Czy Zalasta leczy borderline? Czy jestem chory?

napisał/a: Wookie 2010-08-25 15:22
Witam!

W skrócie przedstawię moją historię.

2 lata temu chodziłem do psychologa (policja mnie odesłała po domowej awanturze, bo wyglądałem "jakbym coś brał" po tym, jak ojciec wyżywał sie na mojej matce). Psycholog po przeprowadzeniu badań stwierdził podejrzenie schizofrefii. Po kilku miesiącach zrezygnowałem z wizyt, bo użalanie się nad sobą w obecności kogoś innego było dla mnie megastresujące, poza tym nie miałem zaufania do psychologa.

Ostatnio nie zdałem pierwszego roku na studiach. Zacząłem się zastanawiać nad diagnozą psychologa i wyszczególniłem u siebie wiele objawów negatywnych schizofrenii:

1. ubóstwo mowy
2. pogorszenie wyników w nauce
3. apatia
4. nieuwaga
5. otępienie
6. zahamowanie ekspresji twarzy
7. trudność prowadzenia aktywności społecznej
8. wyobcowanie

W czasie krótkich, bo półrocznych studiów zdarzało się, że przez pół godziny siedziałem na ławce, zapominając, że mam w tym czasie zajęcia (fail), autobus uciekał mi kilkakrotnie tuż sprzed nosa (chociaż wcześniej na niego czekałem), gubiłem ciągle różne rzeczy (m.in. dowód osobisty, legitymację studencką, kartę egzaminacyjną, kartę kredytową, kartę SD, plecak, pieniądze itd.), gubiłem drogę w mieście, które dobrze znam.

Udałem się do psychiatry w tym samym ośrodku, w którym leczyłem się wcześniej. Stwierdził Pograniczne zaburzenie osobowości (borderline). Zdziwiło mnie natomiast, że przepisał mi olanzapinę (Zalasta), czyli lek stosowany w przypadku schizofrenii - jak to sam powiedział - na poprawę koncentracji.

Postanowiłem sprawdzić w wikipedii, jakie są objawy borderline. Kilka z nich występuje u mnie:

ciążenie ku erupcjom gniewu lub gwałtowności, połączone z niezdolnością do kontrolowania wynikającego z tego wybuchowego zachowania

trudność utrzymania jakiegokolwiek kursu działań, który nie wiąże się z natychmiastową nagrodą

niestabilny i kapryśny nastrój

1. Zaburzenia w obrębie i niepewność co do obrazu ja (self image) oraz celów i wewnętrznych preferencji (włączając seksualne).

Nie wiem czy to się zalicza do tego punktu, ale marzę często o tym, żeby zmienić płeć, żeby się zaspokajać seksualnie w samotności. Często zmieniam swoje cele, nie potrafię skończyć jednego, a zabieram się za coś innego. Nie jestem pewien kim chciałbym być w przyszłości (informatykiem, biznesmenem, gwiazdą rocka?).

2. Nadmierne wysiłki uniknięcia porzucenia.

Dam przykład - potrafię grać z kolegami w piłkę, ale kiedy zapraszają mnie na piwo to odmawiam, znajdując różne przekonujące wymówki. Wolę przejść kilometr w stronę zegara w miejskiego, niż spytać się kogokolwiek o godzinę. Nie rozmawiam prawie w ogóle z kobietami, bo sprawa mi to niewyobrażalny ból psychiczny, stres utrzymuje się po krótkiej wymianie zdań nawet przez kilka godzin. Boję się, że ktoś mi powie prosto w twarz jakąś obelgę, a ja nie będę mógł się przed nią obronić, bo w takich sytuacjach nie potrafię niczego powiedzieć. Nie angażuję się w przyjaźnie, tylko płytkie znajomości oparte o wspólne hobby. Jeżeli ktoś przekroczy granicę, wtedy zrywam kontakt. Hipotetycznie zakładam, że każdy człowiek mnie nienawidzi, a jeżeli przejawia sympatię, to robi to fałszywie, żeby osiągnąć jakiś cel moim kosztem.

3. Powtarzające się groźby lub działania o charakterze autoagresywnym (self-harm).

Zdarza mi się czasem bić się po twarzy w samotności.

4. Chroniczne uczucie pustki.

Czym jest uczucie pustki? Czasem dopada mnie nuda tzn. nie mam na nic ochoty, wtedy leżę w bezruchu i nawet o niczym nie myślę. Potrafię się czasem tak wyłączyć, zagłębić w myślach, że świat zewnętrzny dla mnie nie istnieje.


Zrezygnowałem z leczenia psychiatrycznego. Lek Zalasta powodował u mnie kolosalne zmęczenie i wydłużenie snu o kilka godzin. Chociaż rozmowa z innymi stała się mniej stresująca. Zrezygnowałem z wizyt u psychiatry, bo nie miałem zaufania do tego typu leczenia. Czy to jest powszechne, żeby przepisywać olanzapinę na borderline? Nie spotkałem się z tym, żeby ktokolwiek dotknięty tym zaburzeniem stosował ten lek. A może po prostu nic mi nie dolega, tylko psychiatra podjął nieprawidłową diagnozę.

