Co ważniejsze: miłość czy zasady?

napisał/a: Misty 2008-11-17 15:14
Niedługo minie rok jak jestem z moim partnerem. Przez cały ten czas bardzo dobrze nam się układało, nie dochodziło do kłótni, może dlatego że dużo rozmawialiśmy o swoich odczuciach. Jednak kilka dni temu doszło do poważnego konfliktu. Oboje postawiliśmy się w sytuacji wyboru i żadne z nas nie chce całkowicie odpuścić.

A poszło o... seks. Znamy się już dość długo i któregoś dnia zaproponowałam żeby się kochać. Nie przypuszczałam że wywoła to taką burzę. Okazało się że mój partner uznaje tylko seks po ślubie i był moją propozycją oburzony. Ja natomiast uznaję seks z miłości przed ślubem i dla mnie idea "seksu po ślubie" jest zbyt ryzykowna żebym mogła ją zaakceptować.

Teraz on wymaga ode mnie żebym się wyrzekła moich pragnień i potrzeb. Albo wybiorę miłość bez spełnionych pragnień albo czeka mnie rozstanie. On też ma wybór - albo miłość przy nagięciu zasad albo zasady i rozstanie. Nie ma trzeciej drogi. Ja ze swojej strony mogłabym trochę odpuścić i np. poczekać nawet długo ale on mówi że w takich sprawach nie może być kompromisu. Gdybym zgodziła się na jego warunki to i tak nasz związek nie miałby przyszłości bo ja nigdy nie wyszłabym za mąż "na ślepo". Dla mnie udane życie seksualne jest bardzo ważne a tak nie wiedziałabym nawet w co się pakuję. A nuż by się okazało że on po ślubie dalej byłby taki niechętny i co wtedy? Dla mnie to byłby dramat bo byłabym już w pułapce i nie mogłabym uciec.

Kocham go i nie chcę wyrzucić tego roku ot tak do śmieci. Wiele bym dla niego poświęciła ale aż tak nie zaryzykuję.

On mi podaje argumenty typu: to jest zezwierzęcenie, złamanie zasad etycznych i moralnych robi z człowieka moralne dno itp. Najbardziej mnie zabolało jak powiedział że nie wie czy mnie poświęci dla zasad ale pewnie powie sobie że nie chce ale musi i zrobi to.

I to mnie najbardziej boli, że myśli że musi. To takie patetyczne poświęcić kogoś kto cię kocha dla zasad. Tylko że ludzie nie istnieją dla zasad. To zasady istnieją dla ludzi. To nie zasada ma nami rządzić. Mówi że będzie musiał mnie poświęcić, że to świadomy wybór i musi kroczyć tą drogą bo MUSI bo wybrał i nie ma wyjścia. To takie wygodne być omamionym zasadami i nie myśleć, nie umieć podejmować samemu decyzji i tylko powiedzieć: nie mogę, punkt 14 paragraf 7.

I jak może mówić że człowiek z normalną seksualnością to człowiek bez zasad? I jak może mysleć że jak człowiek nagnie jedną zasadę to od razu robi się moralnym dnem?

Nie widzę żadnego wyjścia z sytuacji. Mogę prosić żeby mnie wysłuchał ale on tylko jak automat powtarza "widzisz jakie mam zasady, ty musisz podjąć decyzję". I pewnie skończy się to rozstaniem.

Chciałam zaznaczyć że nie jesteśmy dziećmi, oboje mamy 25 lat.

Widzi ktoś jakieś wyjście z sytuacji?

Nie mogę uwierzyć że to co tak długo budowałam rozpadło się w ciągu kilku dni.
napisał/a: ~gość 2008-11-17 15:24
Misty napisal(a):
Widzi ktoś jakieś wyjście z sytuacji?

Nie mogę uwierzyć że to co tak długo budowałam rozpadło się w ciągu kilku dni.


Wybacz, ale facet który przez rok znajomości nie dąży do seksu z ukochaną ma nierówno pod sufitem.

Znam parę, która zachowała "czystość" do ślubu, a po ślubie katastrofa - całkowite przeciwieństwo w oczekiwaniach seksualnych każdego z małżonków i wkrótce rozwód ( przez 3 lata byli "ze sobą" może 5 razy ).

