A miało być tak pięknie !

napisał/a: aurora2 2009-01-20 20:09
Historia jak wiele innych, ale dla mnie wyjatkowa, bo moja !

Gdy sie tylko poznalismy wiedzielismy ile nas rozni i nie dopuszczalismy do siebie mysli, ze mozemy byc razem. Bronilismy sie przed tym uczuciem, ale ucieczki nie bylo. Mimo odleglosci postanowilismy dac sobie szanse.Ja wrocilam do Polski skonczyc studia. I okazalo sie, ze odleglosc nie ma znaczenia. To bylo dla mnie i nadal jest cos magicznego. Pisalismy smsy rownoczesnie do siebie, zaczynalismy zdanie rownoczesnie, nie musiałam mu zadawac pytan, bo on dobrze wiedzial o co chce zapytac. Rozmawialismy szczerze jak nigdy o uczuciach, pragnieniach, marzeniach. Bywaly trudne chwile, bo ja jestem 'glupio' dumna i uparta, ale podobno tylko krowa nie zmienia zdania, wiec jakos zawsze dochodzilismy do porozumienia. Zawsze uwazalismy, ze szczera rozmowa i proba rozwiazania problemow jest droga do sukcesu w zwiazku.I tak trwalo to nasz szczescie do sierpnia 2008. Poniewaz ja nie bylam grzeczna dziewczyna w przeszłosci postanowilam 'wyspowiadac' mu sie z moich grzechow. Wiedzialam, ze jesli go kocham to musze mu powiedziec, ale wiedzialam tez, ze to moze zniszczyc nasz zwiazek, ale zaryzykowalam. On jest dosc impulsywny, ale nigdy mi tego nie okazywal i kontrolowal sie w moim towarzystwie. Ale teraz nie wytrzymal, polecialo duzo ostrych slow w moja strone. Zerwal ze mna. Wiedzialam, ze jak go kocham to musze to zaakceptowac, bo to ja go zranilam. Ale poczulam sie duzo lepiej wyjawiajac mu prawde i ulzylo mi na sercu. Wiedzialam, ze on nigdy juz do mnie nie wroci, ale tylko chcialam uslyszec, ze u niego wszystko dobrze, ze nie zrobil nic glupiego! Ale on zmienil numer telefonu, zablokowal poczte, komunikatory... cierpialam, ale kazdego dnia pisalam po 2,3 maile, wierzac, ze kiedys je przeczyta. I tak trwalam 2 tygodnie, placzac, piszac maile, czekajac, az sie pojawi na skype. Az nie wytrzymalam, napisalam sms do jego przyjaciela, ze nie chce zadnego numeru tel, prosze, zeby mu nic nie mowil, ale jesli moze niech mi napisze co z nim, bo inaczej oszaleje. Za 2 dni on sam napisal, ze chce porozmawiac, ze teskni i ze jestem najodwazniejsza dziewczyna na swiecie jaka znal. Ze nie balam sie wyjawic prawdy, wiedzac jaka cene zaplace i on to docenia. I tak z dnia na dzien staralam sie odzyskac jego zaufanie. I bylo znow cudownie. Rozmowy do rana, miliony sms-ow. Przed swietami troche sie poklucilismy, al eon napisal, ze nadal chce byc ze mna, ale potrzebujemy troche czasu i jesli jestem silna to prosi mnie czy mozemy poczekac do nowego roku,a po nowym roku porozmawiamy. Czekalam cierpliwie. 