brak miłości

napisał/a: Tigana 2008-12-01 15:42
kilof, naprawdę masz sytuację nie do pozazdroszczenia. jak czytałam twoje posty, dzołam do wniosku( przykrego!) ŻE TWOJA ŻONA RACZEJ CIE NIE KOCHA. Co sam potwierdziłeś w ostatnim. Dlaczego? macie zupełnie inne oczekiwania od zycia. ona marzyła o dużym domu, dużej kasie i przedsiębiorczym mężu. zakochując sie w tobie, pewnie miała nadzieję, że z czasem sie zmienisz, ,ze zaczniesz spełniać jej oczekiwania. w miarę upływu lat zrozumiała, ze ludzie sie nie zmieniają. zaczęla więc Cię winić za to, jaki jesteś, mimo ,że ty taki byłeś zawsze- ot, taka kobieca logika. przelała na Ciebie swoje rozczarowania.....
myślę, ze w pewnym momencie chciała, zebyś chociaż zachował się jak 100% mężczyzna: trzasnął drzwiami, krzyknął na nią.... a tylko spokojnie przedkładałeś jej swoje argumenty
Do czego zmierzam: W mom odczuciu żona traktuje cię trochę jak takie "ciepłe kluchy" , co budzi w niej agresję. żeby zmieniła poglądy, musiałbyś naprawdę coś niesamowitego zrobić. np. zacząć zarabiać 4 razy więcej. albo najlepiej wygrać w totolotka. nie ma jednak sensu podążać za jej wydumanymi marzeniami, bo po drodze możesz siebie stracić... i nic nie zyskać...
nie wiem, co Ci radzić. ciężko zostawić dzieci, ciężko się rozwodzić. sam musisz wiedzieć, co jest dla Ciebie najważniejsze i według tego zaplanować sobie dalsze zycie.
pozdrawiam cieplutko
napisał/a: ~gość 2008-12-01 15:50
Kilofie - a czy ty jesteś pewny, że jesteś ojcem mającego się narodzić dziecka ?

Ja mam wątpliwości gdyż sądząc z opisu Twoja żona przeżywa romans.
napisał/a: tomek_231 2008-12-01 21:24
Nie chciałbym nikogo obrazić i z góry przepraszam, jeśli któraś z Pań poczuje się dotknięta moją wypowiedzią.
Może krótko żyję, ale dochodzę do wniosku, że kobiety kogo innego widziałyby za swojego męża a kogo innego za ojca dzieci/kochanka... Kobiety chciałyby, by mężczyzna był wyrozumiały, troskliwy, opiekuńczy, kochający a zarazem był szalony, łobuzerski, miał "typowe negatywne męskie cechy, które pociągają". Niestety to są cechy często wzajemnie się wykluczające i wtedy kobiety wiążą się z mężczyznami pracowitymi, rozsądnymi, statecznymi itd, a uganiają się za "łamaczami serc", leserami, bawidamkami etc. Oczywiście nie jest to reguła i na pewno nie można generalizować, ale to jest bardzo częste zjawisko i wiele kobiet nie potrafi docenić, że ma w domu troskliwego męża lub docenia to a mimo to szuka jakichś wrażeń na boku...
Kiedyś czytałem o jakichś statystykach (nie wiem, na ile one wiarygodne, bo raczej trudno to ocenić). Nie pamiętam dokładnych danych, ale mówiły one o tym, że kilka czy kilkanaście procent mężów wychowuje dzieci, myśląc, że są jego, podczas, gdy tak nie jest...

sorki za

[ Dodano: 2008-12-01, 21:41 ]
Coś, co właśnie znalazłem, związanego z moimi obserwacjami:
http://facet.wp.pl/kat,1007847,wid,10608139,wiadomosc.html?ticaid=1710e
napisał/a: misza801 2010-12-13 04:01
O ja pierdzielę ale długi tekst ! I trochę już stary :)
Kolego tu chodzi o ZAUFANIE a nie tylko o zazdrość ! Ty jej nie ufasz. Piszesz o niej, że jest piękna, że miała facetów, itd a o sobie, że nie miałeś innych partnerek, waga, itd. Wydaje mi się, że możesz się nisko cenić a do niej nie mieć zaufania. A przecież Ona Ci o tym mówi ! Np. "ciągle tylko powtarza, że nie robi nic złego, ma prawo do prywatności " To właśnie o to chodzi. Daj jej trochę luzu i wyjaśnij, że w zamian za szczerość nie będziesz tak się wpierdzielał z buciorami na jej prywatność. Kochacie się, macie dziecko, mieszkanie i pracę, ale chyba nie macie za wiele zaufania i prywatności. Stary jak moja żona lub ja mamy cyklówki, szkolenia czy wyjazdy służbowe to wiemy co robiliśmy i czy się dobrze bawiliśmy, ale szlag by mnie trafił gdyby moja żona mnie tak przesłuchiwała jak Ty. A nawet gorzej, bo ty drążysz temat kiedy już dawno powinno się go zostawić, wracasz do niego i ją katujesz. Natomiast Twoja żona nie zachowuje się fair, że Cię okłamuje. Pewnie robi o, aby sobie oszczędzić dalszego głębienia tematu, stąd pewnie takie infantylne teksty typu: "koleżanka mnie zmusiła abym zatańczyła" z S czy z kim tam. O rany ! Nie wiem co dalej piszesz, ale wracam zaraz do czytania. Aha jeszcze jedno - uważam, że kolejne dziecko wcale nie musi prowadzić do rozwiązania problemów i scaleniu waszego związku. Może być zupełnie odwrotnie. Wyjaśnijcie sobie trochę spraw i popracujcie nad sobą.