Jestem zwolenniczką zachowania umiaru, zarówno nadmiar seksu w stałym związku, jak również jego całkowity brak wskazują na jakieś problemy emocjonalne.
Jeżeli facet jest gotów poświęcić związek w imię zasad, to później poświęci żonę, dziecko też w imię zasad. Świadkowie Jehowy godzą się na śmierć dziecka, w im ię zasady - zakazu transfuzji.

Dziewczyno, jeżeli twój chłopak poświęci Twoje uczucie na ołtarzu zasad - to Bóg z nim, uciekaj od niego póki czas.
napisał/a: ~gość 2008-11-17 15:55
onomatopeja12345 napisal(a):Wybacz, ale facet który przez rok znajomości nie dąży do seksu z ukochaną ma nierówno pod sufitem.


Może to trochę zbyt dosadne i niekoniecznie prawdziwe. Są różni ludzie i to, że ktoś postępuje tak a nie inaczej, nie musi oznaczać, że ktoś może mieć "nierówno pod sufitem".

W każdym razie onomatopeja12345 ma sporo racji. Z jednej strony nieco dziwi mnie to, że nie wiedziałaś wcześniej o tych jego zasadach. Pozwoliłoby to uniknąć tego nieporozumienia. Ja wychodzę z założenia, że zasady są po to żeby je przestrzegać, ale należy to również robić z rozsądkiem. To jest bardzo trudna sytuacja, bo z tego co opisujesz, to on raczej jest nieugięty i w tym przypadku nie byłby skłonny pójść na kompromis. Widzę tu tylko dwa rozwiązania: rozmowa i próba przekonania go mocnymi argumentami do swojej racji albo rozstanie (jeśli dla Ciebie nie wchodzi w grę czekanie do ślubu). W tej sytuacji również Ty musisz zadać sobie pytanie które postawiłaś w tytule tego wątku: Co jest ważniejsze: miłość czy zasady? Bo czy Ty byłabyś w stanie poświęcić się i zgodzić się na jego warunki w imię miłości?
napisał/a: mysiaa80 2008-11-17 17:43
Wiesz, przekonywanie do seksu kogoś kto tego nie chce też nie ma sensu, bo potem w trakcie samego seksu nie będziesz się czuła do końca dobrze, bezpiecznie wiedząc że on może robi coś wbrew sobie. Seks powinien byc obopólną decyzją a nie przymusem czy groźbą. Facet ma porąbane zasady, takie jest moje zdanie i ja bym uciekła jak najdalej. Bo właśnie po slubie może się okazac, że się nie zgracie razem w łóżku. Wierz mi, miałam trochę doświadczeń i wiem, że czasem nie udaje się zgrac z partenerem chociaż nie wiem jakby się chciało. Więc lepiej się przed ślubem dobrze "przetestowac"
napisał/a: 100krootka 2008-11-17 18:04
miłość, ważniejsza jest niż wszytskie zasady świata razem wzięte...
napisał/a: sorrow 2008-11-17 18:10
Misty, spójrz przez chwilę z szerszej perspektywy. Na pewno nie raz czytałaś na jakimś forum, czy gdzie indziej historię dziewczyny w stylu "mój chłopak chce seksu, a ja nie... on mnie ciągle namawia, a ja się nie zgadzam... on nie daje mi spokoju, a ja chcę żeby to było wyjątkowe, chcę poczekać do ślubu i ofiarować swoją niewinność mężowi". A co potem lawina wypowiedzi leci: faceci tylko o jednym myślą... ty musisz być gotowa na seks, a nie ulegać jego zachciankom... powinien uszanować twoje zasady, bo szacunek do siebie to podstawa związku... kocha, to poczeka. Czy widziałaś kiedyś taką poradę skierowaną do dziewczyny w takiej sytuacji "facet musi sobie kobiete wybróbować, bo inaczej nie będzie pewny czy mu będzie w małżeństwie pasować, więc nie ważne co myślisz tylko daj mu to czego chce"? Nie widziałaś... a nawet jeśli, to od razu byłby taki wpis zjechany przez ludzi.

Widzisz jak stereotyp napalonego faceta i niewinnej dziewczyny zmienia punkt widzenia? Czy ty otrzymasz takie porady jak wymieniłem? Czy wręcz odwrotne? Bo facet powinien zasady kobiety szanować, ale jeśli kobieta chce seksu, to wszyscy myślą odruchowo, że powinien skwapliwie skorzystać z sytuacji. A tak nie jest... każdy (nie tylko kobieta) ma prawo do zachowania czystości do ślubu. Na prawdę szkoda, że nie obgadaliście tego wcześniej.

Co do zasad dla ludzi, czy ludzie dla zasad... hmm... dwojako to można zrozumieć. Ja mam wrażenie, że masz na myśli, że zasady są po to żeby je naginać, albo łamać. Ja myślę, że jeśli zasady są dla ludzi, to raczej po to, żeby ich się trzymać. Co do głównego pytania "miłość czy zasady" myślę, że nie ma pomiędzy tymi dwiema rzeczami konfliktu. W prawdziwej miłości jest miejsce na zasady jego i jej... i jest też miejsce (przynajmniej powinno być) na szacunek dla drugiego człowieka. Jeśli nie dojdziecie do kompromisu w tej sprawie, to wasz związek się rozpadnie. Na pierwszy rzut oka niestety wydaje się, że tak się stanie. Ty bez "wypróbowania" się z nim nie zwiążesz, a on pewnie zostanie przy swoich zasadach. A może jednak spróbujecie kompromisu... on ze łzami w oczach naruszy swój system wartości dla ciebie (czyli z miłości), a ty go sobie wypróbujesz i powiesz "ee... wiesz co... to jednak nie bylo to czego szukam... nie zamierzam tracić więcej czasu z tobą". To byłoby dno :(.
napisał/a: Monini 2008-11-17 18:33
Misty napisal(a):On mi podaje argumenty typu: to jest zezwierzęcenie, złamanie zasad etycznych i moralnych robi z człowieka moralne dno itp.


po slubie tez Ci powie, ze seks to zezwierzecenie. Bedzie to chcial robic tylko w dni plodne, zeby splodzic troche potomkow, bo w inne dni to nie ma sensu...

Moim zdaniem nic z tego nie bedzie, uwazam, ze beda problemy...
onomatopeja12345 napisal(a):Znam parę, która zachowała "czystość" do ślubu, a po ślubie katastrofa - całkowite przeciwieństwo w oczekiwaniach seksualnych każdego z małżonków i wkrótce rozwód ( przez 3 lata byli "ze sobą" może 5 razy ).

o wlasnie tak...
napisał/a: ~gość 2008-11-17 19:13
Podpisuję się pod sorrowem

Ludzie, nie traktujcie seksu jako testu, a partnera jak ucznia, który musi zdać egzamin inaczej wyleci. Może to naiwnie idealistyczne podejście (w końcu jestem idealistką) ,ale myślę że jak dwoje ludzi chce, jest odpowiedzialnych i dojrzałych to potrafią się dograć w seksie nawet czekając do ślubu. Pewnie to wymaga o wiele więcej czasu i wysiłku, np. żeby obie strony polubiły seks i zgrały się wspólnie w rytmie niż poprzez szukanie odpowiedniego dopasowania, ale jest możliwe.

Na pewno przesadza z tym, że seks to zezwierzęcenie. W Biblii jest sporo seksu, z tym że Biblia wskazuje, że nie sam czyn, a jego użycie może być złe. Przesadza również z tymi zasadami, powinien ci gładko wyjaśnić co i jak zamiast stawiać ultimatum "albo seks albo zerwanie, bo zasady są święte".
Nie mam zamiaru krytykować jego zasad bo nikt mi nie dał do tego prawa - ja np akceptuję (pod warunkiem ze z miłości) śluby homoseksualistów , ale wielu widzi w tym coś najbardziej karygodnego i ochydnego (zabawne że takiego potępienia nie doczekała się zdrada, która poza deptaniem uczuć niszczy kompletnie rodzinę)
On widocznie ma takie zasady że seks po ślubie, jedyne co możesz zrobić to wypytać się "jaki by on miał być" czy twój ukochany zgodziłby się na realizację twoich fantazji, jego fantazji ( w granicach rozsądku) czy stosowałby metody antykoncepcji, czy jednak uważa że seks służy tylko płodzeniu dzieci. Po prostu szczerze porozmawiajcie o tym co mogłoby być po ślubie.

A jakiego on jest wyznania?
napisał/a: ~gość 2008-11-18 07:27
Może jakiś kompromis?? Nie odrazu seks, ale na początek jakieś pieszczoty?? Obydwoje byście trochę odpuścili... Dziwne ma podejście do seksu, użyłabym wręcz słowa "nietypowe" dla facetów. Z jednej strony możesz czuć się wyróżniona, bo to niezwykłe w tych czasach, ale z drugiej strony jeśli on uważa że to jest zezwierzęcenie... To całkowicie niepodobne do jego płci... Może jest z katolickiej rodziny z ostrymi zasadami i ak po prostu został wychowany...?? Bo nic innego mi nie przychodzi do głowy. Spróbujcie kompromisu. Może dojdziecie do porozumienia. I spróbuj wczuć się w jego sytuację. Jeśli Ty nie chciałabyś seksu przed ślubem, a on by chciał to uważałabyś, że zależy mu tylko na seksie. Więc jak on to odbiera??
napisał/a: Monini 2008-11-18 12:27
onomatopeja12345 napisal(a):Jestem zwolenniczką zachowania umiaru, zarówno nadmiar seksu w stałym związku, jak również jego całkowity brak wskazują na jakieś problemy emocjonalne.

No niby tak, ale jesli jakas para robi "to" codziennie, zaznaczajac, ze oboje tego chca, a czasami kilka razy w ciagu dnia, to znaczy, ze maja oni problemy emocjonalne???

Natalina1989 napisal(a):Może jest z katolickiej rodziny z ostrymi zasadami i ak po prostu został wychowany...??

Jeden chlopak tu opisywal, ze jego dziewczyna bardzo unikala jakichkolwiek pieszczot z nim, bo w domu wszyscy jej mowili, ze mezczyzni sa zli i mysla tylko o jednym, widocznie jemu wpojono cos takiego na temat seksu, ze jest zly, nie prowadzi do niczego dobrego itp.
napisał/a: Misty 2008-11-19 07:58
Napisałam do niego list w którym szczerze wyraziłam swoje uczucia i zaproponowałam kompromis. List napisałam odręcznie żeby był taki bardziej intymny, nie jak bezosobowe maile które jeszcze do żadnej refleksji go nie skłoniły. A dlaczego list a nie rozmowa? Bo list będzie mógł kilka razy przeczytać i może coś do niego dotrze a rozmowy kończą się tak że on nie słucha tylko co chwilę jak automat powtarza to samo.

Wysłałam mu smsa że napisałam list i chciałabym mu go dać. Późno w nocy zostawił mi wiadomość na gg że wie co jest w tym liście, że wyjaśniłam w nim dlaczego nie możemy być razem i że nie chcę go więcej widzieć. I że pozostaje mu się tylko z tym pogodzić. Napisał że w te ostatnie dni kiedy już widział do czego to zmierza wtedy odczuł że naprawdę mu na mnie zależy. Ale jak się ma przekonania to trzeba za nie zapłacić wysoką cenę bo honor tego wymaga. I że wie że "sam się wyrzucił z ciepłego domu na mróz" i że najwyraźniej samotne spędzenie życia jest mu pisane.

Odpisałam mu od razu że się pomylił ale nie odpowiedział. Zupełnie jakby to on chciał to zakończyć a potrzebował tylko jakiegoś pretekstu. Wiele razy mówił że podziwia moją determinację więc jak mógł teraz założyć że odejdę ot tak. Może dlatego że on nie potrafi o nic w życiu walczyć a pogodzenie się z losem to metoda na wszystko. Ale widać niedostatecznie mnie zna żeby wiedzieć że dopóki mam nadzieję to będę walczyć o jakieś rozwiązanie. Tylko czy jest sens kiedy pisze jakby dla niego to już było skończone? I wyszło na to że złożył ofiarę z miłości ale zachował honor. Jakby bycie ze mną było ujmą na honorze, jakbym była najgorszą z najgorszych
napisał/a: ~gość 2008-11-19 08:12
Niepotrzebnie się obwiniasz. Daj mu ten list, może coś do niego dotrze. Rozumiem, że jest Ci teraz źle i w ogóle, ale jeszcze nic nie jest przesądzone. Z drugiej strony jeśli poświęca wasz związek, dletego że nie chce iść na żaden kompromis, to nie ma czego żałować. Cężkie jest życie z osobą, która nie chce póść na jakiekolwiek odstępstwa. Miłość to jeden wielki kompromis.