Chcę tylko być szczęśliwa...

napisał/a: Iwona K 2007-08-30 14:30
Tak chyba jest ten świat skonstruowany, że płeć męska (poza nornikami czy ryjówkami) chce pozostawić po sobie jak najwięcej swojego genotypu. Mają taką potrzebę biologiczną. Zaś żeńska jest delikatna opiekuńcza bardzo wrażliwa i czuła. (nie zawsze w większości przypadków). U mężczyzn seks nie łączy się zazwyczaj z miłością, a u kobiet jest to nierozłączne. Trudno jest wiedząc jakie to dla nas ważne wierzyć że facet mnie kocha jak ogląda się na inną i niestety prawdopodobnie w ma na nią ochote. Ja niestety też jestem kobietą i niby to rozumiem ale swój na swój związek ciężko mi to przenieść. Jestem bardzo nieufna i boję się zranienia chociaż myślę, że najważniejsza jest dla mnie prawda i szacunek. Gdyby mój partner podchodził do takich rzeczy uczciwie i otwarcie mi mówił o wszystkim myślę, że na bardzo wiele rzeczy bym się zgodziła. Nie wiem czy na wszystko ale gdybym była przekonana że mnie kocha, niczego nie ukrywał... Nie wiem z resztą trudno tak mówić. Myślę, że na tym polega problem możemy miec pretensje ewentualnie do Boga że tak to wymyślił oni mają takie potrzeby których my nie umiemy, nie jesteśmy w stanie zrozumieć mając inną naturę. A oni z kolei boją się nam tego powiedzieć i oszukują, bo nie chcą nas stracić.

Sam fakt uświadamiania sobie tego, że mężczyźni postrzegają świat (miłość) w tak inny sposób doprowadza mnie do frustracji, bo chyba już zbyt głęboko starałam się w to zagłębić. Wydawało mi się że gdy zrozumie się wszystkie (no może nie wszystkie ale bardzo wiele) kierujące mężczyznami pobudki, zachcianki i emocje uda się stworzyć idealny związek, który nie będzie narażony na zdradę czy oszustwo. Ale z czasem gdy właśnie coraz więcej udawało mi się o tym dowiedzieć rozumiałam że na to nie ma rady. Teraz wydaje mi się, że mężczyźni z natury są poligamistami i gdyby nie nasze obyczaje, tradycja a przede wszystkim kobiety mieliby poprostu haremy. Im więcej kobiet tym lepiej. Nie mają w sobie czegoś takiego co powoduje że wierność wychodzi z ich serca ducha nie wiem z miłości. Dochowują wierności bo tego chce od nich jego kobieta nie mają takiej wewnętrznej potrzeby. To mnie przeraża chyba wolałabym tego nie wiedzieć. Śmieszy mnie też jak dziewczyny na tym forum wypowiadają się, mój to mnie nigdy nie zdradzi on nie jest taki. Otóż myślę, że wszyscy tacy są niestety. Niektórzy potrafią to w sobie zdusić i naprawde dochować wierności inni flirtują udając ze to nic zlego i do niczego nie doprowadzi tylko czasem niestety flirt doprowadza do takiego stanu ze nie da sie juz odwrocic a potem przepraszają ze niby nie chcieli a jeszcze inni tylko udają a w rzeczywistości mają takie swoje haremy nawet jednonodcne. To strasznie smutne nie wiem czy ja bede kiedys szczesliwa z mezczyzna...
Czemu ten swiat jest tak stworzony??????

A to że czasem wydaje mi się, że wiem o czym myśli patrząc na inne kobiety doprowadza mnie do SZAŁU!!! Chyba naprawdę lpiej nie wiedzieć o czym myśli ta druga osoba i nie zagłębiać się w mentalność i sposób postrzegania otaczającego świata partnera.

