ją wyciągnąć do jakiegoś klubu! a jak to nie wypali to może coś bardziej oklepanego? może spacerek... Czas skupić się na tym co najważniejsze...
Dzięki za rady
Pozdro All!!