Czyżbym był inny?

napisał/a: cynik 2008-03-11 00:58
Witajcie!

Chciałbym z Wami podsykutować na taki temacik.

A mianowicie. Jestem młodą osobą. Mam sobie 21 lat (dodam, że "wyklułem" się w Walentynki :) ). Od dzieciństwa byłem lekko wstydliwy i zanim z kimś się zaznajomiłem - musiałem daną osobę dobrze poznać.
Tak mi zostało do połowy szkoły średniej.
Do tego okresu życie moje toczyło się - nauka, gra w piłkę ręczną, nożną, działalność w radiu internetowym, gazetce lokalnej. W szkole średniej uczyłem się do zawodu technika weterynarii, a także i zajmowałem się nadal dziennikarstwem + fotorafią sportową. Stałem się bardziej otwarty, rozgadany (jak typowy dziennikarz). Usta miałem otwarte wszędzie. Na szczęście wszyscy twierdzą, że to, co mówię jest logiczne, ma dobre argumenty, a także jest to miłe i wesołe.

W szkole średniej - jak to przystało na wiek - człowiek imprezował, przeżywał różne uniesienia (chwilowe). Patrzyłem na rozwijające się związki w mojej szkole.
Ja charowałem jak wół - nauka (w tym do matury i egzaminu zawodowego), staż w lecznicy weterynaryjnej, a także i praca. Praktycznie nie miałem wolnego dnia.

Do czego zmierzam - szkoła się skończyła, zdałem maturę, a co najważniejsze - egzamin zawodowy (jeden z 17 osób).
Dostałem się na Prawo (mówią, że bywam "wyszczekany" - aluzja do wykształcenia? :P).

Życie uległo reorganizacji. Teraz mam troszkę więcej czasu.
Dzięki portalowi Nasza-klasa.pl odnowiłem szereg znajomości z rówieśnikami.

I co się okazuje?
- 6 koleżanek zaręczonych
- 2 mężatki
- 4 zaobrączkowanych kumpli
- 2 zaręczonych ziomków
- 1 koleżanka szczęśliwa mamusia.
- reszta, z którymi nawiązałem kontakt (czyli większość) - ma partnerów/ki

Po dokonaniu raportu - stwierdziłem, że jestem jedyną osobą, która jest "inna".

Nie zmartwiło mnie to, bo stwierdziłem - jestem młody, wszystko jest przedemną i nie muszę być jak inni.
Zresztą mnie komentarze typu: " A może jesteś gejem?" , "Może się ożenisz (pytanie - z kim? - red.)".

Jedna rzecz spowodowała u mnie niesmak i smutek zarazem, słysząc od dobrej znajomej:
Ty nie nadajesz się do związku. Jesteś idealnym przyjacielem.

Fakt - bywam "nadpomocny" każdej osobie i chyba to społeczeństwo wykorzystuje, przez co jestem tylko wtedy, kiedy jestem potrzebny - a nikt np: nie pokochałby mnie?


A więc wracając do meritum moich myśli do dyskusji:

1. Czy coś ze mną jest nie tak?

2. Czy tzw: single (pojęcie z końca lat 90, początku XXIw) już są na wymarciu i czy jestem może jakimś odludkiem?

3. Czy dłuższa samotność (np: do 40 roku życia) powoduje to, że potem taki osobnik już nie potrafi się przyzwyczaić do ewentualnego nowego związku?

Pozdrawiam wszystkich.
sylwana82
napisał/a: sylwana82 2008-03-11 09:17
Cynik .... masz dopiero 21 lat ;) ja mając 21 lat dopiero zaczynałam życie ;) jesteś na studiach , korzystaj z tego co masz, życie studenckie to najfajniejszy okres w życiu :) Czy jesteś inny ?? Hmm.... nie sądzę :) , spójrz na mnie , ja mam 26 lat i też jestem sama ,...nie uważam się za inną tylko trochę samotną. Powiedziałabym , że to rzadkość iż z Twojej klasy tak dużo osób jest już w tak poważnym związku w tak młodym wieku... u mnie z klasy 4 koleżanki wyszły za mąż a kilka jest zaręczonych a przypominam , mamy po 26 lat :) Sam napisałeś fajne słowa........... miłość możesz spotkać w warzywniaku i tego Tobie i sobie życzę :) pozdrawiam
napisał/a: sorrow 2008-03-11 10:05
1. To pytanie nie ma większego sensu... chodzi ci o odmienność? Każdy człowiek jest inny i każdemu się życie inaczej plecie. W tym sensie to z każdym jest coś nie tak. Z twojej opowieści nie widzę, żebyś się szczególnie różnił od ogółu... co nie znaczy, że jesteś szarakiem. Zainwestowałeś w swoje zainteresowania i wykształcenie, więc tym bardziej dobrze ci to wróży na przyszłość.

