chlopak powiedział ze mnie nie kocha..

napisał/a: snapeuszek 2009-06-06 20:06
ja też niedawno byłam w podobnej sytuacji, mój związek ledwo co się nie rozpadł ponieważ mój facet miał jakieś wątpliwości, było mi bardzo ciężko ale nie chciałam tak życ i powiedzialam mu żeby odszedł i wtedy zrozumiał że naprawde mu zależy, że nie chce odchodzic bo nie wyobraża sobie życia beze mnie i tak jestesmy do dzis szczesliwi, docenił mnie i czuję że mnie kocha. Dodam tylko ze my mieszkamy razem i mamy cudownego syneczka wiec moze jakas roznica byc miedzy naszym zwiazkim a Waszym. Uważam ze w wiekszosci zwiazkow przychodzi moment kiedy zadajemy sobie pytanie: CZY TO Z NIĄ/NIM BEDE DO KONCA ZYCIA? i mamy pewne watpliwosci. Jesli nie jestescie dla siebie to się rozstaniecie teraz albo później. Ja bym mu powiedziala ze rani mnie takim zachowaniem wiec niech jak najszybciej sie zdecyduje bo tylko bedziesz sie meczyc a tak to juz jakos zaczniesz sobie wszystko ukladac sama.
napisał/a: seditka 2009-06-06 21:01
Też mi się wydaje że te pierwsze wielkie zauroczenie mineło, możliwe, że on Cie kocha tylko nie zdaje sobie z tego sprawy.
Z doświadczenia też wiem, że im bardziej Ty sie starasz tym on bardziej olewa. Dajcie sobie troche czasu, nie spotykajcie sie, nie piszcie. Wydaje mi się, że wtedy zatęskni i przekona się, że to miłość. Jeżeli nie zateskni nie warto tego ciągnąć bo Ty będziesz angażowała się coraz bardziej a on w koncu oddali sie na zawsze.
napisał/a: marlenka_lenka 2009-06-06 22:16
mój stwierdził ze zauroczenie minęło i ze nie moze byc w zwiazku jak nie czuje tego co powinien...
tylko z tego co czytam ludzie coś z tym robia, rozmawiają, wyjeżdżają, ale chyba jeżeli facet jest niedojrzały i znajduje sie na granicy "zwiazku" a "poważnego zwiazku" w młodym wieku woli zrezygnować żeby poznać inne dziewczyny i spróbować wszystkiego...
co po cząć boli ale chyba trzeba przetrwać...
napisał/a: Emilianka 2009-06-06 22:30
też byłam w takiej sytuacji.
po niemal trzech latach facet stwierdził,że świetnie mu ze mną,ale chyba nie może nazwać tego miłością.stwierdziłam,że w takim razie musimy się rozstać.tylko że...nie umiemy się rozstać tak naprawdę.ciągle się widujemy,gadamy bez opamiętania,piszemy,razem bawiliśmy się na weselu mojej siostry,razem wybieramy się na wesele koleżanki...wszyscy znajomi obstawiają,że to tylko kwestia czasu,kiedy do siebie wrócimy nie ukrywam,że bardzo bym tego chciała,ale nie naciskam specjalnie-czas pokaże jak to z nami będzie
napisał/a: marlenka_lenka 2009-06-07 00:49
a mieliscie chociaz chwile przerwy ze sie nie widywlaiscie?
napisał/a: Emilianka 2009-06-07 13:36
nasze spotkania zawsze były uzależnione od planów zajęć i odległości-mieszkamy daleko od siebie,więc widywaliśmy się kiedy oboje przyjeżdżaliśmy na uczelnie,czasem on po zajęciach przyjeżdżał do mnie na noc.
i tak zostało jak już nie jesteśmy parą-przyjeżdżamy oboje do Warszawy?no to wio na piwo,kawę,albo po prostu posiedzieć nad Wisłą czy w parku najdłuższa przerwa jest teraz,kiedy zaczęła się sesja i nie przyjeżdżamy regularnie do centrum,ostatnio widzieliśmy się 2 tygodnie temu.
napisał/a: sylwia_t4 2009-07-02 12:07
no i chyba koniec(:( daliśmy sobie czas do wakacji.. i przyszła chwila kiedy on pojechał do domu, ja pojechałam do domu (dzieli na ok. 400km) i on powiedział że to chyba nie ma sensu.. nadal nie wie co czuje.. twierdzi że nie kocha.. tylko powiedzcie mi..byliśmy ze sobą od maja, kiedy stwierdził że nie chce ze mną być ale wszystko było cudownie.. cały czas dobrze się dogadywaliśmy, przytulaliśmy, całowaliśmy itd...było nawet więcej namiętności, niż wcześniej.. można aż tak grać?? skoro mnie nie kocha to dlaczego dawał mi takie złudne nadzieje przez dwa miesiące?? przecież nie można aż tak udawać.. a naprawdę układało się bardzo dobrze.. i przyszedł 29 czerwca, kiedy to wsiedliśmy do innych autobusów.. powiedział że przeprasza.. i pojechaliśmy.. każde w swoją stronę..kontaktujemy się, piszemy smsy..ale wczoraj byłam w kiepskiej formie i spytałam czy mogę przyjechać...on napisał ze chce być sam, że musi to przemyśleć.. tylko ja nie wiem czy on naprawde chce to przemyśleć czy tylko w ten sposób usiłuje mnie jakoś uspokoić.. co ja mam zrobić?? to tak barddzo boli.. gdyby chociaż tak nie bolało to bym sobie jakoś dała radę..a jest naprawdę ciężko:( może macie jakieś rady?? z góry dziękuję..

