Chcę umrzeć..

napisał/a: manga7 2008-04-17 21:01
Cztery misiące temu zostawił mnie, mieszkaliśmy razem przez trzy lata. Miałam próbę samobójczą, następnego dnia gdy wróciłam ze szpitala i jeszcze ledwo się ruszałam, wyrzucił mnie. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Przez rok zdradzał mnie z najbliższą koleżanką, odszedł z przyjaciółką. Zostałam całkiem sama. Spotykam się z kimś.. ale uważam, że chce mnie wykorzystać więc staram się to skończyć i unikam go. Co do znajomych, koleżanek nie ufam już nikomu. Wiele zrobiłam dla kochanki mojego ex, załatwiłam jej pracę, pomagałam.. przyjaciółce bardzo podobnie. Teraz on śmieje się ze mnie.. obraża. Od kilku dni znów myślę o tym, żeby skończyć ze wszystkim. Jestem zmęczona. Wiem, że już nic dobrego się nie wydarzy i że nie potrafię wybierać odpowiednich ludzi. Im jestem lepsza tym gożej mnie traktują. Już mam tego dość. Biorę leki antydepresyjne ale to nie pomaga. Nie widzę już sensu. Nie zależy mi już na sobie. Jedynie co mnie jeszcze napędza i sprawia, że chce wstawać, to chęć zemsty... którą nie zrealizuje..
sylwana82
napisał/a: sylwana82 2008-04-17 21:19
Manga7 weź się w garść , ja też zostałam sama po 4 latach , też poszedł do przyjaciółki,.... i zrozumiałam , że nie jest niczego wart. A ja chcę ułożyć sobie życie od nowa. Żaden facet nie jest wart Twojego życia które zapewne będzie piękne :)
napisał/a: Patka2 2008-04-17 21:22
Nie myśl tak i nie rób tego. Każdy człowiek jest wyjątkowy i zasługuje na szczęście. Ale to że ludzie są podli to nic na to nie poradzimy, najlepiej omijać ich z daleka. Nie myśl o nim i zajmij sie czymś co sprawia Ci radość aby zapomnieć i zacząć żyć od nowa.
napisał/a: sorrow 2008-04-17 21:32
manga7, chciałem cię zapytać o kilka spraw (trochę tego będzie więc sorry).

- Czemu uważasz, że ten, z którym obecnie jesteś związana chce cię wykorzystać... czy robi coś co na to wskazuje?

- Czy oprócz brania leków robisz coś sama, żeby przełamać własną niemoc i czarne myśli? Czy masz dobrego psychologa (twoja osobista opinia)?

- Jeśli byś się przez chwilę głębiej zastanowiła to czym jesteś tak bardzo zmęczona? Czy próbami wydobycia się z tej sytuacji, czy samą sytuacją i wiążącymi się z nią załamaniem, apatią i brakiem chęci do życia?

- Czym się interesujesz i co lubisz (bądź lubiłaś kiedys robić)?

- Czy masz rodzinę, z którą jesteś blisko?

Obojętnie jakie masz obecnie plany co do swego życia odłóż je na kilka dni na półkę i pogadaj z nami przez jakiś czas na forum.
napisał/a: ~gość 2008-04-17 21:43
sorrow napisal(a):- Czemu uważasz, że ten, z którym obecnie jesteś związana chce cię wykorzystać... czy robi coś co na to wskazuje?


