Psychoza paranoidalna – na szczęście mam to za sobą.

napisał/a: xxsebkoxx1 2010-12-12 16:04
Psychoza paranoidalna – na szczęście mam to za sobą.



W tym poście chciałbym opisać najgorsze trzy tygodnie w moim życiu, w miarę możliwości konsultować to z osobami o podobnych przeżyciach.
Na początku chciałbym dotrzeć do osób cierpiących na podaną chorobę, pod żadnym pozorem nie lekceważcie choroby. Jeśli ktoś ma dolegliwości jakie postaram się opisać lub podobne niezwłocznie powinien się skonsultować z psychiatrą i stosować się do zaleceń, podkreśle to nic strasznego taka wizyta, to normalny lekaż, który nam pomoże.

W moim przypadku wszystko zaczęło się od oświadczyn mojej przyszłej żonie. Zaraz po tym zacząłem analizować przeszłość i zbieranic informacje, do czego wszystko dąży to, co nas otacza, popadając w coraz głębszy obłęd. Już nie wiedziałem co analizuje prawdziwe fakty czy jakieś sny z przeszłości czy zasłyszane wypowiedzi. Wszystko sprowadzało mnie do tego, że wszyscy ludzie to jakaś sekta, mafia a ja o tym nic nie wiem i że mi nikt o tym nie powie tylko sam muszę to zrozumieć żeby dołączyć do reszty.

Teraz cofnę się w przeszłość a jakieś 4 lata. Zaraz po ukończeniu liceum podjąłem pracę jako monter konstrukcji stalowych i kontynuowałem naukę w studium ponad gimnazjalnym, żeby mnie do woja nie zgarnęli no radziłem sobie. Minęło jakieś pół roku i dostałem propozycję od znajomego wyjazdu za granice do prac budowlanych przy kamieniu. Pierwszy rok przeżywałem okropnie rozłąka, tęsknota, ale poczułem się wolny i „kasiasty” i to mnie zaczęło powoli powoli gubić. Średnio zjerzdzałem raz na trzy miesiące na 2-3 tygodnie i podczas pobytu w Polsce szalałem na całego impreza non-stop, po czym wracałem za granice i znowu smutek i żal. Za granicą weekendy były grube alkohol później haszszysz traktowałem to jako ucieczkę od codzienności. Początkowo na mieszkaniu było nas 4 później 7. Same chłopy, co za tym idzie częste kłótnie i drobne bijatyki, i nie wytrzymywałem tego.Coraz częściej paliłem papierosy haszysz i popijałem jakoś mi łatwiej było po używkach. Pierwszy rok pracowałem u polaka, który nas trochę oszukiwał, ale Itak nie narzekałem, bo gdzie w Polsce zarobię 4500zł na miesiąc. Po roku zmieniłem firmę na lepszą prawie trzy razy wyższe zarobki a branża taka sama. Trafiłem do nowego mieszkania gdzie mieszkało 2 gości a były 3 pokoje każdy miał swój luksus. Szybko się z nimi zacząłem dogadywać i dałem propozycje taką żeby moja jeszcze wtedy dziewczyna zamieszkała z nami, zgodzili się. Po jakimś czasie jeden ze znajomych się wyprowadził i na pożegnanie mi powiedział zrób to samo. Od tamtej pory zaczęło się piekło, ten drugi koleś sciągnoł sobie żonę i syna z dziewczyną. Byliśmy poniżani i gnębieni, dosłownie horror. Znalazłem własne mieszkanie małą klitkę 30m2, ale byliśmy już sami, ale to był tylko miesiąc, bo przyjechaliśmy na wakacje do polski i żeby odbić się od wszystkiego wybraliśmy się nad morze na 10 dni. Po powrocie oświadczyłem się, bo poczułem, że to odpowiedni moment p o7 latach chodzenia. Wtedy się zaczęła cała historia choroby.

Początkowo po zebraniu wszystkich myśli i faktów uroiłem sobie, że mnie chcą zwolnic tam za granicą, co było nie prawdą. W domu wydawało mi się wszystko dziwne, myślałem, że moja narzeczona mnie zdradza z bratem jak zasnę to zmienia łóżko na jego i nie spałem w nocy z tego powodu. Po paru nie przespanych nocach idę z żalem do siostry już byłem skołowany. I zacząłem się jej pytać, o co w tym wszystkim chodzi, że już nie potrafię rozmawia z ludźmi. Ona dała mi książkę nie pamiętam tytułu, ale była na temat jak sobie radzi z ludźmi i problemami. Zacząłem ją czytać uznałem ze wszyscy to sekta a ta książka jest kluczem żeby do niej wstąpic, wyrzuciłem tą książkę a to była zwykła lektura psychologiczna. W tym momencie mogę uznać ze jestem chory, ale nie byłem tego świadomy, że to się pogarsza. Zacząłem mieć wizje, nie spałem już w ogóle analizowałem kolory, myślałem, że „Ci” z sekty oznaczają się kolorem niebieskim, że wszystko się kręci wokół seksu każdy z każdym i narkotyków, że homoseksualizm kazirodztwo i zoofilia jest na porządku dziennym, że trzebakorzystac, z czego się da, bo zbliża się koniec świata, że nikt o tym nie mówi, ale to prawda i wszyscy ją znają. Myślałem, że jestem jakimś wybrankiem, bałem się coraz bardziej i wszystkiego miałem lęki, nie wychodziłem z domu nie oglądałem telewizji prawie nic nie jadłem. Myślałem, że wszyscy umią sięporozumiewac oczami bez słów. Gdy leżałem w łóżku wieczorem zacząłem słyszeć głosy, słyszałem normalnie jak gra muzyka, ale jak podnosiłem głowę to przestawała.

