seks fot. Fotolia

Czy istnieje punkt G?

W badaniu ankietowym 89% kobiet stwierdziło, że istnieje w ich ciele punkt G. Badania nad strefą erogenną kobiet trwają wiele lat, dotyczą także unerwienia pochwy i pochodzenia jej tkanek. Czy te badania są wiarygodne? Czy punkt G jest odpowiedzialny za orgazm u kobiet? Czy u mężczyzn jest obecny punkt G?
/ 19.12.2011 12:07
seks fot. Fotolia

Czy istnieje punkt G?

W 1990 r. naukowcy przeprowadzili badanie ankietowe wśród kobiet mieszkających w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. W sondażu czynny udział wzięło 1289 kobiet, z których 89% stwierdziło, że są przekonane o obecności w swoim ciele bardzo erogennej strefy, zwanej punktem G.

W związku z postępem w rozwoju nauki i medycyny, aby udowodnić istnienie punktu G, potrzebne byłyby nie tylko obserwacje kliniczne, ale także obiektywne badania histologiczne, embriologiczne i anatomiczne poszukiwanej struktury. Niestety w ciągu wielu lat, mimo licznych odniesień do istnienia punktu G i postępu diagnostycznego i technicznego, nie można w literaturze odnaleźć jednoznacznych dowodów potwierdzających lub wykluczających istnienie takiej struktury.

Jak unerwiona jest pochwa?

Pierwsze badania histologiczne unerwienia narządów płciowych żeńskich pochodzą z 1958 r. Krantz wykazał wówczas na podstawie badań mikroskopowych tkanek ludzkiej pochwy występowanie jedynie parasympatycznych zakończeń neuronalnych w jej ścianie.

 W 1995 r. Hilliges i wsp. podjęli się próby wykazania unerwienia ścian pochwy przy użyciu metod immunohistochemicznych. Do badań uzyskano 24 próbki materiału biopsyjnego pobranego od 6 kobiet. Przetestowano wycinki pochodzące z przedniej i tylnej ściany pochwy okolicy sklepienia, przedniej ściany pochwy na wysokości szyi pęcherza moczowego i z okolicy wejścia do pochwy. Wyniki badań wskazują, że cała przednia ściana pochwy charakteryzuje się większą ilością zakończeń nerwowych niż tylna, jednak o typie podnabłonkowym, co wskazywałoby na unerwienie autonomiczne, a nie czuciowe. Brak jednoznacznego wykazania bogato unerwionego obszaru na przedniej ścianie pochwy nie dowodzi jednak, że punktu G nie ma. Autorzy tego eksperymentu nie stawiali sobie za cel jego odnalezienia, pobierając próbki przypadkowo.

Badania nad pochodzeniem embriologicznym narządów moczowo-płciowych mogłyby rzucić pewne światło na możliwość istnienia w tkance otaczającej pochwę struktury bardzo wrażliwej czuciowo. Tkanka pochodzenia mezodermalnego, z której powstaje przewód przyśródnerczowy Müllera, jest ubogo zaopatrzona w zakończenia czuciowe. Dowody naukowe wskazują, że z przewodów tych wykształca się kanał maciczno-pochwowy, z którego obok jajowodów i macicy powstaje górna część pochwy. Dolna część pochwy, w której ścianie ma znajdować się punkt G, nabłonek i przedsionek pochwy powstają najprawdopodobniej z endodermy zatoki moczowo-płciowej. Elementy łącznotkankowe oraz mięśniowe pozostałych warstw ściany pochwy powstają z otaczającej mezenchymy.

Wyniki nowszych badań sugerują, że jedynie przedsionek pochwy ma pochodzenie endodermalne, natomiast dolna część pochwy oraz srom pochodzą z ektodermy.

Hines uważa, że jeśli to twierdzenie byłoby prawdziwe, istniałaby możliwość obecności struktury hiperwrażliwej, odpowiadającej punktowi G. Wiąże się to z faktem, że tkanki pochodzenia ektodermalnego są bogate w zakończenia czuciowe, takie jak: krążki Merkla, ciałka czuciowe i wolne zakończenia nerwowe.

Zobacz też: Kobiecy orgazm

Podważanie teorii punktu G

W 2001 r. Terence M. Hines wywołał żywą dyskusję na temat punktu G, publikując na łamach „American Journal of Obstetrics and Ginecology” artykuł, będący próbą podsumowania wielu lat badań i publikacji różnych naukowców dotyczących tego zagadnienia. Zarzucił on badaczom brak starannych anatomicznych i histologicznych badań nad istnieniem punktu G, które – przy współczesnym stanie wiedzy – byłyby możliwe do wykonania. Wyraził swoje zdumienie wobec tak powszechnej akceptacji dla tego odkrycia ze strony świata naukowego i przyjmowania przez większość popularnych książek seksuologicznych istnienia punktu G za oczywiste na podstawie opisu kilkunastu przypadków klinicznych sprzed prawie 30 lat. Hines obrazowo porównał punkt G do ginekologicznego UFO: coraz bardziej poszukiwany, coraz bardziej dyskutowany, ale nie zweryfikowany na podstawie obiektywnych dowo­dów. Jego zdaniem, zebrane dowody są zbyt słabe, aby potwierdzić faktyczność punktu G, a opieranie się na anegdotach i kilku przypadkach klinicznych zamiast na rzetelnych badaniach jest krzywdzące dla kobiet.