Też chciałem o to zapytać. Rozumiem, że jeden mężczyzna Cię skrzywdził, ale to nie znaczy, że wszyscy tacy są. Może daj mu szansę, przyjrzyj mu się uważnie. Bo jeśli jemu faktycznie zależałoby na Tobie to może warto spróbować. Jeśli się uda, to przecież jest to jedna z najlepszych dróg do odzyskania poczucia własnej wartości. Pozdrawiam i życzę powodzenia :)
napisał/a: manga7 2008-04-18 02:05
Nie potrafię się otworzyć przed osobą, z którą się spotykam. Zbyt mocno boję się, że mnie zrani i wyśmieje, jak wcześniejszy. Przyglądam mu się i widzę, że jest zaangażowany ale egoistyczny, nie pyta co czuję, boi się tylko, że ewentualnie mogłabym wrócić do tamtego. Nic nie rozumie. Jak na początku jego towarzystwo mnie cieszyło, tak nagle nie mogę na niego patrzeć i czuję przy nim irytację. Nie robi nic złego, jest czuły, miły, sympatyczny. Niemniej nie wierzę w jego dobre intencje. Nie potrafię ocenić tego obiektywnie. Koleżankom też nie wierzę, zwłaszcza tym, które zna mój były, cały czas wydaje mi się, że śmieje się ze mnie razem z nimi. Zresztą nie została mi żadna szczególnie bliska osoba.
Mieszkam całkiem sama, nic mi nie pozostało poza żalem i nienawiścią do siebie, do nich. Rodzice się starają ale im nie wychodzi.. mówią coś w rodzaju, innym się gorsze nieszczęścia zdarzają, albo, że jak się nie pozbieram, to trafię do psychiatryka. Mam 28 lat, podobno nie powinnam się przejmować, bo jestem młoda i ładna. Tylko jakoś nikt nie widzi, że jestem wrakiem człowieka i mam dość zawodów, cierpienia.
Chodzę do psychiatry, jeden nawet gorąco trzyma kciuki, żebym nic sobie nie zrobiła. Mi jest już wszystko jedno. Od próby samobójczej byłam może dwa razy u psychologa na jakiejś kryzysowej interwencji, reszta sugerowała, że jeśli chce do nich chodzić, to tylko prywatnie. Ja tymczasem przez zaistniałą sytuację, ledwo się utrzymuję i nie mam pieniędzy na psychoterapię.
Wariuję.. gdy o tym wszystkim myślę chce mi się wymiotować, pocę się, nie mogę jeść, tracę nad sobą kontrolę.
Zanim go poznałam miałam fajne życie, mnóstwo planów na przyszłość, byłam rysownikiem w wydawnictwie, dużo znajomych, mnóstwo pasji. Teraz jestem całkiem samotna, nie chce mi się żyć, nie mogę sobie wybaczyć naiwności, głupoty. Nie widzę sensu, potrzeby kontynułowania tej porażki jakim jest moje śmieszne życie.
napisał/a: cynik 2008-04-18 11:31
manga7, niestety - życie jest okrutne, ale nie można się załamywać.
Nie chcę, abyś mnie źle zrozumiała - ale może warto odwiedzić psychologa?
Obawiam się, że sama sobie nie dasz rady.
To nie jest nic wstydliwego. Kiedyś u nas w firmie przyszedł psycholog, aby nas sprawdzić, jak u nas z główkami - pierw był plan, abyśmy sobie zrobili żarty, ale potem okazało się, że jednak pomógł nam ten gościu - kiedyś cierpiałem na bezsenność wywołaną różnymi stresami

Życie jest piękne - zwłaszcza teraz, kiedy zaczyna się wiosna
napisał/a: sorrow 2008-04-18 13:17
manga7, widzę, że zdajesz sobie sprawę, że obecnie problem leży w tobie. Twoje postrzeganie świata zewnętrznego wraz z otaczającymi cię ludźmi jak i samej siebie jest mocno naznaczone wydarzeniami, które przeżyłaś. To całkiem naturalne, zwłaszcza że stało sie to stosunkowo niedawno. Na pewno nie zmienisz tego w ciągu jednego dnia, czy kilku. Chciałbym ci tylko poradzić, żebyś nie polegała na samych tabletkach. Wyjście z tego stanu na prawdę w dużej mierze zależy od ciebie samej. Od tego na ile będziesz mogła odciąć się od przeszłości, żeby ruszyć dalej. To oczywiście wymaga trochę wysiłku, jednak z czasem robi się łatwiej zwłaszcza kiedy widzisz drobną poprawę. Warto się teraz za to zabrać, bo z czasem jeśli będziesz poddawać się tym wszystkim myślom i emocjom rozwinie się u ciebie depresja... wtedy o powrót do "normalności" już duzo trudniej. Myślę, że aż tak bardzo ci wszystko jedno nie jest skoro tu napisałaś. Cos w tobie chce żyć i chce się pozbyć tego ciężaru... może byś więc temu czemuś pomogła?

