ćwicz, podniosą ci się piersi - tekst narzeczonego

madartist
napisał/a: madartist 2009-01-24 08:05
Temat może błahy ale mysle ze dla wilu kobiet bardzo istotny.
Witajcie, pisszę tu z takim problemem poniewaz sama nie wiem co mam myslec. Jestem w naprawde szczesliwym zwiazku od prawie 5 lat, mam cudownego nrzeczonego. Kochamy się , w lozku tez nie jest źle, spelniamy się. Jednak ostatnio moj narzeczony postanowil wziac sie za siebie i cwiczyc, jak dla mnie nie musi, ale to jego decyzja chce schudnąć itp.
Zaczął nawet mi mowic zebym zaczela cwiczyc, ze jak bede cwiczyla forme jakiegos tam cwiczenia to podniosa mi sie piersi, wyslal mi zdjecie ze strony fitness kobiety ktora naprawde fajnie wygladala. I tu zaczelam sie zastanawiac, po co to. Wiem ze dzialam na niego w lozku bardzo intensywnie co widac:) Za kazdym razem jak mnie dotknie to wariuje:)
Zaznacze jeszcze ze jest bardzo szczery, zawsze taki był. Ale wydaje mi sie ze chcial mi dac do zrozumienia ze cos w ciele moglabym zmienic, a ja przez to wpadlam w jeszcze wieksze kompleksy jak mialam, zadaje sobie ciagle pytanie, po co skoro tak na niego zawsze dzialalam. Napisalam mu dziś wiadomosc dlaczego, ze przykro mi sie zrobiło, czy cos mu we mnie nie pasuje to niech powie mi wprost a nie zasypuje mnie slodkimi komplementami.
Nie wiem co mam myslec, dla kazdej chyba kobiety wazne jest zeby podobac sie swoijemu mezczyznie, kazda chce byc ta najpiekniejsza i najbardziej przez niego pozadana. A ten jego tekst, mimo jego szczerosci troche mnie zabolał. Czy mam to uznac za jakiego przypadkowe 'chlapniecie' faceci chca cos czasem wyrazic a im to nie wychodzi wiem to ale naprawde nie wiem ale to mnie zdołowało i to ogromnie:(
napisał/a: nulcia831 2009-01-24 10:10
bardzo dobrze Cię rozumiem!! mój mąż zawsze powtarza, że kocha mój krąglutki tyłeczek, ale jak jesteśmy w sklepie to zawsze zaciąga mnie na stoisko sportowe i pokazuje jaki przyrząd mogłabym sobie kupić żeby spalić tłuszczyk na bioderkach i nogach :( czasami powtarza mi też, żeby mam tyle płyt z ćwiczeniami a nie ćwicze i nie pomaga tłumaczenie, że na mnie spoczywa większość obowiązków domowych po których już nie mam siły na żadne wyczyny sportowe :( jest jeszcze coś, jak już mam trochę siły i energi i zaczynam ćwiczyć to przychodzi i poucza mnie że coś robię nie tak, ze mam to robić inaczej. Wtedy mnie trafia, kłócimy się i przez następny miesiąc znowu nie ćwicze. Wiem ze to lenistwo, ale nie wiem jak z tym walczyć.

Nie wiem jak Ci pomóc, ani co doradzić, bo sama nie umiem sobie z takimi sytuacjami poradzić, ale fajnie wiedzieć że nie jestem sama z takim problemem :)
napisał/a: sorrow 2009-01-24 10:36
madzik1986 napisal(a):zadaje sobie ciagle pytanie, po co skoro tak na niego zawsze dzialalam.

Po to, żebyś za 10 kolejnych lat działała na niego tak samo :).

Myślę, że to nadinterpretacja z twojej strony. To tak jak po dostaniu w prezencie perfumy myśleć, że źle się pachnie, albo jak po usłyszeniu komplementu, że dziś się świetnie wygląda zastanawiac się czy wcześniej się źle wyglądało. Zabranie się za siebie w sensie ćwiczeń fizycznych jest fantastyczną sprawą. Jeśli ktoś ma silną wolę, żeby to kontyunuować to jego zaleta. Poza tym razem zawsze łatwiej wspierając się w momentach zwątpienia :).
napisał/a: Druzgafka 2009-01-24 11:00
Moim zdaniem takie sugestie nie mają żadnego podtekstu. Ja sama ciągle dogryzam swojemu, że musi brzuch poćwiczyć – nie robię tego bo mam takie widzimisię , ale w trosce o jego zdrowie. Nie jest tłusty, ale ma genetyczne skłonności do tycia i o wiele lepiej jest zacząć ćwiczyć „za młodego” niż później się obudzić z ręką w nocniku Ja mam propozycję żebyście spróbowały poćwiczyć razem ze swoimi partnerami – wiem co znaczy brak czasu, ale tą godzinę dziennie zawsze można wygospodarować
napisał/a: nulcia831 2009-01-24 11:18
hehe :) fajny pomysł wspólne ćwiczenie ale niestety z moim mężem mało realne :) bo ja nie jestem w stanie zrobić dziwnych ćwiczeń wymyślanych przez niego, a jak włączam sobie kasete z fitnessem to on się wymądrza że pani prowadząca źle wykonuje dane ćwiczenie albo źle wytłumaczyła jakie mięśnie pracują przy tym czy innym ćwiczeniu.
Masakra, nie da się tak ćwiczyć. :)
Ale mam szczeniaka owczarka niemieckiego ( zwiemy ją pasterką, choć wabi się Tequila :) ) więc obiecałam sobie że niedługo zacznę biegać po troszkę po osiedlu, bedzie to z korzyścią i dla mnie i dla niej. Póki co jestem przeziębiona i żadne takie harce na dworze nie wchodza w grę, nawet lodowisko :( :(