W ten sposób są one, zdaniem Hinesa, mylnie informowane na temat własnej seksualności i ciała. Autor twierdzi, że kobiety, którym nie udało się odnaleźć w swoim ciele punktu G, mogą się czuć „wybrakowane”, nieatrakcyjne i anormalne. Artykuł Hinesa wywołał wiele kontrowersji w świecie seksuologicznym. Na łamach czasopisma rozgorzała dyskusja na temat jego zarzutów. Szczególnie porusze­ni zostali ludzie, którzy całe swoje życie naukowe poświęcili temu zagadnieniu. Beverly Whipple i John D. Perry z Rutgers University, których uważa się za odkrywców punktu Gräfenberga, w odpowiedzi na zarzuty postawione im przez Hinesa stwierdzili, że ich publikacje nie służyły kreowaniu nowych celów, a tylko próbie naukowego wyjaśnienia doświadczeń wielu kobiet, które nie pasują do monolitycznego modelu orgazmu łechtaczkowego (clitoral-centric model). Fakt osiągania przez wiele kobiet orga­zmu podczas stymulacji ścian pochwy nie może być – ich zdaniem – pominięty i musi mieć naukowe wyja­śnienie. Zauważyli, że przy obecnym stanie wiedzy stwierdzenie, że punkt G jest mitem, zaprzecza odczuciom i reakcjom seksualnym wielu kobiet na całym świecie, a założona przez nich autentyczność istnienia punktu G pozwoliła wielu kobietom przełamać wewnętrzne opory przed opisywaniem własnych reakcji seksualnych.

Jaka jest rola gruczołów okołocewkowych Skenego?

Zdaniem twórców pojęcia punktu G, wystarczającym podłożem anatomicznym dla tej struktury jest udowodniona przy użyciu nowoczesnych metod immunohistochemicznych przez Zaviačiča obecność żeńskiego odpowiednika prostaty, czyli gruczołów okołocewkowych Skenego (prostata feminina). Są one odpowiedzialne za wydzielanie płynu, bogatego w fosfatazę kwaśną, fruktozę i antygen gruczołu krokowego (PSA – prostate specific antygen), wydostającego się z cewki moczowej kobiet podczas pobudzenia seksualnego.

Zobacz też: Przystanek orgazm - czy jest najważniejszy?

Czy punkt G leży na pewno w ścianie pochwy?

 Weryfikując swoje wcześniejsze publikacje, Whipple i Perry stwierdzili, że wrażliwa strefa nazwana punktem G nie leży w ścianie pochwy, a jest tylko przez tę ścianę wyczuwalna i dostępna stymulacji. Może ona odpowiadać strefie okołocewkowej, z systemem przewodów i tkanki gruczołowej, mającej zdolność wzwodu i zwiększonego ukrwienia podczas pobudzenia seksualnego, podobnie jak ciała jamiste prącia.

Rebecca Chalker z Pace University w odpowiedzi na artykuł Hinesa przytacza dowody naukowe, świadczące o słuszności twierdzenia Whipple i Perry’ego, dotyczącego przestrzeni okołocewkowej Skenego. Chalker podaje, że O’Connel i wsp. w 1998 r. opublikowali badania nad anatomicznymi powiązaniami między cewką moczową a łechtaczką. Z badań tych, zdaniem Chalker, jednoznacznie wynika, że cewka moczowa u kobiet jest otoczona przez tkankę zdolną do erekcji. To właśnie ta tkanka, położona wzdłuż przebiegu cewki moczowej do szyi pęcherza, może być na długim odcinku wyczuwalna i dostępna w badaniu palpacyjnym przez przednią ścianę pochwy. Chalker twierdzi, że wiele jej pacjentek podczas reakcji seksualnej może samodzielnie zlokalizować położenie pewnego miejsca wzdłuż sklepienia pochwy, które jest nadwrażliwe na dotyk, ucisk i wibrację.

W 2003 r. Roy J. Levin z University of Sheffield podjął się próby odpowiedzi na pytanie, czy punkt G jest rzeczywistością, czy fikcją. Po przeanalizowaniu wielu publikacji dotyczących punktu G zaproponował wprowadzenie nowego terminu, opisujące­go zespół erogennych miejsc w okolicy narządów moczowo-płciowych kobiety. Termin ten – the anterior wall erogenous complex – miałby określać łącznie obszar cewki moczowej, łechtaczki, punktu G (okołocewkowej strefy gruczołowej) i powięź Halbana jako miejsca o szczególnej wrażliwości w odpowiedzi na pobudzenie podczas penetracji. Zdaniem Levina, błędem jest skupianie się nad poszukiwaniem punktu o szczególnej wrażliwości, bowiem cała okolica pochwy jest strefą erogenną.

Męski punkt G?

 Wielu badaczy zastanawia się, czy u mężczyzn może występować struktura odpowiadająca punk­towi G. Biorąc pod uwagę to, że płeć fenotypowa kształtuje się z pierwotnie żeńskiego zarodka, wy­daje się to prawdopodobne. W wielu publikacjach istnieje pojęcie męskiego punktu G. W przewodniku seksuologicznym czytamy: „Coraz częściej mówi się o prostacie jako o siedlisku erotycznych doznań. Ze względu na duże unerwienie niektórzy nazywają ją męskim punktem G. Mężczyźni ze zdumieniem odkrywają erotyczne doznania podczas badania prostaty przez odbyt. Kiedy badający sprawdza tylną ścianę gruczołu krokowego, niektórzy z pacjentów doznają erekcji, nad którą nie są w stanie zapanować”. Potwierdzałoby to teorię, że punkt G u ko­biet jest tkanką okołocewkową zawierającą w sobie gruczoły Skenego, uznane za żeński odpowiednik prostaty.

Zobacz też: Orgazm doskonały

Fragment pochodzi z książki "Tajemniczy świat kobiecego orgazmu" pod redakcją Zygmunta Zdrojewicza (Wydawnictwo Continuo, 2009). Publikacja za zgodą wydawcy.