być z kimś z miłości czy przyzwyczajenia??

napisał/a: monique 2009-05-18 22:00
Hej, mam nadzieję, że mi pomożecie...
Jestem z facetem od ponad 2 lat. Ale zanim byliśmy razem, przyjaźniliśmy się jakiś czas. Nasz związek zaczął się, kiedy mnie raz pocałował. Nie byłam pewna czy chcę czegoś więcej, ale postanowiłam spróbować, pomimo, że jesteśmy zupełnymi przeciwieństwami. Po paru tygodniach naprawdę się zakochałam i jesteśmy ze sobą do dziś. Prawie ze sobą mieszkamy, bo wynajmuję mieszkanie i on nocuje u mnie bardzo często. Nasz związek jest udany, ale od paru miesięcy dosyc często się kłócimy... Strasznie mnie denerwuje to jego poukładane życie i zero spontaniczności. Może to dlatego, że on pracuje a ja jeszcze studiuję?Mam dużo wolnego czasu i mam ochotę czasem gdzieś wyjść, a z kolei on przychodzi po pracy zmęczony i nic mu się już nie chce.
Ostatnio dosyć często wspomina o oświadczynach, za rok planujemy razem zamieszkać. Chciałabym z nim mieszkać normalnie, ale te oświadczyny mnie przerażają. Wiele dziewczyn o tym marzy, a ja się tego strasznie boję i nie jestem pewna czy chcę, bo problem w tym, że nie jestem do końca pewna, czy to ten facet, z którym chciałabym spędzić resztę życia. Nie wyobrażam sobie żeby miało go nagle zabraknąć w moim życiu, ale zadaję sobie pytanie - czy to nie przyzwyczjenie??
Macie jakieś rady dla mnie??
napisał/a: ~gość 2009-05-18 22:19
monique napisal(a):Mam dużo wolnego czasu i mam ochotę czasem gdzieś wyjść, a z kolei on przychodzi po pracy zmęczony i nic mu się już nie chce.

Skąd ja to znam

monique napisal(a):Nie wyobrażam sobie żeby miało go nagle zabraknąć w moim życiu, ale zadaję sobie pytanie - czy to nie przyzwyczjenie??

Wydaje mi się, ze po prostu wkradła się rutyna. Na codzień nie docenia się tego, co się ma. Myślę, że coś spontanicznego by Wam nie zaszkodziło
Zaskocz go czymś, zobacz jak zareaguje, zobacz jak Ty się będziesz czuła
napisał/a: przemek0810 2009-05-18 22:35
napisal(a):Mam dużo wolnego czasu i mam ochotę czasem gdzieś wyjść, a z kolei on przychodzi po pracy zmęczony

Sama sobie odpowiedziałaś.

Myślę, że po prostu motylki w brzuchu odeszły
Wasz związek tak naprawde zaczął być związkiem, skoro nie wyobrażasz sobie życia bez niego to po co te wątpliwości. Jeśli są, to zawsze będą ale nie martw się. To nie groźne
napisał/a: Misia7 2009-05-19 07:39
monique napisal(a):Nie wyobrażam sobie żeby miało go nagle zabraknąć w moim życiu,

To znaczy, że chcesz z nim być. Że nie wyobrażasz sobie życia z kimś innym. Gdyby to było przyzwyczajenie to łatwo by było go zamienić na kogoś innego. A ty piszesz, że nie wyobrażasz sobie bez niego życia.
monique napisal(a):ale te oświadczyny mnie przerażają.

Daj sobie czas. Może jeszcze nie dojrzałaś do takiej decyzji. I to wcale nie musi oznaczać, że go nie kochasz. Masz wątpliwości- to normalne. Ten krok to zmiana całego życia. Nie każdy jest na to gogotwy.
napisał/a: amalinka 2009-05-19 07:53
monique napisal(a):Macie jakieś rady dla mnie??


