Czemu mnie okłamuje?

napisał/a: Smutas 2009-03-09 14:34
To moj pierwszy post na tym forum, wiec witam wszystkich. Zdecydowałem się napisać, ponieważ, nie bardzo mam się do kogo zwrócić w tej sprawie, a raczej potrzebuje porady kobiety. Krotka moja historia co i jak..

Zaczelo sie dawno temu jakies 8 lat wstecz, jeszcze na poczatku liceum, poznalismy sie przez internet, oboje bylismy dzieciakami majacymi te 15 -16 lat. Mieszkalismy ok 100km od siebie, wtedy to byla odleglosc nie do przebycia, pisalismy sobie listy, spotkalismy sie pare razy, ale kontakt gdzies umarł... dopiero odnaleźlismy sie przypadkiem na naszej klasie, w czerwcu zeszlego roku i tak to sie zaczelo. Ona nie miala nikogo akurat i podobnie jak ja leczyla sie juz prawie 2 lata z poprzedniego zwiazku. Długo nie rozumiałem jak tak niesamowita kobieta z tak ogromnym powodzeniem moze nie mieć nikogo, wydawalo mi sie ze trafilem w dobrą chwile i będzie cudownie. Ona coraz wiecej czasu spedzala w moim miescie, zaczelismy sie widywac coraz czesciej i czesciej... w sumie od tamtej pory spotykamy sie niemal codziennie. Piekna, rozgarnieta, usmiechnieta kobieta kochajaca sport i podroze, umiejaca sama o siebie zadbac, jak wiele trzeba zeby sie zakochac? 2 lata nie moglem sie przemoc do nikogo a tu bęc, nagle jak mnie walneło tak zakochalem sie po uszy. Tesknie za tymi rozmowami do rana, spacerami, popijaniem winka, roznymi podtekstami i fliratami, teraz tego juz nie ma... Na wyznanie ze ja kocham czekalem do poczatku listopada, kiedy nasza znajomosc przechodzila jakis kryzys, i wtedy wszystko nabralo znowu obrotów, znow sie spotykalismy, nie bylo miedzy nami nigdy wczesniej fizycznosci, z miesiac po moim wyznaniu zaczely sie buziaki, calowanie i tak dalej... bez seksu. Rozmawialismy o wszystkim i bylem cholernie szczesliwy, prace ustawialem pod nia, z nia chcialem wyjezdzac, dostala prace w innym kraju... to ja tez sie o ta prace postaralem i tez ja dostalem, bylem gotow na wszytko, jednak ta praca nie wyszla, pojechalem z nia na rekrutacje do innego miasta, oboje dostalismy tam prace, pieknie ładnie moze zamieszkamy razem i moze w koncu cos z tego będzie. Na moje "kocham Cie" powiedziala ze ja zaskoczylem. A to ja bylem zaskoczony! Przeciez spedzalismy ze soba kazdy dzien, spalismy razem nieraz po wieczorach filmowych u mnie albo u niej, fakt nic sie nie dzialo, ale jednak to jakies tam juz zaufanie. Nie spotykala sie z nikim, przyjezdzala, pieniadze nie graly dla nas zadnej roli, kupowalismy sobie upominki, spedzalismy razem swieta, sylwestry, wesela rodziny, lazilismy wiecznie do kin, teatrow, wyjezdzalismy w rozne miejsca... nie rozumialem czemu nic z tego nie ma. Uwaza ze jestem inteligentny przystojny i w ogole super, ze nawet nie widzi we mnie zbyt wielu wad. Na pytania czemu nic z tego nie ma odpowiada "bo ja nikogo nie potrzebuje, nie zakochuje sie". Ciezko zmusic do innej odpowiedzi. Tak to sie ciagnelo raz bylo lepiej raz gorzej, kiedy potrafila sie nie odzywac po 2-3 dni... gdzies to wszystko ulecialo co tak pokochalem, nie ma rozmow do rana, nie ma dzwonienia, nie ma czekania razem do 4 rano zeby cos tam zrobic, nie trenujemy juz razem, bo jakos czas sie nie sklada na to.

