brak toleracji dla partnera

napisał/a: Madzieńka 2007-10-31 11:06
Wiecie wczoraj sie zalamałam ... lubie podrozwac, kocham to nawet, a moj facet lubi ale napewno nie z takim natezeniem jak ja. Ja to bym raz w miesiacu wyskoczyla gdzies na 2 dni... nawet nie daleko, ale zoabczyc cos nowego...np jednym z moich marzen jest podroz do rosji - szczegolnie moskwa, irkuck, bajkał, to jezioro mnie fascynuje, - najwieksze na swiecie, najglebsze, woda czysta ze pije sie z niego wode od razu, mnostwo rewelacji ! wolok gory itd. przejazdzka koleja transsyberyjska... a on do rosji powiedzial ze nidgy nie pojedzie bo ich nie lubi ja takiego podejscia nie rozumiem, moj chlopak jest rasista a ja nie. w tych sprawach to moglibysmy sie klocic cale dnie... Ja jezdzilam na takie wymiany nt lamanie stereotypow, przeciwdzialanie ksenofobii itd moze dlatego jestem inna niz on, choc mysle ze to inna natura nawet jak bym nie chciala gdzies jechac bo nie lubie, nie podoba mi sie tam czy cos to dla bliskiej mi osoby , jakby mi na niej zalezalo to bym pojechala a on nie i koniec. co robic ?
On tez uwaza ze czlowiek najpierw powinien sie dorobic - dom, auto ,dzieci a potem jezdzic, ale spojrzmy prawdzie w oczy, jak juz to wszystko masz, o ile masz to masz tez 70 na karku i nie masz sily ani checi juz jezdzic... roznimy sie pod tym wzgledem ,abrdzo waznym wzgeldem bardzo. Co radzicie ?

[ Dodano: 2007-11-04, 18:42 ]
widze ze moj post czytalo prawie 60 osob. NIkt nie odpowiedzial...
napisał/a: sorrow 2007-11-06 00:37
Madzieńka napisal(a):najwieksze na swiecie, najglebsze, woda czysta ze pije sie z niego wode od razu, mnostwo rewelacji ! wolok gory itd. przejazdzka koleja transsyberyjska

Wiesz, myślę że ludzie różnie podchodzą do takich wycieczek. Dla ciebie to piękna i fascynująca przygoda, bo patrzysz na nią dokładnie tak jak opisałaś. Inny człowiek może spojrzec na to trochę bardziej... er... praktycznie. Kilkudniowe tłuczenie się koleją transsyberyjską... w wagonach część rzeczy działa, część nie... przymusowe "bratanie się" z towarzyszami podróży... niepewne jedzenie, czasem nie ma, a jak babuszki na postój przyjdą, to nie wiadomo czy dobre sprzedają... okolice niecywilizowane, potencjalnie niebezpieczne... niepewny dojazd dalej (Mongolia, Pekin)... itd. itd. .

Madzieńka napisal(a):on do rosji powiedzial ze nidgy nie pojedzie bo ich nie lubi ja takiego podejscia nie rozumiem, moj chlopak jest rasista a ja nie

To, że ktos kogoś nie lubi, to nie znaczy że jest rasistą od razu. Każdy może czuć niechęć do pewnej grupy ludzi (uzasadnioną lub nie). Wiem, że to takie generalizowanie i każdego trzeba indywidualnie traktować, jednak jadąc w takie nieznane sobie tereny trudno nie ulec ogólnemu obrazowi biedy, przemocy, niebezpieczeństwa, brudu, itd. Chyba przesadziłem, ale chciałem sie trochę wczuc w twojego chłopaka. Może macie jakieś ciekawsze według niego miejsca do odwiedzenia?

Madzieńka napisal(a):On tez uwaza ze czlowiek najpierw powinien sie dorobic - dom, auto ,dzieci a potem jezdzic

Tu nie ma racji w żadnym razie. Jeździc trzeba zawsze i wszędzie, z dziećmi i bez. Tylko wspomnienia człowiekowi pozostają na dłuższą metę. Lepiej sobie te domy i samochody w czasie poodsuwać, a zobaczyć co nieco wcześniej.
napisał/a: Madzieńka 2007-11-06 08:39
dzięki za odp :) spojrzałeś na sprawę męskim okiem :)
Zgadzam się z Tobą jak tak sobie przemyślałam wszystko tym bardziej ze nowe okolicznosci mego zycia pokazaly ze chyba nad ten Bajkał wybiore sie na emeryturze (o ile) bo z powodow finansowych w firmie w ktorej pracuej jest redukcja etatow i od stycznia proponuja mi tlyko pol etatu = pol pensji. Wiec musze czegos szukac. wiec nie wiem czy w gory pojedziemy na narty w tym roku. A moj mezczyzna na dobranoc mi powiedzial jak sie o tym dowiedzielismy "snij o Bajkale , nie o pracy" :)) Wiec bylo to mile i chyba zrozumialam ze nie tylko to sie liczy a to ze ON jest ze mna zawsze, w dobrych i zlych chwilach, latwych i trudnych momentach :) Kocham Go za wszystko i dziękuję Tobie za posta :))))
UŚmieCH :)