Czuję się niedoceniona....

napisał/a: mania4 2007-09-26 10:51
Witam,
nie sądziłam, że będę jeszcze coś pisać na tym forum, ale stało się...postaram się wszystko krótko wyjaśnić...

Proszę o rady.....bo sama nie umiem sobie poradzić.

Z moim narzeczonym jestem 6 lat, zaręczyliśmy sie 9 miesięcy temu. Wszystko było dobrze, wspieraliśmy się, choć były upadki, przeżyliśmy motyw zdrady. Od jakiegoś czasu wszystko się psuje, ja zamykam się w sobie, on zaczyna krzyczeć, czepiać się, twierdzi, że wszystko mi przeszkadza...a ja jestem poprostu inaczej wychowana. Mieszkamy ze soba 2 lata, wcześniej te rzeczy nie wychodziły na jaw, bo zajęliśmy się ratowaniem związku po zdradzie....

Pracuję i studiuję, On też studiuje...w wakacje jest z emną w wynajmowanym mieszkaniu, marudzi, że mu się nudzi...rozumiem, bo 8 godz. siedzi sam....ale mógłby ten czas jakoś sobie zająć, kiedy przychodze z pracy, to narzeka...ja na siłę Go nie trzymam...widze, że nie jest szczęśliwy...staram się cholernie wracam jak najszybciej z pracy, żeby móc być z Nim, w końcu zaczęły się kłótnie, On twierdzi, że wszystko robie Jemu na przekór, że nonstop Go poprawiam, chodzi o rzeczy codzienne, np bałagan w kuchni, ale ja jestem kobieta i wiadomo, że mnie to razi, ale pedantem nie jestem.
Myślicie pewnie, że takie bzdurne rzeczy, owszem, ale tyle się nazbierało, że zrobił sie duży problem. Najgorsze jest to, że On ma złe zdanie o mnie, twierdzi, że jestem nerwowa, bo jestem, ale tylko dlatego, że mam dosyć zrzędzenia. Ja nie jestem lepsza bo potrafie się czepić, ale jestem obiektywna, doceniam Go. Natomiast ja się czuję źle, choć zależy mi na Nim.

Czuję, że pisze głupoty, ale ja naprawd enie wiem co zrobić, oddalamy się z każdą godziną coraz bardziej......różnica charakteru, nie wiem.

Nie wiem też w ogole co pisać, bo tego jest bardzo dużo. Napisałam tylko bzdurną cząstkę.
Liczy się to, że się psuje, ja staram się i On też, ale puki On nie zrozumie, że chce dobrze, puki nie przestanie wkładać mi słów do ust, to ja nic nie zdziałam, bo te słowa w Jego mniemaniu są negatywne, oby tylko walczyć o swoje. Czuje się jakbyśmy byli wrogami:((
Tak bardzo mi Go brakuje, a On jest oschły....poprostu dużo rzeczy stwarza, a ja nie wiem ile jeszcze tak wytrzymam.........
Doceniam to co dla mnie robi, ale On nie potrafi, bo ciągle Mu mało...

Nie wiem co zrobić?
Może to ja jestem nienormalna?
Może powiecie mi, że bezsensu się kłócimy, jak wszyscy, ale w rzeczywistości jest inaczej....
Mężczyźni od kobiet bardzo się różnią....
napisał/a: Ciarka 2007-09-26 11:24
Życie niestety składa się z takich własnie drobiazgów i jeśli sie tego nie dogra, to wszystko inne też pójdzie sie pasać...Na to jest chyba tylko jedna rada:rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać...Spokojnie, rzeczowo, mówic sobie nawzajem o swoich potrzebach i SŁUCHAĆ drugiej strony.Teraz jest czas, żebyście nauczyli się być ze sobą, zanim podejmiecie decyzje o ślubie.
napisał/a: mania4 2007-09-26 11:28
Dziękuję za odpowiedź, ale niestety jest jeden problem, On ma dosyć rozmów! Wykrzyczał mi to...czuje że daje sobą pomiatać... źle mi z tym, nie wiem coz robić, bo jak wyjade to mnie oleje, bo ma taki charakter, że nawet jak mu zależy, to szybko się poddaje. On wierzy, że to moja wina...choć czasami twierdzi, że jednak nie...
Jak zaczne rozmowe, to zacznie się kłótnia, jak przemilcze, to bedzie się nawarstwiać, a nie o to chodzi...
napisał/a: Ciarka 2007-09-26 11:58
He he skąd ja to znam Mam wrażenie, że Twój narzeczony jest bardzo podobny do mojego partnera...Czyli sam nie wie, czego chce. Mój chciałby np, żebym zawsze była w domu i dbała o ciepło domowego ogniska, ale zarabiała dużo pieniędzy. W związku z tym, że nie da sie tego połączyć, tzn że ja jestem do bani Kiedyś bardzo cierpiałam z tego powodu, ale teraz widzę, że to on ma problem, a nie ja. I zaakceptowałam to, że może niekoniecznie jesteśmy dla siebie stworzeni choć nadal jesteśmy razem.
Piszesz: Jak zaczne rozmowe, to zacznie się kłótnia, jak przemilcze, to bedzie się nawarstwiać, a nie o to chodzi...
A z tego wynika, że nie możesz zrobić nic! Musisz po prostu być sobą i zająć sie sobą, jemu nie dogodzisz. Wiem, że to trudne, nie jestem pewna, czy dobrze trafiłam w Twój problem, ale tak czuję, że to klimat podobny, jak umnie...To on musi się zastanowić czy kocha cie taka jaka jestes i czy jest w stanie cię zaakceptowąć, no i Ty chyba też w druga strone musisz to przemysleć. Daj temu czas, takie rzeczy zazwyczaj muszą dojrzeć.
napisał/a: mania4 2007-09-26 12:09
On sie wlasnie wyprowadza!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :(((((((((((((((((((((((( nie wiem czemu.............
napisał/a: Kinia 2007-09-26 13:51
Może Ci będzie lepiej bez niego, pomyśl o sobie przez moment
napisał/a: pati_87 2007-09-26 21:26
Jedyne co mogłabym doradzić to to by o tym szczerze porozmawiać ale on nie chce rozmawiać...Chciałabyś być z takim facetem całe życie????????????????????????????
napisał/a: Ciarka 2007-09-28 14:43
Mania4, zostaw to, poobserwuj co sie bedzie dalej działo. Faceci czasem potrafią sie wyprowadzić tylko po to, zeby coś tam udowodnic albo kobiecie albo sobie samemu. Żyj swoim życiem i staraj sie nie tracic z nim kontaktu, a jednoczesnie nie narzucac się, on pewnie ma jakis kryzys, daj mu troche czasu.
napisał/a: mania4 2007-10-01 08:47
Dziękuję za rady....:) powiem szczerze, że jest lepiej, przeprosił mnie, kupił róże i stara się, ja również....mam nadzieje, że będzie dobrze i wszystko się ułoży...w życiu trzeba iść na kompromis.
Pozdrawiam.
napisał/a: Ciarka 2007-10-01 14:26