Od polowy lutego jest zle juz tak maksymalnie... duzo staram sie z nia szczerze rozmawiac, zawsz emnie wysluchuje, jak cos nie tak to zmienia swoje postepowanie. Bardzo sie o nia staram, i wie ze jestem w stanie poswiecic dla niej wszystko, zawsze cieszy sie z upominkow, kartek, walentynek, kwiatka, i w ogole. Mowi ze bardzo docenia to jak sie staram i ile mam cierpliwosci do tego a zwlaszcza do jej humorów i zmiennych nastrojów... jak mowie ze stesknilem sie za nia przez te 3 dni co jej nie widzialem to mowi "aaaaaaa tam, przesadzasz" heh. Pech albo szcześliwy traf sprawil ze dobrałem się do jej maila... to co tam zobaczylem sprawlo ze niemal umarłem na miejscu... pisala do swojej kumpeli ze podoba jej sie chlopak z jej rodzinnego miasta ale on ma dziewczyne, i z tego co zrozumialem jest zakochany w tej mojej ale tamtej nie chce zostawic bo jest z nia długo. Świat mi sie zawalił... Skoro zalezy jej na kims innym to czemu tyle miesiey, prawie rok, mowila ze nikogo nie potrzebuje, jak bylo jej zle wolala siedziec sama, niz sie wyzalic i wyplakac. I nagle zaczelo sie wszystko psuc a ja nie wiedzialem dlaczego, co zle robie, skoro spedza ze mna caly swoj wolny czas poza paroma dniami w miesiacu kiedy jest w rodzinnym miescie. Nagle zaczela znikac, nie odpisywala na smsy, czasem nie odebrala telefonu. Setki godzin siedzialem myslalem analizowalem swoje zachowania, co robie zle...a tu nagle taki szok, jest ktos inny. Zawsze szczerze ze soba gadalismy, mam ogromny żal, że wiedząc jak bardzo mi na niej zalezy, nigdy nie powiedziala ze ani nic z tego nie będzie, ani nie zrobila nic zeby cos z tego było. Widzi jak się mecze. Od miesiecy żyje w permanentym stresie, czuje sie jakbym jutro mial najwazniejszy egzamin zycia, nie śpie, prawie nie jem od dawna... mowilem jej o tym jak sie czuje i nie wiem co sie dzieje. Wczoraj rozmawialem na ten temat, zapytalem czy to ze miedzy nami sie psuje ma zwiazek z tym ze zalezy jej na kims innym, bo ostatnio miaal dola, co sie wczesniej nie zdarzalo, z tego co wiem to wlanie dlateo ze tamten nie chce zostawic tej dziewczyny. Powiedziala ze nie ma sensu mi mowic czemu jest smutna "bo jakbym wiedizala ze bedziesz w stanie mi pomoc to bym ci powiedziala". Na pytanie wprost czy zalezy jej na kims innym powiedizala "chyba zwariowales, ja sie nie zakochuje i nie zakocham, nie zalezy mi, nie spotykam sie, nawet nie mam czasu, spotykam sie tylko z toba". w Mailu bylo napisalem ze jak byla w domu to widziala sie z nim 2 razy w ciagu tych 3 dni.. mi powiedziala oczywiscie ze idzie robic cos innego. W zwierzeniach z przyjaciolka niestety nigdy nie widzialem mojego imienia, jakbym nie istnial, podejzewam ze jej znajomi nie wiedza o moim istnieniu, pomimo ze spedza ze mna niemalze kazdy dzien swojego zycia od 9 miesiecy... nawet razem podjelismy drugie studia i siedzimy w lawce. Do tego pisze jej ciagle "musimy sie spotkac i pogadac, bo moje miłostki nabrały rozpędu" albo "wyrywam przystjoniaków na siłowni" - to to raczej żart... ale juz sam nie wiem w co mam wierzyc. W grupie ludzi jakby wstydziła się przyznać ze łaczy nas cos wiecej niz tylko zwykła znajomość...nie rozumiem tego. Czesto mi mowi ze podobam sie jej kolezankom z pracy, sama uwaza ze jestem jednym z najitelientniejszych i rozgarnietych emocjonalnie ludzi jakich zna, do tego ze jej sie podobam, i bardzo mnie lubi bo inaczej nie spedzalaby ze mna tyle czasu. Nikt nigdy sie mnie nigdzie nie wstydzil, umiem sie zachowac, dbam o siebie, uprawiam sporty, mam dobra prace, inwestuje w swoj rozwoj... nie rozumiem tego ;(. Zawsze bylem dosc pewny siebie, przebojowy, zdeterminowany, teraz czuje sie jak mały żalosny kłebek nerwów i nie wiem co dalej.

