Czy kiedyś będzie dobrze?

napisał/a: 1984ewelajna 2008-03-09 22:47
witam serdecznie wszystkich! przez przypadek natrafiłam na to forum w zasadzie jestem tu pierwszy raz i postanowiłam napisać, myślę że pomoże mi to w jakiś sposób wyrzucić to z siebie bo w rzeczywistości nie mam z kim o tym porozmawiać.
Może na początek sie przedstwię mam na imie ewelina i mam 24 lata. Do pewnego czasu byłam szczęśliwa, byłam.... bo obecnie czuję żal i gorycz po tym wszystkim i zastanawiam się czemu właśnie akurat musiało to spotkać mnie.
Może najpierw zacznę od tego że moja historia zaczyna się od tego że kocham osobe z którą obecnie jestem zaręczona ale wiele rzeczy się zmieniło. A problem w tym że niedawno miał on wypadek i rozbił się samochodem na szczęście żyje ale jest połamany od pasa w dół i na razie nie może chodzić. Przeżyłam chwile grozy myślałam żego stracę na zawsze byłam przy nim w najgorszych chwilach modliłam się i prosiłam Boga żeby mi go nie odbierał moja prośba została wysłuchana ale nie do końca. Nie przerażało mnie to że musiałam na nowo wszystkiego go uczyć jak jeść, jak pić, nieprzerażało mnie że musijałam go myć, podnosić itd. był bezbronny jak dziecko. Po czasie kiedy wydobrzał już na tyle by mógł samodzielnie funkcjonować. Po tym czasie wszystko zaczęło się sypać jak domek z kart zaczął mnie mieć za nikogo uważał że to moja wina że to przeze mnie ten wypadek że to wszystko przeze mnie się stało. Na dodatek jego mama zaczęła przyjnmować taktykę mojego narzeczonego i tez ma mnie za nic po tym co dla nich wszystkich zrobiłam, zaczęła się wulgarnie do mnie odnosić nie wiem gdzie leży przyczyna i zaczęłam się zastanawiać czy to wszystko nie moja wina jest. Jest mi ciężko z tym wszystkim i nie potrafię się odnaleźć, już nie potrafię mu zaufać dlatego odwołałam ślub który miał być w sierpniu i zaczynam się godzić z tym że już dobrze nie będzie. Nie wem co mam robioć? nie wiem co mam myśleć? czy dać temu wszystkiemu czas? czy odejść od niego?czy poczekać? czy walczyć mimo wszystko?nie wiem i dlatego proszę o pomoc może ktoś mi doradzi co mam zrobić? pozdrawiam wszystkich użytkowników
napisał/a: katinka88 2008-03-09 23:51
1984ewelajna, nie napisałaś nic na temat tego dlaczego przyszła teściowa i narzeczony mogliby tak się zachowywac?? Uważam ,że ze strony narzeczonego powodem moze być fakt, że zdaje on sobie sprawę, że być moze do końca życia bedzie już niepełnosprawny i chce odejśc abyś Ty mogla spokojnie żyć...Być moze jest też zły na świat, że taki wypadek przydarzył się własnie jemu ...Odwraca sie od każdej bliskiej mu osoby i chce zamknąć się w swoim świecie tak naprawde cierpiąc...Uważam ,ze powinnas porozmawiać z nim szczerze...To zawsze pomaga najlepiej... JEśli go kochasz to walcz....dopóki masz na to siłę i wierzysz,ze to uczucie jest tym jedynym...Ja wierze,ze jest..Powinnaś być z siebie dumna,że nie poddałaś się, nie ucieklaś,ale byłas przy nim w tych najgorszych chwilach...Poproś go by wyjaśnił Ci swoje zachowanie...
napisał/a: evilgirl89 2008-03-10 07:52
dokładnie tak jak katinka88,
może chcę Cie uchronić przed samym sobą przed swoim kalectwem

napisz czy są szanse że on będzie chodził czy to już na całe życie

i jak doszło do tego wypadku ?????
dlaczego Ciebie obwiniają??
napisał/a: 1984ewelajna 2008-03-10 09:13
Co do waszych pytań o jego kalectwo on kaleka nie zostanie, bo jestem pewna na 100% że on bedzie chodził wiem bo konsultowalam sie z lekarzami może rzeczywiście jego zachowanie wynika z tego że on jest bezradny wtej chwili ale uważam że to nie jest wytlumaczenie i powinien tez troche mi okazywać zrozumienia a nie odnosić się do mnie w jakiś wulgarny sposób a do wypadku doszło ponieważ on jechał akurat po mnie odebrać mnie ze stacji a akurat w tym czasie spadł snieg i było błoto pośniegowe wpadł w poślizg i tak to się stało.Nie wiem jak już mam sobie to wszystko tłumaczyć może potrzeba mu na to troche czasu może jest na mnie zły że odwołalam ślub? może boi się ze go zostawię?
napisał/a: evilgirl89 2008-03-10 09:17
1984ewelajna,
wytłumacz mu że odwołałaś ślub aby on w pełni doszedł do zdrowia i sprawności przed wypadkiem
może on mysli że powoli przygotowujesz się do odejścia i go to boli.......
a co do wypadku to nie uważam aby to była twoja wina nic a nic
to on prowadził i zawinił
równie dobrze mógł jechać po swoją matkę.........
napisał/a: sorrow 2008-03-10 13:15
Ja też nie widzę tu żadnej twojej winy. Wypadek takiego typu może się zdarzyć z dwóch powodów... przez przypadek lub z głupoty własnej. Ciebie wśród tych przyczyn nie ma. Nie daj sobie tego wmówić, bo tylko niepotrzebnie będziesz się zadręczać. nie tłumacz sie tez z tego powodu przed nimi, bo to nie ma do końca sensu... jeśli ktoś chce sobie cos wmówić, to nawet najbardziej logiczne wytłumaczenia z twojej strony nic dla niego nie znaczą (chociaż znaczą... tyle, że się tymi oskarżeniami przejmujesz).

Wygląda na to, że wiele sił i energii poświęciłaś w jego rehabilitację i pomoc bezpośrednio po wypadku. Trudno powiedzieć z czego wynika zmiana w jego zachowaniu. Czasem rany fizyczne po takim wypadku są niczym w stosunku do ran psychicznych. Być może to już nie jest ten sam człowiek, którego kochałaś. Na pewno nie powinnas tego tolerować, bo zachowanie nie zmieni się natychmiast, kiedy odzyska pełną sprawność. Jeśli z nim zostaniesz, to zostaniesz również z jego psychiką i ze sposobem traktowania cię. Jesteś w trudnej sytuacji, ale jeśli intuicja podpowiada ci, że to związek juz nie dla ciebie, to nie czuj się niczym zobowiązana... zrobiłaś już i tak bardzo dużo dla niego.
napisał/a: ~gość 2008-03-10 18:47
sorrow napisal(a):nie czuj się niczym zobowiązana.

niestety to nie takie proste, sama nie wiem czemu w poprzednim związku czułam coś takiego, po prostu "głupio" było mi odejść :/ no ale na szczęście w końcu do tego doszło...
napisał/a: cynik 2008-03-11 11:33
1984ewelajna, w mojej opinii jest tutaj potrzebna wizyta u psychologa.
Po wypadku przeszedł szok i ma teraz jakąś blokadę.