chorobliwa zazdrość

napisał/a: ~gość 2008-10-07 19:04
Jeśli był podobny temat- przepraszam, ale w chwili obecnej muszę to z siebie w końcu wyrzucić, a zanim go znajdę, to trochę minie...

Tak więc, mam problem. Zdaję sobie z niego sprawę i chcę to zmienić. Tylko nie wiem jak. Problemem jest moja chorobliwa zazdrość, o byle G za przeproszeniem, o rozmowę z koleżanką chociażby. Oczywiście wiem, że to chore, jeśli ktoś chce mi napisać, że mam nierówno pod sufitem, to niech się nie wysila, bo widzę, że jest problem, dlatego tu piszę i oczekuję rady od kogoś kto być może miał podobnie i to zmienił, albo od kogoś, kto wie jak to zmienić... Z jednej strony racjonalnie patrząc wiem, że to głupie, bez sensu i w ogóle dno totalne, ale z drugiej mam zepsuty humor, smutna jestem i tego odwrócić nie mogę. Ufam chłopakowi, wiem, że nic nie zrobi, ale właśnie u mnie jest problem że nie wiem, chciałabym go na wyłączność czy co... Gubię się w tym wszystkim, już nie wiem co mam zrobić, pier****ąć łbem w ścianę z nadzieją, że może mi się odmieni albo co? :( Dobija mnie to totalnie, niszczy nas oboje, a przecież ostatnią rzeczą jakiej chcę jest rozpad związku... Chociaż czasem się zastanawiam, czy mi by nie było lepiej samotnej :/ Możliwe, że wpływ na tą sytuację ma fakt, że tak jak już pare razy pisałam, obecny związek zaczął się praktycznie zaraz po zakończeniu poprzedniego, w którym na porządku dziennym była wzajemna zazdrość i ograniczanie. Odnoszę wrażenie, że dla mnie w podświadomości obecny związek jest po części kontynuacją poprzedniego :/ Brak mi tego resetu, żeby podejść do nowego chłopaka jak do kogoś innego :/ Może mi ktoś pomóc? Proszę :(
napisał/a: Fragma_88 2008-10-07 20:07
vanilla, wcale nie masz nierówno pod sufitem:)

Czasami to może być oznaka "zapalenia się lampki kontrolnej" Może być tak,że czujesz że coś nie gra tylko nie bardzo wiesz gdzie tkwi problem i jak temu zaradzić.

Ale myślę że w Twoim przypadku to po prostu takie przelotne.Pomyśl o tym,że Ty też rozmawiasz ze znajomymi,z kumplami itd. spójrz na to z tej strony i zobaczysz że nie ma o co się martwić i z nim jest tak jak z Tobą kiedy rozmawiasz z kolegą, na zakupach spotykasz znajomych itd.

Wiem,że to strasznie męczące,nie chcesz tego ale to włazi w psychikę na siłę i niszczy związek.Musisz to zwalczyć,tak jak organizm broni się przed grypą:)
napisał/a: Tigana 2008-10-07 20:37
vanilla, a moze czujesz się w jakiś sposób niedowartościowana i dlatego tak reagujesz ??
też byłam zazdrosna o mojego Koteczka, czasem naawet na granicy rozsądku, ale cóż, życie bywa zmienne... teraz dzieli mnie od niego 3000 km i po prostu MUSZĘ mu ufać, tak jak i on mi, inaczej nasz związek jednego dnia by nie przetrwał.

trochę więcej luzu, pomyśl o sobie , jak wspaniała i wartościową kobietą jesteś i kto mógłby stanowić dla Ciebie konkurencję? nikt? świetnie, tak trzymaj
napisał/a: ~gość 2008-10-07 21:34
dzięki dziewczyny za odpowiedź, Tigana Twoje ostatnie zdanie wywołało nawet uśmiech na mojej twarzy ;) heh tylko, jak będę taka marudna i wiecznie smutna, to już nie będę taką bezkonkurencyjną kobitką i to też muszę mieć na uwadze :P w wakacje nas dzieliło też sporo km bo był w pracy za granicą i powiem Wam, że łatwiej było mi to znieść, ale wiedziałam że nie lata po imprezach, barach itp... Pod tym względem mu ufam (dlatego nie podpiełam się pod temat o zaufaniu), ja się boję zauroczenia w kimś innym... bo wiem, że to jest silniejsze. Jeszcze jak człowiek "pilotuje" swoje uczucia, które się w nim rodzą, to może to zahamować, no przynajmniej ja tak mam, ale przecież często się słyszało, że ktoś się zakochał "nie wiedząc kiedy" :/
napisal(a):Czasami to może być oznaka "zapalenia się lampki kontrolnej" Może być tak,że czujesz że coś nie gra tylko nie bardzo wiesz gdzie tkwi problem i jak temu zaradzić.