Czas goni, oboje zalapalismy sie do tej nowej pracy w innym miescie, mielismy razem mieszkac, ona uwaza nagle ze sredni jej sie to oplaca i musi przemyslec sprawe... zostal niecaly miesiąc, boje sie ze powie "nie jade" i bede musial tam jechac sam, bo ja juz wszystko rzucilem... ta praca to byl jej pomysl, ja poszedlem za nia bo bardzo ja kocham i jestem gotow zrobic wszystko by byc przy niej. A teraz czuje ze zostane sam, z "jej" marzeniem, do tego oszukiwany... kłamie mi w oczy. A ja nie rozumiem czemu, czemu mi po prostu nie powie "SLUCHA NIC Z TEGO NIE BĘDZIE, interesuje mnie ktos inny" albo ze jetem taki i owaki i nie chce byc ze mna ani teraz ani nigdy. JAk mowie "czuje ze jakby mialo cos z tego byc to by bylo juz dawno, wiec raczej wiem ze nigdy z toba nie bede" na to odpowiada "to ty tak uwazasz". Wiec ja juz nie wiem. Nie mam sily, kazdy sms na ktoego nie odpisze, kazda chwila w ktorej nie wiem gdzie jest sprawia ze mysle... czy wlasnie nie spotkala sie z innym, czy moze cos sie dzieje o czym nie wiem i co jest zle... a jak sie dowiem to i tak sklamie, nie wiem. MAmy juz po 25 lat, jestesmy oboje doroslymi ludzmi. Jak ja juz mam totalnego dola i sie nie odzywam do niej, to dzwoni, pyta co sie dzieje, zawsze chce wiedziec, pozatym zdarza sie ze bywa zazdrosna, wczesniej czesto sie to zdarzalo, nawet jak nie poswiecalem jej chwili uwagi to juz sie denerwowala. Kiedys nawet pytala czy ja jeszcze kocham i czy bardzo... teraz jakby w ogole jej to nie interesuej.. nie moge uwierzyc z to sie tak posypalo w ciagu jednego miesiaca. Teraz niby jest dobrze, ona nie wie ze ja wiem, wie ze podejzewam wiele, wie ze potrafie przeanalizowac duzo rzeczy i dojsc do wielu spraw, wiec nie byla zaskoczona kiedy powiedzialem duzo szczegółow, ale tak czy siak wszystkiego sie wyparla i powiedziala zebym sie nie martwil, ze jak cos by sie takiego dzialo to napewno by mi powiedziala. JA nic nie rozumiem, czemu tak jest, ze jestem tak ogromna czescia jej zycia, ale jakby w nim nie istnieję, pomozcie (

Sam nie wiem czy zostawić to, czy starać się dalej, bardzo ją kocham... :(. Jestem strasznym romantykiem, dla mnie sam fakt ze idzie sie spotkac z kims innym jest juz niesamowicie bolesny, wierze w milosc idealna i taka chce budować... ona nie raz mowila ze nie wierzy w miłość... ze i tak wszycy sie potem rozchodzą, zdradzają...i ze to moje uczucie wyolbrzymione pewnie, choc nie raz juz dalem jej multum dowodów ze nic innego sie bardziej nieliczy dla mnie na świecie.

