Can you tell me goodbye?
napisał/a:
Retroaktek
2009-03-13 19:44
Być może, ale mój błąd polega na tym, że słucham rad które mi odpowiadają, a nie tych które są (w neutralnym pojęciu) dobre. A co do psychoanalizy - nie mam zamiaru przeprowadzać takowej żeby Was po prostu nie zanudzić, albo nie przekłamać faktów (a o takowe we WŁASNEJ psychoanalizie bardzo łatwo). Powiem po prostu, że w życiu postępuje tak, że planuję większość swoich postępowań - biorę tzw. "poprawkę na wiatr" i fakt jak bardzo jestem doświadczony w danej dziedzinie. Tutaj problem polega na tym, że nie można być czegokolwiek pewnym - ona nie daje mi jednoznacznych sygnałów, a zabawa w domysły już zmniejsza moją pewność siebie. Fakt, że w tym polu nie mam kompletnie żadnego doświadczenia również nie ułatwia sytuacji. Dlatego wychodzi jak wychodzi.
Stawiałem i wciąż stawiam. I zapewne nie jest to dla niej również zbyt prosta sytuacja. Obecnie problem jest taki, że trochę boję się zacząć rozmowę - głupio mi zacząć rozmowę od rzeczy mało ważnych kiedy jest gdzieś tam w środku temat milczenia, który bądź co bądź jest ważny.
Zresztą obecnie rozpatruję różne warianty - pomimo rad wciąż trudno ruszyć mi się z miejsca w którymkolwiek kierunku, ale to już chyba zasługa upartego charakteru :)
napisał/a:
przemek0810
2009-03-14 23:44
Powiem Ci tak. Skoro podoba mi się dziewczyna to najpierw się dowiaduję czy kogoś ma a potem atakuję. Powoli, krok po kroku nic na siłę. Jeśli boisz się tego, że nie wiesz na czym stoisz to sobie ten grunt wyprcuj. Przecież kobieta sama Ci nie powie: "Słuchaj podobasz mi się, teraz możesz do mnie zagadywać bez ryzyka". Posłuchaj nas, to dobre rady. Trzeba jakoś zacząć.
napisał/a:
Retroaktek
2009-03-15 03:51
Zabawne jest to, że pomimo zdawania sobie z tego sprawy wciąż chyba bym chciał coś takiego usłyszeć.
Niecałe 2 miesiące to trochę mało czasu na wypracowanie gruntu. A może dużo tylko ja biadolę?
napisał/a:
przemek0810
2009-03-15 11:08
Tu nic nie ma do biadolenia. Mówiłem tu już, że to kobiety pragną być zdobywane, nie zdobywać. Zaproś ją gdzieś do kawiarni, odprowadź do domu, po drodze do domu możesz nazbierać bazi (kotków) i jej dać. Tak tylko, żeby było miło. Tym właśnie sobie ten grunt wypracujesz.
napisał/a:
Retroaktek
2009-03-15 13:35
Przemku, tylko że w sumie problem rozbija się o co innego - samo zaproszenie to tylko końcówka. Ja się bardziej zastanawiam czy warto, kiedy ludzie mi bliscy mówią, że to nie ma sensu. Czy warto pomimo obietnic, że zakończę to dla dobra jej i swojego. To są odpowiedzi które powinienem znać, a mimo to nie potrafię ich odnaleźć.
napisał/a:
przemek0810
2009-03-15 17:50
Wiesz... Lepiej żałować, że się coś zrobiło źle niż żałować, że się nie spróbowało. Więc może zacznij od telefonu np. z pytaniem jak się dziś czuje? Co robi cały dzień itd
napisał/a:
Retroaktek
2009-03-15 18:13
Zabawne, często innym takie rzeczy mówię.
Patrzyłaby się na mnie cały następny dzień jak na dziwaka, choć z drugiej strony - kto wie czy nie wypadałoby spróbować?
Temat można chyba uznać za zamknięty, dzięki wszystkim za opinie - może coś w tym jest jeśli tak duża liczba osób przychyla się ku podobnym wnioskom? :)
napisał/a:
przemek0810
2009-03-15 18:29
No jasne, powoli bez pośpiechu, bez zmuszania.