Idea holografii w psychologii

Idea holografii może wyjaśnić powiązania pomiędzy świadomością dwóch lub więcej osób, którą starał się wyjaśnić w koncepcji nieświadomości zbiorowej szwajcarski psychiatra Carl Jung.
/ 27.01.2014 12:24

Holografia

Fot. Fotolia

Jednym z pól nauki, na który model holograficzny wywarł wpływ, jest psychologia. Nie jest to nic zaskakującego, ponieważ, jak wskazywał David Bohm, świadomość sama w sobie jest doskonałym przykładem tego, co miał na myśli, mówiąc o niepodzielnym i płynnym ruchu. Przypływu i odpływu naszej świadomości nie da się dokładnie zdefiniować, ale zjawisko to można traktować jako głębszą i bardziej fundamentalną rzeczywistość, z której wypływają nasze myśli i idee. Z kolei myśli i idee podobne są do zmarszczek i wirów, które formują się na płynącym strumyku, i tak jak te wiry, niektóre z nich mogą powracać i trwać w bardziej lub mniej stabilny sposób, podczas gdy inne są ulotne i znikają niemal zaraz po tym, jak się pojawią.

Idea holografii rzuca również światło na niewytłumaczalne powiązania, które mogą czasami zachodzić pomiędzy świadomością dwóch lub więcej osób. Jeden z najsłynniejszych przykładów takiego powiązania został ujęty w koncepcji nieświadomości zbiorowej szwajcarskiego psychiatry Carla Junga. Już na wczesnym etapie swojej kariery Jung doszedł do przekonania, że sny, dzieła sztuki, fantazje i halucynacje pacjentów często zawierały w sobie symbole i idee, których nie dało się całkowicie wyjaśnić jako produktu ich własnej, osobistej historii. Zamiast tego symbole te bardziej przypominały obrazy i tematy wielkich światowych mitów i religii. Jung zdał sobie sprawę, że mity, sny, halucynacje i wizje religijne wypływają z tego samego źródła ‒ nieświadomości zbiorowej, wspólnej wszystkim ludziom.

Jedno z doświadczeń, które doprowadziło Junga do tego wniosku, miało miejsce w 1906 roku i dotyczyło halucynacji młodego mężczyzny, cierpiącego na schizofrenię paranoidalną. Pewnego dnia, kiedy robił obchód, zauważył, jak pewien młody mężczyzna stoi przy oknie i wpatruje się w słońce. Oprócz tego w dziwny sposób kołysał głową z jednej strony na drugą. Kiedy Jung zapytał go, co robi, odparł, że patrzy na penisa słońca i kiedy tak rusza głową z boku na bok, penis słońca również się rusza i sprawia, że wieje wiatr.

Zobacz także: Na czym polega fototerapia?

Idea nieświadomości zbiorowej

Jung uznał słowa mężczyzny za produkt halucynacji. Ale kilka lat później natknął się na tłumaczenie perskiego tekstu religijnego sprzed dwóch tysięcy lat, który sprawił, że zmienił zdanie. W tekście znajdowały się rytuały i inwokacje mające wywoływać wizje. Jedna z wizji została opisana w następujący sposób: osoba doświadczająca wizji patrzyła na słońce, widziała wiszącą u spodu słońca rurę i kiedy rura kołysała się z boku na bok, zaczynał wiać wiatr. Wydawało się niezwykle mało prawdopodobne, aby mężczyzna miał wcześniej jakikolwiek kontakt z tekstem zawierającym ten rytuał, a więc Jung wywnioskował, że wizja mężczyzny nie była po prostu produktem jego podświadomości, ale wypłynęła z głębszego poziomu, z nieświadomości zbiorowej całej rasy ludzkiej. Jung tego rodzaju obrazy nazwał archetypami. Sądził, że były one tak stare, jak pamięć człowieka mającego dwa miliony lat, który mógłby ukrywać się gdzieś w głębinach naszej podświadomości.

Choć koncepcja nieświadomości zbiorowej Junga wywarła duży wpływ na psychologię i akceptowana jest przez ogromną rzeszę psychologów i psychiatrów, to jednak nasze obecne rozumienie wszechświata nie dostarcza mechanizmów, mogących pomóc nam wyjaśnić jej istnienie. Niemniej jednak wzajemne powiązanie wszystkich rzeczy prognozowane przez model holograficzny ‒ proponuje wyjaśnienie. We wszechświecie, w którym wszystkie rzeczy są nieskończenie ze sobą powiązane, w ten sam sposób powiązane są również świadomości wszystkich ludzi. Pomimo pozorów jesteśmy istotami pozbawionymi granic. Lub, jak ujął to kiedyś Bohm: „Gdzieś głęboko świadomość ludzkości jest jedna”.

A więc, jeśli każdy z nas ma dostęp do nieświadomej wiedzy całej rasy ludzkiej, dlaczego nie jesteśmy chodzącymi encyklopediami? Psycholog Robert M. Anderson Jr. z Rensselaer Polytechnic Institute w Troy w stanie Nowy Jork uważa, że dzieje się tak dlatego, ponieważ możemy dotrzeć tylko do tych informacji w ukrytym porządku, które mają bezpośrednie znaczenie dla naszej pamięci. Ten selektywny proces Anderson nazywa osobistym rezonansem i przyrównuje go do wibrującego kamertonu, który rezonuje (lub wzbudza wibracje) z innym kamertonem tylko wtedy, gdy ten drugi kamerton posiada podobną strukturę, kształt i rozmiar. „Z uwagi na osobisty rezonans, względnie niewiele obrazów, z niemal nieskończonego ich wyboru w ukrytej holograficznej strukturze wszechświata, jest dostępnych osobistej świadomości danej jednostki”, mówi Anderson. „Z tego też względu, kiedy oświeconym osobom, wieki temu, dane było wejrzeć na moment w tę jednoczącą świadomość, to nie spisali oni teorii względności, ponieważ nie studiowali fizyki w kontekście podobnym do tego, w którym studiował ją Einstein”.

Holograficzny wszechświat i sny

Kolejnym badaczem, który wierzy w to, że ukryty porządek Bohma ma zastosowanie w psychologii, jest psychiatra Montague Ullman, założyciel Laboratorium Snów w Maimonides Medical Center na Brooklynie w Nowym Jorku, a także emerytowany profesor psychiatrii klinicznej wykładający w Albert Einstein College of Medicine również w Nowym Jorku. Początkowe zainteresowanie Ullmana koncepcją holograficzną miało swoje źródło w sugestii, że w holograficznym porządku wszyscy ludzie są ze sobą połączeni. Jego zainteresowanie tym miało swoje uzasadnienie. Przez całe lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte ubiegłego wieku był odpowiedzialny za eksperymenty nad postrzeganiem pozazmysłowym w snach, o których była mowa we wprowadzeniu do niniejszej książki. Nawet dzisiaj badania nad postrzeganiem pozazmysłowym w snach, przeprowadzane w Maimonides, dostarczają najlepszych empirycznych dowodów na to, że – przynajmniej w snach ‒ jesteśmy w stanie komunikować się ze sobą w sposób, którego nie da się obecnie wyjaśnić.

Podczas jednego z takich eksperymentów, ochotnik, któremu zapłacono za udział w badaniach, i który twierdził, że nie posiada żadnych zdolności parapsychicznych, spał w jednym z pokoi w laboratorium, w tym samym czasie osoba znajdująca się w innym pokoju koncentrowała się na losowo wybranym obrazie, próbując sprawić, aby śpiącemu wolontariuszowi przyśnił się wizerunek, który na nim się znajdował. Czasami rezultaty były nieprzekonujące. Ale czasami wolontariusze mieli sny, które pojawiły się wyraźnie pod wpływem obrazów. Na przykład, kiedy docelowym obrazem było dzieło Rufino Tamay’a pt. Zwierzęta, przedstawiające dwa psy, które wyły i szczerzyły zęby nad kośćmi leżącymi na ziemi, osoba śpiąca śniła, że znajduje się na bankiecie, na którym nie ma wystarczająco dużo mięsa dla gości i jeden na drugiego spogląda nieufnie, konsumując przydzieloną mu porcję.

Podczas innego eksperymentu docelowym obrazem był rysunek Marca Chagalla pt. Paryż z okna. To obraz namalowany jasnymi kolorami, przedstawiający mężczyznę wyglądającego przez okno i wpatrującego się w linię dachów na tle paryskiego nieba. Oprócz tego dzieło zawiera również kilka innych niezwykłych cech, w tym kota z ludzką twarzą, kilka małych ludzkich postaci latających w powietrzu oraz krzesło pokryte kwiatami. Przez kilka kolejnych nocy, osoba poddawana eksperymentowi śniła o rzeczach związanych z Francją: francuskiej architekturze, czapce francuskiego policjanta oraz o ubranym we francuski strój mężczyźnie, który przyglądał się różnym „warstwom” francuskiej wsi. Niektóre obrazy z tych snów również wydawały się być dokładnymi odniesieniami do jaskrawych kolorów i niezwykłych cech dzieła, jak na przykład rój pszczół latających dookoła kwiatów oraz przedstawione w jaskrawych kolorach parady w stylu Mardi Gras, podczas których ludzie nosili maski oraz różne kostiumy.

Choć Ullman wierzy, że tego rodzaju odkrycia są dowodem na istnienie ukrytego stanu wzajemnego powiązania, o którym mówił Bohm, to według niego w innym aspekcie śnienia można nawet doszukać się głębszego przykładu na obecność holograficznej całkowitości. Mowa tu o zdolności naszego śpiącego „ja” do częstego wykazywania się większą mądrością, niż my sami wykazujemy to na jawie. Na przykład, Ullman mówi, że w trakcie swojej psychoanalitycznej praktyki mógł mieć pacjenta, który na jawie zdawał się być kompletnie „nieoświecony”, tj. złośliwy, samolubny, arogancki, skłonny do wyzyskiwania i manipulacji; pacjenta, który zniszczył i zdehumanizował wszystkie swoje relacje międzyludzkie. Ale nieważne, jak „ślepa” pod względem duchowym jest dana osoba lub jak niechętna do dostrzeżenia własnych słabości, sny zawsze szczerze przedstawiają jej wady i poprzez metafory próbują delikatnie zachęcać ją do zwiększenia stanu swojej samoświadomości.

Co więcej, tego rodzaju sny nie zdarzały się jednorazowo. Ullman dostrzegł, że kiedy jeden z jego pacjentów nie zdołał rozpoznać lub nie zaakceptował jakiejś prawdy o sobie samym, to prawda ta raz za razem, w postaci różnych metafor pojawiała się w kolejnych jego snach i odnosiła do różnych powiązanych ze sobą doświadczeń z przeszłości tak, jakby cały czas próbowała dać mu nową okazję do jej przyjęcia.

Ponieważ człowiek może ignorować mądrość swoich snów i dożyć setki, Ullman twierdzi, że nasz proces self-monitoringu (samokontroli) służy czemuś więcej, niż tylko dobru jednostki. Wierzy on, że natura dba o przetrwanie gatunku. Zgadza się również z Bohmem, co do kwestii znaczenia całkowitości i sugeruje, że poprzez sny natura próbuje przeciwdziałać naszej ‒ jak się wydaje ‒ nieustannej, wewnętrznej potrzebie dzielenia świata. „Jednostka może odrzucić wszelką formę kooperatywności, wszystko, co ma znaczenie, może odrzucić miłość i mimo to przetrwać, ale narody nie mają już takiego luksusu. Jeśli nie nauczymy się panować nad tym, co doprowadziło do podzielenia ludzkiej rasy pod względem narodowościowym, religijnym, ekonomicznym czy w jakikolwiek inny sposób, to cały czas będziemy znajdować się na pozycji, z której przypadkowo możemy wszystko zniszczyć”, twierdzi Ullman. „Jedyny sposób, w jaki możemy sobie z tym poradzić, to przyjrzeć się dokładnie temu, jak dzielimy nasze jednostkowe istnienie. Sny odzwierciedlają nasze osobiste doświadczenia, a według mnie, dzieje się tak dlatego, że istnieje jakaś większa, fundamentalna potrzeba zachowania gatunku, utrzymania powiązania gatunkowego”.

Co jest źródłem wiecznego napływu mądrości, która pojawia się w naszych snach? Ullman przyznaje, że tego nie wie, ale ma pewną sugestię. Zważywszy, że ukryty porządek w pewnym sensie jest nieskończonym źródłem informacji, to prawdopodobnie stąd bierze się ten wielki zasób wiedzy. Być może sny stanowią pomost pomiędzy jawnymi, a niejawnymi porządkami i symbolizują „naturalną transformację ukrytego w odkryte”. Jeśli przypuszczenia Ullmana są słuszne, to stawiają na głowie dotychczasowy, tradycyjny psychoanalityczny pogląd na sny, ponieważ znaczyłoby to, że treść snów nie wstępuje do naszej świadomości z prymitywnej warstwy osobowości, ale zachodzi wręcz odwrotny proces.

Zobacz także: Niezwykły świat osoby chorej na schizofrenię

Schizofrenia - w jedności ze światem?

