czy taki zwiazek ma sens?

napisał/a: paskudnica 2009-04-14 11:15
spotykam sie z pewnym mezczyzna od 3 miesiecy.
Zaczynam miec pewne watpliwosci...
oboje uprawiamy sport(kazdy z nas inny). W nd mam zawody, myslalam,ze Lukasz pojedzie ze mna, albo jak nie to chociaz cala sb spedzimy razem i sie zrelaksuje przed nimi.
rozmawialismy tylko przez telefon,jako,ze ja na swieta u swoich rodzicow bylam on u swoich. Mowil,ze chce jechac w gory (trenuje wspinaczke wspina sie w miejscowosci gdzie mieszkamy na sztucznej)
Ja,zeby jechal tydzien pozniej, bo wtedy pojade tez do miasta rodzinnego (koncze studia).on,ze wtedy tez pojedzie...
i tu zaczynam sie zastanawiac. Czy taki zwiazek ma sens?
jak on to sobie wyobraza? Co tydzien czy co drugi wyjezdzac?
Nie jestem oredowniczka tyranka, ktora musi spedzac z kims kazda minute. Nie rozliczam partnera z kazde osobnej minuty. Potrafie duzo zrozumiec.
Niedawno byl w gorach, nie mialam nic przeciwko.
rozumiem wyjechac raz w miesiacu czy na 2, ale nie co tydzien czy co 2...
Sama uprawiam sport
i wiem,ze dla partnera jestem w stanie ograniczyc jazdy (zreszta czesto dla spotkan skracalam), ale w takim razie widze,ze chyba bedzie trzeba tygodniowe treningi wydluzyc.
Do domu jezdze srednio co 2 tyg to moglby w tym czasie jezdzic w skaly najwyzej...

Ostatni zwiazek dal mi wiele do zroumienia. Trwal krotko, bo chlopak wystarszyl sie moich kolegow, ktorych mam sporo(studiuje meski kierunek). Fakt dosc czesto z nimi wychodzilam wtedy,ale wtedy gdy Andrzej byl u siebie w miejscowosci rodzinnej(a wyjezdzal w srodku tygodnia i wracal w nd czy w pn...). Gdy nawet byl a umowil sie z kolega na piwo, ja tez z ktoryms z kolegow do miasta poszlam. Pozniej okazalo sie,ze Andrzej wrocil wczesnie do domu i dzowni do mnie jak dzien mija, na co ja,ze w pubie siedze z kolega...sytuacja powtorzyla ie kilkakrotnie i to chyba go dobilo...tylko,ze nie zrozumial tego,ze koledzy sa dla mnie jak kolezanki. Pozniejsze rozmowy
z dobrymi znajomymi uswiadomily mi,ze decydujac sie na powazny zwiazek trzeba czasem z pewnych rzeczy zrezygnowac cos ograniczac, dlatego teraz rzeczywiscie prawie z kolegami sie nie spotykam, raczej w gronie i tez nie jest to az takie czeste .