Zrób mu niespodziankę, zacznij doceniać;) Daj coś od siebie. Łatwo jest tylko wymagać. On ciężko studiuje, a Ty pracujesz, to są dwa inne światy. Mój znajomy nie ma pracy i ciągle męczy, że coś chce, a ja dużo pracuję (i cieszę się, że ta praca jest) - męczą mnie jego zachowania, bo kiedy mówię prawdę, mówię że nie mam czasu, to On sobie wymyśla historyjki, zamiast po prostu posłuchać. Porozmawiaj z facetem, to jest ważne, może coś zmienicie w związku, ulepszycie :)
napisał/a: aniolek8900 2009-05-19 15:34
Mam podobnie, ale z tym ze z moim chłopakiem zadko gdzies wychodzimy... poza tym to chciała bym byc na twoim miejscu-jesli chodzi o oswiadczyny:)
I mysle ze przeraza cie ta wizja fdlatego ze sie ostatnio zaczeliscie kłócic. Ale to minie, napewno
napisał/a: Zazi 2009-05-20 00:28
monique, dodam swoje
a wiec, tez jestesmy totalnymi przeciwienstwami, on domator, ja wole wyjsc do ludzi i utrzymuje bardziej kontakt ze znajomymi. U nas przez ponad rok tez byla sielanka, a potem sie zaczelo ale zyjemy i jeszcze nie rozkurzylismy tego wszystkiego, choc ja latwego charakterku nie mam.
To normalne ze masz obawy, prawie kazdy mysle ma, ale wierze ze z czasem te obawy sie rozwieja. Z Twojej wypowiedzi wynika ze zalezy Ci na nim, bo nie wyobrazasz sobie zycia bez niego, a wiec wszystko na jak najlepszej drodze
z czasem i Ty bedziesz marzyla o oswiadczynach...i stanie sie
napisał/a: BOGINS 2009-05-20 09:27
Moniq niestety tak już jest (a pamiętam bo było to dwa lata temu), że studia - szczególnie na ostatnim roku lub dwóch to totalna wakacje :). Wiadomo, ty nie chcesz siedzieć w domu, no bo cholera jasna nie o to chodzi. trzeba wychodzić i tyle - żeby czasem nie zdziczeć czy też nie potracić znajomości.
Wiele kobiet też ma głupie przyzwyczajenie, że to facet musi wychodzić z inicjatywą. Oczywiście jeśli on jest zmęczony po pracy, a czasem tak jest (inna bajka że lenistwo) to laska za miast samemu coś zorganizować, często staje się oschła, zaczyna stroić fochy, albo nagle oświadcza że idzie sama no i potem facet ma w głowie że go zdradza czy coś, bo ciągle wychodzi na dyskoteki z koleżankami...i kolegami. Naturalnie to też działa w drugą stronę.
Tak więc moniq za miast bać się oświadczyn, przejmij pałeczkę. Niby mówi się że związek idealny to ten w którym obie strony dają 50/50, ale nic nie szkodzi, jak wyciśniesz z siebie dodatkowych 10%. Poza tym prawdą jest, że związki to z czasem zamieniają się w jakieś przyzwyczajenie, rutynę... trzeba mieć czas aby spotkać się ze znajomymi...
Warto czymś zaskoczyć faceta. Chłopy to dzieciaki... daj marchewkę, a będzie biegł aż padnie. Już nie mówię tu o podtekście seksualnym... chociaż sms w stylu jestem napalona na ciebie i z chęcią zrobiłabym to to toto, ale po chcę się dzisiaj z tobą świetnie zabawić na grillu u np. Kasi! to może i zrozumie aluzje, że dostanie coś za coś... poje, wypije, pośmieje się, a potem jeszcze ekhe seksik :)... gejem na pewno nie jest :D, potem będzie sam wychodził z propozycją.Tylko wiadomo, facet musi się uczyć! A jak sobie nie wychowasz faceta w podstawowych sprawach jak wyjście do znajomych to co? Za dwa lata po ślubie rozwód, bo nigdzie nie wychodzicie?
napisał/a: nawiedzony 2009-05-23 13:38