też czytałam o tym "machaniźmie" ale w moim przypadku to ewidentnie obsesja, nic więcej... próbuję z tym walczyć "na własną rękę" czyli odrzucać złe myśli itp, ale nie mogę, wkurzam się, że on gadał z jakąś koleżanką, że nie ja byłam na jej miejscu (mimo, że i tak fizycznie spotkanie by nie mogło zaistnieć), prawda że zwariowane? ale ja tak mam właśnie :( mam tego nieziemsko dość :/ swoją drogą wydaje mi się, że nieco moje nastroje pogorszyły tabletki anty, których dopiero opakowanie wziełam, więc może to być skutek uboczny (wie ktoś może, czy mogą się one nasilić w czasie przerwy w braniu? bo ja mam od 3 dni przerwę i właśnie mniej więcej w tym czasie zaczęłam skrajnie świrować, chociaz zbiegło się to też z powrotem na uczelnie i kontaktami chłopaka z koleżankami :/). ahh mam nadzieję, że pomoże mi chociaż jakkolwiek wyżalenie się tutaj. Może dla pocieszenia niech mi jacyś panowie napiszą co "czują" przy rozmowach z koleżankami albo co... ja jak gadam z kumplami nie czuję nic, ale wszywa mi się, że faceci od razu Bóg wie co sobie myślą i w ogóle. AAa świr ze mnie, ratunku :(
napisał/a: kiniunia2 2008-10-07 22:22
Hiiii witaj w grupie Też jestem taką zazdrośnicą i choć od dłuuugiego czasu staram się z tym walczyć to cieżko mi wychodzi... Doszło nawet do tego że jak ja szalałam na parkiecie na imprezce i widziałam że rozmawia z koleżanką to od razu się z nią pożegnał a ja i tak miałam focha, sms kasuje, archiwum na gadu też... Ale dziś pojechał do domku "wcześniej" tzn. o 20stej to już czułam TEN smutek. Naprawdę doskonale Cię rozumiem, bo sama nie wiem jak zaradzić tej zazdrości. Przy czym też zdaję sobie sprawę z tego, że ciężko ze mną wytrzymać. Nawet idąc z nim na imprezkę muszę zczaić czy są jakieś bardzo ładne dziewczyny i od razu wydaje mi się że on na nie patrzy! I już impreza zepsuta
Także to jest chorobliwa zazdrość.
Ale mogę dać Ci malutka poradę,
po pierwsze
myśl sobie że to "Ty masz charyzme" w tym związku
po drugie
od czasu do czasu na siłę przymknij oko na to co się dzieje. Przecież jest z Tobą, jest mu dobrze. To tylko życie, jeśli ma Cię zostawić to i tak zostawi, ale jak na razie przecież wszystko jest ok [/i]
napisał/a: ~gość 2008-10-07 22:41
dziękuję za odp :)
napisal(a):od czasu do czasu na siłę przymknij oko na to co się dzieje.
tu jest ten problem, że ja bardzo często chcę przymykać oko, szczególnie w takich absurdalnych sytuacjach, jak właśnie zazdrość o rozmowę z koleżanką, ale humor sam się psuję, a udawać nie umiem :(
napisal(a):Przecież jest z Tobą, jest mu dobrze. To tylko życie, jeśli ma Cię zostawić to i tak zostawi, ale jak na razie przecież wszystko jest ok
hyh niby tak, tylko właśnie ta obawa jest moją obsesją i nie umiem jej zwalczyć... no ale masz rację, postaram się wziąć w garść, jak będę taka marudna, to prędzej mnie przecież zostawi ;)
napisal(a):sms kasuje, archiwum na gadu też...
ja miałam sytuację, że koleżanka dzwoniła do niego z ofertą pracy, ale nie powiedział mi która, żeby nie psuć mi humoru, ja się jednak dowiedziałam no i trochę roztrząsłam sytuację (tzn roztrząsałam, dlaczego nie powiedzial, że ona- było coś między nimi przed naszym związkiem) no i po tym wydarzeniu on wie, żeby mówić, a ja wiem, że nie mogę być zła, bo nie będzie chciał mówić. nie chcę właśnie doprowadzić do sytuacji, kiedy przez moją zazdrość, wieczną złość czy smutek, on zacznie ukrywać wiele rzeczy przede mną. smsów itp nie czytamy sobie, ale może ukrywać rzeczy o których się jednak dowiem i będzie gorzej... narazie jest wieczór, moja wyobraźnia ma swoje najsilniejsze w ciągu dnia 5 minut, więc staram się o tym w ogóle nie myśleć, bo o tej porze dzikie rzeczy mi do głowy przychodzą...
napisał/a: diament4 2008-10-07 23:26
Powiem tak, chorobliwa zazdrosc predzej czy pozniej zniszczy kazdy zwiazek. Moj chlopak byl strasznie zazdrosny, jeszcze nigdy nie widzialam zazdrosci az w takiej postaci zanim zaczelam sie z nim spotykac. Doprowadzal mnie do szalenstwa poniewaz:
- kiedy szlam do pracy w spodnicy mowil ze gdzie sie tak wybieram wystrojona
- gdy wracalam z pracy a konczylam o 15:00 o 16:00 dzwonil do mnie gdzie jestem ,bo nie lubil jak sobie chodzilam np po sklepach w drodze do domu
- gdy mialam nr kolegi z pracy w tel kazal go wykasowac, bo przeciez po co mi numer
- sprawdzal mi telefon nagminnie, wszystkie smsy a jesli ktos dzwonil to byl przy moim tel pierwszy
- gdy mieszkalismy z 4 obcokrajowcami w wynajmowanym mieszkaniu to ciagle myslal ze jeden Francuz jakies podjazdy do mnie robi
- na zakupach w supermarkecie nie moglam na nikogo spojrzec bo zaraz myslal ze sie na facetow ogladam
- nie moglam wysjsc nigdzie sama z kolezankami ktore nie byly w zwiazkach bo napewno cos knuly i chcialy mi znalezc kogos innego- wedlug niego
- wszyscy byli faceci nie mogli mi nawet wyslac smsa na swieta 2 razy w roku bo zaraz byla awantura, wg niego powinnam byla napisac "Przepraszam ale jestem teraz w zwiazku wiec prosze nie kontaktuj sie ze mna wiecej"- PARANOJA
Codziennie bylam zla, mialam ochote przylozyc mu w twarz za probe kontroli mojego zycia i im bardziej mnie ograniczał, truł i sprawdzal, tym bardziej mialam ochote wywinac mu jakis numer. Stwierdzam ze ludzie z chorobliwa zazdrosci powinni udac sie do psychologa bo raczej sami problemu nie rozwiaza. Moj chlopak zawsze po kazdej awanturze przepraszal i obiecywal ze sie zmieni a nastepnego dnia bylo to samo. Koszmar- nikomu nie zycze zazdrosnika