[ Dodano: 2010-12-13, 04:09 ]
zajebista rada - od raz rozwód. Żenujące ...
napisał/a: ~gość 2010-12-13 14:31
misza80, jak sama zauwazylas tekst jest stary..

wiec autor na pewno tu nie zaglada a po drugie byc moze jest juz po rozwodzie, a rady jak rady.. przeciez to i tak autor decyduje czy z nich skorzysta czy nie
napisał/a: kilof 2010-12-13 21:46
Izaczek napisal(a):autor na pewno tu nie zaglada

Akurat tak się składa, że mam załączone powiadamianie, więc zaglądnąłem .
Sytuacja tak się ma, że dalej jesteśmy razem, ale pod względem uczuciowym nic się nie polepszyło. A dokładniej po tych wszystkich przejściach i jeszcze innych które wydarzyły się potem, obudziłem się pewnego dnia i stwierdziłem, że już nie kocham żony, co przyniosło mi ogromną ulgę. Moja diagnoza jest taka, że sytuacja była dla mnie tak dramatyczna, że groziła załamaniem nerwowym, więc mój umysł niejako broniąc się spowodował, że uczucie 'wywietrzało'. W związku z tym wiele problemów przestało istnieć: nie jestem już zazdrosny, jeśli żona robi coś niemiłego dla mnie to nie jest to dla mnie raniące, nie mam już tak wielkiej ochoty na seks itd. No ale trudno jest to tak ciągnąć bez miłości, ale próbujemy to cały czas jakoś ułożyć i zacząć niejako na nowo. W każdym bądź razie bardziej jestem skoncentrowany na dzieciach, a szczególnie na mojej 1,5 rocznej córeczce, która jest oczywiście oczkiem w głowie tatusia i jakby co, to stanowi jedyne i wystarczające źródło mojego szczęścia , razem z 5 letnim synem oczywiście.
napisał/a: alicja221 2010-12-13 22:41
kilof, przeczytalam cala Twoja historie i przyznam, ze poczatkowo odnioslam wrazenie, ze jestes zaborczy i przesadzasz z zazdroscia, ktorej skutek byl taki, ze sie z zona od siebie oddaliliscie.
Twoja historia kojarzy mi sie troche z filmem "Droga do szczescia". Konczy sie on tragicznie i mam szczera nadzieje, ze u Was final taki nie bedzie! Podobne sa zas pozory szczesliwego malzenstwa, ktoremu nic nie brakuje- sa dzieci, dom, pieniadze. A w rzeczywistosci wspolne zycie to jedno wielkie bagno
Nie wiem, co Ci doradzic kilof. Sprawy zaszly bardzo daleko i z tego, co piszesz, jestescie wobec siebie obojetni. Jak zwykle wina lezy po obu stronach- Twoja zona ma wygorowane ambicje, byc moze od samego poczatku nie spelniales jej oczekiwan, poslubila Cie w nadziei, ze to sie zmieni. Ty zas zadusiles ja na pewnym etapie Waszego malzenstwa swoja zazdroscia, checia kontrolowania jej na kazdym kroku. A nikt tego nie lubi. To w zadnen sposob nie chroni przed zdrada, a wrecz przeciwnie.
Co teraz? Staraj sie byc wobec zony mily, nie dolewaj oliwy do ognia. Moze wybralibyscie sie na jakis wspolny urlop? Wiem, ze niezbyt dobrze Ci sie to kojarzy, ale tym razem do jakiegos innego kraju, niz Portugalia
Zycze powodzenia i mam nadzieje, ze sytuacja miedzy Wami sie polepszy...
napisał/a: e3db0e919d97c016d6e7865ee2737a24c8f0f696 2010-12-16 21:07
a ja na miejscu autora poszukałabym kogoś kto bardziej by do mnie pasował. Niszczy sobie życie z jakąś wiecznie niezadowoloną z życia materialistką, która ze wszystkiego robi problemy i sama nie wie czego chce. Niech się baba leczy:P sam pewnie potrafisz być szczęśliwy, żona i żadna inna kobieta nie jest ci do tego potrzebna. Lecz możesz czuć się u boku jakiejś kobiety bardziej spełniony. Ale tak to jest już z kobietami po/na studiach:)mają wygórowane ambicje, ego, myślą o sobie w kategoriach "wyższa półka" - wiem co mówię, bo sama u siebie to widzę:)ale w końcu nie kasa jest najważniejsza:)życzę dużo szczęścia. Pamiętaj, że to Twoje życie i nie pozwól go komuś zniszczyć. A w tej chwili chyba się właśnie an to godzisz.