2. Żeby zostać singlem kolego, to musisz się zbliżyć przynajmniej do 30, albo dalej. Oprócz tego singlem zostaje się z własnego wyboru i z wybranego stylu życia. Jeśli będziesz sam, bo żadna cię nie chciała, to będziesz się nazywał starym kawalerem. Póki co jesteś po prostu chłopakiem do wzięcia.

3. Może nie do końca, ale coś w tym jest. Kilkanaście lat braku doświadczeń wspólnego życia z druga osobą daje o sobie znać. Będziesz pozbawiony pewnych mechanizmów ochronnych, kóre wytwarzają się naturalnie wraz z upływem lat... gotowości do kompromisu... rezygnacja z przyzwyczajeń. Nie mówię, że na pewno, ale trochę trudności z tym będziesz miał. Paradoksem pewnie będzie, że bardzo byś chciął w końcu z kims się związać, bo doskwiera ci samotność, a jednocześnie nie będziesz w stanie zdecydować się do końca. Tak czy inaczej nie polecam :).
napisał/a: cynik 2008-03-11 10:10
Dobrze, chociaż jedna osoba neutralna potwierdziła to, że nie jestem jakimś Cyklopem czy innym Belzebubem



Fakt - mnie to też dziwi, że moi rówieśnicy praktycznie różnią się odemnie.
Wiadomo - są plusy i minusy takiego stanu rzeczy.

Mnie się tam nie śpieszy do niczego, a zwłaszcza do małżeństwa (z punktu widzenia religii i prawa jestem tutaj krytycznie nastawiony).

- fajna emotka
napisał/a: agatek2 2008-03-11 10:50
przestan.......... ja majac 20 lat zaczynalam drugi zwiazek.....fakt trwa caly czas, ale ejstes mlody........ jestes pewien czy chcialbys byc na ich miejscu?????? ja majac 20 lat tez juz mi sie wydawlo ze ejstem dorosla. a teraz , majac 25 lat uwazam ze poki co, nie wart pchac sie za szybko w doroslosc. na wsystko przyjdzie czas. a dzis sa takie czasy, ze wiekszosc ludzi mieszkjacych w miastach zeni sie kolo 30...pewnie w malych miasteczkach wczesniej, nie wiem....... ale zobacz, ile tobie zostalo lat jeszcze mlodosc i szlalenst!!!!!!!!!! wybaw sie poki mozesz i sie nie przejmuj, bo dzis osobe 30 lestnia wcale nie uzaje sie jako starego kawalera
napisał/a: cynik 2008-03-11 11:10
agatek napisal(a):przestan.......... ja majac 20 lat zaczynalam drugi zwiazek.....fakt trwa caly czas,


i żałujesz tego?


agatek napisal(a):ale ejstes mlody........ jestes pewien czy chcialbys byc na ich miejscu??????


Jak to napisałem - są plusy i minusy takiego stanu rzeczy.
Lubię czuć się swobodnie, nienaciskany przez nikogo.
Ostatnio umawiam się z kumplem (zaręczony) na piwko. Nasze spotkanko przekładamy z tygodnia na tydzień - i tak już to 2 miesiące trwa - bo ciągle jego przyszła małżonka wymyśla mu nowe obowiązki - w tym sprzątanie chałupy (a ja dodam, że mam taki bałagan, że z rzeczy leżących na podłodze zbudowałbym mamucią skocznię w Planicy :D)

A z drugiej strony - czasem mam takie problemy osobiste, z których wolałbym się nie zwierzać rodzinie, bądź przyjaciołom.

Ja generalnie jestem cżłowiekiem, który żyje w myśl zasady: "Carpe Diem" i cieszę się z tego co mam i co osiągnołem, bo osiągnołem dużo - mam nawet szansę zostać redaktorem naczelnej pewnej gazety o tematyce sportowej.

