Kobiety kochają cierpieć!-przewrotne co?

napisał/a: Mru 2007-07-06 18:22
Mari,

Bardzo wzruszyla mnie Twoja historia i bardzo chcialabym Ci pomoc. Ale wiesz co? Widac golym okiem, ze jestes w trakcie udzielania sobie sama tej pomocy i to jest jedyna droga. My tu wszyscy mozemy gadac glupoty, bo nie znamy od wewnatrz Ciebie tak, jak Ty siebie znasz. Nawet jak piszesz, ze nie znasz. Jestes bardzo uwaznym obserwatorem i chcesz zmiany. A to juz bardzo duzo.

Czego chcesz tak naprawde? Tego mozesz jeszcze do konca nie wiedziec. Jednak ta dawna Mari juz nie wroci. Pozegnaj ja bez zalu. To naturalne, ze musimy porzucic nasze idealistyczne przekonania, bo dzieki temu czego doswiadczamy mozemy sie rozwijac i dojrzewac. Wiec przyjmij prosze i zaakceptuj te nowa, madrzejsza Mari. Ona jest bardzo fajna, choc czasami Cie meczy .

Pytasz, czy walczyc? Ty sama znasz odpowiedz. Mysle, ze my kobiety najczesciej walczymy o siebie i o zwiazek do samego konca, az umrze w nas ostania drobina nadziei. Tak wiele zalezy tu rowniez od Twojego meza! Dla niego kryzys w firmie byl takim koncem swiata, jak dla Ciebie byloby, gdyby Ci powiedzial, ze Cie juz nie kocha [na ile udalo mi sie zrozumiec meska dusze]. Pewnie czul sie odpowiedzialny za ten kryzys, byl przekonany ze to on zawiodl Ciebie i wszystkich. Ten flirt internetowy - byc moze naprawde znaczyl dla niego duzo mniej, niz myslisz.

Wiem, ze starasz sie byc dzielna, spychac poczucie krzywdy, do ktorego masz prawo, gdzies na dno serca, ale ono zawsze wylazi. Sprobuj zlapac dystans do wlasnego cierpienia [wiem, wiem, latwo napisac], wtedy ono troche sie zmniejszy. Przedefiniuj [chyba starasz sie to zrobic] swoje oczekiwania wobec niego. Czy on zawiodl Cie w jakiejs innej sprawie? On najwyrazniej z czym sie wewnetrznie szarpie i tez cierpi. Tylko nie mowi Ci o co chodzi, a Ty czujesz sie zagrozona. Ale faceci nie mowia o swoich uczuciach, bo nie umieja [my cwiczymy to juz od piaskownicy].

Mysle, ze on Cie bardzo kocha, tylko przezywa jakis powazny kryzys. Moze potrzebuje Twojego zaufania, wiec nawet jesli tego nie czujesz, powiedz mu, ze ufasz... ufasz, ze z czymkolwiek on sie zmaga, ma na wzgledzie Was, Wasz zwiazek i to cos, co sprawilo, ze wyrozniliscie sie wzajemnie z bezimiennego tlumu.

Moze to wszystko, co tu pisze wyda Ci sie banalne i do dupy. Nie ma tu latwych rozwiazan, a czasem, mimo naszych najlepszych checi, cos sie konczy...

Chce jednak wierzyc, ze pokonacie wspolnie ten kryzys. I pamietaj, ze jestes coraz madrzejsza kobieta, czuj sie bezpiecznie sama ze soba i ufaj sobie, swojej intuicji.
Buziaki...
napisał/a: zaciekawionyX75 2007-07-08 09:40
Czesc Mari,

Sytuacja rzeczywiscie nie wydaje sie byc lekka, bo najgorzej jest jak nie widac perspektyw poprawy, tego swiatelka w tunelu. Z tego co piszesz wynika, ze brakuje miedzy Wami czulosci, seks nie istnieje i stan taki utrzymuje sie od dwoch lat i ze przyczyna jest Twoj maz, ktory stracil na to ochote. Faktycznie tak jak pisze Mru on sie moze z czyms zmagac wewnetrznie i dopoki sobie z tym nie poradzi nic sie nie zmieni. Moze sie jednak okazac, ze on nigdy sobie z tym nie poradzi, wiec chyba warto probowac jednak cos z tym robic.
Mezczyzna jest istota myslaca racjonalnie (najczesciej), wiec moze proste racjonalne pytania sa w stanie sklonic go do wspolpracy? Pytania typu: czy podobaja ci sie nasze obecne relacje? czy nasz zwiazek w obecnej postaci daje ci satysfakcje? Jesli odpowiedz brzmi "tak" to istnieje powazny rozdzwiek miedzy Waszymi oczekiwaniami co do zwiazku i wypadaloby, zeby on o tym jednoznacznie wiedzial, ze nie potrafisz być szczesliwa w takim zwiazku. Jesli odpowiedz brzmi "nie" to nastepne logiczne pytanie jakie sie nasuwa: czy chcesz cos z tym zrobic? Jesli "nie" to znowu mamy rozdzwiek, jesli "tak" to kolejne pytanie: czy masz pomysl jak to zrobic? i kolejne czy ja moge ci w tym jakos pomoc?