Pamiętaj, że świat się nie zmienił w związku z tym co cię spotkało. Cały czas jest w nim tyle samo pięknych stron, które widziałaś przed swoim związkiem. Życzę cie wielu sił i stopniowego powrotu do życia! Obojętnie co teraz o tym myślisz, na prawdę warto.
napisał/a: manga7 2008-04-18 18:06
ja nie sądzę, żeby był sens. W depresji jestem od ponad pół roku i od tego czasu się leczę. Jasne, że są dobre strony życia, kiedyś też tak twierdziłam ale są momenty, że czujesz, że już nie możesz tego ciągnąć dalej. Sądzę, że skoro potraktowano mnie jak śmiecia, to chyba faktycznie nim jestem.. żle się czuję w sobie, wszystko gotuje się we mnie, nienawiśc, ból.. na niczym już mi nie zależy, no może jedynie na tym, żeby nie robić problemów moim rodzicom. Gdyby nie oni, to już by mnie tu nie było. Ale poradzą sobie, myślę jakoś, mówią, że nie bo stracili już syna i nie wyobrażają sobie znów tego przechodzić ale myślę, że dostrzegą też dobre strony mojej nieobcności. Psycholodzy, psychiatrzy.. nikomu tak na prawdę nie zależy, co ja kogoś obchodzę, tyle znaczę, co mój pesel w nfz.. Skoro dałam z siebie wszystko dla czlowieka z którym byłam, dla przyjaciół, którzy okazali się nimi nie być.. to po co mam dalej zyć.. zeby oglądać tą tragedię, jaką jest moje zycie.. po co... żeby jeszcze kiedyś się cieszyć i znów cierpieć i znów dowiedzieć się, że nic nie jestem warta, że albo samemu jest się złym, samolubnym i bezwględnym albo inni... Przed próbą samobójczą zadzwoniłam jeszcze do niej, tej "przyjaciółki" powiedziałam, że nie wytrzymuję, że mam złe myśli.. bardzo płakałam, nawet nie pamietam co mówiłam. Najpierw powiedziła, ze przyjedzie do mnie.. czekałam i czekałam, napisała tylko, że to dla niej takie toskyczne i że krępuję się tego mojego ex, bo go tak bardzo lubi. Jeszcze wtedy nie wiedziałam o niej i o nim.. oczywiście wszyscy wiedzieli, tylko nie ja. Mój ex śmiał się z tego do rozpuku, tego wieczóru zaproponował mi upokażający seks.. mówił, że jest brudny, że sie mnie brzydzi, zebym wzieła jego budnego do buzi. Po tym wszystkim wziełam wszystkie prochy jakie znalazłam i popiłam pół butelkai wódki.. uciekłam na zewnątrz, była zima.. ukryłam się za jakimś sklepem i chciałam tam zasnąć. Obudziłam się w szpitalu.. zerwałam wszystkie rurki jakie miałam na sobie.. zaczeła lać się krew nawet nie wiem skąd, ktoś krzyczał, że zaraz będę to po sobie sprzątać, niewiele pamiętam. Nie potrafię po tym wszystkim żyć, niech mi nikt nie mówi, że życie jest wspaniałe jeśli ludzie trakują sie jak zwierzęta..
napisał/a: sorrow 2008-04-18 19:06
Nie ma co obrażać zwierząt . Z tym co napisalaś, żeby nie robić problemów rodzicom to czysta prawda... sam pamiętam jak to było i dokładnie to samo myślałem. No ja jeszcze miałem dzieci i to taka dodatkowa kotwica była, więc choć niechętnie pozostałem tu gdzie jestem... też tak jak ty, nic nie wart, wzgardzony śmieć. Skoro juz o wartości swojej mówisz, to ja ci muszę powiedzieć, że widzę jej w tobie bardzo dużo. To można poznać po tym jak człowiek pisze i co pisze. Widać od razu, że rozumu ci nie brakuje... posiadasz też umiejętność samorefleksji, co nie jest dość często spotykane. Dla mnie błyszczysz jak kryształek wśród popiołu szarych ludzi. Nie oceniaj swojego życiajako tragedii, bo takie nie było... to raptem jeden epizod, który nie świadczy o całym życiu, a już szczególnie dlatego, że nie wiesz co cię jeszcze czeka. Los tak samo jak zsyła na nas nieszczęścia, tak samo potrafi zesłać promyk nadziei i szczęście.