Mój problem polegał teoretycznie na tym, czy moje odosobnienie w tym towarzystwie jest czymś nienormalnym, czy tylko znalazłem się w nietypowej grupie?


agatek napisal(a):ja majac 20 lat tez juz mi sie wydawlo ze ejstem dorosla. a teraz , majac 25 lat uwazam ze poki co, nie wart pchac sie za szybko w doroslosc. na wsystko przyjdzie czas. a dzis sa takie czasy, ze wiekszosc ludzi mieszkjacych w miastach zeni sie kolo 30 ...pewnie w malych miasteczkach wczesniej, nie wiem.......


no... ja jestem z Warszawy i moi znajomi też. Patrząc z punktu socjologicznego - to są już przedawnione stereotypy, o których pisałem wyżej. Kończą się te beztroskie lata 90, kiedy to człowiek stawiał na karierę.
Teraz cżłowiek robi sto rzeczy na raz. Tylko czy mu to dobrze wyjdzie? To czas pokaże.

agatek napisal(a):ale zobacz, ile tobie zostalo lat jeszcze mlodosc i szlalenst!!!!!!!!!! wybaw sie poki mozesz i sie nie przejmuj, bo dzis osobe 30 lestnia wcale nie uzaje sie jako starego kawalera


Jak pisałem - ja przejmuję się co najwyżej efektem cieplarnianym na świecie ;)
Co ma być, to będzie (niebo znajdę wszędzie).
Bawię się, ale coraz mniej osób do takowej zabawy jest chętnych - skoro wszyscy są zajęci sobą ;)
napisał/a: ~gość 2008-03-11 13:30
cynik napisal(a):Mój problem polegał teoretycznie na tym, czy moje odosobnienie w tym towarzystwie jest czymś nienormalnym, czy tylko znalazłem się w nietypowej grupie?

zdecydowanie :P jestem w Twoim wieku i fakt, że połówki na całe życie, bądź tylko na jego część znalazło sporo ludzi z klasy, ale patrząc przekrojowo przez wszystkie szkoły, to jedna dziewczyna ma męża i dwoje dzieci (ale to już dłuższa historia), tak to druga ma męża, dwie są zaręczone (jedna ślub w wakacje, druga nie wiadomo, ale nie prędko), więc naprawdę aż mi szczęka opadła jak przeczytałam Twój bilans ;)
napisał/a: nigara 2008-03-11 14:53
a tam inny :P fajny chlopak jestes :D poczekaj cierpliwie a napewno znajdziesz sobie jakas laske. Pomysl.. chcial bys w tym wieku byc juz zareczony? napewno nie.
napisał/a: cynik 2008-03-11 16:52
sorrow napisal(a):1. To pytanie nie ma większego sensu...


Pracując w polityce, stwierdziłem, że nie ma pytania, które jest bez sensu

sorrow napisal(a):2. Żeby zostać singlem kolego, to musisz się zbliżyć przynajmniej do 30, albo dalej. Oprócz tego singlem zostaje się z własnego wyboru i z wybranego stylu życia. Jeśli będziesz sam, bo żadna cię nie chciała, to będziesz się nazywał starym kawalerem. Póki co jesteś po prostu chłopakiem do wzięcia.


Nie ma jasno i wyraźnie określonej definicji tego słowo. Czytałem o tym, a nawet i oglądałem w SuperWizjerze co nie co o tym.

vanilla napisal(a): więc naprawdę aż mi szczęka opadła jak przeczytałam Twój bilans ;)


Uwierz mi - mnie też :)
Dlatego postanowiłem poruszyć wątek na tym forum, pytając się osób generalnie w związkach, co sądzą na ten temat

nigara napisal(a):a tam inny :P fajny chlopak jestes :D


Gdyby nie te dwie emotki dość groteskowe to może bym i uwierzył.
Zresztą - nie znasz mnie osobiście i nie wiesz, że mam miliard dwieście wad :)

nigara napisal(a):poczekaj cierpliwie a napewno znajdziesz sobie jakas laske


Tylko ja nie szukam - zresztą mnie tak straszono w wieku 18 lat - poczekaj, poczekaj, a Ty będziesz na smyczy :D

nigara napisal(a):chcial bys w tym wieku byc juz zareczony? napewno nie


Wiesz, mnie trudno będzie zaciągnąć przed ołtarz. Jestem katolikiem, ale niepraktykującym. Mam swój pogląd na instytucję małżeństw zawieranych w systemie kościelnym - i jakoś mnie to nie rajcuje

Może jedynie na cywilny ślubik bym się skusił - ale to też musiałaby być dobrze przemyślana decyzja. Wkrótce ślub - to podpisanie umowy, a tym bardziej jako przyszły prawnik wiem, że trzeba uważać na to pod czym się człowiek podpisuje.

Mnie tam się nie śpieszy do zaręczyn i powtarzam to już po raz ósmy - dane, które wypisałem mają charakter statystyczny i podlegają dyskusji
napisał/a: jente8 2008-03-11 17:09
cynik napisal(a):vanilla napisał/a:
więc naprawdę aż mi szczęka opadła jak przeczytałam Twój bilans

Uwierz mi - mnie też

I mnie też Mam prawie 24 lata, w grupie 34 osób z mojej byłej klasy z liceum bilans przedstawia się tak: 1 mężatka, 3 zaręczone. I tyle. Reszta owszem, w większości w stałych związkach, ale bez dzieci i bez - jak na razie - planów małżeńskich (aha, 2 przyszłych księży - to też już jakiś konkretny plan na życie ). W związku z czym stwierdzam, że Tobie się tylko tak nietypowo trafiło i nie masz co się przejmować, że jesteś "inny". Nie jesteś. Jesteś jednym z tysięcy (milionów?) młodych ludzi w Polsce, którzy jeszcze nie znaleźli swojej "drugiej połówki", ale wszystko przed Tobą
cynik napisal(a):3. Czy dłuższa samotność (np: do 40 roku życia) powoduje to, że potem taki osobnik już nie potrafi się przyzwyczaić do ewentualnego nowego związku?

Mam 2 koleżanki w wieku 29 lat, obie były w kilkuletnich związkach, obie od około 3 lat są same i na podstawie rozmów z nimi mogę powiedzieć tyle: jeżeli ktoś przyzwyczai się do życia w pojedynkę, to może być dla niego trudne pójście na pewne ustępstwa, których wymaga związek z drugą osobą. Po prostu trudniej jest zmienić tryb życia, podejście do pewnych rzeczy, plany na przyszłość. Co nie znaczy, że nie jest to możliwe - trzeba chcieć Gorzej jeśli ktoś w wyniku wcześniejszych doświadczeń nie potrafi już zaufać, zaangażować się, uwierzyć w istnienie prawdziwej miłości.
napisał/a: nigara 2008-03-11 17:22
no wiesz? tak kaplementy przyjmowac :P uwazam ze powinno sie probowac z kims byc bo potem latwiej jest w malzenstwie. Ma sie tam jakies doswiadczenie i zdobywa sie umiejetnosc typu kapromis. Chociaz ja jestem sama i dobrze mi z tym :)
napisał/a: cynik 2008-03-11 17:29
ula_jente napisal(a):I mnie też Mam prawie 24 lata, w grupie 34 osób z mojej byłej klasy z liceum bilans przedstawia się tak: 1 mężatka, 3 zaręczone. I tyle. Reszta owszem, w większości w stałych związkach, ale bez dzieci i bez - jak na razie - planów małżeńskich (aha, 2 przyszłych księży - to też już jakiś konkretny plan na życie ).


No to w sumie rekordzistą jestem. Wśród takiego towarzystwa bywa się "czarną owcą" - zwłaszcza na jakiś urodzinach u znajomków - to bywam sam, wszyscy patrzą się czy nie odbijam jakiejś 'kobitki', ale to bardziej kwestia żarcików

ula_jente napisal(a):W związku z czym stwierdzam, że Tobie się tylko tak nietypowo trafiło i nie masz co się przejmować, że jesteś "inny". Nie jesteś. Jesteś jednym z tysięcy (milionów?) młodych ludzi w Polsce, którzy jeszcze nie znaleźli swojej "drugiej połówki", ale wszystko przed Tobą


Ja się tym nie martwię. W okolicach 40 r.ż zacznę się martwić. A może i wogule nie będę się martwił? Nie mam problemów z nadmiernym libido, a jak to ula_jente napisała - na starość będzie tylko ciężej - i tak mam ciężki charakter, to na starość będę zgryźliwym tetrykiem

[ Dodano: 2008-03-11, 17:31 ]
nigara napisal(a):no wiesz? tak kaplementy przyjmowac :P


tak, wiem - romantyczny jestem :D

nigara napisal(a):Chociaz ja jestem sama i dobrze mi z tym :)


Też wychodzę z tego założenia :)