Wybaczcie chaos w tym poście, łapy mi sie trzęsą jak to pisze... i nie mam sily tego poprawic
napisał/a: przemek0810 2009-03-09 21:38
Ona mówi, że i tak ludzie się potem zdradzają, rozchodzą itd. Owszem, jest wiele takich przypadków ale...
W te wakacje jeździłęm z moim przyjacielem rowerami po miasteczku nazywanym Pionki. Obok kościoła zauważyliśmy parę ludzi, mających po około 65 lat trzymających się za ręce.
Mój znajomy to ksiądz, nie zacytuję Ci dokładnie Jego słów ale powiedział mniej więcej coś takiego: "Przemek zobacz, miłość wszystko wytrzyma, nawet tyle lat."
Tak, racja. Ludzie wytrzymują ze sobą nawet 1/4 wieku albo i jeszcze dłużej.
To tak się ustosunkowałem do jej słów.

Co do Twoich. Kurcze stary, widzę że jesteś inteligentny i dobry człowiek i szkoda mi Cię bardzo. Bardzo ciężko mi cokolwiek poradzić... Nie oszukujmy się, Twoja sytuacja jest bardzo trudna a ja się w takiej nigdy nie znalazłem. Może Panie będą wiedzieć więcej ale ja mogę Ci poradzić spotkanie z psychologiem, bo się wykończysz tak dalej. Jeśli masz naprawde dużego doła a nie chcesz tam iść to w żadnym wypadku nie pakuj się w alkohol. Te problemy i tak rano wrócą a pieniądze nie. Więc jesteś biedniejszy o pieniądze a problemy wciąż są.
Piszesz, że uprawiasz sporty, dobrze, uprawiaj je dalej. To zmniejszy Twój strach, niepokój czy jak bym tego nie nazwał. Nie umiem Ci powiedzieć co robić, za to Ci powiedziałem czego nie robić. Panie na pewno będą wiedzieć więcej w tej sprawie gdyż ja się nie postawie na miejscu Twojej dziewczyny. Życzę powodzenia.
napisał/a: Tigana 2009-03-09 22:05
Jak dla mnie to Twoja dziewczyna jest straszną egoistką. wykorzystuje wszystko, co jej oferujesz, a w zamian daje Ci mglistą nadzieję, ze może kiedyś...jak sie bardziej postarasz... to nie tak. związki tak nie funkcjonują.
Smutas, jesteś- jak piszesz atrakcyjnym mężczyzną. spotykanie się z Tobą podbudowuje ego tej dziewczyny ( koleżanki zazdroszczą) i daje możliwość fajnego spędzenia wolnego czasu. z drugiej jednak strony ona cały czas liczy na tamtego faceta i odnoszę wrażenie, że dzień, w którym on się zdecyduje, będzie waszym ostatnim wspólnym dniem. dziewczyna, która kocha, nie ukrywa swojego faceta przed przyjaciółką czy rodziną.
podsumowując, ja uważam że ona traktuje cię jako faceta tymczasowego, że tak ujmę- dla zabicia czasu. jest to podłe zachowanie, na które nie zaslużyłeś. jedyne, co mogę Ci doradzić, to jasne pozsawienie sprawy : albo jest z Tobą w 100%, albo koniec zabawy. wiem, ze będzie Ci ciężko, nawet bardzo, ale uwierz mi, granie całe życie drugich skrzypiec to nie jest rola, na która zasługujesz jeżeli Ci powie, że nie wierzy w miłość i nie potrzebuje nikogo... to przestań dzwonić, zabierać ją gdzieś, obsypywać prezentami... ciekawe, po jakim czasie stwierdzi, ze jednak kogoś potrzebuje...a jeśli nie, to tym lepiej, że się rozstaniecie...
przepraszam, ze może ostro, ale naprawde fajny z Ciebie facet i szkoda, żebyś musiał tak cierpieć... uwierz mi , że jest dużo dziewczyn, które umieją kochać
napisał/a: Smutas 2009-03-09 22:25
Dziekuje za wasze porady, wiem ze to tylko forum, jednak to potrafi dodać otuchy. Kiedys pytalem ją, czemu sie ze mna widuje jesli wszystkich swoich amantów zawsze spławia, a wie ze mi zalezy i czemu i mnie nie pogoni? A ona ze mnie lubi, jak kiedys naciskalem bardziej to mowila "jak sie dwoje ludzi nudzi, to czemu nie isc razem do kina"... ok rozumiem ale codziennie? Dzien w dzien gdzies wychodzimy, duzo mowila ze od lat nie spotykala sie tak zeby przyprowadzac kogos do domu czy zeby do kogos jezdzic, do mnie jezdzila, ja do niej, jak juz moiwilem nocowalismy razem, nie raz w 1 łózku... o ile nie moglem uwierzyc ze jestem tylko zapchajdziura na nudę, to coraz bardziej zdaję sobie z tego sprawę...