[ Dodano: 2007-08-30, 14:42 ]
w sumie ciesze sie ze uwazacie ze to bzdury bo toa mysl doprowadza mnie czasem do obledu

[ Dodano: 2007-08-30, 14:44 ]
Najbardziej jednak interesuje mnie opinia mężczyzn
napisał/a: sorrow 2007-08-30 18:48
Opinia od mężczyzny jak chciałaś będzie logiczna jak przystało na męski umysł. Zacznijmy od tego, że nie masz racji. Nawet jeśli spojrzysz ze statystycznego punktu widzenia, albo poczytasz listy na tym forum to zobaczysz, że zdrada odbywa się dośc często pomiędzy ludźmi, którzy oboje są w związkach. Asymetria, którą przedstawiasz w swoim liście po prostu nie działa. Dla tych zdradzających mężczyzn zawsze znajdzie się całkiem spora ilość tych wrażliwych, czułych i opiekuńczych kobiet, które przyprawiają swoim mężom różki.

Świat nie jest tak urządzony i Bóg nie ma z tym nic wspólnego. Mam na mysli świat ludzi, bo jeśli chodziło ci o świat zwierząt to pewnie masz dużo racji. Człowiek jednak czymś się od zwierząt różni. Posiada umysł, który przynajmniej teoretycznie kontroluje "zwierzęce" instynkty, którymi obdarzyła nas natura. Można też od strony religijnej powiedzieć, że Bóg obdarzył nas wszystkich (kobiety i mężczyzn) wolną wolą czynienia dobra i zła. Jeśli ktoś zdradza to robi to ze pełną świadomością (lub niepełną, bo po pijaku). Nigdy nie jest tak, żeby natura do czegoś kogoś zmuszała. Jeśli węzmę moją skromną osobę jako przykład, to nie flirtuję, nie oglądam się, nie całuję na imprezach i nie zdradzam. Wcale nie muszę się tego w sobie "zdusić" jak piszesz... zwykłą odruchowa reakcja.

Oczywiście zależy to wszystko na ile dany człowiek dojrzeje, na ile panuje nad swym ciałem i myślami. Na tym pewnie polega znalezienie tego właściwego człowieka na całe życie. Nie wystarczy, że wysoki i przystonjy, ale psychikę musi mieć ukształtowaną. Jeśli mogę nawiązać do twojego związku, to czy ty za przeproszeniem jesteś "gorylicą", która narzeka na naturę każącą twojemu "gorylowi" chodzić do innych małp? . No jeśli jego kręgosłup psychiczny jest na poziomie goryla, to przykro mi i rozumiem czemu postrzegasz świat przez pryzmat swojego związku.

Nie myśl w ten sposób o ludziach, bo się załamiesz. Wiem, że robią rzeczy straszne rzeczy, ale wybór należy do nich. Każdy postepuje tak jak uważa.
napisał/a: Iwona K 2007-09-03 11:59
Dzięki za odpowiedź, pryzmat przez który patrzę to niestety moi rodzice, smutne ale jakże często prawdziwe, właśnie chodzi o to, że wszystko u mnie w moim związku wydaje się być ok, tak jak na pozur u wszystkich, ale gdzieś tak głęboko mam świadomość ze to nie możliwe, to poprostu jest nie zależne ode mnie. Ile kobiet uważa swój związeka za idealny a okazuje sie zupełnie inaczej. Jedna z nich napisała zę dowiedziała się o zdradzie dopiero po śmierci ukochanego męża i umarł dla niej dwa razy. W najmniej oczekiwanym momencie to spada jak grom z jasnego nieba, żyjessz sobie miłością do swojego mężczyzny w zasadzie wszystko robisz byście byli szczęśliwi a tu obuchem w łeb, że dla niego jesteś jedną z wielu, jak to możliwe, jaka jest recepta na szczęście, jak tego uniknąć? Czy jest coś co można zrobić żeby się tego nie dowiedzieć nie oszukująć samego siebie, nie ukrywając przed sobą, że tak nie jest? Co zrobić żeby ta osoba się tobą nie znudziła? Nie szukała kogoś innego, młodszego, ładniejszego??? Jak to zrobić, żeby nie stracić tego w co wierzę a w zasadzie w co tak rozpaczliwie pragnę wierzyć??????

[ Dodano: 2007-09-07, 12:20 ]
No to widzę że nie ma nikogo kto moze mi to wytłumaczyć.... Tak się boję co robić????