Wlasnie u mnie jest podobnie,tyle ze nikt nie studiowal.Wymagania jednak podobne :( Ona ciagle marzy o wyjsciach(najlepiej samotnych),a ja o spokoju w domowym zaciszu.Jestesmy malzenstwem od 5 lat,a od ponad roku mamy wspaniala coreczke,a takze kredyt mieszkaniowy i to jedyne co nas laczy na tyle,ze jeszcze razem mieszkamy.Gdyby nie cora i kredyt juz bym odszedl,jednak na dzien dzisiejszy jest to ponad moje sily zarowno psychiczne,jak i finansowe.Tkwimy tak sobie w martwym malzenstwie.Po pracy spedzam kazda wolna chwile(koncze prace wczesnie),a ona wraca coraz pozniej i ciagle usiluje gdzies wychodzic,na co ja zazwyczaj nie mam juz sily i zwyczajnie checi.Czasami jeszcze odgrywamy komedie i idziemy razem na rodzinne imprezy,badz zapraszamy najblizszych znajomych.Mnie to wystarcza,jej nie.Niedawno probowalem sie zmienic na jej strone...Trwalo to okolo 2 miesiace,ale jej wciaz malo,wiec odpuscilem.Sytuacja doszla do tego miejsca,ze mam kochana corke,nie mam juz praktycznie zony,a mieszkamy wszyscy razem.Rozwiodlbym sie nawet dzis,nawet finansowo jakos bym sobie poradzil,ale corki jej nie oddam...W Polsce jednak,o ile nie jest to jakas patologia,to zawsze dziecko przyznaje sie matce.Ja nie pogodze sie z byciem niedzielnym ojcem,placac alimenty na rozrywki mamusi,zwlaszcza ze ta nie zapewni jej takiej opieki jak moge i zapewniam ja.
Reasumujac-ja nie widze wiekszej przyszlosci w takim zwiazku jak Wasz.Wina oczywiscie jest jak zwykle po srodku...zawsze jednak bedzie pojawial sie problem z imprezkami.Ty ogien,on woda.Ty ciagle gaszona jego brakiem zapalu,a on myslacy nie wiadomo o czym(tzn wiadomo :) ),chocby to i nawet nie mialo miejsca.Ja juz swoj problem opisywalem w innym dziale i najmadrzejszy glos zabral voice.Doradzil,aby moja corka stala sie moja krolewna,a zone raczej zaczac ignorowac.I tak sie teraz dzieje....Szczesliwszy na pewno nie jestem,ale przynajmniej pogodzilem sie juz z tym i jest mi juz obojetne,co robi moja zona i z kim.Dodam jeszcze,ze dzis znowu ma samotne wyjscie z kolezanka do dyskoteki(smiesznie to wyglada dla mnie,jak 30 letnia kobieta,matka dziecka,na sile odmladza sie w towarzystwie 10 lat mlodszych kolezanek w dyskotekach).Moim zdaniem ten zwiazek nie ma przyszlosci,ale moze ja mam juz wypaczony charakter i poglady,wiec posluchaj innych opinii.Moga byc madrzejsze...PZDR
napisał/a: alicja221 2009-05-23 21:27
nawiedzony, problem chyba tkwi w tym, ze macie rozne osobowosci- Ty preferujesz zycie domowe, w spokoju, bez zadnych szalenstw. Twoja zona zas lubi, zeby "sie dzialo"- dyskoteki, znajomi, wyjazdy. Niewatpliwie ciezko zyje sie w zwiazku ze swoim przeciwienstwem. Ale cos Was do siebie kiedys przyciagnelo, bo sie pobraliscie. Teraz macie wspaniala corke i mysle, ze to nie jest do konca dobry pomysl, aby faworyzowac tylko dziecko, a zone lekcewazyc, chocby dlatego, ze dajesz zly przyklad swojej corce i powoli usmiercasz swoje malzenstwo. Mysle, ze oboje powinniscie znalezc wzajemna rownowage, tzn. Ty bardziej otworzyc sie na ludzi, a Twoja zona starac sie chodzic na imprezy czesciej z Toba, niz sama ( najlepiej, zeby wogle nie chodzila sama, ale pewnie od razu nie da sie tego zrobic). Porozmawiaj z nia o tym. Rozmowa w zwiazku jest bardzo wazna, jak nie najwazniejsza. Szkoda, naprawde szkoda by bylo zmarnowac takie malzentwo dlatego, ze macie inne temperamenty. Postaraj sie raz jeszcze "otworzyc" na swoja zone- zrob jej czasem jakas niespodzianke, np. kup kwiatka bez okazji, badz czuly, przytulaj ja, moze zorganizuj jakas romantyczna kolacje przy swiecach ( a corke wyslij do dziadkow), ktora skonczy sie rownie romantycznie... Mysle, ze takim podejsciem dasz jej to, czego moze ona wlasnie szuka, a z pewnoscia potrzebuje. Tobie tez to da, mniej lub wiecej, ale zawsze, przyjemnosci Pozdrawiam i powodzenia!
napisał/a: ~gość 2009-05-23 21:50
ashley86 napisal(a):Mysle, ze oboje powinniscie znalezc wzajemna rownowage, tzn. Ty bardziej otworzyc sie na ludzi, a Twoja zona starac sie chodzic na imprezy czesciej z Toba, niz sama ( najlepiej, zeby wogle nie chodzila sama, ale pewnie od razu nie da sie tego zrobic). Porozmawiaj z nia o tym. Rozmowa w zwiazku jest bardzo wazna, jak nie najwazniejsza.