No, ale to ty podejmujesz decyzje w swoim życiu i nikt wbrew tobie twoich myśli i wyborów nie zmieni. Wyciągam rękę do ciebie ... złapiesz się, czy płyniesz dalej?
napisał/a: lotka1 2008-04-18 23:49
manga7 ja tez bylam w depresji przez rok, mialam silne bole glowy a ze wzgledu na to ze moje zycie obrucilo sie o 180 stopni niespodziewanie, mam do tej pory problemy ze snem, prakycznie zaczelam wszystko od nowa. W zyciu nigdy nie wiesz ja sie sprawy potocza, jednego dnia jest zle ale to moze sie zmienic w przyszlym tygodniu. Prosze cie daj sobie szanse ktrej inni nie maja. Kuzynka mojej najlepszej przyjaciolki od stycznia miala bole plecow, myslala, ze od nadwyrenzenia w pracy, przez trzy miiesiace leczyla sie i bylo tylko gorzej, dwa tygodnie temu musiala poddac sie operacji poniewaz bol byl juz nie do wytrzymania okazalo sie ze ona nigy juz nie wstanie z lozka, okazalo sie ze ona umrze lekarze mowia o tygodniach do paru miesiecy, okazalo sie ze ma raka juz na etapie nie do uratowania. Ona ma 35 lat, miesiac temu niewiedziala ze umrze, nie miala takich planow. Pisze o tym poniewaz gdy slyszy sie o takich historiach wszystko inne przestaje miec znaczenie, nasze problemy z facetami to nic w porownaniu z wyrokiem smierci kiedy ona jest tego swiadoma ze nie ma ratunku. Prosze wez sie w garsc nie jestes jedyna osoba na swiecie ktora cierpi. Ludzie pokonywali gorsze rzeczy pomysl. ja po wizycie w oswiecimu postanowialm byc wdzieczna za to ze nie musze przejsc przez takie piklo na ziemi. Jednak ludzie walczyli o przetrwanie. Szanuj swoje zycie, bo masz je tylko jedno, nie wiesz co bedzie gdy umrzesz myslisz ze spotka cie jakas nagroda za to ze jestes tchurzem?
napisał/a: emma1 2008-04-19 00:17
manga7 choć mam inną sytuację - co innego mnie spotkało - też od jakiegoś czasu prawie codziennie umieram. Uwierz mi, są chwile kiedy pragnę odejść z tąd, z tego parszywego świata. Czytam Twoje słowa i łzy mi się wylewają strugami - tak nienawidzę ludzi podłych, którzy krzywdzą. Jesteś tak bardzo wrażliwa, zwątpiłaś we wszystko i we wszystkich. Wiem co to depresja, kiedy już wszystko przestaje mieć znaczenie i oczy duszy wyrywają się gdzieś, gdzie pragniemy spocząć .. zasnąć ... i już nie czuć ... Zaśnij, odpocznij ale w tym świecie - wyłącz się z tych uczuć, które teraz masz, włącz muzykę, zajmuj swoje myśli czymkolwiek - byleś nie straciła kontaktu z rzeczywistoscią. Pamiętaj - zapamiętaj, że czas mija i to co teraz czujesz kiedyś minie - bądź pewna - minie. Niech pomoże Ci wiara, że choćby na tym świecie nie było nikogo dobrego to kiedyś spotkasz DOBRO, spotkasz JE bo ONO istnieje - inaczej nic nie miałoby sensu. Tak bardzo szanujesz swoich Rodziców .. Wierz mi powstaniesz - i to o wiele mocniejsza, zobaczysz świat i doznasz olśnienia. Ty jesteś czysta - to czego doświadczyłaś ubogaci Cię i umocni .. cierpienie uszlachetnia .. Ja też chciałabym się zemścić, wymierzyć sprawiedliwość - rzadko to jest możliwe - musiałybyśmy sie stać takie same jak ci, którzy nas krzywdzą. Po prostu nie potrafimy tak postąpić - dlatego cierpimy .. Uwierz mi - to co teraz przeżywasz - minie - wszystko się zmienia - Twój stan też się zmieni chociaż teraz wydaje Ci się to niemożliwe - tak będzie