1 stycznia nie mogla wytrzymac i pierwsza napisalam, co u niego? Dostalam tylko odpowiedz, ze puszcza mnie wolno, nie mozemy byc razem, bo jego rodzina nie zgadza sie na nasz zwiazek. Nie moglam uwierzyc w to co czytam... swiat zawirowal mi przed oczami ! jestem taka skolowana teraz. Ja czuje w sobie sile do walki o ten zwiazek i wiem, ze on tez mnie kocha. Ale jgo rodzina ma wielki wplyw na niego jesli chodzi o wybor dziewczyny. Wiedzialam, ze oni nie byli zadowoleni, ze jestesmy razem, ale nie sadzilam, ze moga sie posunac do tego. I nie mowice, ze to tchorz skoro wybral rodzine. Bo cokolwiek by wybral ktos bylby zraniony. A my jestesmy mlodzi i mozemy jeszcze sobie ulozyc zycie. Ale ja nie potrafie zyc bez niego. Wiem, ze jestesmy bratnimi duszami i taka milosc nigdy juz nas nie spotka. od 13 grudnia placze dzien w dzien. Nawet nie potrafie sie zloscic na niego i jego rodzicow. Poprostu jest mi smutno, ze nie dano nam nawet szansy. Ale mimo wszystko wierze, ze tak jak ostatnio on wroci jak zrozumie jak duzo starcil. Bo ja jestem zdolna poswiecic wiele dla niego nie wymagajac nic w zamian. On nie odpowiada na moje smsy, emaile. To ten typ ,ktory mysli, ze jesli nie bedzie rozdapywac ran szybciej sie zagoja. I ma racje. To chyba tylko ja mam takie zdolnosci to uzalania sie nad soba. I choc wiem, ze gdzies tam czeka na mnie szczecie to nie wyobrazam sobie zycia bez niego. Ale teraz postanowilam, ze dam mu czas, ze nie bede pisac. Niech przemysli sprawe, ja moge czekac dlugo. Moze jeszcze tylko zadzwonie do niego, zeby mu uswiadomic co czuje i uzmyslowic cala sytuacje. Bo jak to facet nie potrafi czytac miedzy wierszami, wiec trzeba mu bezposrednio powiedziec o swoich uczuciach. Ale czy warto czekac? Moze on juz podjal decyzje i wybral rodzine a nie mnie. Ale z drugiej strony wiem, ze o wazne rzeczy trzeba walczyc. I ja bede walczyc, az uslysze ze nie kocha mnie... Moze wtedy cos peknie we mnie. Nie chcialabym bardzo, zeby ta historia miala tragiczny koniec jak 'Romeo i Julia'. Ale czasem nie widze sensu egzystencji bez niego... I co ja mam teraz robic? Czekac, nie czekac ?
napisał/a: przemek0810 2009-01-20 22:55
Nie chciałbym się narazić na żadną odpowiedzialność ale moje zdanie jest takie: Nie czekać!
Może być tak, że Ty będziesz czekać a on zacznie powoli o Tobie zapominać... Wiem, jak trudno sprzeciwić się rodzinie. Idź i porozmawiaj z nim, nie powinien Ci powiedzieć, że Cię nie kocha... A jeśli rodzinie jego nie będziesz odpowiadać, to bądź pewna, że każda jedna im nie będzie pasować. Znając życie on ma rodziców troszkę starszej daty, ale nie jestem pewien. Znam wiele przypadków, że matka chce mieć syna przy sobie czy ojciec nie daje się mu wyprowadzić bo chce pracować z nim. Walcz o ten związek! Nie daj się ludziom równym Tobie, którzy myślą, że mogą więcej co prawdą nie jest! Przecież jest dorosły więc powinien być sam za siebie odpowiedzialny. Ja bym zapytał wprost czy mnie kocha, jeśli nie to niestety... Pogodził bym się jakoś z losem. Ale jeśli tak to zrób mu mały wykładzik, że jeśli Cię kocha to niech (Sorry za to co powiem) "bierze dupe w troki" i zamieszka z Tobą. Pocałuj go, przytul. To podziała, no na mnie na pewno by podziałało. Poszedłbym, spakowałbym się i tyle by mnie widzięli. Walcz o tę miłość skoro czujesz, że to właśnie on.
napisał/a: ~gość 2009-01-20 23:33
aurora napisal(a):A my jestesmy mlodzi i mozemy jeszcze sobie ulozyc zycie.