[ Dodano: 2009-07-02, 12:12 ]
widzę tez, bo dopiero teraz przeczytałam Wasze wypowiedzi że wiele osob jest w tej samej sytuacji.. kurczę co z tymi facetami?? wszystko jest fajnie, super.. a tu nagle koleś stwierdza że to nie miłośc.. jak można się z kims spotykać bez wiązania jakiejś przyszłosci?? gdybym chociaż mogła to zrozumieć.. też nie chciałabym żeby nam sie urwał kontakt.. tylko nie wiem czy bym potrafiła przyjaźnić się z nim skoro go kocham.. zobaczymy co czas pokaże..jeśli on nie wykaże zainteresowania spotkaniem to zobaczymy sie dopiero we wrześniu lub październiku na uczelni..ciężko:(
napisał/a: Nikita8 2009-07-02 12:17
No ja byłam z facetem 7 lat i parę miesięcy temu stwierdził że chyba nie kocha, że nie czuje już tego co kiedyś. ponad miesiąc temu zerwał, od 3 tygodni spotyka się z inną, jest zakochany po uszy i wydaje mu się że to "to", że znalazł to czego szukał. A ja nadal go kocham, ale co z tego?
Nie można nikogo zmusić do miłości - nikt nie obiecywał że życie będzei sprawiedliwe prawda?
napisał/a: sylwia_t4 2009-07-02 13:04
1,5 roku a 7 lat, to trochę różnica... ale kocha się chyba tak samo.. przykro mi że też jesteś w takiej sytuacji.. mi mój facet powiedział że nie chce być ze mną bo boi sie że kiedyś mnie zdradzi.. tylko przecież z taką sytuacją zawsze trzeba się liczyć, że ktoś wejdzie nam w drogę.. powiedzial ze nie wie co czuje.. że jest niedojrzały do poważnego związku..że..dużo bym mogła wymieniać... ale wiesz.. oni będą jeszcze tego żałować.. kiedyś przejrzą na oczy i zobaczą co stracili.. że stracili właśnie "to coś".. :(
napisał/a: Nikita8 2009-07-02 13:08
Albo odnajdą prawdziwe szczęście i okaże się postąpili słusznie. Nie licz na sprawiedliwość - takie coś nie istnieje.Czasem się zdarza, ale to przez czysty przypadek. Ilu ludzi tu pisał? Ilu po rozpadzie związku znalazło kogoś lepszego? Bardzo wielu. Inna kwestia czy naprawdę znaleźli, czy tak sobie wmawiają, a związek jest lepszy bo nauczeni doświadczeniem nie popełniają już tyhc błędów? Tego nie wiem. Jedyne co pozostaje nadzieja, że my też się czegoś nauczymy i poznamy kogoś "lepszego".
napisał/a: ~gość 2009-07-02 13:31
sylwia_t4, a ja sądzę, że Twój nie udawał. Na początku było fajnie bo był zauroczony, potem to minęło i w miejsce gdzie powinna się pojawić świadoma miłość nie pojawiło się nic, dlatego postanowił o rozstaniu i w tej sytuacji sądzę, że lepiej że był z Tobą szczery niż miałby udawać, Ty zakochiwałabyś się coraz bardziej a on potem by Cię zdradził, albo zakochał się w innej
napisał/a: sylwia_t4 2009-07-02 18:12
no może masz w tym jakąś racje.. najpierw było zauroczenie, zakochanie, a potem sytuacja która wymagała od niego nie lada odpowiedzialności (podejrzenie o ciąży) zaważyła na jego uczuciach i od tego momentu zastanawiał się.. rozmawialiśmy na ten temat nie raz, nie raz próbowałam go jakoś przekonać że moze warto coś zmienić i wszystko się ułoży.. w pewnym stopniu go rozumiem, i jestem mu wdzięczna że był szczery, wszystko mi wyjaśnił, ale to nie zmienia faktu że ja go kocham, i nie wyobrażam sobie co będzie bez niego:( strasznie cierpię:( ale też wiem że mogę spotkać jeszcze kogoś kto naprawde mnie pokocha.. chciałabym po prostu jakoś przeczekać ten czas teraz, co mam zrobić żeby tak nie bolało?? pomału godzę się z tym że odszedł, w końcu od dwóch miesięcy o tym myślę.. ale nie tak łatwo jest zapomnieć osobę, którą poznałam na początu moich studiów..z którą spędziłam cały ten okres.. którą kocham.. ciężko:( jak mam zapomnieć??

Nikita8 - zagłebiam się w Twojej historii, czytam co się wydarzyło u Ciebie.. przykro mi.. w pewnym sensie trochę mnie podnosi na duchu że nie jestem z tym sama, ale przykre że takie rzeczy się dzieją.. że musimy cierpieć.. ale kiedyś jeszcze wyjdzie słońce i wszystko będzie dobrze.. wierzę w to..trzeba tylko przeczekać..na szczęście mam przyjaciółki (z czasów liceum bo na studiach nie udalo mi się z nikim zaprzyjaźnić gdyż świata nie widziałam poza M.), mam rodzinę.. jakoś się ułoży.. i Ty Nikita8 też w to uwierz.. ale naprawdę rozumiem Cię, że oddałaś mu całą siebie.. że lubiałaś spędzać z nim czas i nic więcej nie było Ci potrzebne.. też tak miałam.. ale teraz będę miała nauczkę.. nie będę poświęcać wszystkiego dla faceta:( trzeba też mieć swoje zycie.. trzymaj sie!!