Radzili jej, żeby nie wzywała karetki do chorego dziecka. Prawie umarło

dziecko w szpitalu fot. AKPA
Ruch antyszczepionkowców zbiera żniwo. Pediatra publikuje historię matki, której nieszczepiona córka mogła umrzeć z powodu zakażenia pneumokokami.
/ 05.11.2018 14:07
dziecko w szpitalu fot. AKPA

„Nie wiem, co zrobię tym ludziom, jak moja córka umrze”

Dawid Ciemięga, lekarz pediatra, który walczy z antyszczepionkowcami w sądzie, na swoim profilu na Facebooku pokazuje, jak mogą skończyć się historie dzieci, których rodzice zdecydowali nie szczepić. Niedawno opublikował dramatyczną opowieść pewnej matki, której córka prawie umarła z powodu zakażenia pneumokokami, bo nie była szczepiona.

Kobieta nie szczepiła dwójki swoich dzieci i nie chodziła z nimi do lekarzy. Kiedy córka zachorowała, prawie skończyło się tragedią. Na początku dziecko miało zwykły katar i kaszel oraz gorączkę. Znajomi-antyszczepionkowcy tłumaczyli jej, że organizm dziecka walczy i jeśli zgodzi się, żeby lekarz podał jej córce antybiotyki, to zacznie częściej chorować.

Poradzili, aby nie nie podawać leków, tylko robić zimne okłady i podawać witaminy. Córka gorączkowała do 39 stopni przez kolejne dni i było coraz gorzej (…). Wytrzymałam 3 dni i wezwałam karetkę, kiedy córka już niemal nie reagowała. Trafiła w ciężkim stanie do szpitala
– pisze matka.

Okazało się, że dziecko miało zapalenie ucha, które przeszło przez czaszkę i wywołało zapalenie opon i mózgu. „Kiedy lekarz anestezjolog mówił mi, w jakim ciężkim stanie jest córka, nawet go nie słuchałam, bo w mojej głowie słyszałam moje koleżanki mówiące, że mam nie iść do lekarza i nie godzić się na antybiotyk. Myślałam wtedy, że jak moje dziecko umrze, to nie wiem, co zrobię tym ludziom” – czytamy w relacji matki na profilu Dawida Ciemięgi.

Takie tragedie dzieją się w Polsce regularnie

Dziewczynka na szczęście przeżyła. Badania wykazały, że zapalenie ucha i mózgu było spowodowane pneumokokami, na które dziecko nie było szczepione. „Daliśmy się oszukać. Nie poszliśmy z ciężko chorym dzieckiem do lekarza, bo inni przekonywali, że tak robią wszyscy (…) Każdy umywał ręce i wymyślał same kłamstwa. (…) To jest straszne, że inni ludzie mówią nam coś, przez co krzywdzimy nasze dzieci” – wyznała kobieta.

Walczący z antyszczepionkowcami pediatra Dawid Ciemięga dzieli się historiami z życia lekarza. Przyznaje, że tego typu tragedie będące wynikiem poglądów antyszczepionkowców dzieją się w Polsce regularnie.
„Ostatnio tutaj napisał Pan doktor, jak dziecko niemal zmarło z powodu krztuśca i rodzice błagali żeby uzupełnić wszystkie szczepienia. To się dzieje co chwilę, takie sytuacje są omawiane miedzy nami lekarzami z całej Polski regularnie. Niektórzy wierzą, że dzieci nieszczepione są zdrowsze, są po prostu co pewien czas martwe. Regularnie też rodzice przyznają, że sami ponoszą za to winę” – pisze na Facebooku Ciemięga.

Lekarz opisuje też różne teorie rodziców, od których aż włos się jeży. „Niektórzy twierdzą, że dziecko nie jest własnością Państwa, inni że nie jest własnością rodzica, nie wiem czyją, ale czytając setki komentarzy rodziców, którzy chcą dziecku zakładać wkłucie, aby podawać askorbinian, kąpać w perhydrolu, leczyć gronkowca własną śliną i moczem, a białaczkę uważają za proces oczyszczania organizmu z konfliktu, to uważam, że ostatnio na wykładzie pewna Pani Profesor miała rację mówiąc, że ludzie kiedyś zeszli z drzewa, a teraz ponownie na nie wchodzą tylko głupsi” – czytamy na jego profilu.

Na koniec dramatycznie apeluje o rozsądek: „Jeśli śmierć nieszczepionego dziecka nie jest wystarczającym powodem dla rodziców, aby w końcu zacząć rozsądnie myśleć i postępować, to niestety kolejnym powodem może chyba już tylko być śmierć ich własnego”.

Czytaj też:„To jest moja córka, która przestała jeść”. Matka ku przestrodze dzieli się druzgocącą historią swojego dziecka Lewoskrętna witamina C – cudowny lek na raka czy wielka ściema?

Redakcja poleca

REKLAMA