Lęk przed światem

napisał/a: theaddiction 2011-01-01 18:23
Witam, chciałam się zwrócić z moim problemem do Was, bo w realnym życiu chyba nie mam szans na to, żeby z kimkolwiek się tym podzielić. Obecnie jestem w III klasie LO, mam 17 lat (poszłam do szkoły rok wcześniej).
Mój problem polega na tym, że czasami boję się naprawdę wszystkiego, czasami budząc się rano nie mam siły, żeby wstać i cokolwiek zrobić, potrafię cały dzień płakać i ukrywać się z tym, bo po pierwsze jestem osobą dość skrytą, a po drugie, z rodzicami na pewno nie dogadałabym się w takiej sytuacji, przyjaciółek nie mam. Lęki zaczęły się w I klasie gimnazjum, w okresie wrzesień-grudzień, w nocy nie mogłam spać, panikowałam, nie miałam siły na nic, jednak po jakimś czasie objawy ustąpiły i nie pojawiały się ani razu. Wszystko zaczęło się ponownie w I klasie LO, wtedy czasami wstając nie miałam siły na nic i czas, który mogłam przeznaczyć na naukę po prostu marnowałam na siedzenie i zamartwianie się. Na początku II klasy bardzo się to nasiliło, moje dziwne samopoczucie przeniosło się z domu do szkoły, bo początkowo w szkole takie myśli, że jestem do niczego, itp, nie dopadały mnie. Wiosną w II klasie zdradziła mnie moja najlepsza przyjaciółka, ot tak po prostu odeszła do innych dziewczyn w klasie, zupełnie zrywając ze mną kontakt. Ponownie odezwała się do mnie w wakacje, wybaczyłam jej to wszystko ale nie potrafię już zaufać, nie mówię jej o rzeczach, których inni nie powinni wiedzieć, bo zwyczajnie boję się, że o wszystkim opowie innym... Początkowo w III klasie czułam się dobrze, problemy znowu zaczęły pojawiać się w okolicach listopada, znowu rano nie miałam siły wstać i w jakiś sposób przeżyć dnia... Tłumaczyłam to sobie jesienną depresją, bo praktycznie co roku to przeżywam i samo to mija. Jednak od kilku dni czuję się tragicznie, jestem w rozsypce, nic mnie nie cieszy.
Z nikim nigdy nie rozmawiałam na ten temat, myślałam, żeby powiedzieć o tym chłopakowi ale nie wiem jak to przyjmie i jak na to zareaguje. Myślałam też, żeby podzielić się tym problemem z jedyną przyjaciółką ale po prostu boję się ich reakcji...
W szkole uczę się dość dobrze, matury próbne poszły mi dobrze, w przedziale 70-93%. Nie wiem skąd ten lęk przed światem, bo chyba tak można to nazwać...

Dodam jeszcze, że mimo tego, że dobrze układa mi się z chłopakiem, to boję się odrzucenia, na samym początku związku, w I LO przez około 4 miesiące przechodziliśmy bardzo ciężki czas, często się kłóciliśmy, niejednokrotnie byłam bliska decyzji, żeby pozwolić mu odejść. Po jakimś czasie wszystko się uspokoiło ale boję się, że to kiedyś wróci... Boję się, że nasze drogi się rozejdą, a on jest jedyną osobą, w której mogę mieć jakiekolwiek wsparcie...
Taki stan utrzymuje się u mnie od poniedziałku, żyję z minuty na minutę, próbuję znaleźć sobie jakiekolwiek zajęcie ale to nic nie daje. Wszystko doprowadza mnie do płaczu, z którym i tak się ukrywam.
Dziś rano myślałam o tym, żeby powiedzieć o tym rodzicom ale nie zebrałam się w sobie. Czuję się jak ciężar i ukrywam problemy, bo mama większość czasu spędza u babci, która ma Alzheimera i jej stan jest kiepski (nie rozpoznaje już ludzi, nie odpowiada logicznie na pytania, ma problemy z załatwianiem własnych potrzeb fizjologicznych), mama sama dużo się martwi, więc nie chcę jej "dokładać". Tata dużo pracuje, kiedy wraca z pracy jest zmęczony.
Boję się też przyszłości, tego, że ich zawiodę, że w życiu nic mi się nie uda.
Na tą chwilę staram się jak najmniej czasu spędzać sama, przebywać z ludźmi ale dziś po prostu nie dałam rady. Nie wiem co mam robić, do kogo się z tym zwrócić...