Na miejscu Adama...

na jej miejscu
Po to człowiek studiuje, aby móc pracować w zawodzie, po to zdobywa wiedzę, aby móc ją potem wykorzystywać w pracy zawodowej, a co, jeśli pracy nie ma?
/ 20.03.2009 12:20
na jej miejscu
Trudno było namówić Adama, żeby poszedł na studia, ciężko się z nim wtedy rozmawiało, uczyć się nie lubił, bo nauka nigdy mu nie szła. Zawsze uważał, że jest słaby i nic nie potrafi. Słabe wyniki w nauce plus mała wiara w siebie równa się niechęć do wykształcenia.
Siostra starsza Adama zawsze była pełna wiary w młodszego brata, zawsze wyciągała go z opresji szkolnych, więc to ona była najwiarygodniejszą osobą do przeprowadzenia z Adamem rozmowy, dotyczącej kontynuowania nauki na uczelni wyższej. Z racji autorytetu udało się namówić go, by przynajmniej spróbował, tak się też stało. Adam dostał się na Akademię Wychowania Fizycznego i spędził na uczelni 4,5 roku.
To były trudne lata, niejednokrotnie rodzina drżała o to, by nie zniechęcił się i nie postanowił rzucić uczelni, a kilka razy o tym z nerwach wspominał. Najtrudniej było zdać anatomię, ustnie oczywiście. Należało znać wszystkie kości szkieletu ludzkiego, na pamięć, na wyrywki, w nocy o północy.

Po trzech latach przestało być tak nerwowo, bo też te kilka lat utwierdziło jego w przekonaniu, że musi ukończyć te studia, choćby nie wiadomo co. Tyle wytrwał, uczył się, denerwował, przeżywał kolejne egzaminy, że musi dociągnąć studia do końca. Myślał też o przyszłości, więc na studiach w miarę możliwości czasowych oraz finansowych robił kolejne kursy: kurs masażysty, rehabilitanta, trenera siatkówki, trenera koszykówki oraz ukochany kurs instruktora narciarstwa, na który musiała go trochę namówić siostra, ponieważ jedyna przeszkodą był brak posiadanego sprzętu. Prócz regularnych dresów firmowych, butów, przyszedł czas na sprzęt narciarski. Pojechał i wrócił szczęśliwy, że wie, po co mu te studia i co już chce po studiach robić.

Do końca studiów dotrwał dzielnie, w terminach ukończył wszelkie zaliczenia oraz zdał wszystkie egzaminy, przyszedł więc czas na pracę magisterską. W pisaniu pracy oczywiście poprosił siostrę, która rzecz jasna pomogła. Praca została napisana w dwa tygodnie, obrona przebiegła sprawnie i Adam ku swojej i rodziny uciesze został magistrem. Należało więc to uczcić chwilowym lenistwem. Nie mogło ono jednak trwać zbyt długo, teraz licho nie śpi i z kopyta należy walczyć o prace na napiętym rynku. Z optymizmem wyniesionym z doświadczenia kilku ostatnich czterech lat Adam postanowił starać się o etat nauczyciela w którejś ze szkół w miejscowości, z której pochodził. I na tym zakończył się jego optymizm, bo odbił się od kilku ścian i wpadł w dziurę bezrobotnych z wyższym wykształceniem.

Co dalej? O co walczyć, wyjechać i szukać pracy w innym mieście, a może starać się o inne zajęcie? Tracił dobry humor i coraz mniej wiary miał w to, że mu się powiedzie. Mijało coraz więcej czasu, złożył dokumenty nawet do policji, ale z dobie kryzysu nawet do policji przyjęcia są wstrzymane. Co więc robić?
Kolega z osiedla zaproponował mu, żeby razem z nim pracował u człowieka, który sprowadza samochody, rozkręca je i handluje częściami. Adam bił się z myślami... Po to kończyłem studia, żeby teraz śrubki kręcić?

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA