co mam o tym myslec?

napisał/a: bojalubietakini 2007-03-09 20:39
Bylismy z K. ze soba 4,5 roku. Bylo naprawde cudownie. Ale w koncu zaczelo sie psuc. Zaczely mieszac sie osoby trzecie, nie potrafilismy sie dogadac, nie ukladalo sie, wiec podjelam decyzje o rozstaniu w grudniu 2006r. Pozniej kontakt mielismy raczek sporadyczny. Widywalismy sie rzadko, czasem jakis sms. Ja poznalam P. i zaczal sie niewinny flirt. Spedzilam z nim noc, ale zzrozumialam, ze nie chce tego ciagnac. W polowie stycznia to sie skonczylo. Za ok 2 tygodnie kontakt z K. sie nasilil. Zaczelismy sie widywac, w koncu kochalismy sie i wyznalam mu ze go kocham. To bylo mniej wiece 2 tygodnie temu.
6 marca dowiedzialam sie ze mial kogos. Spotykal sie z kolezanka z pracy starsza od siebie o 7 lat, ktora ma meza i dziecko. Podobno romans trwal od 1,5 miesiaca.
K. twierdzi, ze zakonczyl go w momencie kiedy zobaczyl, ze nasze relacje sie odbudowuja, ale w mailach od niego z 5 marca czyli sprzed 4 dni bylo napisane m.in. "jestes najwspanialsza kobieta na ziemi" ona pisala do niego "bede spala tak jakbym zasypiala przy Tobie".
Twierdzi, ze skonczyl to dwa tygodnie temu i ze to co jej napisal nie mialo zadnego znaczenia.
W momencie kiedy sie dowiedzialam o tym i spytalam go na wszystko zaprzeczyl. Mowil ze to tylko kolezanka z pracy, ze jak moge myslec ze on moglby miec z nia romans, ze ona ma rodzine. Zaprzeczyl, ze z nia spal. Kiedy przedstawilam dowody przyznal sie. Twierdzi, ze mnie kocha i ze nie wyobraza sobie zycia beze mnie, ze gdyby nie to ze wtedy sie rozstalismy w niezbyt milych okolicznosciach to nigdy by nie poszedl do niej.

Nie wiem co mam myslec. Kocham go, ale nawet nie wiem czy to jest zdrada czy nie. Czuje sie oszukana, ale wiem, ze sama nie bylam swieta. Tyle tylko, ze nie klamalam i nie oszukiwalam go.

Rozni ludzie daja mi rozne rady. Jedni mowia zebym zostawila, ze jak poszedl raz z nia spac to pojdzie jeszcze raz. Inni mowia zebym walczyla.

I najbardziej boli mnie to, ze oni zwiazali sie uczuciowo. Gdyby to byl sam seks jako forma zaspokojenia jakichs rzadz to byloby mi latwiej, ale kiedy wiem, ze miedzy nimi bylo uczucie to staje to nie do zniesienia.
Czuje jej obecnosc w powietrzu, kiedy sie zamysla mam wrazenie, ze mysli o niej.
Minelo zaledwie kilka dni, wiec sprawa jest dosc swieza, ale ja nie wiem co mam o tym myslec.

Bylabym bardzo wdzieczna za jakiekolwiek rady.
napisał/a: ami1 2007-03-09 22:08
bojalubietakini, i co ci doradzić. Na pewno masz prawo czuć się oszukana. A czy to była zdrada? W pewien sposób tak. Nie wiem co doradzić, że masz to skończyć, bo cię oszukał lub walczyć, bo go kochasz. Na pewno z nim porozmawiaj. Powiedz, że boli cię to, że cię okłamał. Może spróbuje ci to wyjaśnić. Na pewno powiedz mu, że nie chcesz, aby cię już nigdy okłamywał. I spróbuj... być może naprawdę nie chciał cię zranić. No chyba, że sytuacja z kłamstwem się powtórzy. Ale mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnicie.
napisał/a: mysiapysia25 2007-05-11 12:10
Witam! współczuję Ci...musicie ze sobą poważnie porozmawiać.. i wszystko wyjasnić... bo TY bedziesz ciągle sie zadręczać..
Ja też mam taki trochę mały problem koleżanki z pracy mojego męża . Nie znam tej kobiety ale wszytsko co dotyczy jej to doprowadza mnie do szłu . Pisze smsy do mojego męża niby nic takiego w nich nie ma ale mimo wszytsko doprowadza mnie to do szału .. Ostatnio była nawet mała sprzeczka .. powiedziałam ze jestem zazdrosna i drażni mnie to mąż sie usmiechną i powiedział że cieszy sie z tego powodu bo to znaczy ze go kocham .. martwiłby sie gdybym nie była zazdrosna ... mam sie nie przejmować bo mnie bardzo kocha.. no ale.. to nie jest tak łatwo powiedzieć jak zrobic .. może faktycznie nie ma powodów do podejrzeń ..


hmmm ... sama nie wiem co mam o tym myśleć.. może powinna obserowac całą sytuacje i mięć sie na "baczności"może ktoś mi coś doradzi..
napisał/a: ~gość 2008-03-24 18:28
ja na poczatku nie byłam zazdrosna, no bo tak ufałam. później się zawiodłam. najgorsze, ze tamta ciągle się kręciła obok... ale w końcu zrezygnowała, po pół roku pojawiła się inna, przyczepila się jak rzep, dawna kolezanka. zazdrość mnie zżerała, bo czulam kolejny raz że nie ma koleżeńskich intencji. pisała, raz drugi niby spotkaćsięchciała a to po film a to pogadać o studiach. nagle przestala sie odzywac, no i się okazało, że czynila propozycje. byłam wściekła. od tamtej pory On chyba zrozumiał, kiedy koleżanka chce być tylko koleżanką. teraz są jakieś w nowej pracy, ale nie ma już takich historii, a i moje przeczucia nic nie podpowiadają. od tamtych dwóch historii zawsze ufam intuicji i otwieram oczy jak tylko sie da.
napisał/a: Sky-blue 2008-10-26 01:51
Misiupysiu ja jestem co prawda troche młodsza, moj zwiazek nie jest zalegalizowany, a moj Mezczyzna moze miec no najwyzej kolezanki ze studiow, ale doskonale Cie rozumiem...
M. Zanim zwiazal sie ze mna (jestesmy razem juz prawie 2 lata) 3 lata byl z dziewczyna, ktora podobno bardzo kochal, ale pomimo tego ja zdradzil. Z nasza wspolna kolezanka z klasy (oboje z moim mezczyzna bylismy w jednej klasie w liceum). Wyobraz sobie moja sytuacje: z jednej strony ogromny strach, ze zrobi to ponownie a z drugiej obrzydzenie i wstret na sama mysl o tym, ze jakas blondynka z nadwaga dotykala Mezczyzne za ktorym ja skoczylabym w przepasc... I fakt ze musze na ta blondynke patrzec kilka godzin dziennie. M i ona nie utrzymywali kontaktu odkad zaczelismy byc razem. Nie bylo nawet zwyklego 'czesc'. Ja jednak wciaz sie balam. Niedobrze mi sie robilo na widok blond wlosow. Wpadalam w szal gdy widzialam ta jej nadwage w odleglosci mniejszej niz 5m od M. Ktoregos dnia zdobylam sie na odwage i po tabletce na uspokojenie powiedzialam jej co o niej sadze i powiedzialam, ze ma sie nie zblizac do M bo nie pozwole jej zniszczyc tego na co tak ciezko pracowalam. Poczulam sie troche lepiej. Duzo rozmawialam z M o tym. Na poczatku bylo Mu trudno zrozumiec ze dla mnie tak ogromny problem stanowi cos co dla Niego jest zamknieta przeszloscia. Powiedzialam Mu w twarz ze boje sie ze sklonnosci do zdrady po prostu sa i nie mozna sie ich pozbyc. Balam sie, ze kiedys ja zostane zdradzona kobieta. On ciagle niestrudzenie zapewnial mnie ze to bylo tylko raz i to dlatego ze w tamtym zwiazku bylo zle, a tej dziewczyny nienawidzi teraz tak samo jak ja (szczerze to okazywal wszem i wobec i robi to do dzis). Zaryzykowalam. Zaufalam. W koncu nie zdradzil mnie tylko poprzednia partnerke. Wobec mnie byl i jest uczciwy. Mowimy sobie doslownie o wszystkim. Nie zaluje tego ze z Nim jestem. Choc czesto bylo bardzo trudno to mam teraz najwierniejszego Mezczyzne na swiecie, ktorego nie zamienilabym na nikogo innego. W styczniu bedziemy swietowac 2 rocznice bycia razem. M. Mnie kocha. Wiem to i czuje. Ciagle mi to powtarza i okazuje na kazdym kroku. Jestem szczesliwa.