Hmn z tego co sie domyślam to jak wróciłaś do kraju dokończyć studia to znowu aż tak młodzi nie jesteście by nie mysleć o poważnym związku

aurora napisal(a):Poniewaz ja nie bylam grzeczna dziewczyna w przeszłosci postanowilam 'wyspowiadac' mu sie z moich grzechow.


Nie wiem co mu nagadałaś bo nie piszesz, ale jesli o poprzednich partnerach albo o ich ilości, to wiesz nie każdy facet chce o tym słuchać czasami przesadzona szczerość zbyt dobra nie jest.

aurora napisal(a):Ale teraz nie wytrzymal, polecialo duzo ostrych slow w moja strone. Zerwal ze mna.


No to już nie wiem czemu zerwał nie piszesz, ale domyślam sie że to musiało byc cos ostrego

aurora napisal(a):Czekalam cierpliwie. 1 stycznia nie mogla wytrzymac i pierwsza napisalam, co u niego? Dostalam tylko odpowiedz, ze puszcza mnie wolno, nie mozemy byc razem, bo jego rodzina nie zgadza sie na nasz zwiazek. Nie moglam uwierzyc w to co czytam...


Nagła zmiana ... a może poznał kogoś nowego ? Albo powiedział rodzinie to co ty mu wyjawiłaś i dlatego zerwał ?

aurora napisal(a):Wiem, ze jestesmy bratnimi duszami i taka milosc nigdy juz nas nie spotka.


No wiesz że jesteście bratnimi duszami, na odległość to proste a w normalnym życiu maile i chat nie starczą by miłość kwitła, nie wiem ile tak w "realu" byliście razem że sądzisz na 100% że to idealny facet, może takim nie jest.

aurora napisal(a):I co ja mam teraz robic? Czekac, nie czekac ?


No chyba wielkiego wyboru nie masz ... poczekaj aż ochłonie, może coś sie zmieni ... zawsze warto czekać jesli tobie zależy, chociaż na pewno rozmowa w cztery oczy byłaby odpowiedniejsza przynajmniej można widzieć czy dana osoba mówi szczerze jak jest, przez smsa to trudne
napisał/a: sorrow 2009-01-21 10:19
aurora napisal(a):I nie mowice, ze to tchorz skoro wybral rodzine. Bo cokolwiek by wybral ktos bylby zraniony.

To nie jest takie proste jak piszesz, że to kwestia zranienia albo ciebie, albo rodziny. W pewnym momencie człowiek musi zacząć własne życie, a rodzina może go w tym jedynie wspierać. Możesz się im nie podobac, mogą mu dawać rady, mogą krytykować twoje zachowania. Nie mogą natomiast dokonywać wyborów za niego. Chcę ci powiedzieć, że gdyby on jednak wybrał ciebie, to wcale nie skrzywdził by rodziny. To oni by go skrzywdzili dając mu jakieś ultimatum, stosując szantaż. Według mnie więc wybrał pomiędzy własną krzywdą (zadaną przez rodzinę), a skrzywdzeniem ciebie. Wybrał to drugie. Rozumiem, że go idealizujesz, bo jesteś zakochana. Miej jednak świadomość, że gdyby mu bardzo zależało, to z całym szacunkem dla rodziny i tak byłby z tobą.

Jeśli chcesz jeszcze próbować, to rodziną się zupełnie nie przejmuj. To co oni myślą, to ich sprawa. Ty natomiast możesz mieć wpływ na to co postanowi twój ukochany.
napisał/a: aurora2 2009-01-21 13:47
Dziękuje bardzo za rady i pomoc. Ale to bardziej skomplikowane niż się wydaje. Chyba najlepiej będzie jak dam nam ( a szczególnie jemu ) czas. Nie mogę go osaczać z każdej strony. Przestane pisać... Ale może jeszcze wcześniej zadzwonię, może to go rozczuli. Każdy dzień jest jak koszmar. Budzę się ze łzami w oczach, płacze cały dzień i żeby nie wypaść z rytmu zasypiam płacząc. Nigdy nie sądziłam, że człowiek jest w stanie tyle łez wylać.

Romantyczny:P napisal(a):Hmn z tego co sie domyślam to jak wróciłaś do kraju dokończyć studia to znowu aż tak młodzi nie jesteście by nie mysleć o poważnym związku


Mimo moich 24 lat czuje się młodo

Romantyczny:P napisal(a):Nie wiem co mu nagadałaś bo nie piszesz, ale jesli o poprzednich partnerach albo o ich ilości, to wiesz nie każdy facet chce o tym słuchać czasami przesadzona szczerość zbyt dobra nie jest.


Mniejsza o moja przeszłość, bo on mi wybaczył. I choć bałam się, że ten temat będzie wracać i że on bedzie mi to wypominać podczas kłótni, nigdy tak nie było. Nigdy nie wspomniał o tym. Po prostu wyjaśnilismy sobie raz na zawsze ten temat i zamknęliśmy ten rozdział naszego życia.

sorrow napisal(a):Według mnie więc wybrał pomiędzy własną krzywdą (zadaną przez rodzinę), a skrzywdzeniem ciebie.


