Lekarze we Wrocławiu operują przy pomocy robota Da Vinci

Wprawdzie w Polsce panuje powszechna akceptacja dla transplantacji, jednak mimo to w naszym kraju jest zdecydowanie mniej przeszczepów na każdy milion mieszkańców niż w większości państw europejskich / fot. Fotolia
Aby być operowanym przez Da Vinci, chorzy są gotowi opłacić nawet całą operację – czytamy w „Gazecie Wyborczej” w artykule „Dobra robota robota”.
/ 22.03.2011 09:07
Wprawdzie w Polsce panuje powszechna akceptacja dla transplantacji, jednak mimo to w naszym kraju jest zdecydowanie mniej przeszczepów na każdy milion mieszkańców niż w większości państw europejskich / fot. Fotolia

Da Vinci został wymyślony w latach 80. na zlecenie Pentagonu. Ten zdalnie sterowany robot miał zastąpić lekarzy na polu walki. Obecnie jest pomocny przy zabiegach mało inwazyjnych: przy minimalnym przetaczaniu krwi, bez dużych cięć. Lekarz, za pomocą pedałów konsoli, steruje urządzeniem. System przekłada jego ruchy na ruchy narzędzi chirurgicznych wewnątrz ciała pacjenta. Pacjent operowany za pomocą robota zużywa mniej leków, mniej krwi do transfuzji, szybciej wychodzi ze szpitala i wraca do pracy. Inne zalety używania robota to m.in.: większa precyzja i wygoda dla operującego lekarza (a większy komfort chirurga oznacza mniejsze zmęczenie i lepiej prowadzony zabieg).

„Gazeta Wyborcza”, wśród przytaczanych historii pacjentów operowanych za pomocą robota Da Vinci, wymienia przypadek Wandy Piotrowskiej, 84-letniej emerytowanej nauczycielki, u której wykryto nowotwór macicy. Pani Wanda trzy dni po operacji mogła już wyjść z domu, a po dwóch tygodniach – jeździć na rowerze. Bardzo chwali sobie tę metodę. Także lekarze są zachwyceni: „To niespotykane, żeby w tym wieku tak błyskawicznie wracać do kondycji. Bez robota by się nie udało” – mówi Jarosław Pająk, ginekolog onkolog, który operował panią Wandę.

Odkąd ludzie dowiedzieli się, że we Wrocławiu operuje Da Vinci, w sekretariacie szpitala rozdzwoniły się telefony. Pacjenci nieraz za wszelką cenę chcą być operowani przez robota.

Da Vinci kosztował 8 mln zł. Jedna operacja to koszt rzędu 5 do 20 tys. zł. Wrocławski zespół lekarzy uczył się obsługi robota w Strasburgu operując świnie. Zwierzęta przeżyły. Potem przyszedł czas na naukę w Szwecji, Włoszech i Belgii. We Wrocławiu robota używa dziewięciu lekarzy i siedem pielęgniarek.

Koszt operacji z użyciem robota to jego minus. Wysoka cena wynika z tego, że drogie są jego amortyzacja, serwisowanie, a także narzędzia, które trzeba wymieniać co 10 zabiegów.

Na świecie działa 1700 robotów Da Vinci, z czego aż 1300 w USA, gdzie został wymyślony.

Zobacz też: Robot będzie znieczulać

Źródło: „Gazeta Wyborcza”, 22.03.2011/mn

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA