czy walczyc..?

napisał/a: katj 2007-08-28 14:00
Witam, nigdy nie myślałam że będę zwierzać się ze swoich problemów w internecie,ale chyba jest już tak żle, że nie mam innego wyjścia. Zostałam zdradzona po 4 latach, miał być ślub. Nie spodziewałam się tego i byłam w szoku jak się dowiedziałam od mojego partnera, właściwie to od niego to wyciągłam,domyślałam się. Na początku roku mieliśmy kryzys, on wrócił z wojska,potem wyjechał na delegacje z których zrezygnował po 3 miesiącach i nagle zaczęły się kłótnie,trochę więcej pił, nie układało się... powiedziałam otwarcie albo wóz albo przewóz, zbyt poważne plany mieliśmy i wtedy mnie zdradził,chciał pokazać że może miec inną -to byla wspólna zabawa na dyskotece,od razu mi o tym powiedział, wystraszyłam sie od tego czasu staralam się bardzięj,on też,ale.... dziewczyna dalej się odzywała i jak pokłóciliśmy się o cokolwiek to się z nia spotkał,raz, drugi poszedł z nia do łóżka u siebie w domu na oczach rodziny to robił,w końcu mi powiedział w kwietniu po trzech miesiącach wybaczyłam, wiedząc o tym że jak nie byliśmy razem to on był z nią, mnie wysyłał kwiaty, dzwonił w nocy, pisał listy,a sypiał z nią, nie myślałam że tak się kocha -że takie rzeczy się wybacza... czy to nie jest chore??? On tyle razy mnie okłamał, dwa tygodnie teu dosał od niej esemesa treści nie dzwon do mnie itp.,twierdzi,że ona to robi specjalnie bo się zakochała a wie że jesteśmy razem...kurcze to nie jest normalne,a ja nie jestem szczęśliwa.....
napisał/a: katj 2008-09-20 18:48
Witam wszystkich, nie wiem jak zacząc ..., pierwszy raz odkąd zawitałam na tym forum odważyłam się cokolwiek napisac, a jestem tu z przerwami od ponad roku. Najpierw odwiedzałam forum dla zdradzonych, nie bez przyczyny, bo zostałam zdradzona przez chłopaka, po czterech latach związku. Dzięki Wam jakoś pozbierałam się po tym zdarzeniu, mało z tego zdążyłam zaliczyc, półroczny związek , który jednak okazał się pomyłką. Ale to tytułem wstępu. Chyba jestem najlepszym przykładem na to że po zawiedzionej miłości można pokochac kolejny raz , można myślec o kimś innym ciepło ..wiem na pewno że jak raz się nie uda i nasze życie zmieni się w jedną wielką rozpacz to i tak to nie jest koniec - to takie małe pocieszenie dla tych którzy obecnie żyją w chaosie. Teraz przejdę do rzeczy , którą chce się z wami podzielic, nie ukywam że szukam pomocy i rady , co zrobic , jak się zachowac? Mężczyna na którym mi zalezy pojawił się w moim życiu w marcu, poznalismy się w pracy, szybko zobaczyłam w nim dobrego i serdecznego człowieka,prawdziwego przyjaciela i zawsze uważałam że tylko tyle może dla mnie znaczyc.. do czasu.Wiedziałam że mu się podobam, oboje bylismy w związkach , on właściwie walczył o uczucia dziewczyny z którą znał się od dawna, ona wiecznie nie wiedziała czego chce , nie potrafiła się zadeklarowac, właściwie to nigdy nie było powiedziane że on jest w związku z kimś, a sam mówił że jest beznadziejnie zakochany. To się rozpadło kilka miesięcy temu, a w niedługim czasie ja również zerwałam ten wspomniany przeze mnie półroczny związek. No i się zaczęło Byłam adorowana na różne sposoby, przestał mnie traktowac jak koleżankę , a ja zaznaczyłam że tylko przyjażń, jednak jego zabiegi i starania pomału zaczęły zmieniac moje nastawienie, zaczęło rodzic się uczucie.. i w momencie kiedy zdałam sobie z tego sprawę, z dnia na dzień, on tak po prostu zapytał czy coś się zmieniło w naszym koleżeństwie ... bo dalej czuje coś do tamtej...to było tak jakby mi ktoś przywalił z całej siły w twarz, wiecie jakie to uczucie...przeprosił mnie za swoje zachowanie. Powiedział mi że sumienie nie da mu życ, że serce podpowiada mu tak a nie inaczej, (rozum oczywiście co innego..) że przecież ja też chciałam tylko przyjażni... teraz moglibyście stwierdzic- pogódż się z tą sytuacją, jednak.. są pewne okoliczności, które mi na to nie pozwalają ..ona jest od jakiegoś czasu z innym, przypuszczam że to pojawienie sie mojej osoby wzbudziło w niej zazdrośc i sprowokowało do interwencji, nie odeszła od tamtego chłopaka, z tego co mi wiadomo..boję się że ona miesza, że nie zadeklaruje sie jemu, ani tamtemu, że wszyscy będą nieszczęsliwi.. poza tym zakochałam się, chyba tak szczerze i nie pod wpływem namiętności. To uczucie we mnie rozkwitało w czasie tj wiosna budzi się do życia..
Co robic? Walczyc, czy cierpiec i czekac na kolejna miłośc? Jeśli walczyc, to jak ? Co ja mam zrobic?
napisał/a: Ahmed 2008-09-20 21:20
Poczekaj, postaw sie w jego sytuacji - nie chciala bys by ktos poczekal mimo ze kochasz naprawde szczerym uczuciem kogos innego ? Mysle ze chcialabys by ten ktos komu na Tobie zalezy zaczekal az ustabilizujesz swoje uczucia - on tego potrzebuje - czasu wiem jak mocno meszczyzna moze pokochac kobiete bo sam nim jestem daj mu troche czasu nie narzucaj sie...
napisał/a: maleństw_o 2008-09-21 11:10
Ahmed napisal(a):Poczekaj, postaw sie w jego sytuacji - nie chciala bys by ktos poczekal mimo ze kochasz naprawde szczerym uczuciem kogos innego ? Mysle ze chcialabys by ten ktos komu na Tobie zalezy zaczekal az ustabilizujesz swoje uczucia - on tego potrzebuje - czasu


Hmm... ale to tak trochę, jak bycie "wyjściem awaryjnym". Jak mu nie wyjdzie z tamtą... to spróbuje z Tobą...
Myślę, że czas byłby dobrym rozwiązaniem, o ile Twój wybranek zadeklarowałby się w Twoją stonę. Wtedy mogłabyś przeczekać, aż wszystko poukłada, zakończy dawny związek. W takiej sytuacji... no cóż, ja czułabym się trochę, jako ta drugiej kategorii...

Ahmed napisal(a):nie narzucaj sie...

To racja - usuń się trochę w cień. Jeśli rzeczywiście macie być ze sobą to będziecie i on w końcu zatęskni...
napisał/a: katj 2008-09-21 11:50
Tylko że on nie wie o moich uczuciach, ja cały czas trzymałam go na dystans.. podtrzymywałam że to tylko przyjażn, że jesteśmy kolegami , nawet jak zdałam sobie sprawę z tego co czuję to czekałam , nie wiadomo na co, podczas ostatniej rozmowy on mi powiedział że zasugerował się też tym ze podtrzymywałam ze to co nas łączy to tylko przyjażn...
napisał/a: Ahmed 2008-09-21 12:37
No to nie ma gościa co winić jak z miejsca powiedziałaś mu "na drzewo" to co miał zrobić? Zajął się tą z którą MOŻE być... Sama sobie zrobiłaś krzywdę... Pogadaj z nim na poważnie i na spokojnie co czuje do tamtego co do Ciebie itd....
napisał/a: maleństw_o 2008-09-21 13:20
Hmm... to trochę zmienia postać rzeczy...
Skoro nie dałaś mu do zrozumienia, że przyjaźń, jaka Was połączyła przerodziła sie również u Ciebie w coś więcej... cóż - on zwyczajnie zrezygnował.
Może warto byłoby wyczuć teraz odpowiedni moment i wrócić do tamtej rozmowy
kajka napisal(a): z dnia na dzień, on tak po prostu zapytał czy coś się zmieniło w naszym koleżeństwie ...

Przemyśl to, "poukładaj" swoje uczucia i szczerze mu powiedz o wszystkim...