Mari, domyslam sie, ze rozmow ntt przeprowadziliscie juz dziesiatki i na mysl o kolejnej przechodza Cie ciarki. Tak czy inaczej najlepszy sposob na rozmowe z mezczyzna to rzeczowosc, logika, konkrety. Jesli Wasze rozmowy mialy inny charakter to moze warto jeszcze sprobowac. Jesli nie rozmowa to tylko czas jest w stanie ten problem rozwiazac. Pytanie: jak dlugo jestes w stanie tak wytrzymac?
Trzymam kciuki!
napisał/a: bylamobok 2007-07-08 11:21
Droga Mari,
Czytam Twój wątek kolejny raz i bardzo chciałabym Ci jakoś pomóc.
Przeżyłam coś takiego,lecz ja jestem po tej drugiej stronie,jestem osobą która nawiązała taki romans.Myślę,że Twój mąż się po prostu zakochał,taka niby wirtualna miłość,ale boli jak ta w realnym świecie.W tej chwili jest rozdarty między Tobą a nią,nie ulega wątpliwości,że nadal kocha Ciebie,ale wciąż nie może przestać myśleć o tamtej.Nie ma ochoty na seks ? Dla mnie wydaje się to naturalne,dopóki o niej nie zapomni prawdopodobnie sytuacja się nie zmieni.Daj mu trochę czasu.Bądź cierpliwa,bo z tego co piszesz widzę,że warto walczyć o tę miłość.
Ja wiem co w nim siedzi,czuję to samo
napisał/a: Mari 2007-07-08 18:23
Mru kochanie myślę nad Twoimi słowami....
cytat"flirt internetowy - byc moze naprawde znaczyl dla niego duzo mniej, niz myslisz. Mysle, ze on Cie bardzo kocha, tylko przezywa jakis powazny kryzys"

Wiem już,że w pierwszym zdaniu masz 100% racji.Dowiódł już,że tak było...
ale zdanie drugie?!
Jeśli dobrze wyczułam co miałaś na myśli to mam przes....
Mru boję się zapytać!:( ,panikuję i porąb mnie nie zapytam!.Jak to zrobić,żebym nie musiała tego pytania zadawać ?! a kołatały mi się po głowie takie myśli..
Kurcze przydał by się tutaj na forum jakiś seksuolog...

całuski :)
napisał/a: Mru 2007-07-08 21:26
Mari,
piszac o jego kryzysie nie mialam czegos konkretnego na mysli, za malo wiem o Twojej sytuacji.
Co wiem, w skrocie:
1. Jestescie dojrzalym zwiazkiem, macie corke na studiach.
2. Kiedy sie poznaliscie od razu byla miedzy Wami silna chemia i duzo sexu z roznymi urozmaiceniami, do ktorych On Cie cierpliwie przekonal.
3. Macie firme, w tej dzialalnosci mieliscie ostry kryzys
4. Kryzys firmowy odbil sie na Was, byliscie daleko przez 2 lata, on romansowal w necie.
5. Ty nie mozesz sie do tego jego flirtowania zdystansowac, wybaczyc, zapomniec i w pelni znowu zaufac.
6. On nie ma checi na sex.

Jednak:
1. Ty bardzo go mimo wszystko kochasz
2. On miewa czasem ten sam blysk w oku, jak kiedys, przed kryzysem firmowym.
3. Kiedy wspomnialas o rozwodzie mial lzy w oczach.

Potrzebujesz bardzo madrej strategii dzialania, planu i konkretow. Zaciekawiony ma racje mowiac, ze faceci sa od nas duzo bardziej racjonalni. Ma tez pewnie racje piszac, ze roznych rozmow mieliscie juz mnostwo i one nie przyniosly przelomu. Nie sadze, aby potrzebny byl Ci seksuolog. Nie mieliscie przeciez problemow w tej sferze wczesniej. Potrzebny Ci terapeuta od zwiazkow. I to dobry, taki ktory Ci podpowie, jak zaciagnac meza na rozmowe. Mam nadzieje, ze Ci sie to uda.