Ullman twierdzi, że idea holograficzna może również wyjaśniać pewne aspekty psychozy. Zarówno Bohm, jak i Pribram zauważyli, że doświadczenia, o których donosili przez wieki mistycy, takie jak: poczucie kosmicznej jedności z wszechświatem, z całym życiem i tym podobne, brzmią niczym opisy ukrytego porządku. Sugerują oni, że być może mistycy potrafią w jakiś sposób spoglądać poza zwykłą jawną rzeczywistość i dostrzegać jej głębsze, bardziej holograficzne właściwości. Ullman uważa, że psychotycy również potrafią doświadczać pewnych aspektów holograficznego poziomu rzeczywistości. Ale ponieważ nie umieją racjonalnie uporządkować swoich doświadczeń, więc ich głębsze wglądy stają się jedynie tragicznymi parodiami tego, o czym mówili mistycy.

Na przykład schizofrenicy często mówią o oceanicznych uczuciach jedności z wszechświatem, jednak mają one magiczny, urojeniowy charakter. Twierdzą, że utracili poczucie istnienia granic pomiędzy sobą a innymi – przekonanie, które sprawia, iż sądzą, że ich myśli nie są już osobiste. Wierzą, że potrafią odczytywać myśli innych osób. I zamiast postrzegać ludzi, przedmioty i koncepcje jako rzeczy odrębne, oni często traktują je jak elementy należące do coraz to większych podklas – tendencja, która zdaje się być sposobem wyrażania holograficznej cechy rzeczywistości, w której się znajdują.

Ullman uważa, że schizofrenicy w swoim sposobie postrzegania czasu i przestrzeni próbują przekazać własne poczucie niezmąconej całkowitości. Badania ujawniły, że osoby cierpiące na schizofrenię często odwrotność jakiejś relacji traktują dokładnie tak samo, jak relację. Na przykład, według sposobu myślenia schizofrenika, mówienie, że „wydarzenie A następuje po wydarzeniu B” oznacza to samo, co mówienie, że „wydarzenie B następuje po wydarzeniu A”. Idea jednego wydarzenia następującego po drugim w jakiejkolwiek sekwencji czasu jest bez znaczenia, ponieważ wszystkie punkty w czasie postrzegane są jednakowo. To samo tyczy się relacji przestrzennych. Jeśli głowa człowieka znajduje się ponad jego ramionami, to jego ramiona również znajdują się ponad głową. Tak jak obraz na kawałku holograficznego filmu, tak i rzeczy przestają mieć swoje dokładne lokalizacje, a stosunki przestrzenne przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.

Ullman twierdzi, że pewne aspekty holograficznego myślenia są nawet bardziej wyraźne u osób cierpiących na psychozę maniakalno-depresyjną. Podczas, gdy schizofrenik może odczuć jedynie powiew holograficznego porządku, osoba cierpiąca na psychozę maniakalno-depresyjną głęboko się w niego angażuje i pompatycznie identyfikuje z jego nieskończonym potencjałem. „Nie nadąża za myślami i pomysłami, które nacierają na nią w tak przytłaczający sposób”, wyjaśnia Ullman. „Aby dopasować się do swojej rozległej perspektywy, musi kłamać, udawać i manipulować ludźmi dookoła siebie. Rezultat końcowy to oczywiście przede wszystkim chaos i pomieszanie połączone z okazjonalnymi przypływami kreatywności i wybuchami sukcesu w konsensualnej rzeczywistości”. Osoba cierpiąca na psychozę maniakalno-depresyjną czuje z kolei przygnębienie po powrocie z tych surrealistycznych wakacji i znów musi stawiać czoła niebezpieczeństwom i przypadkom codzienności.

Jeśli prawdą jest, że podczas snów wszyscy doświadczamy pewnych aspektów ukrytego porządku, to dlaczego te doświadczenia nie mają na nas takiego samego wpływu, jak na psychotyków? Jeden z powodów ‒ twierdzi Ullman ‒ jest taki, że my po opuszczeniu snu pozostawiamy za sobą także jego całą niezwykłą i stanowiącą wyzwanie logikę. Z powodu swojego stanu zdrowia psychotyk musi zmagać się z nią i tym samym starać się funkcjonować w codziennej rzeczywistości. Ullman teoretyzuje również, że kiedy śpimy, większość z nas ma włączony naturalny mechanizm ochronny, który pozwala nam wejść tylko w tak duży kontakt z ukrytym porządkiem, na jaki mamy siły.

Fragment pochodzi z książki „Holograficzny wszechświat” autorstwa M. Talbota (Studio Astropsychologii, 2014). Publikacja za zgodą wydawcy.

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA