Czy to dobrze?

napisał/a: kamyczka 2008-03-18 09:41
Hej! jestem z moim chlopakiem 8 miesięcy. Ostatni zauwazylam ze za bardzo moim zdaniem liczy sie ze zdaniem swoich rodziców ( ma 24 lata). Jako przykład moge podać ostatnią naszą rozmowę dotyczącą wyjazdu na pewne spotkanie, podczas ktorej powiedział ze jesli ,mama powie zeby jechal to pojedzie, choc wcale nie mial ochoty i ja tez uznalam ze to niepotrzebny wyjazd. Czasem wydaje mi sie ze bardziej wazne jest dla niego to co powiedza rodzice niz ja..nie wiem czy to dobrze rokuje naszemu zwiazkowi. Troche mnie to martwi bo dobrze nam sie układa i nigdy mi na nikim tak nie zależalo, wiem ze jemu tez zalezy ale czasem sie tak zachowuje ze mnie osłabia. Jakie są wasze opinie, moze doswidczyliscie podobnych sytuacji??
Pozdrawiam serdecznie
napisał/a: cynik 2008-03-18 10:08
Wiesz, często się zdarza "mamisyństwo" u dzieci.
To są błędy wychowawcze, ale z czego, co czytałem - można z tego wyrosnąć, ale również i ta cecha może przetrwać bardzo długo.

Mój kumpel ma dziewczynę, która słucha się tylko rodziców.
Oni jej wybierali nawet studia (z zamiłowania plastyk, a wybrali jej studia medyczne!)
Kiedyś jak się zbuntowała rodzicom - to przez miesiąc była w depresji pytając Dlaczego to zrobiłam?
Na szczęscie dla kumpla - zaczyna już wychodzić z tego złego stanu i postanowili zamieszkać razem wbrew opinii rodzicom (sam ich namówiłem do tej decyzji).

Reasumując: "Mamisyństwo" nie przechodzi z dnia na dzień z chwilą poznania "drugiej połówki", lecz trzeba pracować (jak nad innymi rzeczami) jakiś czas, a przede wszystkim
napisał/a: Shizuka1 2008-03-18 10:38
Niemiła sprawa. Dla mnie Twój facet jest typowym maminsynkiem, dla którego zdanie matki jest najważniejsze. Trzeba pamiętać, że to Twoje powinno być ważne, a nie jeo matki, bo jest dorosłym facetem i on się jej nie radzi, ale bezwzględnie słucha a to nieznośna wada. Porozmawiaj z nim wprost, ale będzie się wtedy wypierał, niestety musicie nad tym popracować, bo na dłuższą metę nie wytrzymasz.
napisał/a: sweet_star 2008-03-18 14:12
Jejku jak ja Cię rozumiem! Mój facet ma 30 lat i co? Mamuśka wybrała mu mieszkanko, które on musiał kupić! I to całe 2 bloki dalej od swojego! Wyobrażacie to sobie? Na początku naszej znajomości robiła mu awantury, że je śniadanie ze mną, a nie u niej w domu. Jak go nauczyłam troszkę buntować, to mu latała z obiadkiem... i to codziennie bo jest na emeryturze więc cały dzień gotowała...

Najgorsze miało dopiero nastąpić: okazało się, że mają wspólne konto i że ona zarządza jego wydatkami i on musi się pytać o zgodę, np. czy mogę iść do kina? czy mogę zatankować benzynę? - ona nawet nie pozwala mu samodzielnie brać jego własnego samochodu!

Więc wysnułam wnioski, że takie wychowanie to poważna porażka. Mamusie nadgorliwe wychowują swoich synów na nieporadne społecznie jednostki. Wiesz co zrobiłam?

Początkowo rozmawiałam z nim rzeczowo, że kiedy on się tak zachowuje to tracę poczucie bezpieczeństwa itd. On przyznawał mi racje w 100%, ba nawet jego kumple:P Jednak mamusia zacisnęła sznureczek jeszcze bardziej. W końcu postawiłam sprawę jasno: albo ja albo matka, wybrał mnie. I koszmar minął... "Teściowa":P przyzwyczaiła się w końcu i zaakceptowala sytuacje, bo nie miała wyboru.

Reasumując: Myślę, że Twój przypadek nie jest aż tak patologiczny jak mój i szczerze rzeczowe spokojne rozmowy pomogą...
napisał/a: kamyczka 2008-03-18 16:50
Dzięki za wasze opinie, bardzo pomocne:) rzeczywiscie Twoj przypadek byl jednak duzo cięższy, ale dobrze zrobilas i jak widac dobrze sie stało. Ja jeszcze jego mamy nie znam, ale wolalabym zniszczyc cos takiego w zarodku zeby jednak nie miało miejsca i zeby nie leciał na każde ich baknięcie bo jest juz odrosły i powinien miec swoje zycie. Mam nadziej ze to do neigo trafi.
napisał/a: sorrow 2008-03-18 18:39
kamyczka, rozumiem, że masz tego typu zdarzeń więcej, bo ten który przedstawiłaś akurat do mnie nie przemawia. Miał spotkanie, nie chciał jechać, jego mamie zależało żeby pojechał, więc się zgodził. Tu nie ma nic z maminsynka... po prostu chce być miły dla swojej matki, chce jej wyświadczyć przysługę. Wiesz... syn opuszcza oczywiście swój dom, żeby prowadzić własne zycie rodzinne, ale to nie znaczy że ma przestać być miły dla swoich rodziców, albo że ma nastapić jakaś rywalizacja pomiędzy żoną a matką.

Jeśli zdarzają się inne, poważniejsze sytuacje to rzeczywiście powinnaś się temu przyznać. Czy twój wybranek jest jedynakiem? Nie uogólniając może być bardziej z matka związany. Właściwie, to szkoda, że jeszcze nie poznałaś jego mamy. Jeśli sytuacja jest taka jak podejrzewasz, to właśnie matka ma tu największy udział. To ona będzie doprowadzać do takich, czy innych sytuacji. Jej więc powinnaś się bardziej przyjżeć nisz chłopakowi. Mijemy nadzieję, że to jednak fałszywy alarm :).
napisał/a: MonikaDaria 2008-03-18 18:52
Mój narzeczony też bardzo liczy się ze zdaniem rodziców. Mamuśka jest bardzo zaborcza, kocha swoich syneczków i najchętniej zamknęła by ich w złotej klatce, mimo że obaj już mieszkają poza domem. Tata natomiast jest wielkim autorytetem. Też czasem jest po myśli rodziców a nie kobiety, ale nie nazwalabym tego maminsynkiem. Po prostu czasem jest tak, że rodzicom się nie odmawia i ja to rozumiem, ale gdyby przyszło do tego że ich zdanie zaczyna się liczyć bardziej niż moje to już by się to skończyło poważną rozmową.


Kamyczka, to że syn jest posłuszny, to kwestia wychowania, też tak mam z moim. Byłby maminsynkiem, gdyby zamiast z tobą to z mamuśką pobiegł do sklepu kupować nowe jeansy. Myślę że u was nie jest tak źle, ale trzymaj rękę na pulsie. Wkońcu to z tobą jest związany a nie z mamunią ;)