dziwny stan emocjonalny

napisał/a: jeanemagne 2009-03-07 21:04
Czesc! Chcialam sie z Wami podzielic problemem z ktorym borykam sie juz od dawna. Chodzi o moje nastawienie do zycia, o nastroj itp. Zastanawiam sie jak sobie z tym poradzic, moze Wy cos pomozecie ? Chodzi o to ze ciagle odczuwam niepokoj, nieuzasadniony lęk itp. Do wszystkich nowych sytuacji podchodze z obawą, niepewnoscia. Obawiam sie zwlaszcza braku akceptacji, nie jestem zbyt wesola, taka jak moim zdaniem powinna byc kazda mloda osoba ktorej niczego nie brakuje i zadna krzywda sie nie dzieje. Bardzo latwo sie stresuje. Jestem niestabilna emocjonalnie, przezywam skrajne emocje, niczego wlasciwie nie jestem pewna. Wydaje mi sie ze nie potrafie sie tak naprawde cieszyc zyciem, zawsze w tle mam widmo zagrozenia. W przeszlosci (ostatnio jakies poltora roku temu) miewalam depresje i leczylam sie tabletkami. Po tych kuracjach, polaczonych z psychologiem, wracalam "do zycia" zupelnie odmieniona, pozytywnie nastawiona - zadowolona z siebie i zycia. Jednak tabletki musialam w koncu odstawic bo przeciez nie mozna brac przez cale zycie. Do psychologa tez nie mam jak chodzic ( jest tylko jedna pani z ktora potrafilam rozmawiac ale studiuje i nie mam mozliwosci do niej chodzic, poza tym nie jestem pewna czy jest to jeszcze w Polsce refundowane przez fudusz) No i moja niepewnosc powrocila. Dodam jeszcze ze mam dwoch braci, z ktorych kazdy ma "cos nie tak" z glowa, leczonych psychiatryycznie. Ze mna nie jest tak zle jak z nimi, bo nigdy nie bylam agresywna ale ta moja ciagla niepewnosc i lekliwosc nie daje mi spokoju...jezeli ktos wie co mogloby mi pomoc lub mial kiedys podobnie to niech napisze cos
napisał/a: ~gość 2009-03-07 22:01
jeanemagne, codziennie staraj się myślec o tym co dostałaś dobrego od losu. Akceptuj siebie w 100 % Co z tego, że się szybko stresujesz, albo że nie śmiejesz się z byle czego. Nie zastanawiaj się ciągle co inni o Tobie pomyślą, albo jaka powinnaś być bo to nie ma większego znaczenia. Ważne żebyś Ty umiała doceniać codzienne radości. Walcz ze swoim smutkiem.
Twój lęk pewnie też wynika z tego, że Twoi bracia chorują na depresję. Ale Ty nie zachorujesz musisz w to wierzyć. Jak wstaniesz rano pomyśl dzisiejszy dzień będzie dla mnie dobry i nie będę się przejmowała bzdurami. No i pisz na forum tutaj też znajdziesz przyjaciół. Ludzie często też popadają w depresję, gdy inni od nich za dużo oczekują, albo sami stawiają sobie za wysoko poprzeczkę. Moja Droga wiesz, że nikt nie jest doskonały? Niektórzy są ładni jak na obrazku ale dumni i niedostępni, albo mało inteligentni. Niektórzy brzydcy i niezbyt mądrzy ale za to mają kochających rodziców i umieją dbać o innych. A jeszcze inni mają wszystko ale ciężko chorują, albo są zdradzani. Nikt nie jest doskonały i super szczęśliwy. Życie mimo iż nie rozpieszcza potrafi być piękne, bo trzeba dostrzgać te najmniejsze sukcesy jak np. to że zdałaś jakis sprawdzian. Co z tego, że wszyscy dostli 5 a ja 3 . To,że coś ci tego dnia wyszło gorzej od innych nie znaczy, że jesteś gorsza.
