Co jest ze mna ???

napisał/a: driver1 2008-12-07 02:03
Witam mam troche dziwny problem:( Napisze troche o sobie. Mam 27 lat kończe w przyszłym roku studia, pracuje w zawodzie, mam wspaniałą dziewczynę jesteśmy razem ponad 2 lata i jest niby całkiem fajnie. Przed rozpoczęciem studiów pracowałem troche w niemczech, belgii, francji i usa. Ale nigdzie dłużej niż 6 miesięcy. Po około 2 latach miałem dosyć pracy jako zwykły robol, wróciłem do Polski, zdałem mature i poszedłem na studia. Jednak od powortu cały czas ciągnie mnie zagranice, gdzieś daleko. Jak tylko sesja letnia kończy się w czerwcu natychmiast wyjeżdżam na 3-4 miesiące. Sam za bardzo nie potrafie tego zrozumieć.Chyba Lubię tęsknić za Polską, domem, bliskimi to troszke dziwne ;/ Najbardziej cierpi z tego powodu moja dziewczyna. Takie wyjazdy cholernie niszczą uczucie jakie jest między nami, niszczą Ją! Jestem od miesiąca w Polsce i znowu czuje, że mnie gdzieś ciągnie. Dziewczyna powiedziała mi, że już ma dosyć, że jeżeli znowu gdzieś mam zamiar wyjechać to żebym Ją zostawił. Zależy mi na niej, potrafie nadrobić moją nieobecność ale z drugiej strony życie w jednym miejscu mnie troszke męczy. Gdy jestem w Polsce od listopada do połowy czerwca co 2-3 tygodnie biore auto, nawigacje i jade sam 1000-1500km zależy jak długo dam rade, zatrzymuje się w przydrożnym motelu i wracam po 2 dniach, dziewczyna myśli że jestem w delegacji, a ja jestem zaspokojony (na kilka tygodni). Te strzały mnie rujnują finansowo. To jest jak nałóg. Mam uprawnienia na TIRy ale nie jeżdże tylko ze względu na dziewczynę chodź wiem ,że to jest właśnie to. Cały czas się zastanawiam czy nie zakończyć tego związku, ale jestem pewien, że drugiej takiej nie znajde. Ogólnie to zaczyna mnie to wszystko coraz bardziej męczyć, a im dłużej jestem z Nią tym jest coraz trudniej to zakończyć. Brak mi troche odwagi, czuję taki strach przed samotnością :( poza tym chyba tylko debil zostawiłby dziewczynę dla tirów :(.
pozdro !
napisał/a: ~gość 2008-12-07 11:40
Zastanawiałeś sie skąd ci sie to bierze? Boisz sie czegoś? Odnoszę wrażenie jakbyś chciał uciec przed uczuciem albo zaangazowaniem, w każdym razie przed czymś chcesz uciec. Sama nie wiem. Może to też taka potrzeba żeby czasem potęsknić, bo może lubisz tęsknić.
Chodziłeś z tym do psychologa.
napisał/a: Zakk 2008-12-07 13:57
czytałem kiedyś jakąś bzdurę " o syndromie włóczykija" czy czymś takim.
Generalnie chodziło o to że biorąc 1 rok za punkt odniesienie, taka osoba potrzebuje ok 30% tego roku spędzić gdzieś indziej, z daleka od wszystkich, przyjaciół, rodziny, podczas gdy pozostałe 60% spędza spokojnie " w domu". Nie pamiętam tylko czym to było uzasadnione...Może niczym.
Niestety mam bardzo podobnie jak Ty. Też przez ostatnie kilka lat wyjeżdżałem za granicę, a to praktyki, a to staż albo praca.
Te wyjazdy nie trwały nigdy krócej niż 4 miesiące i niestety obawiam się że najzwyczajniej uzależniłem się od tego. Teraz w 2008 pierwsze raz zostałem w domu i normalnie się męczyłem. Przez całą wiosnę i lato myślałem tylko o tym, żeby się stąd wyrwać chociaż na miesiąc albo 2, teraz trochę mi zeszło ale ostro planuję że koło czerwca 09 oleje obecna pracę i wyjadę gdzieś do września.
Nie wiem czy jest to normalne ale trochę mnie to martwi jeżeli patrzę w perspektywie swojej przyszłości, bo z taką "fazą" ciężko mi będzie stworzyć jakiś normalny związek. Nie wiem sam może jednak warto się pomęczyć i jakoś to w sobie zabić, może z biegiem czasu to przejdzie.
A po co to ? Nie wiem sam. Chyba zwyczajnie potrzeba pobycia w jakimś innym miejscu, również zostawienie za sobą problemów, ludzi, jakieś nowe doświadczenia, nowe znajomości. A może potrzeba chwilowej izolacji od tego, co jest zawsze i z czasem zaczyna być nudne.
Nie wiem sam, osobiście od zawsze miałem jakieś problemy egzystencjonalne, szukałem okrężnych dróg, żeby tylko były jakieś inne niż te typowe, nigdy nie upraszczałem a zawsze komplikowałem, żeby tylko było trudniej, inaczej, ale z jakimś "czuciem".
napisał/a: sorrow 2008-12-08 08:58
driver, masz zupełnie odwrotnie niż ja. Za każdym razem kiedy jestem poza granicami myślę tylko o tym, żeby wracać :). Teżtego nie umiem nazwać za bardzo... w każdym razie to nie patriotyzm. Po kilku wyjazdach na początku roku każdy następny witam z coraz większą niechęcią... no może poza wyjazdami w jakieś nowe miejsce. Są jednak wyjazdy, których wcale nie chce mi się szybko kończyć... wtedy kiedy moja żona, a właściwie cała rodzina jest ze mną. Może to jest jedno z wyjść dla ciebie... zabieraj swoją dziewczynę ze sobą.

Takie rozwiązanie jednak będzie dla ciebie dobre tylko wtedy jeśli rzeczywiście twoje wyjazdy, to pragnienie podróży i nowych miejsc. Jeśli jednak za tym wszystkim kryje się co innego, to nie zadziała. Chodzi mi o to, że twoje wyjazdy to może być potrzeba wolności, ucieczka od problemów i zobowiązań. Obecność dziewczyny ci wtedy nie pomoże raczej. Dla faceta będącego w związku to nie jest łatwa sprawa. Na miejscu czeka cię dziewczyna, związek, zajmowanie się nią, przejście do poważniejszego etapu, ustatkowanie się, może małżeństwo, może dzieci... jednym słowem same zobowiązania. Myślę, że uciekasz od tego i nie chcesz zmierzyć się z tymi "typowymi" zadaniami mężczyzny, gdzie prędzej czy później powinieneś być oparciem dla rodziny. Oczywiście każdy może mieć swoje hobby i wyjazdy to ciekawe i kescytujące zajęcie. Każde hobby jednak, które staje się ucieczką od życia prowadzi do problemów. Hobby to powinno być urozmaicenie życia za obopólną zgodą partnerów, a nie ucieczka od wszystkiego.