Ból.

napisał/a: el_rahimmo 2009-06-11 08:30
Może zacznę od tego ,że nie mam takiego problemu jak niektóre osoby , którym związek rozpada się po 'x' latach , czy to chodzenia czy małżeństwa.
Fakt faktem do były zaledwie ponad 3 miesiące , ale boli. Boję się kolejnych dni , gdy wszystko będzie mi przypominać JĄ - osobę do której na początku związku podchodziłem z dystansem, ale w której później się zakochałem. Niestety tuż przed czasem gdy zaczęło się psuć.
Nie mogłem spać , nie mając co robić postanowiłem sobie poszukać w googlach takiego forum.
Nie jestem osobą która nie ma kompletnie nikogo , komu by się mogła wyżalić.
Mam kumpli , znajome , ale to tak boli. Zwłaszcza , że ta dziewczyna już wczoraj po zerwaniu , wieczorem szła z kolesiem a na koniec się mu dała spokojnie pocałować. Musiałbym nakreślić szerzej całą sytuację. Więc rozpocznę od momentu , gdy się już psuło w naszym 'związku'.
Otrzymałem jej archiwum (czytanie archiwum , chamskie? Tak , ale nie zawsze można ufać jak widać...) .
I było w nim sporo rozmów które mnie zaszokowały. Np. podziękowanie za miły wieczór kolesiowi (temu z którym wczoraj wieczorem już szła) , pisanie do jednej z koleżanek , że m.in dla niego była gotowa zerwać ze mną. Wtedy to pałeczka była po mojej stronie , ale wszystkiemu zaprzeczała. Później jak jej pokazałem dowody przyznała się. Mówiła , że to wszystko w nerwach po kłótniach , to tylko emocje. Zrozumiała , że na dłuższą metę tylko JA.
Chciała czystej karty...to było może z ponad tydzień temu.
Potem starałem się , żeby było lepiej - bez kłótni . Chociaż ona je prokurowała. Np. nagle mówiąc , żebyśmy się spotkali następnego dnia , mimo , że od kilku godzin byliśmy umówieni albo zmieniając ustalenia. Dodam jeszcze , że bardziej ceniła sobie koleżanki z którymi potrafi chodzić kilka godzin dziennie (nie licząc szkoły) a mi wytykała, że próbuje ją zmanipulować. (Co nie było prawdą).
Myślę , że to przez znajomość ze szczególnie jedną z nich zniszczyła ten związek. Gdy się z nią prawie nie zadawała w czasie , gdy się poznaliśmy było naprawdę dobrze. Miło oraz się nie kłóciliśmy. Gdy tylko zaczęła się spotykać ciągle z nią i innymi , zaczęły się kłótnie.
Ta przyjaciółka tak ją zmanipulowała , że ona potrafiła pisać do mnie to samo co tamta jej mówiła w sytuacji w której mieliśmy się spotkać po południu a ta nagle wyjechała , że możemy ,ale o 21. A potem pisała , że jak mi nie pasuje to możemy się nie spotykać.
Odkąd zadaje się znów z tymi dziewczynami (zadawała się już wcześniej , ale przestała , potem było nasze chodzenie i znów się zaczęła z nimi zadawać) zmieniła się na gorsze. W stosunku do mnie bywała często butna , praktycznie nigdy nie potrafiła przyznać racji , gdy była po mojej stronie bezsprzecznie . Zarozumiała , strzelała fochy , miała wiele swoich humorów.
Gdy jeszcze byliśmy razem wyczułem od niej ostatnio dwa razy fajki (paliła kiedyś , ale przestała) . Często pije alkohol . Przebywa nieraz w towarzystwie które jara , ogólnie takie 'ziomki' (chociażby ten z którym chciała mnie puścić kantem a w rzeczywistości puściła). Co gorsza imponują jej swoim stylem bycia. Jest młodsza ode mnie, dość sporo . Przechodzi ten okres buntu , ale żal mi jej i siebie .Mogło być super a tak już nie będzie... w dodatku jeśli się stoczy na wskutek znajomości z nieodpowiednimi osobami to będę być może sobie wyrzucał , że jej nie potrafiłem pomóc...
Jeszcze w sobotę na Dniach mojego miasta wydawało mi się , że jestem taki szczęśliwy z nią . A tutaj wszystkie jej zapewnienia , że mnie kocha i jestem najważniejszy definitywnie dały w łeb. Wówczas ten koleś do którego się tak śliniła chciał wyrwać jej koleżankę , ale mu się nie udało. Jak widać teraz Gabi jest z tego powodu szczęśliwa, że po 7 miesiącach olewania (wyczytane) da jej chwilę czasu...
Wszystko się zakończyło tak , że we wtorek mieliśmy się spotkać. Ta przełożyła argumentując , że nie mielibyśmy zbyt dużo czasu. Spoko.
Sama zaproponowała, że może iść na wagary następnego dnia i spędzimy dużo czasu razem.
Moja intuicja w końcu kazała zapytać czy sami - wyszło , że chciała wziąć TĘ przyjaciółkę ,ponieważ nie miała z kim iść na waksy a jej obiecała. Na to się nie chciałem zgodzić. Bardziej dla niej od słowa danego mi liczyło się dobre samopoczucie tamtej. Chciałem się spotkać w takim razie o 17 bo tak byliśmy umówieni wstępnie po przełożeniu spotkania.
I co ? Nie ma czasu = picie .
Rano chciałem ją namówić do zmiany zdania - ta wiedząc , że nie idzie i tak na lekcje baaardzo się spieszyła. Trochę później szedłem sobie z kumplem lasem . I co ?
Ona siedzi , ta jej przyjaciółka + jeszcze jedna która miała podobno na 100% nie iść. A do tego wiśnióweczka.
Nawet nie robiłem jej avanti . Bardzo mnie to kłamstwo dobiło.
Poszedłem stamtąd , ta tylko zwiesiła głowę . Potem idąc tym lasem , nawet ich nie widząc nagle przyszedł mi es , z epitetami , że ją niby śledzę. Zadzwoniłem do niej powiedzieć jej kilka rzeczy ,bo to wydało mi się nie dorzeczne.
Potem miały przypał o siedzenie w lesie i picie . Przyjechały podobno pały. Do lasu przyszła pedagog szkolna i wychowawczyni.
Ta o wszystko obarczyła mnie (poniekąd słusznie) . Ale widać jak nie miała tak naprawdę zaufania a sama jest hipokrytką która sama przeczy swym słowom, w dodatku była dwulicowa nie tylko w stosunku do mnie , ale i swoich koleżanek . (tzn. jest dwulicowa).
Miała przypał w szkole , ze mną zerwała definitywnie. Zwyzywała mnie. Chciałem z nią pogadać , płaszczyłem się . Ta pozostała nie wzruszona.
Wieczorem przyszedłem jeszcze raz - wypominała mi wszelkie rzeczy które powiedziałem pod wpływem emocji , jak ja to niby ją traktowałem itd.
Wiedziałem , że to już koniec i trzeba będzie się z tym uporać.
Jeszcze wczorajszego wieczora jadąc z kumplem natknęliśmy się właśnie jak szla z tamtym kolesiem. Widać zadowolona z życia, na koniec jakieś wieszanie na szyje , całusy.
Kumpel zawrócił od razu i podjechał. Kolesia już nie było , powiedziałem jej tylko , że widać jak musiała kłamać pisząc , że między nią a tamtym do niczego nie doszło , gdy mu później dziękowała za miły wieczór a słowa o pisaniu w nerwach , że chciała ze mną zerwać dla niego to tylko jedno wielkie kłamstwo.
Na do widzenia mi powiedziała spierdalaj , potem na gg robiła jakieś wyrzuty , że NIBY JĄ śledzę . To jej napisałem kilka zdań a na koniec , żeby już do mnie nie pisała .
Chcę dojść jakoś do siebie . Widząc jak osoba poznana kiedyś może być inna w rzeczywistości, jak obłudna .Odechciewa mi się już związków , ale i życia.
Tak wiem , napisałem tutaj dużo wyrzutów. W małym skrócie historia mojego 3 miesięcznego związku (ta gorsza część) .
Sam nie byłem święty. W nerwach nieraz powiedziałem coś nie przyjemnego. Ale i jej się zdarzało. Jawnie mnie kłamała. Ja się potrafiłem czasem przyznawać do błędu. U niej to prawie niespotykane.
Boli mnie jak cholera- poco mówienie i miłości skoro wykorzystała pretekst i odeszła. Zaraz potem pocieszając się innym kolesiem ?
Skoro mnie nie kochała mogła to powiedzieć wcześniej . A nie okłamywać mnie.
Boli to niesamowicie . Może fascynacja 'ziomkami' jej przejdzie , ale nie liczę na to.
Wszystko mi ją będzie przypominać . Nie wiem jak sobie z tym poradzić , jak najszybciej.
Jak ktoś doczytał do końca to gratuluję .
Ch.... mi
napisał/a: ~gość 2009-06-11 17:56
trafila ci sie niezla, mala blachara... nie ma co. nie chce uzywac mocniejszych slow bo mnie sorrow wykropkuje :P
daj sobie z nia spokoj, przegadaj sam sobie do rozumu i bedzie dobrze. znajdziesz dziewczyne, zaczniesz zyc na nowo. z tego co piszesz wynika ze jestescie dosc mlodzi. wiem ze w tym wieku ludziom sie wydaje ze ich uczucia sa tymi ostatecznymi, ale to nie do konca tak...
pomysl o tych co sa w malzenstwie 15 lat, maja dzieci- i musza sie rozstac... to jest tragedia.
a nie mala, tania... wiadomo co...
wspolczuje ci facet, ze cie tak wzielo... ale radze ci- nie myslec.
idz w tango, baw sie z kolegami, wyrywaj laski i ciesz sie zyciem i mlodoscia