Wiele razy myslalem nad tym zeby się odciąć, czuje sie jak żywy trup, wiem ze bedzie mi dlugo ciezko, bardzo angazuje sie emocjonalnie.. do tego tak sobie obiecywalem ze jak 2 raz w zyciu powiem ze kogos kocham to bedzie to ostatni raz... bylem tak ostrozny, w nic sie nie pchałem, chcialem dobrego stabilnego zwiazku... a jest to co jest. Nie wiem co robic, mam sie odciąc? Nie odpisywac na smsy, nie odbierac telefonow? A co ze szkoła? A co jesli zdecyduje sie na ta prace? Ona jest takim czlowiekiem... ze mam wrazenie ze jak znikne z jej zycia to nawet nie zateskni... nie ja pierwszy z tego co wiem i nie ja ostatni pewnie... napewno pierwszy po jej jedynym zwiazku z ktorym tak dlugo "cos tam" sie dzieje.

Dziekuje za to ze przeczytaliscie moj chaotyczny wywód... siedze dzis caly dzien w domu, mialem z nia rano isc na trening, jednak wczoraj poznym wieczorem sie wykrecila z tego, zaputalem czemy nagle nie moze isc... to zmienila totalnie temat i od rana sie nie odzywa nie odpisala na smsa ani nic...a juz wczoraj bylo dobrze... nie wiem co robic. Znowu sie odsunac, znowu bedzie pytac co mi jest, ja juz nie wiem co mam jej mowic...
napisał/a: ~gość 2009-03-09 22:38
Ona przestała sie Tobą interesować bo jest zajęta obecnie tamtym. A wiadomo lepiej wróbel w garści niż gołąb na dachu. Jak jej nie wyjdzie z tamtym to będzie z Tobą. Tylko od Ciebie będzie zależało czy potrafisz z taka dziewczyną nadal żyć. Oj mi się wydaje że zatęskni i doceni, mało jest takich facetów jak Ty, a ślepa chyba nie jest. Pozdrawiam
napisał/a: Tigana 2009-03-09 22:59
Powiedz jej, że dla Ciebie to nie jest kumpelski układ i że rani w ten sposób Twoje uczucia. że się coraz bardziej angażujesz i nie chcesz przez to cierpieć, dlatego lepiej by było, jakbyście się przez jakiś czas nie spotykali... możesz też coś wspomnieć o jakiejś koleżance, że gdzies z nią wychodzisz....
taka mieszanka może jej dać do myślenia: po pierwsze, zobaczy, ze nie jesteś zawsze na każde jej skinienie, że tak nie musi wcale być- to może być dla niej szok
po drugie, jak usłyszy o innej dziewczynie( nic wielkiego, ale jednak wyjście) powinna uświadomić sobie, że nie jest jedyna na świecie i że możesz ją zastąpić jakimś normalnym związkiem.
te dwa czynniki powinny doprowadzić niej do wyklarowania jakiegoś stanowiska. pożądanego- że bez Ciebie jednak jej źle- wtedy moze się okaże, że coś do Ciebie czuje. lub niepożadanego, kiedy stwierdzi, ze w sumie jej nie zależy. jednak jeżeli tak jest, to chyba lepiej dla Ciebie, zebyś wiedział??
napisał/a: Smutas 2009-03-09 23:09
2 dni temu rozmawialem na ten temat z moja sisotra, pytajac co zrobic... podala mi dokladnie ten sam patent z koleżanką... nie byc na kazde skinienie i pokazac ze mam swietny humor, a czas spedzam z jakas inna kobieta. Nawet nie musi ona istniec, wazne zeby ktos od mnie pisal, dzwonil duzo, jak juz z nia jestem, mam sie usmiechac i tak dalej... co nie zmienia faktu ze boje sie ze to moze byc gwoźdz do trumny. Mysle czy nie poczekac na jej ostateczna decyzje co do tej pracy... syt powinna sie wyjasnic lada dzien, kiedy dostaniemy potwierdzenie, bedzie musiala podjac decyzje...