Często o tym myśle, ze ratując rodzine skrzywdził mnie. Ale moze jestem głupia, albo za dobra, bo nie potrafię się złościć na niego lub jego rodzinę. Ale co będe miała z tego, że będę pielęgnować nienawiść do tych ludzi. Już i tak za dużo osób cierpi. A ja tylko nabawię się wrzodów z tych wszystkich nerwów, wiec lepiej odpuścić sobie negatywne uczucia i skupić się na tym co dobre i na przyszłości.

Może to irracjonalne, ale boję sie, że jak kiedyś ułoże sobie życie on znów pojawi się i wszystko runie jak domek z kart. Życie już nie raz mi pokazało, że potrafi nas zaskoczyć. Może ja poprostu boje się ŻYĆ, moze to ten strach pcha mnie do niego. Z nim wszystko było takie proste, łatwiej było stawić czoło każdemu wyzwaniu. Wspieraliśmy się nawzajem. Bo on nigdy nie miał wsparcia ze strony rodziny. Jest artystą, a rodzice chcieli by, ze miał normalną prace od 8 do 16. A on pracuje nocami, w dzien spi, czesto nie wraca do domu, bo siedzi w pracowni. Dopiero jak mnie poznał troche zmienił tryb życia. Wracał do domu na noc, rzucił papierosy, zaczął oszczedzać pieniądze. Ale oni chyba nie widzą, ze ja mam dobry wpływ na niego... I teraz nie wiem, czy dzwoniac do niego mam go uświadomic, jak dużo starcil zostawiajac mnie czy może dać mu do zrozumienia, ze jego rodzina dba tylko o swoje dobro a nie o niego

Jak mówi moja koleżanka 'będzie co ma być'

dziekuje jeszcze raz za pomoc
napisał/a: przemek0810 2009-01-21 19:32
Powiedz jak ta sprawa się potoczy, ciekawy jestem bardzo
napisał/a: aurora2 2009-01-21 19:56
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła Ale dam znać, bo sama ciekawa jestem jak to sie dalej potoczy
napisał/a: przemek0810 2009-01-21 21:30
Auroro! Ja i tak jestem już w piekle. Idę za palacza Czekanie nic tu nie da. Zrób coś. Powiedz mu jak jest z Twojej strony i jakoś będzie.
napisał/a: aurora2 2009-01-21 21:53
aaaaaa!!!!! Nie mogę się zdecydować na telefon do niego Ale w horoskopie pisze, że w sobote jest dobry dzień na załatwianie wszystkich spraw to jeszcze poczekam

Myślę, że do soboty wytrzymasz


Pozdrawiam
napisał/a: przemek0810 2009-01-21 21:59
Wytrzymam, w sumie wiesz... Trafiłem tu gdy znalazłem czyjś przypadek przypadkiem. Gdy ktoś pisze, że wszystko się ułożyło jestem z tego powodu szczęśliwy. Gdy tylko oczywiście coś mu poradzę. Wątpię, że jestem doświadczony w tych sprawach i się na tym znam, ale troszkę w życiu przeżyłem i... Czekam na jakieś wieści.
napisał/a: aurora2 2009-01-24 21:58
Jestem głupia albo nawet bardzo głupia.... Dzwonie do niego drugi dzień, a on nie odbiera. A ja co ??? Zamiast dać sobie spokój z nim... kocham go jeszcze mocniej !!! Ohhhhh, głupie są kobitki. I wiem dobrze, że nie powinnam pozwolić sobie na takie traktowanie, ale jakoś to toleruje

Ostatnio jeden mój znajomy zapytał się co mam zamiar zrobić w związku z całą tą historią, a ja odpowiedziałam, ze będę czekała aż starce nadzieje, ze do mnie wróci. Na co on 'Ale jak długo...' dobre pytanie! Jak długo wytrzymam i czy warto. I znając siebie wiem, że ja tak łatwo się nie poddaje, a może to już jakiś rodzaj OBSESJI z mojej strony
napisał/a: przemek0810 2009-01-25 14:11
aurora, jeśli tego wczesniej nie zrobiłaś to napisz mu smsa. Odczyta go na 100% przecież nie usunie, ale raczej to zrobiłaś. Mogę dodać jeszcze tylko, że przykro mi...