Gdybym nawet miał pograniczne zaburzenie os., to ma ono swoje plusy np. zdolność do unikania rozczarowań w życiu. Jednak z drugiej strony niedługo rozpoczynam studia z informatyki. Nie chciałbym, aby moje kłopoty z nauką się powtórzyły. Największym problemem jest dla mnie stres związany z przebywaniem z innymi w małej, nieanonimowej grupie i rozmową z obcymi ludźmi (koledzy z klasy, nauczyciel). Tego problemu chciałbym się pozbyć, bo mam dość ciągłego napięcia.
Teraz chętnie wróciłbym do leczenia, ale bardzo wstydzę się powrotu do poradni. Mam wrażenie, że lekarze nie chcą ze mną mieć w tej chwili do czynienia, bo jestem zbyt trudnym pacjentem. Przychodzę i odchodzę, zajmując im tylko czas, a nie ma z tego żadnych efektów.
napisał/a: psycholog3 2010-08-26 10:01
Po pierwsze leki (jakiekolwiek) nie leczą borderline, ponieważ nie jest to choroba lecz zaburzenie osobowości (czyli pewien zespół cech, właściwości i objawów), tak więc leki (zazwyczaj zestaw kilku leków ) może wpływać łagodząco na poszczególne objawy np. zmniejszać napięcie, agresywność, łagodzić lęk, działać przeciwpsychotycznie (bo okresowe objawy psychotyczne mogą występować również w borderline - stąd też to pogranicze pomiędzy nerwicą a zaburzeniem psychotycznym).
Pisze Pan też o jednym z zasadniczych objawów czyli trudności w budowaniu relacji z innymi ludźmi, mającej wpływ również na zdolność utrzymania się w relacji terapeutycznej - czyli kontakcie z psychoterapeutą (a to jest jak dotychczas właściwie jedyna i najbardziej skuteczna forma leczenia - chodź z pewnością długa i niełatwa).
Nie do końca też chyba jest tak, że unika Pan dzięki borderline rozczarowań w życiu, bo z tego co Pan pisze występują ciągłe próby unikania rozczarowań a jednocześnie ciągle się Pan czuje rozczarowany, zawiedziony ludźmi i sobą. Zachęcam do podjęcia psychoterapii, bo przecież ewidentnie Pan cierpi. powodzenia


www.psychoterapia-zabrze.pl
napisał/a: Wookie 2010-08-26 23:51
Przepraszam, że użyłem sformułowania "leczy borderline". Użyłem niefortunnego skrótu myslowego.

Zdaję sobie sprawę z tego, że ocena innych kolosalnie wpływa na moją ocenę (nie ma sposobu na całkowite ignorowanie oceny innych). Na studiach zauważyłem, że w przypadku, kiedy nie wdaję się w znajomość ze studentami trudniej im mnie atakować face to face (łatwiej atakować kogoś, kogo się zna niż obce osoby, dlatego wolę być dla nich obcy). Wolę hipotetycznie myśleć, że mnie nie lubią i nie angażować się - to jest powodem mojego stresu, czuję się nieswojo, jakbym był w gnieździe os, ale lepsze to, niż obelga prosto w twarz.

W internecie natknąłem sie na informację, że osoby "pograniczne" mają problem z wyrażaniem złości. W moim przypadku jest tak, że praktycznie zachowuję swoją złość wyłącznie dla siebie, ukrywając ją przed innymi.

Kiedyś denerwowało mnie zachowanie mojego "kolegi" z klasy, który wyśmiewał się z mojej wady wymowy, tzw. "r" francuskie.

Jeżeli powiedziałem mu:

"Denerwuje mnie, że ktoś się śmieje z mojej wady, to nie moja wina, taki już się urodziłem."

Przeszło to bez echa, on to tylko wykorzystywał, żeby mnie wk***ić.

Tak jest w wielu sprawach, dlatego postanowiłem ignorować wszelkie obelgi, żeby nie nakręcać moich wrogów jeszcze bardziej przeciwko mnie. W pewnym sensie podoba mi się moje życie, każda sytuacja ma swoje korzyści. Np. gitarzysta zespołu Black Sabbath przed osiągnięciem sławy pracował w fabryce. Prasa odcięła mu palce, a on, zamiast poddać się, nałożył na kikuty plastikowe końcówki butelki od płynu do mycia naczyń. Aby móc grać, obniżył strój gitary. Dzięki temu brzmienie stało się ciężkie i mroczne. Tak oto powstał nowy gatunek muzyki - heavy-metal! W moim przypadku też są korzyści borderline. Staram się być jak najbardziej niezależny, sceptyczny.
W erze internetu łatwiej krytykować świat, chciałbym go jakoś zmienić za swojego życia, przyłożyć cegiełkę do pierwotnego celu uniwersum, jakim jest wieczna komplikacja, budowa coraz bardziej złożonych struktur. Łatwiej mi anonimowo wyrazić swoją złość. Korzystam oczywiście z zabezpieczeń pozwalających mi anonimowo surfować, bo ów świat dąży coraz bardziej do całkowitej inwigilacji.

Nie mam jednak możliwości studiowania przez internet, bo nie posiadam na razie na to środków. Właśnie wymyśliłem pewną ciekawą formę zarobku, zobaczymy co z tego będzie. Może już drugiego semestru będę mógł uwolnić się od dziwnych spojrzeń, wyśmiewania się za moimi plecami. To jest bardzo przykre. Widzę w internecie nadzieję na lepszą przyszłość dla mnie, byleby tylko mogła zostać zachowana anonimowość.

Tymczasem trzeba sobie jakoś poradzić ze studiami. Nie wiem czy to zadziała, ale wymyśliłem taką metodę wyrażania złości jak pisanie na bieżąco o tym co mnie wnerwia w ciągu dnia, wydrukowanie tego po jakimś czasie i spalenie. Nie wiem czy stosuje się taką metodę oficjalnie, ale wypróbuję ją.