Wysylam Ci prywatna wiadomosc z namiarami na babke od terapii rodzin. Jest naprawde dobra, moja przyjaciolka znalazla u niej pomoc w innym bardzo powaznym problemie. Polska nie jest dobrym krajem do takich terapii, wiem, ale moze uda Ci sie znalezc wlasciwa osobe, jesli cierpliwie poszukasz.

Usciski.
M.
napisał/a: Mari 2007-07-10 00:10
Mru kochanie dziś czuję ,że wygłupiłam się,że miałam chwilową depresję zamieszczając ten mój ostatni post.Jestem wściekła na siebie najdelikatniej opisując mój stan w tej chwili. Bardzo przepraszam.Będąc przy "zdrowych zmysłach" nie umieściłabym go tutaj.
Powiedz co ja chciałam przez to osiągnąć?,chyba to,że ktoś kto przeczyta go to pomyśli: jaka ona biedna...,jak walczy... itp,itd

Wiesz ,czasami myślę,że mam za dobrego męża i męża ,który jest mi tak "przewidywalny"!, że za dużo od Niego wymagam...
Po prostu wniosek:On chciałby troszkę wolności ,bycia "beze mnie".Ja go "zagarnęłam"
i on się dusi w tym "moim" nie mylić :confused: naszym związku.
Zaciekawiony 75 po części miał rację mówiąc na innym wątku,że facet powinien czasem zaskoczyć, poawanturować się.Ja do tej pory zawsze "miałam"bardzo dobrze.Jak wynikła ta cała wg mnie afera,wymiękłam.
Jak mógł to zrobić! mi!,tej którą tak kochał?! i oczywiście kocha ,bo jest przewidywalny....

Jednak w tym"teatrze" są dwaj aktorzy. Jeśli weźmiemy pod uwagę,że można "kogoś" zagłaskać na śmierć!, to, to co piszą niektórzy ma sens...znudzenie,stagnacja,powtarzalność dnia jest zabójcza dla związku!,związku w którym grało do tej pory jak w zegarku!.
W zegarze, nawet z najwyższej półki po jakimś tam czasie,też pęknie sprężynka...i to myślę się u nas stało.

Mrucytat"Przedefiniuj [chyba starasz sie to zrobic] swoje oczekiwania wobec niego. Czy on zawiodl Cie w jakiejs innej sprawie?"

Nie zawiódł mnie nigdy .Jedyną tzw wadę jaka mnie wścieka to ,to,że zawsze
potrafi przekonać mnie do czegoś na co ja w pierwszym odruchu powiem nie!,bo czuję,że tak będzie lepiej dla nas! a ja w końcu dam się namówić i jakby fatum! wychodzi na "moje".Wiesz,teraz bardzoooo żałuję ,że właśnie "wtedy"(2 lata temu) uległam jego namowom.Nigdy więcej,jeżeli przeczucie mi podpowiadać będzie nie ,to będzie nie...To jedyny plus z tej naszej rozłąki...

Podświadomie zwaliłam całą tę naszą klęskę na niego.Czytając po raz pierwszy te forum,jedyne jak do tej pory,wiele więcej zrozumiałam "nas".
Ja przecież nie jestem winna temu !,przecież nie ja flirtowałam!
Nie prawda!,po stokroć. To ja przyglądałam się jak klepie w klawiaturę,to ja jak byłam wściekła często szłam spać do drugiego pokoju!,to ja w końcu widząc EUREKA to co oboje sobie naważyliśmy wykrzyczałam to głośno.

On stał obok,zagubiony,pełen winy i ostro walczący przez te 2 lata o przetrwanie firmy i co mu się udało w tym roku!.Tak w początkowych naszych rozmowach mówił,że nie wie co się stało,co się dzieje z nami....Ostatnio to wyszło...kiedy zadał mi kontrę:a dlaczego ty odsunęłaś się!?.
Ja!? ,ja nie! to Ty...HA ,HA,HA....nic dodać,nić ująć.
Dzieci w piaskownicy.Po kiju jednemu i drugiemu i niech się kochają a nie wymyślają "mydlane opery".

Czas pokarze ,czy dzisiejszy post jest moim dobrym przemyśleniem?
napisał/a: Mari 2007-07-10 00:17
bylamobok cytat"Ja wiem co w nim siedzi,czuję to samo"
Bardzo Cię proszę ,jeśli możesz podziel się ze swoimi myślami...Mówisz,że czujesz,wiesz co może się dziać w jego "duszy"

Pliiiis :)
napisał/a: Mru 2007-07-10 15:22
Mari,
Jestes dla siebie za ostra.
Zapisanie nawet chaotycznych mysli pozwala je uporzadkowac i to bardzo pomaga w rozwiazywaniu problemu.
Masz tak wiele atutow.
Analizujesz. Masz dystans i zdrowy krytycyzm. Wyciagasz wnioski. I masz poczucie humoru! Musi Ci sie udac, a ja trzymam kciuki.
Buziaki,
M.
PS. Bylamobok wniesie ciekawa wiedze, spojrzenie od wewnatrz. Jednak to kobieta, a kobieta nie moze wiedziec do konca co czuje facet, niestety. Tak uwazam. Na szczescie kobiety siebie wzajemnie rozumieja bardzo dobrze :).
napisał/a: Mari 2007-07-11 21:52
Mru ,uczę się od Ciebie!.Podziwiam Cię za stanowczość,za szacunek do Siebie!, o którym zapominamy często w pogoni za szczęściem,walką o uratowanie np. związku...

Czasami na niektórych wątkach mam ochotę napisać sorki dziewczyno olej go!,kopnij w d... i zawracaj sobie głowy!,ale nie potrafię.Jestem za miękka i chciałabym przychylić Jej nieba. Wiem,że do tego potrzebne są cechy charakteru ,które Ty masz w sobie!.Ty na pewno nie zadasz pytania typu:
co zrobić,żeby on....,po prostu załatwisz to.Lepiej czy gorzej na tym wyjdziesz,ale będziesz wiedziała co zrobić.
Masz wspaniałych rodziców, albo życie Cię nie rozpieszczało?!.
Wiesz co? napisz coś o sobie....
Dlaczego Ciebie wyłuskałam?spośród wielu.Twoje wypowiedzi są wypowiedziami mojej córki.Tak, tak nie żartuję.Gdy czytam twoje posty to tak jakby Ona je pisała....
Moja zasługa ha,ha,jestem dumna!.Patrzyłam na swoje życie...,co mi przeszkadza,co mnie krępuje,czego mi brak i tak jakoś mi się udało...
Wiem,że dla niej jedyną "opoką" nie będzie facet.Widzę to już od jakiegoś czasu.
Dziewczyna żyje życiem,które Ona wybiera.Oczywiście płacz pół godzinny w słuchawkę telefonu do mnie był po zerwaniu:)...Dla mnie to byłby (tak trochę żartem)koniec świata, a Ona po tygodniu poszła na "odtrucie"....
Powiedz czy nie poznałam Cię troszkę???

całuski
napisał/a: zaciekawionyX75 2007-07-12 22:43
Odnosnie walki o przetrwanie firmy to moge sie domyslac jak mezczyzna do tego podchodzi i moge przypuszczac jak wygladalo Wasze zycie. Facet angazuje sie w takiej sytuacji maksymalnie. Podchodzi do tego ambicjonalnie i na pewno nie bylo miejsca w jego glowie na myslenie o Waszym zwiazku. Kobieta bez wzgledu na sytuacja i problemy potrzebuje zainteresowania, uwagi, potrzebuje czuc sie zdobywana przez cale zycie.
Nie wiem jak bylo u Was, ale byc moze w sytuacji, gdy Ty czulas sie zaniedbywana bylas dla niego niemila. On bral to do siebie na zasadzie: no tak, ja tu sobie flaki wypruwam, zeby jakos ta firme rozkrecic, a ona niewdzieczna mi tu jakies problemy stwarza. Stad byc moze ucieczka w ten flirt.
napisał/a: Mru 2007-07-13 00:00
Kochana Mari,

dziekuje za dobre slowo. Polubilam Cie bardzo czytajac Twoje posty. Sama nie wiem dlaczego zaczelam przegladac to forum. Moze dlatego ze bylam ciekawa o czym pisza dziewczyny i kobiety.

Masz racje, co do nierozpieszczania mnie przez zycie. Mam tez fantastycznego tate!

Wyszlam za maz z wielkiej milosci, pomiedzy matura pisemna a ustna, na przekor calej mojej rodzinie i bedac w 6 miesiacu ciazy. Rozwod - po 17 latach, w duzym stopniu z mojej winy, jednak nie tylko z mojej. To juz calkowicie zamkniety rozdzial.

