Czy to już zdrada???

napisał/a: substance 2009-03-18 00:13
Witajcie,

Mam kłopot, postaram sie przedstawic go możliwie zwięźle.

Jestem z chłopakiem od 2 lat. Związek idealny, w takim przynajmniej przeświadczeniu żyłam do niedawna. Aż pewnego pięknego dnia usłyszałam, że on chce sie ze mną rozstać, i tutaj uwaga..., bo ma potrzeby ktorych nie jest w stanie zrealizować, jednocześnie mnie nie raniąc. Jaśniej, ma potrzeby poznawania innych kobiet, sprawdzania sie ogolnie rzecz biorąc. Byc może co nieco to tutaj uprościlam.

Sprawa zakończyla się kilkudniowymi debatami, na temat jak to się tak po prostu rozstać, skoro 2 lata uplynęły tak bezproblemowo. W międzyczasie "wypłynęło", że moj "Ukochany" czesta zagląda na strony typu fotka.pl, by moc podziwiać ladne panie, co na marginesie dobilo mnie calkowicie.

W tej chwili jesteśmy ze sobą nadal. On uznal że chce ze mną być, że jakieś chwilowe slabości czy wyobrażenia, że cos go omija, nie są wartę zniszczenia takiego związku jak nasz. Stara się by mnie na powrot przekonać do siebie samego i do sensowności naszego zwiazku. Ja tego bardzo chcę, tylko nie bardzo wiem czy już tak potrafię, niestety pewne myśli, slowa ciągle do mnie powracają, a ja najzwyczajniej nie potrafie cieszyc się tym co jest. Nie potrafię zaufać jemu ponownie, chociaż, nie zdradzil mnie przecież fizycznie. Nie wiem czy to co się wydarzyło to jest juz zdrada emocjonalna?

Konkluzja jest taka, że nie radzę sobie z własnymi emocjami. Nie potrafię nawet, jak widać powyżej, sklasyfikować prawidłowo zaistnialej sytuacji
napisał/a: kasiasze 2009-03-18 01:30
Hm, moim zdaniem to chyba za mało danych...
Bo nie bardzo rozumiem - najpierw Ty go przekonywałas, ze bez sensu się rozstawać, by się wyszumieć - "przecież tak pasujemy i było nam tak dobrze"?
Potem jednak stwierdzasz, że dalej jesteście, ale to już nie to samo i Ci źle?

Chyba jednak należy postępować wedle zasady - wybaczyłas, chciałaś powrotu - nie oglądaj się za siebie. Skoro chłopak nazywa to chwilową słabością - bez ZROBIENIA czegokolwiek!

Nie myśl za dużo, wierz w siebie i skoro jesteście razem - zaufaj mu.
napisał/a: ~gość 2009-03-18 07:50
substance, nie dziwię sie. Mimo tego, ze niby jesteście razem, to on nie zwalczył tych słabości raczej. Tacy faceci są straszni. Jednym z nich był ojciec mojego narzeczonego. Teraz ma swoje lata i się uspokoił, ale zniszczył życie sobie, byłej żonie i synowi.

Rozumiem Cię, ze nie chcesz zaufać. Ja też bałabym sie... A jak on teraz sie zachowuje?
napisał/a: substance 2009-03-18 09:51
Kasiasze oczywiście zgadzam się z tym, że powinnam byc konsekwentna w swym działaniu. Zawsze taka byłam, niestety muszę przyznać, że ta sytuacja przerosła mnie. Być może dlatego, że spadło to na mnie jak grom z jasengo nieba. Ta moja bezsilność w tej sytuacji jest straszna. Miałam do pokonania różne przeszkody w moim życiu, także te o charakterze damsko-męskim, jednak nigdy nie brakowałao mi odwagi i siły na konkretne decyzje, często radykalne kroki, co ostatecznie wychodziło mi na dobre. W tym przypadku podejmuję jedną decyzję, by za chwilę wątpić, czy jest słuszna. Popadam ze skrajności w skrajność.


Natalina 1989, cóż mogę powiedzieć. On jest świetnym facetem, o którym na dobrą sprawę nie mogę powiedzieć złego słowa, nie licząc oczywiście tematu przewodniego . Wierzę, że mnie kocha, że chcę ze mną być, gdy to mówi. Na dzień dzisiejszy stara się bardzo by naprawić, to co się nadwyrężyło. Ja staram się normalnie funkcjonować, z różnym powodzeniem

Dziękuję dziewczyny za odpowiedzi
napisał/a: sorrow 2009-03-18 11:52
Być może było to chwilowe zbłądzenie i jednak warto się trochę przemóc, żeby nie stracić czegoś ważnego. To byłby najbardziej optymistyczny scenariusz.

Trochę się jednak boję, że to nie było chwilowe. Myślę, że on podjął próbę "zmiękczenia materiału", która nie wyszła. Część mężczyzn tak robi. Zaczynają od drobiazgów, których w ich związkach nie ma. "albo pozwolisz mi palić, albo zrywamy"... wiadomo, że niewiele kobiet postawi na szali związek tylko dlatego, że partner nałogowo pali. "albo pozwolisz mi na codzienne piwo z kumplami, albo...", "albo pozwolisz mi na seanse porno i czata na sieci, albo..." - sprawy zaczynają się komplikować. "albo pozwolisz mi się wyszaleć, spotykać i poznawać inne dziewczyny, albo..."... hoho :). Odpowiednio stopniując w końcu niektóre partnerki zgadzają się akceptować niewyobrażalne rzeczy.

Jemu się nie udało... spotkał się z jednoznaczną reakcją z twojej strony. Teraz znalazł się po drugiej stronie tego "szantażyku" i musi popracować, żeby odzyskać twoje zaufanie.
napisał/a: ~gość 2009-03-18 12:12
Jakis lobuz z tego towjego cchlopa ka , po cholere mu fotka, spytaj sie go dlaczego dlokladnie to robi, nie wyobrazam sobie jak mozna sie interesowac innymi kobietami skoro sie jest szczesciwym (?), bez sensu to ...
napisał/a: tom30 2009-03-18 12:38
Wiesz na moje to jeśli mu wybaczyłaś to super dałaś szansę waszemu związkowi ale teraz to on musi się troszkę postarać odbudować twoje zaufanie.Ufaj ale sprawdzaj -to przez JAKIŚ KRÓTKI czas bym zastosował.I nie wracaj do tego co się wydażyło Pozdrawiam Tom30
napisał/a: substance 2009-03-18 12:45
No dokładnie, bez sensu.

Powiem więcej, nasz związek wydawał mi się zdrowym, tzn. nigdy w niczym go nie ograniczałam, zaintersowania, koledzy, mamy fantastyczny seks, którego mógłby pozazrościć mu niejeden facet (może to nieskromne z mojej strony, ale jestem o tym przekonana), o wszystkim zawsze rozmawialiśmy, nawet na niewygodne tematy. Jestem otwarta na dyskusje i jeśli trzeba kompromisy.

Właśnie dlatego tak bardzo mnie to wszystko zabolało, bo ja dałam baaardzo dużo, a teraz czuję się zwyczajnie wykorzystana.

[ Dodano: 2009-03-18, 12:54 ]
Jeszcze jedna myśl mi przysła. Czuję się wykorzystana, bo to ja zapewniałam go często, o tym jak świetnie wygląda, jak dobrze radzi sobie w życiu, generalnie jakim świetnym jest facetem. I co się okazała, obrósł w piorka, i jak na moje oko, zapragnął sprtawdzić, czy znajdzie podobne uznanie u innych kobiet. Tylko pojawia się jedno ale, ja patrzę na niego przez"różowe okulary", bo jestem zakochana i to co dostrzegam ja, nie musi być takie oczywiste dla innych.

Co za ironia losu, okazuje się bowiem, że faktycznie nie można odkrywać swoich uczuć w całości, bo szybko to może zadziałać na naszą niekorzyść...a ja głupia myślałam, że takie pomysły na związek to tylko w książkach "dla kobiet" się pojawiają .