Pomimo wszystko do tej pory szczerze nienawidze imienia Paulina i krotko ostrzyzonych blond wlosow...
To mi chyba juz tak zostanie.
napisał/a: sorrow 2008-10-26 10:01
Sky-blue, musi ci się ciężko z tym żyć skoro nawet po dwóch latach tak to przeżywasz. Co takiego ci ta dziewczyna zrobiła... ta blond Paulina? Z twojego listu nie wynika jasno czy to była jego była dziewczyna (ta, z którą był 3 lata), czy to ta, z którą zdradził swoją poprzednią dziewczynę. Tak czy inaczej skąd u ciebie ta nienawiść do niej? Czy wyrządziła wam jakąś krzywdę? Piszę wam, bo on też ją nienawidzi (tak wynika z twojego listu). No i co ma do tego ta jej nadwaga... czy takie osoby wzbudzają twoją odruchową niechęć i stąd ta nienawiść? Tak pytam, bo zdrada dotyczyła jego poprzedniego związku, a nie was... zgadza się?
napisał/a: Sky-blue 2008-10-26 15:58
Paulina to ta dziewczyna z ktora moj Mezczyzna zdradzil poprzednia partnerke. Tak bardzo jej nienawidze bo nie mam szacunku dla kobiet ktore zabieraja sie za zajetych mezczyzn... Wiem, wiem napiszesz ze oni oboje byli winni, ale ja wychodze z zalozenia ze kobieta powinna byc najwiekszym obronca szacunku do samej siebie, a ona sama sie go pozbawila. Uwazam ja za ostatnia na liscie osob godnych szacunku. Stad tez podkreslanie jej wad (my kobiety, a przynajmniej JA-kobieta nie lubie konkurencji i pietnowanie wad osoby ktora miala negatywny wplyw na moj sposob patrzenia na partnera sprawia mi sadystyczna przyjemnosc).

Gwoli ścislosci: ta zdrada nie dotyczyla mnie bezposrednio, ale wywolala lek, ze skoro moj partner raz kogos zdradzil to jest w stanie zrobic to ponownie. Pewnie gdybym nie wiedziala o tym epizocie z Jego zycia moj zwiazek bylby mniej problemowy na poczatku istnienia. Ciesze sie jednak, ze wiem. Bo wiele godzin rozmow, rozmow o leku, niepewnosci, przyszlosci. Miesiace zapewniania ze jestem i bede jedyna i przedewszystkim nieziemska wrecz cierpliwosc mojego Mezczyzny sprawily, ze nie tylko czuje sie bezpiecznie, ale takze bezgranicznie ufam swojemu partnerowi.

Pytasz, czy mam jakis uraz do osob z nadwaga itd. Odpowiadam: nie mam. Po prostu pomimo uplywu czasu nie moge zniesc widoku tej dziewczyny...

Nie wiem co mam zrobic, zeby o tym nie pamietac. Nie umiem sobie z tym poradzic. Staram sie o tym nie myslec. Obiecalam partnerowi, ze juz nie wrocimy do tego tematu. Nie wracamy. Ja jednak jak tylko natkne sie na cos co mi przypomina tamta dziewczyne to oczami wyobrazni widze ja w ramionach mojego Mezczyzny...
napisał/a: sorrow 2008-10-26 16:26
Ja ci coś podpowiem... coś, co może nie jest takie oczywiste na pierwszy rzut oka. Miłość i nienawiść... dwa uczucia o przeciwstawnej naturze... mają jedną wspólną cechę (no... może jest ich więcej). Dopóki kogoś kochasz i dopóki kogoś nienawidzisz on pozostanie na stałe w twojej głowie. Będzie z tobą, będzie zaprzątać ci myśli i będzie wprowadzała negatywne emocje w wasz związek. Najlepszą wyjściem w takich sytuacjach nie jest nienawiść, ale zapomnienie i ignorowanie osoby. Jeśli pozbędziesz się tej nienawiści, a sama osoba straci zupełnie dla ciebie na znaczeniu (zarówno pozytywnie jak i negatywnie), to w pewnym sensie po prostu przestanie istnieć w twojej głowie. Wtedy nie będzie już "wchodziła" pomiędzy was.

Tak jak się domyśliłaś powiem, że oboje byli winni :). I obiektywnie patrząc pewnie tak było. Dla ciebie oczywiście lepiej jest myśleć inaczej, bo kto chciałby myśleć źle o swoim partnerze? W takich sytuacjach nasz mózg sam wybiela partnera... i u ciebie też tak się stało... to dobrze z punktu widzenia zacieśniania relacji w związku. Dobrze jednak, że sama jesteś czujna. Ufasz mu, ale pewnie przy pierwszych wątpliwościach będziesz wiedziała co się dzieje.
napisał/a: Sky-blue 2008-10-26 23:33
Bardzo Ci dziekuje. Masz ogromna racje, ale pewnie wiesz doskonale, ze to co napisales nie jest takie proste. Ja oczywiscie staram sie nie myslec o tym. Staram sie zapomniec ze ONA istnieje (jest mi teraz o tyle latwiej, ze studiuje w innym miescie i nie ma szans bym spotkala ja na ulicy). W 99% przypadkow mi sie to udaje. Dziekuje za to mojemu Mezczyznie, ktory (choc dla niego tez bylo to trudne) rozmawial ze mna na temat tamtej zdrady. Opowiedzial mi o tej znajomosci z zegarmistrzowska dokladnoscia. Mozna powiedziec, ze znaj jej geneze, przebieg oraz zakonczenie i skutki... Ta rozmowa byla dla mnie przelomem. Po tym duzo sie zmienilo. Na lepsze. I w sumie byloby juz dobrze gdyby nie te proste sytuacje zycia codziennego, gdy w gazecie, ksiazce, internecie przeczytam, zobacze cos co pobudza moj mozg do przywolywania w pamieci jej twarzy. Z tym nie umiem sobie poradzic. Chcialabym przestac ja nienawidzic, lecz niestety tak do konca to chyba nie umiem...
Mam nadzieje ze to jakos przyjdzie z czasem...
Napewno gdybym nie dazyla ja zadnym negatywnym uczuciem takie sytuacje by sie nie zdazaly.
Ale chyba latwiej byloby nauczyc sie na pamiec wikipedii niz zapomniec o czyms, czego nie chce sie pamietac...
napisał/a: agatek2 2009-11-04 13:09
bojalubietakini, zostaw go, on juz ci klamie w takich sprawach! wdaje sie w romans z zamezna! jestes pewna ze mozesz mu ufac, ze nie wda sie w romans bedac z toba???

uciekaj poki jeszcze mozesz i nie jest za pozno.
napisał/a: sorrow 2009-11-04 13:56
agatek, rozumiem chęć pomocy, ale... autorki tematu nie było na forum od 2,5 lat. Wątpię, żeby do niej dotarły te słowa, a nawet jeśli to pewnie jej sytuacja jest już zupełnie inna.