Od tamtego czasu probowalam znalezc faceta, ktory bylby i kochankiem i lojalnym przyjacielem, kims z kim lubi sie byc i spedzac wolny czas [uwielbiam zeglarstwo i lazenie po gorach, muzyke powazna XXw i jazz] jednak nie mam na tym polu sukcesu. W duzym stopniu to moja 'wina', bo szukam zwiazku partnerskiego . Niestety wiekszosc polskich mezczyzn nie jest do takiego zwiazku przygotowana. Mysle, ze to przez powstania i 3 fale emigracji, nie wspominajac o wojnach, najlepszy genetycznie material zostal wyeliminowany :). Do tego dochodzi stawianie synkow na piedestale przez mamusie i babcie. Naprawde mamy w Polsce kryzys meskosci i to w wielu grupach wiekowych. A do tego nasi faceci juz po 30tce zaczynaja tyc, nie dbaja o siebie. Bylam troszke za granica, wiec mam porownanie. Polska to kraj fantastycznych kobiet i niestety beznadziejnych mezczyzn :rolleyes:. Dzis wiem, czego chce, czego oczekuje od mezczyzny i nie zamierzam obnizac poprzeczki tylko dlatego, zeby z kims byc. Uwazam, ze nie warto.

A ta moja 'stanowczosc' to tylko efekt tego, ze dokladnie przeanalizowalam swoje nieudane zwiazki i bledy, ktore popelnialam. Pisze czasem na jakims watku stanowcze 'rzuc go', bo - sama tez to widzisz - golym okiem widac, jak on nia manipuluje. Ale zdaje sobie sprawe, ze najczesciej taka szukajaca rady osoba [w jednym z watkow jest tez chlopak] chce tylko pociechy, ze on/ona kocha, podtrzymania nadziei. My potrzebujemy odbudowywac te nadzieje chocby z mikroskopijnych okruszkow. Zeby miec sile zyc.
Usciski,
M.
napisał/a: Mari 2007-07-13 14:20
Zaciekawiony 75 ,my razem pracujemy w firmie i razem szukaliśmy dróg wyjścia...
Teraz gdy patrzę na to, popełniliśmy Oboje błąd! w sensie przeżywania w głębi Siebie tego wszystkiego.
Nie wiem czy to Nasz!,ale perspektywa utraty wszystkiego łącznie z dachem nad głową!,była ciosem zbyt wielkim,który nas niespodziewanie spotkał przy tak prężnie rozwijającej sie naszej firmie...i to przez kontrahentów,którzy nie spłacili należności i nie maja zamiaru (bo nie mają nic na siebie:(!).Zdążyli wszystko upłynnić,przepisać itp..

cytat"gdy Ty czułaś się zaniedbywana byłaś dla niego niemiła".

Nie ,czegoś takiego nie było.Oboje, wtedy nawet nie myśleliśmy o Nas.Miłość , seks,czułości poszły wtedy? jakoś tak samoistnie w kąt...Czasami,przypominam sobie,że bywały sprzeczki co do formy "prowadzenia" firmy i może wtedy padły dwa słowa za dużo?!.Wiesz to był czas wstrętny i nikomu tego,nawet największemu wrogowi nie życzę!.
Moje opamiętanie nadeszło, gdy to wszystko się trochę wyciszyło..i gdy zobaczyłam GG na które poświęcał bardzo dużo czasu,zdjęcia i skojarzyłam to wszystko....
Mąż zaczął 'wojenkę" z nową firmą.Wiadomo , od początku....Zacząć bez kasy bardzo trudno...ale teraz jest już dobrze:),oby tak dalej,bo ja ,gdy teraz coś się "dzieje"wysiadam...-ryczę...
Zmieniłam się ,jak to on mówi o 360 stopni.
Nie ma u mnie już słów..zaraz,później,poczekamy,zobaczymy,a może...nie! "TERAZ" jest słowem,które Go przeraża,ale ja już się nie zmienię.Mam coś,jakąś uwagę,inne zdanie mówię od razu i choćbyśmy mieli się posprzeczać,pokłócić jest to załatwiane natychmiast...
Widzę,czuję ,że On mnie kocha,ale ma w sobie jakąś blokadę..Mru dobrze to ujęła.
Jednak nie chce mi tego powiedzieć.Próbowałam na różne sposoby to z niego wyciągnąć .Nie dałam rady.
Ja nie mam z sobą takiego problemu.Powiem więcej,że na pewno "przegięłam" raz w pewnej kłótni..powiedziałam,że w "naszym małżeństwie jest obecnie równia pozioma i od Ciebie to zależy,czy przechyli się na Naszą korzyść ,czy to się sypnie":(.

Na razie jest jak jest .Wiemy ,że trzeba "wrócić" do siebie...Nie zniszczyły nas problemy
i "musi zagrać" miedzy nami :).

pozdrowionka :)