Lukasz o tym nie wiem, moze podac mu ten przyklad?
w ogole co mu powiedziec? jak widzi zwiazek? zapytac moze czy jest w stanie ograniczyc wyjazdy do powiedzmy 1 na miesiac badz wtedy gdy jestem w domu? Albo zadowolic sie wspinaniem na sztucznej scianie?
Moze niech sobie znajdzie inna kobiete, ktora sie wspina skoro nie potrafi zrezygnowac...
zastanawiam sie czy tez tak jezdzil jak byl w innych zwiazkach ...
napisał/a: ~gość 2009-04-14 14:22
rozumiem, ze w ciagu tygodnia jest do twojej dyspozycji, tylko weekendy wypadaja tak?? dobrze, ze chlopak ma pasje i powinien ja rozwijac i moim zdaniem nie powinien sie w tym wzgledzie ograniczac... ma ochote jezdzic co tydzien niech jezdzi Ja osobiscie nie widze w tym nic zlego:)
napisał/a: Mika88 2009-04-14 14:42
no wlasnie skoro wyjezdza na weekendy to w tygodniu czas spedzacie razem?? ja jestem raczej czepialska i gdybym z facetem miala widywawac sie na tylko na weekendy a on w tym czasie wolalby jechac sobie potrenowac to bym sie troche wkurzyla:) ale jesli mialabym go od pon do pt to dlaczego nie mialabym pozwolic mu wyjechac na weekend?? tak razem ciagle tez nie mozna siedziec, czlowiek potrzebuje troche swobody, luzu i dla mnie tez by to nie bylo nic zlego :)
napisał/a: paskudnica 2009-04-14 15:08
w tygodniu spedzamy czas razem, ale zazwyczaj od 20-21 godziny dopiero...
bo ja treningi, on tez... i wraca z treningu i nie chce mu sie na spacer isc, chociaz wczesniej ustalalismy, ze w tym dniu pojdziemy.
Nie chce zyc w taki sposob jak przyklad ktory osobiscie znam, gdzie para spotykala sie kilka lat on wyjechal kilkaset km na studia uzupelniajace, co tydzien przyjezdzal(roznica ta,ze widzieli sie w weekendy), spotkania w biegu, seks z "poczucia obowiazku" zero spacerow... i w koncu milosc sie wypalila, ona go zdradzila, ale sam twierdzil,z to byl gwozdz te cale spotkania w biegu itp.
napisał/a: Mika88 2009-04-14 15:31
hmm to moze porozmawiaj z nim szczerze i po prostu powiedz mu o tym co myslisz, co czujesz:) moze facet nie wie, ze tak Ty to przezywasz itp no tutaj to chyba tylko rozmowa pomoze bo nie mozesz mu zakazywac wyjazdow itp
napisał/a: ~gość 2009-04-14 15:41
Dokladnie, musisz z nim porozmawiac Sama uprawiasz sport, wiesz jaka przyjemnosc i radosc Ci to sprawia, wiec nie kaz mu z tego zrezygnowac.. Ja bym nie zrezygnowala A poza tym takie siedzenie ze soba 24 h na dobe tez nie jest dobre, trzeba tez umiec samodzielnie oddychac A co do tego przykladu twoich znajmoych: kazdy zwiazek jest inny, wiec dlaczego od razu zakladasz, ze tak bedzie w twoim przypadku i to juz na samym poczatku?? Troche wiecej optymizmu:)
napisał/a: 19Romantyk91 2009-04-14 20:40
Musisz z nim porozmawiać ale uważaj żeby nie zrozumiał cię że chcesz mu tego zakazać ja sam osobiście rzuciłem swój sport dla dziewczyny w każdym razie rozmowa z tym że ustalcie coś pośrodku najlepiej
napisał/a: paskudnica 2009-06-02 10:08
Jak to wygląda u Was? kto rządzi? kto ma przewagę?
Spotykam się z moim chłopakiem od kilku miesięcy.
Na początku denerwowało mnie to, że jak przyjeżdżał do mnie po treningu pisał czy mu pójdę do sklepu po to, po tamto i tak za 3 razem mu coś napisałam na ten temat co o tym sądzę. (tym bardziej, że jechał samochodem mógł gdzieś do sklepu sam podjechać) i więcej już nie prosił żeby mu kupić w sklepie coś.

Później jakoś to było, ale ostatnio sama zauważyłam, że on ma dyktatorski charakter co mnie denerwuje. Ostatnio poznał rodziców i sami zauważyli... i zdziwieni, bo ja to osoba która umiała pyskować, stawiać się.

Moj chłopak wg mnie oczekuje dużo swobody w związku - imprezy kiedy chce, wyjazdy dość częste w góry związane ze sportem który uprawia.
Podczas rozmowy z moimi rodzicami, powiedział nawet, że nad morze jeździć nie ma po co, bo się wynudzi, a w górach sami znajomi i ma co robić.
Ja lubię morze i góry, jednak góry zimą ze względu na sport, który ja uprawiam .
Jeśli tak to ma wyglądać, że on będzie wyjeżdzał w góry stale to związek nie ma sensu?
wg mnie możemy jeździć raz tu, raz tu, czasem go samego puszczę(nawet puściłam - jakieś 4-5razyw tym roku już był w górach).
Nie chcę żeby z czegoś rezygnował, ale w pewnym momencie życia trzeba podejmować pewne decyzje.
Poza tym w przyszłości np. mając dziecko nie wyobrażam sobie sytuacji gdybym miała siedzieć w domu sama z dzieckiem, a on w górach...
Albo wyjścia na imprezy - wg mnie skoro razem wychodzimy razem wracamy. On uważa inaczej.
Przykładów parę może być.