[ Dodano: 2009-03-09, 23:26 ]
Wlasnie po calym dniu sie odezwala... nagle jutro jednak sie nie zobaczymy, musi jechac pilnie do rodzinnego miasta, bo "w pracy ja strasznie wkurzyli"... nie wiem czemu ale wiedzialem ze wlasnie taka wiadomosc dostane dzisiaj.... ;((((((((( szkoda gadać, ide spac, nie ma po co wstawac jutro
napisał/a: marta1001 2009-03-10 00:01
Smutas,
a moze jest jeszcze inaczej - moze ona tak naprawdę ciągle myśli o swoim poprzednim związku, może tęskni za facetem sprzed 2 lat? A Ty jesteś dla niej "sanatorium" i przyjaci...ółka ?
A może to ten sam facet :) ?
napisał/a: MisterK 2009-03-10 00:02
Jakie to typowe, chłopie szkoda mi Cię, jeśli Cię to pocieszy - nie jesteś jedyny, takich jak Ty jest wielu, a on jest zimną suką dla której nie istnieją uczucia innych tylko własne ego.
Marta, nie bądź naiwna.
Moja rada jest tylko jedna, zakończ to najszybciej, jak możesz, zapchaj sobie czas czymś innym, najlepiej w towarzystwie innych osób, żeby o niej nie myśleć.
napisał/a: ~gość 2009-03-10 09:58
Przepraszam bardzo za stwierdzenie, ale Ona manipuluje Tobą jak chce... Niestety... Ona widzi, że dla Niej zrobiłbyś wszystko i, że bardzo Ci na Niej zależy. Przestań proponować Jej spotkania, nie dzwoń, nie wysyłaj smsów. Jeżeli poprosi o spotkanie z Tobą wykręć się jakąś ważną sprawą. Jeżeli po jakimś czasie (dwa, trzy tygodnie) nie zauważy jak bardzo Jej na Tobie zależy i nie zrozumie, że tak naprawdę Cię kocha to chyba lepiej będzie jak sobie dasz spokój... Całe życie podporządkowałeś właśnie Jej, teraz masz czas dla siebie, zajmij się przede wszystkim sobą. I trzymaj się, bo wiem, że jest Ci ciężko
napisał/a: przemek0810 2009-03-10 18:03
MisterK napisal(a):Moja rada jest tylko jedna, zakończ to najszybciej, jak możesz, zapchaj sobie czas czymś innym, najlepiej w towarzystwie innych osób, żeby o niej nie myśleć.

Proponuje towarzystwo koleżanek , sport czy pasja. Ale nie samochód czy motocykl.
napisał/a: ~gość 2009-03-10 19:33
Jesteś chłopie rezerwowym, jak z innym nie wypali to jesteś pod ręka, masz w jej życiu pełnic rolę chłopca na posyłki.

Moim zdaniem odkręć ten wyjazd do innego miasta, niech zobaczy, że nie zawsze kierujesz się jej zdaniem, że jesteś jednostka autonomiczną, chłopem z jajami, a nie kluchą na posyłki, którą można opluć i podeptać, a i tak przypełznie do swojej Pani.