[ Dodano: 2008-10-07, 23:35 ]
Poza tym po jakims czasie o wielu rzeczach poprostu przestalam mu mowic, bo wiedzialam ze znow bedzie awantura , on zawsze czegos sie doszukiwal i lapal mnie za slowka. Oczywiscie wg niego wszystkie moje kolezanki mialy na mnie zly wplyw. Pamietam nawet jak iedys pytal kto pracuje ze mna przy organizacji przyjec , wiec powiedzialam ze kilka osob tak od 30 wzwyz zeby znow nie bylo, ze tak pewnie ktorys ci sie podoba itd...Kiedys przyjechal po mnie do pracy a ze konczylam za pol godz to czekal w aucie na parkingu i czekajac tam zobaczyl kilku chlopakow ktorzy prcowali w kuchni gotujac na te przyjecia - wszyscy byli w wieku dwudziestu kilku lat i co??? znow zrobil mi wielka awanture ze ukrylam przed nim ze byli mlodsi a ja juz nie mowilam mu wielu rzeczach tylko dla swietego spokoju. Po czym zadzwonil do mojej pracy i.... zwolnil mnie. Wtedy miarka sie przebrala i zostawilam go. Tacy ludzie sa nieobliczalni i ciagle tylko wmawiaja ci ze robia to bo tak bardzo cie kochaja. Zazdrosc jednak nie jest dowodem milosci tylko pokazuje jak niska masz samoocene dlatego ciagle weszysz szukajac znakow ze twoj chlopak czy dziewczyna chce byc z kims lepszym od ciebie.
napisał/a: ~gość 2008-10-08 00:03
yhm, dziękuję, terapia wstrząsowa też jest dobrym sposobem próby wyleczenia tej zazdrości :P właśnie nie chcę doprowadzić do sytuacji, kiedy będzie przede mną coś ukrywał, tak jak pisałam wyżej... dzięki za tego posta
napisał/a: kiniunia2 2008-10-08 22:27
vanilla doskonale Cię rozumiem, naprawdę. Też się obawiam, że jak robię afery o dosłownie wszystko, to później będzie to ukrywał przede mną. A proste że wtedy sie jeszcze bardziej denerwujemy bo jak ukrywa to coś musi być nie tak, ma kogoś, ten sms to nie od zwykłej koleżanki tylko coś więcej itp.
Miałam raz sytuację, że na imprezie szalałam z koleżanką, on stał i nagle zobaczyłam go z dziewczyną, za którą zrobiłam mu afere...okazała się nią KUZYNKA,. Także łatwo zrobić z siebie pośmiewisko w takiej sytuacji...
napisał/a: ~gość 2008-10-09 15:04
oj łatwo łatwo... też nieraz myślę sobie Bóg wie co, że nie wiadomo co robi, a potem wszystko się wyjaśnia... Wczoraj rozmawialiśmy o tym, był taki zdystansowany... taki obcy. napisałam mu o tym później, że takie wrażenie odniosłam, a on, że to tylko w chwilach kiedy jest sprawa do rozwiązania (studiuje psychologie i dodatkowo potrafi panować nad swoimi emocjami, potrafi sie ich wyzbyć calkowicie). powiedział, że musimy rozwiązać ten problem, bo ciągle będzie wracać. może w niedzielę uda się porozmawiać, bo teraz te dni się nie widzimy, a wczoraj była tylko chwila wieczorem, bo po uczelni wracałam i mnie z przystanku odprowadził. Ale powiem Ci kiniunia, że jak on jest taki hm jakby zły przez moje zachowanie, to sobie myślę, że faktycznie lepiej się nie czepiać i będzie lepiej niż robić awantury o nic. a najbardziej paradoksalne w tym wszystkim jest to, że w poprzednim związku byłam z takim zazdrośnikiem, wiem jak to jest być oskarżanym o coś co nie istnieje, a sama to robię. Wiem, co się czuje do oskarżającej osoby, wiem że jest się złym na tego człowieka, ma się go dość. chociażby z tego powodu sądzę, że powinnyśmy się zmienić, żeby nasi mężczyźni nigdy nas nie chcieli zostawić przez naszą upierdliwość i zazdrość :) w kupie siła, więc próbujmy razem
napisał/a: kiniunia2 2008-10-09 22:49
Hehe dokładnie
Czasami lepiej stłumić to w sobie, ale tak ciężko to zrobić... Akurat też mój poprzedni był zazdrony i dlatego zerwaliśmy... chyba poprostu naprawdę się ZAKOCHAŁYŚMY, nie czujemy się pewnie w związku, choć tak bardzo bym chciała...ale z drugiej strony jakbym była pewna w 100% to może by mi przeszło
dziś strzeliłam focha bo zapisał się na piłkę nożną jakieś rozgrywki ligi amatorskiej, ja już się wkurzam, że nie będzie miał czasu dla mnie, wyobrażam sobie w myślach jak siedzi z kumplami wieczorami pod blokiem... To naprawdę jest chore a myślałam że tylko ja tak mam
Łatwo jest tylko napisać NIE BĄDŹ ZAZDROSNA, ale w praktyce jest gorzej...