Niczego nie jestem pewna no i dobrze bo w życiu niczego nie można byc pewnym, ale można stawiać mu wymagania i dązyć do swoich marzeń.. Wydaje mi się, że jesteś bardzo mądrą i wrażliwą dziewczyną i to się liczy. Życie też ma wobec Ciebie swoje plany.
P.S. a ja jestem pewnie duża starsza od Ciebie i nadal się strasznie srtesuje jak mam się wypowiedzieć, gdy wszyscy słuchają i wlepiają we mnie swoje oczy . Z tym trzeba walczyć. Każdy się stresuje tylko po niektórych to bardziej widac a po innych mniej. Praktyka czyni mistrza.
Może z tej zbieraniny zdań okaże się, że znajdziesz coś dla siebie co Cię pozytywnie nastawi do jutrzejszego dnia będę wtedy bardzo szczęśliwa Pozdrawaim
napisał/a: magdzia_1986 2009-03-10 12:12
Może to Cię pocieszy ale nie jesteś sama:)Ja również mam takie lęki i dziwne stany emocjonalne.Dużo rzeczy sobie wmawiam,np.jak mnie boli głowa to zaraz wkręcam sobie że to jakiś guz;jak kłoje mnie coś w klatce piersiowej to myślę że to zawał.Ja wiem że dla wielu osób wydaje się to bardzo śmieszne.Ktoś pewnie kto to czyta uważa że jestem jakaś pokręcona.Źle mi z tym wszystkim.Mam męża dziecko.CIężko z takimi lękami się żyje.Ja po prostu boję się że mogę to wszystko stracić.Niestety nie stać ,mnie na wizytę u psychologa.Kiedyś powiedziałam o tym mojemu lekarzowi i stwierdził że to nerwica lękowa.Lecz niestety na tym się skończyło.Też chciałabym wiedzieć czy jest na to jakieś lekarstwo.Raz na pewnym fotrum opisawszy moją sytuację, zostałam wyśmiana.Niestety tak to wszystko wygląda.Może jest też ktoś taki co ma podobną do mnie sytuację.
napisał/a: bozenawlazla 2009-03-30 00:32
Ja też miewałam takie stany- choć to do niczego dobrego nie prowadziło. Zaczęłam zaniedbywać moją rodzinę, bliskich, obowiązki i pracę. I też na zdrowiu zaczęłam podupadać. Zaczełam z tym walczyć, bo nie może być przecież wszystko złe. Praca zaczęła mnie tak angażować, że teraz mam całkowicie odmienne stany: stres, problemy ze snem, napady braku energii i dziwne bóle głowy. Szukam jakiś pomysłów na uleczenie się z tego stanu. Oczywiście nie mówię o medykamentach- bo to źle wpływa na moje ciało. Czy macie kochane jakiś sposób na takie stany?
napisał/a: alicja221 2009-04-25 22:42
Jestem kolejna osoba, ktora boryka sie z podobnymi problemami. Co prawda nie szukam w sobie chorob ( ogolnie nie lubie sie badac), ale pesymistycznie patrze na zycie. Paradoksalnie na zewnatrz jestem osoba bardzo wesola i otwarta do ludzi, nikt by nie pomyslal, ze moge chorowac na depresje... Ogolnie mam sklonnosc do katastroficznego myslenia, w ktorym dominuje strach przed samotnoscia. Boje sie momentu, kiedy umra moi bliscy, ze zostane sama w czterech scianach. Sa co prawda przyjaciele, ale oni nigdy nie zastapia rodziny...