Porozmawiać z nim na ten temat? Jak?

pozdrawiam
napisał/a: Misia7 2009-06-02 10:59
paskudnica napisal(a):Nie chcę żeby z czegoś rezygnował, ale w pewnym momencie życia trzeba podejmować pewne decyzje

zgadza się.
Myślę, że powinniście i uściąść i wszystko obgadać. Ustawić wspólne priotytety. Jeżeli on jest taki indywidualistą i lubi dyktować warunki to na pewno będzie ciężko wam dojść do jakiegoś wspólnego kompromisu. Ale im szybciej to zrobicie tym szybciej możecie razem coś budować, stawić saobie cele i realizować plany. Bo jeżeli on będzie ciągnął w swoją stronę a ty w swoją to w końcu to wszystko i tak się "rozjedzie".
napisał/a: paskudnica 2009-06-19 20:13
Czy tez tak macie, ze Wasi faceci sie tak wysluguja Wami?
Ja teraz dojrzalam,ze rzeczywiscie tak jest. Jestesmy razem kilka miesiecy.
Na pocztaku zaczynalo sie od tego,ze gdy jechal do mnie pisal bym poszla mu kupic czy to serek, czy to cos itd. Za 3 razem napisalam jemu cos na ten temat, ze ide ostatni raz i nie pamietam czy cos w stylu, ze nie jestem sluzaca. Skonczylo sie wtedy.
Teraz mnie olsnilo,ze znowu tak jest - zadzown tu i popytaj o ceny(ale to jego interes, bo chce cos rozkrecic), pozniej z innym interesem tez cos... ze mam robic, a ja jak glupia to robilam..
ale teksty idz mi po piwo itd. to juz przegiecie chyba ?
w ogole takie wyslugiwanie nie? jesli on cos moze zrobic sam przeciez..sama nie lubie jak mam jakis swoj interes to sama zalatwiam, jak nie wiem jak cos zrobic czy w czyms sie radze to prosze kogos o pomoc, ale to nie notoryczne.

Moze nastepnym razem powiedziec jak powie znowu czy dzwonilam, powiem"tak,powiedzieli to i tamto, ale nastepnym razem sam dzwon, bo nie jestem Twoja sekretarka" ?
Czy to bedzie zbyt 'bolesnie'
Jak odpowiadac skutecznie, ale niezbyt agresywnie? Macie jakies przyklady takich odpowiedzi moze?
Jakie sa wedlug Was granice? Myc naczynia zawsze tez zmywam, to wtedy czy ja cos zrobie, czy on...
porozmawiac z nim o podziale obowiazkow moze juz? jak on to widzi? Nie mieszkamy razem, ale kiedys moze...bo on juz cos przebakuje... nawet rzeczy u mnie zostawia zebym chyba mu przeprala...

pozdrawiam
napisał/a: Tigana 2009-06-19 21:20
paskudnica, no bez jaj!!! jeszcze nie mieszkacie razem a on juz Ci pranie zostawia!! to co bedzie dalej? zazwyczaj facet choć na początku udaje samodzielnego... poznałaś może jego rodziców? zauważyłaś podział obowiazków miedzy nimi czy mamam robi wszystko a tata nic? możliwe że on ma takei podejście, ze kobieta jest od "roboty".. musisz go jak najszybciej tego oduczyć! bo inaczej jak zamieszkacie to sie będzie działo
po pierwsze, stanowczość. nie jestes służącą i kropka. Jak ty gotujesz, to on zmywa, jak sprzątacie, to razem, a pranie to mu oddaj w reklamówce z uśmiechem" kochanie, chyba czegoś zapomniałeś". bez żadnych kłótni, ale stanowczo daj mu do zrozumienia, ze jestes dla niego partnerką. jeżeli dasz się zepchnąć do roli slużącej, to przestanie CIę szanować.
napisał/a: talusia1 2009-06-19 21:23
paskudnica, wg mnie Twoj facet przesadza! nie wyolbrzymiasz tutaj problemu, bo on jawnie sie Toba wysluguje. kompletnie nie moge zrozumiec dlaczego mu na to pozwalasz?? a juz dobitnie rozwalil mnie ten tekst z ubraniami do prania..

Rozumiem,ze zakochana kobieta robi i znosi wiele glupot ( z doswiadczenia wiem), ale jakies granice musza byc! Jesli rozmowy nie pomagaja to moze zacznij sie zachowywac tak samo jak on.. niech przejrzy na oczy, moze zrozumie.