no więc zaczynamy pracę nad sobą
napisał/a: ~gość 2008-10-09 23:29
myślę, że o piłkę nożną to bym się nie pluła, w końcu tam nie ma dziewczyn :D mój zamierza iść do pracy, bo studiuje wieczorowo... skoro mi odbija pod kątem jego rozmów ze starymi koleżankami (czyt. jeśli by coś miało być, to by już było), to chyba zdechnę jak pozna jakieś nowe... tłumaczył mi już ze dla niego rozmowa ze zwykłą koleżanką to jak z kolegą, ale dla mnie takie coś to na tydzień i a piać od nowa schizy, bo może się coś odmieniło :P masakra... dzisiaj nieco doszłam do wniosku, że ten mój wybuch o rozmowę, po którym właśnie założyłam ten temat był spowodowany moim wrażeniem, że oddalamy się od siebie i mi ucieknie do innej. bo miałam ostatnio takie wrażenie, ale okazało się, że mój Ukochany ma też ciężki okres, obniżenie nastroju, jesień i te sprawy i dlatego troszkę się zmienił, ale w sferze jego uczuć nic się nie zmieniło. to mi pomogło, popisaliśmy sobie dzisiaj smsy i jest mi lepiej :) aczkolwiek znając życie miło będzie do następnego razu :P

[ Dodano: 2008-10-21, 09:30 ]
kiniunia, idzie Ci jakoś? masz 'okazje' do poprawy? ja tylko daje plamy, nie wychodzi mi zmiana. jestem egoistką względem niego, chciałabym go tylko dla siebie cały czas :/ coraz bardziej myślę, że lepiej byłoby mi samej, boję się, że takie myślenie w końcu zabije moje uczucie i to ja odejdę 'dla naszego dobra' :/ eh ratunku :(