Takie podejscie bardzo uprzykrza mi zycie. Zdarza sie, ze nie moge sie uczyc, bo wszystko, co czytam traktuje bardzo osobiscie. Jak np. teraz- musze sie na poniedzialek nauczyc o lekach przeciwnowotworowych ( bede miala prezentacje). Problem w tym, ze moja rodzina jest obciazona genetycznie rakiem piersi, na ktory chorowala moja babcia i umarla z powodu agranulocytozy. Jednym z dzialan niepozadanych tych lekow jest uszkodzenie szpiku kostnego i doprowadzenie wlasnie do agranulocytozy. Boje sie, ze moja mama tez zachoruje na raka piersi czy jakiegokolwiek innego i jak przyjmie te leki, rowniez dojdzie do tego stanu ( bo na obecna chwile ma juz malo bialych krwinek). Wiem, ze to jest strasznie glupie, co pisze. Bo nalezy cieszyc sie chwila, ale ja nie potrafie przestac sie martwic:(
napisał/a: bozenawlazla 2009-04-26 00:11
Kurcze, taki nasz los chyba, ale to prawda... Ja mam tak samo- nie mogę oglądać niektórych filmów, seriali, itd.. Takich które dotyczą ciężkich chorób, problemów ludzi itd. Zaraz zaczynam za bardzo się tym przejmować- analizować, ogarnia mnie strach przed tym co może spotkać mnie, moich bliskich... Dlatego jedynym sposobem by nie zwariować, to minimalna dawka takich rzeczy:) na mnie to działa!
napisał/a: alicja221 2009-04-26 00:42
No wiem, tez staram sie ograniczac ogladanie, czytanie dramatow, itp. Ale uczyc sie trzeba... cale szczescie nie wszystkie choroby biore do siebie;)
napisał/a: dement 2009-05-07 15:01
Witam bratnie dusze! Tez tak mam od kiedy zaczelam myslec- leki, obawy, niepewnosc i smutek. Do niczego dobrego to nie prowadzi. Przeszlam w zyciu gleboka depresje, bralam fluoxytyny, afobamy itp. Duzo tego bylo. Tak niestety, maja ludzie wrazliwi. Ale po duzym zalamaniu przyszlo cos innego- po pierwsze- odstawilam te leki i nie chce o nich slyszec. Po drugie- wzielam do domu kota-przyblede, ktory okazal sie byc moim najwspanialszym uzdrowicielem. Dzieki niemu przynajmniej kilka razy dziennie szczerze sie smieje, a wczesniej mialam z tym olbrzymi problem. I zaczelam sie modlic i medytowac, i bardzo duzo sie w moim zyciu zmienilo. Jak tylko zaczyna mnie "trzepac nerw"- zazywam szybko nerwosol, camelis albo pije herbatke z melisy i ide spac. Ranek jest zawsze madrzejszy od wieczora. Zycze Wam z calego serca wyjscia z dolkow:)
napisał/a: ~gość 2009-05-07 15:58
ashley86 napisal(a):Ogolnie mam sklonnosc do katastroficznego myslenia, w ktorym dominuje strach przed samotnoscia. Boje sie momentu, kiedy umra moi bliscy, ze zostane sama w czterech scianach. Sa co prawda przyjaciele, ale oni nigdy nie zastapia rodziny...

Takie podejscie bardzo uprzykrza mi zycie


mam bardzo podobnie od jakiegoś czasu... i nie potrafię zwalczyć tego myślenia... Ciągle boję się o mojego D. i o mamę. W sumie bez powodu,ale ciężko mi się z tym żyje... Ehhh....
napisał/a: AlinaWroc 2009-05-11 00:48
A może tak cieszyć się z tego co piękne i co mamy??;) z tego ze jesteśmy zdrowi, że nie mamy problemów jak w innych krajach i dostrzegać wszystkie plusy świata i tego co nas otacza:)
napisał/a: dement 2009-05-11 16:33
Tak trzeba zrobic. I przestac sie umartwiac- koniec smutnych filmow, ksiazek, muzyki. Sprobowac sie odciac od wszystkich rzeczy zlych i smutnych, na ktore sami mamy wplyw. To dziala. Powoli, ale dziala ;)