ale przecież nawiedzony napisał:
nawiedzony napisal(a):Niedawno probowalem sie zmienic na jej strone...Trwalo to okolo 2 miesiace,ale jej wciaz malo,wiec odpuscilem.
więc nie bez powodu spasował ze swoimi działaniami. a skoro jakieś przedsięwziął to chyba jakaś rozmowa/rozmowy miały miejsce ;)
napisał/a: nawiedzony 2009-05-23 23:56
Zarowno rozmowy,jak i czyny...Nie wiele to dalo.W tym czasie wyszlismy razem 4 razy(przez ostatnie dwa lata jeden raz),a poza tym ona byla sama dwukrotnie i dzis kolejny raz...Teraz siedze sam...Wychodzila bez slowa,wiec wyslalem sms-a,ze po polnocy dzwi beda zamkniete,no to ona ze jest zameldowana i ze przyjdzie z policja.Brak slow.Siedze sobie sam,przed chwila musialem napoic corke i ponownie usypiac,bo obudzila sie z krzykiem.Nie narzekam,bo taka moja rola,ale matka tez powinna raczej byc obok chociaz.W miedzyczasie wyslalem jeszcze 2 bardzo dlugie(wyszlo 17) sms-y o tym co mnie boli,dlaczego ona wciaz wraca do przeszlosci,zamiast cieszyc sie corka,ktorej tak pragnela i ze jeszcze raz sprobuje byc takim mezem,jakim staram sie byc ojcem.W zamian za to otrzymalem odpowiedzi:Badz mezem,to ja bede zona i Wroce o 1,moze byc? Ja juz nie wiem jak traktowac te kobiete...Wiem,ze kiedys bylem gorszym czlowiekiem,ale nigdy nie robilem nic na sile,nie zmuszalem,a teraz mam ciagle odplacanie za przeszlosc...Gdybym byl mniej odpowiedzialny pewnie juz dawno bym odszedl,ale szkoda mi corki,kiedy wola "mama" a tej nie ma w poblizu.Zrbil bym nawet miejsce innemu,ale "tata" krzyczy 300 razy na dobe,nawet kiedy jestem obok.Tylko to mnie trzyma przy tej kobiecie...
Tyle,ze to nie watek o mnie,ja sie tylko wtracilem,twierdzac ze mam podobna sytuacje,tyle ze bardziej rozwinieta czasowo i zyciowo i odradzam dalsze brniecie w ten zwiazek...
O swoich problemach pisalem w tematach zdrad,bo o taka podejrzewalem/podejrzewam/spodziewam sie ze strony mojej zony...Prosze o moim problemie raczej tu nie piszcie,bo nie takie moje bylo zamierzenie,kiedy wtracalem sie do tematu :)