co do wspólnego ćwiczenia to mamy rolki ale na razie za zimno :) chociaż nawet podczas jazdy mąż mi mówi jak jechać :)

mój mąż też ma brzuszek, ale nie genetyczny :) chociaż jak tak słucham to wydaje mi się że żaden facet nigdy nie przyzna się że ma duży brzuch od piwa :) więc jednak chyba mają to w genach męskich zapisane od pokoleń :)

ale dzięki za wsparcie :)
napisał/a: Wariat 2009-01-24 11:27
wg mnie bardzo dobrze ze Ci zwraca na to uwage. kobiety jak i mezczyzni na pewnym etapie zwiazku ( w zaleznosci od charakteru ) maja takie bledne myslenie w stylu - jest ze mna tyle lat podobam sie wiec po co cos zmienia...a owszem po t oby nie kusilo do zdrady i zaspokojenie potrzeb z kims kto figure i sylwetke ma lepsza. wiec nie rozumiem twojego oburzenia, sama powinnas dbac o siebie , cwiczyc uprawiac jakis sport a nie fochac sie ze chlopak chce cie zmotywowac. za pare lat piersi i tylek ci obwisnie i co wtedy...facet to facet z brzuchem czy bez bedzie sie podobal.
napisał/a: Druzgafka 2009-01-24 11:35
nulcia83, szybkiego powrotu do zdrowia i pomysł z psem to super sprawa - trzymam kciuki za zmobilizowani się - z autopsji wiem, że to ciężkie
Wracając jeszcze do wspólnych ćwiczeń; fakt, że w domu jest to ciężkie, ale jeśli macie warunki to możecie iść razem np. na siłownie (Ty ćwiczysz sobie aerobowe ćwiczenia on siłowe), albo basen


Wariat napisal(a): facet to facet z brzuchem czy bez bedzie sie podobal.


może w tym i trochę racji jest, ale to nie znaczy, że nie ma o siebie dbać - tym bardziej jak komuś "każe"
napisał/a: ~gość 2009-01-24 11:50
Wariat napisal(a):wiec nie rozumiem twojego oburzenia

ja żadnego oburzenia nie zauważyłam, tylko chęć wyjaśnienia dlaczego narzeczony tak a nie inaczej powiedział ;) ja bym pewnie na forum nie pisała, tylko jego spytała :P a jak kogoś wkurza, że facet doradza, dyryguje podczas ćwiczeń, to proponuję cwiczyć jak jego nie ma, albo zaciągnąć na fitness jakąś koleżankę, razem raźniej, a facet się nie wtrąca ):)
napisał/a: ~gość 2009-01-24 18:11
Heh ja miałem podobną sytuację, moja ma kilku znajomych "pakerów" i po powrocie z spotkania ze znajomymi tez rzuciła mi tekst że mógłbym na siłownię chodzić, tia i może jeszcze obżerać się koksami Dodam że sama zbyt ruchliwa nie jest, bo rozumiem ćwiczyć razem, to nawet mogłoby być fajne, zresztą może nie jestem pudzianem, ale spaślakiem też nie więc olałem te jej teksty a tobie madzik1986 radzę zrobić to samo

Wydaje mi się że najpierw trzeba spojrzeć obiektywnie na siebie, a później dawać jakieś "polecenia" czy "rady"
napisał/a: aneczka263 2009-01-24 21:44
madzik, nie bierz tego tak do siebie, nie znam Twojego chlopaka, ale skoro piszesz, ze jestescie ze soba szczesliwi, to wydaje mi sie, ze nie mial nic zlego na mysli. Po prostu nie przemyslal do konca intencji swoich slow, a juz na pewno nie chcialby Cie nimi zranic. Wiesz, faceci sa troche inni niz my, nie biora wszystkiego tak bardzo do siebie i czesto nie zdaja sobie sprawy, ze zranili nas jakim slowem. Chlapna cos bezmyslnie, za 5 minut zapomna, a my to rozpamietujemy przez najblizszy miesiac. Nie dziwie Ci sie, ze zaniepokoily Cie slowa chlopaka, ale on Cie nie kocha za to, jak wygladasz, ale jaka jestes.

[ Dodano: 2009-01-24, 21:49 ]
Wariat napisal(a):jest ze mna tyle lat podobam sie wiec po co cos zmienia...a owszem po t oby nie kusilo do zdrady i zaspokojenie potrzeb z kims kto figure i sylwetke ma lepsza


Wiesz, wspolczuje Ci systemu wartosci. I wspolczuje Twojej ewentualnej dziewczynie w sytuacji, kiedy zdarzy jej sie troche przytyc. Zyc na ciaglej diecie, w obawie, ze ja wymienisz na szczuplejszy model...
napisał/a: szonga 2009-01-26 10:42
witam,
chyba wiem jak pomóc tym wszystkim kobietkom, które nie mają najmniejszej ochoty ćwiczyć ...
może zacznę od tego, że sama przez 5 lat chodziłam na siłownię - nie dlatego, że nie podobał mi się mój wygląd (facet mnie też wtedy nie mobilizował bo go nie miałam, a poza tym jak bym usłyszała od niego taki tekst jak wyżej, to wskazałabym mu drzwi wyjściowe), ale dlatego, że chciałam odreagować stres (tylko praca, dom, praca, dom itd), a poza tym miałam siedzącą pracę i cały czas czułam się ociężała. Jak poszłam pierwszy raz i instruktorka wzięła mnie w obroty, to po 1/2 h modliłam się, żeby to się w końcu skończyło. W zasadzie to po samym rowerku miałam już dość, ale doszłam do wniosku, jak czegoś nie zrobię ze swoim życiem to oszaleję. I zrobiłam: powiedziałam instruktorce, żeby mi dała karnet na cały miesiąc, to będę miała motywację. I wiecie co się okazało? Zaczęłam chodzić tam 3 razy w tygodniu, spędzając tam po 1,5 - 2 h dziennie. Uzależniłam się od tej siłowni, ale to był okres w moim życiu, kiedy chodziłam codziennie uśmiechnięta, naładowana energią, cieszył mnie każdy ból mięśnia, uśmiechałam się do ludzi na ulicy. Teraz cholernie żałuję, że z tego zrezygnowałam i zastanawiam się czy na siłownię nie wrócić. Chodziłam do siłowni, w której byli praktycznie sami mężczyźni, jak gwiazdy przychodziły to po to, żeby się odchudzać, ale rezygnowały po pierwszym razie (bo im się wydawało, że wszyscy się patrzą na ich nieidealne ciała), albo po to, żeby sobie chłopaka znaleźć, a jak się okazywało, że większość z nich nie była zainteresowana mimo okazywanych wdzięków, albo ten, który wpadł w oko, miał odmienną orientację, to wychodziły zrezygnowane.
Tak na marginesie na siłowni są m.in. 2 rodzaje facetów: tych którzy liczą na to, że przyjdzie jakaś gwiazda do wyrwania, i tych, którzy się z takich gwiazdeczek śmieją - ci drudzy naprawdę szanują te kobietki, które przychodzą na siłownię, żeby TYLKO nad sobą popracować, bo zdają sobie sprawę, że na dobry wygląd trzeba CIĘŻKO PRACOWAĆ, tych drugich nie trzeba się wstydzić, a tych pierwszych trzeba olać.
Wracając do tematu: chodziłam na tą siłownię do czasu, aż nie poznałam ówczesnego faceta (nie z tej siłowni od której byłam uzależniona), który też ćwiczył, ale jego problem polegał na tym, że był cholernie zazdrosny, jak się dowiedział, że mam tam wielu znajomych (czytaj karków), którzy mogą mnie jemu zabrać. Zależało mi na nim cholernie (w zasadzie to była jak narazie moja jedyna prawdziwa miłość), więc najpierw zaczęłam ograniczać te wyjścia na siłownię, a później ćwiczyłam już tylko w domu (przy odpowiedniej motywacji i wiedzy tak też się da).
Co więc macie zrobić żeby pomóc sobie samej? Iść na tę siłownię i spróbować. Brak czasu to naprawdę nie jest wymówka - można chodzić tam 2 razy w tygodniu i ćwiczyć tylko godzinę. Poznacie wielu interesujących ludzi. Może się okazać, że uzależnicie się tak jak ja i jak będziecie opowiadać swojemu facetowi, jak tam jest fajnie, sam zacznie was błagać, żebyście przestały. Siłownia dodaje pewności siebie, nawet jak się nie wygląda idealnie. I tego wam szczerze życzę. A nawet jak wam się nie spodoba, to i tak tam chodźcie - nie musicie się zbytnio naginać, godzina na siłowni naprawdę was nie zabije, a może wam tylko pomóc, jak nie fizycznie, to z pewnością psychicznie.

I błagam: zróbcie to tylko i wyłącznie dla samej siebie.

Jeśli się któraś z was jednak zdecyduje, a ma jakieś wątpliwości to chętnie pomogę.

Aha!!! Ćwiczenie z własnym mężczyzną nie przynosi efektów (jeśli się chce faktycznie coś zmienić w wyglądzie), ponieważ rozprasza uwagę.
napisał/a: sorrow 2009-01-26 10:57
szonga napisal(a):chyba wiem jak pomóc tym wszystkim kobietkom, które nie mają najmniejszej ochoty ćwiczyć ...

szonga napisal(a):Co więc macie zrobić żeby pomóc sobie samej? Iść na tę siłownię i spróbować.

No i gdzie ta zapowiedziana pomoc? ;)