Bałem się iść do jakiegokolwiek lekarza, bo myślałem, że mnie zabiją, że mi coś wstrzykną i umrę, bo nie chce wstąpić do sekty, myślałem, że wszyscy są w niej i tylko ja jeszcze zostałem. Siostra wbrew mojej woli zaczęła jeździć po lekarzach, na końcu wylądowałem u psychiatry. Tam mu opowiedziałem to wszystko, co wyżej napisałem, on mi wtedy przepisał permazyn jak dobrze pamiętam i afobam na sen. Początkowo brałem leki później rodzina uznała, że mam odstawić ten afobam na sen i brać tylko permazyn, co było błędem, bo dalej nie spałem i się znowu zacząłem z tym męczyć. Myślałem, że rodzina robi to celowo żebym się wykończył, że już do niczego się nie nadaje. Miałem myśli samobójcze. Moja kolejna wizyta u psychiatry była bodajże po dwóch dniach. Po 5 minutowej rozmowie z lekarzem uznał, że musze iść do szpitala psychiatrycznego. Tam też mnie siostra zawiozła, byłem w szpitalu dwa tygodnie, co mnie całkiem odmieniło, zauważyłem ludzi o podobnych a nawet gorszych dolegliwościach. Brałem silne leki normalnie spałem, pierwszy tydzień byłem bardzo zagubiony, ale było coraz lepiej ze mną dochodziłem do siebie tak to można ująć chodziłem na różne terapie początkowo miałem nawet problem z narysowaniem domku na papierze. Ale to wszystko mi pomagało. Codzienne konsultacje z psychiatrą, który bardziej mnie wyleczył rozmową jak lekami mam takie wrażenie. Tłumaczył mi moje myśli uświadamiał, że to wszystko nie prawda.

Po dwóch tygodniach wyszedłem ze szpitala jak nowonarodzony no może nie do końca. Lekarz mi przepisał lek Olzapin jedna kapsułka na noc. I co dwu tygodniowa wizyta u psychiatry. Po roku zmieniłem lek na Abilify, bo po olzapinie przybierałem na masie z 80 kg na 115kg przy normalnym apetycie. Przez ten rok też normalnie byłem na chorobowym, po czym wróciłem do pracy, tylko firma za granica wiedziała, na co jestem chory i dali mi taki wymóg, że, jak chce wrócić do pracy to musze zrobi masę badań. Ale to nie było przeszkodą porobiłem badania z pozytywnymi wynikami i wróciłem do pracy.

Już dawno odstawiłem leki i wszystko jest porządku, czasem tylko powracają durne koszmary. Ale z tym już da się żyć. Dodam jeszcze, że jak ktoś zaniedba tą chorobę Np. po pół roku to mogą wystąpić nawroty a wtedy leczenie morze się o wiele przedłurzyc. Dlatego też proszę o nie lekceważenie tego, brać regularnie tabletki nie pic alkoholu itp.

Myślę, że, wyraziłem się Dość jasno i zrozumiale dla wszystkich. Trochę długi post, ale zaznaczę, że opisałem to w skrócie.

Na koniec chciałbym podziękować mojej narzeczonej i rodzinie, że byli cały czas ze mną i pomogli mi z tego wyjść, jestem teraz szczęśliwy i dbam o siebie.

Pozdrawiam.
napisał/a: xxsebkoxx1 2010-12-12 23:37
jeśli ktoś jest w trakcie leczenia lub pod koniec prosze sie odezwac wymienimy tematy porozmawiamy moze w jakis sposob sobie pomorzemy, nie koniecznie na forum
napisał/a: martrz8244 2012-10-21 14:25
moja dziewczyna ma chyba podobny problem... jej były chłopak i ponad półtoraroczny pobyt w Anglii, w szpitalu jest już jednak od 6 tygodni, była na przepustce ale trzęsły jej się ręce nie mogła znaleźć sobie miejsca, chciała wrócić do tego szpitala bo źle sie czuła i zamiast o 18 wróciła o 12... martwie się o nia jest na 3 roku studiów i nie wiem ale dziekanka jest chyba konieczna..