wspolne mieszkanie z chlopakiem a rodzice

napisał/a: maligocka 2008-06-27 11:24
My zaczęliśmy mieszkać razem po nieco ponad roku bycia razem Czlyli w lipcu tamtego roku. Rodzice nie protestowali ale przecież miałam prawie 25 już. Bardziej się cieszyli, że nie będę pokoju zajmować Ale wcześniej mieszkałam też z moim "byłym", to było coś takiego, że mieszkałam u niego po kilka dni w tygodniu jakoś tak. Ale to był dziwny związek w ogóle

A teraz czeka nas jeszcze przeprowadzka niedługo więc już coś zupełnie nowego
napisał/a: ~gość 2008-07-24 10:50
my zamieszkamy razem od tego października - parę dni przed naszą 6. rocznicą. Mieszkaliśmy już razem w zeszłe wakacje jak pojechaliśmy na 3 miesiące do Irlandii. Nie dowiedziałam się o Nim wiele nowego, bo już wcześniej znaliśmy się "jak stare konie", ale utwierdziłam się w przekonaniu, że bardzo chcę z Nim mieszkać.
To było cudowne, że po pracy razem zmierzaliśmy do wspólnego miejsca i zasypialiśmy obok siebie :)
napisał/a: sunshain 2008-08-04 19:55
Po studiach podjełam pracę na drugim końcu Polski od mojego rodzinnego domu - wynajełam kawalerkę, 3,5 roku póxniej poznałam swojego wtedy jeszcze chłopaka a terz narzeczonego - odwiedzał mnie a później nocował, rok temu kupiłam mieszkanie i zamieszkaliśmy razem


[ Dodano: 2008-08-04, 20:29 ]
nie ma idealnego momentu na zamieszkanie razem - czasem tak się dzieje bo zostało to ustalone przez samych zainteresowanych a czasmi tak tym wszystkim pokieruje przypadek

[ Dodano: 2008-08-04, 21:28 ]
sorry za te załączniki - małe problemy techniczne - już opanowane
napisał/a: Monicysko 2008-08-04 23:17
My jesteśmy razem od 5 lat. Zawsze chcieliśmy zamieszkać ze sobą, nawet bardzo... Ale niestety nie stać Nas było na wynajęcie mieszkania, o kupnie nawet nie wspomnę. A nie chcieliśmy po prostu mieszkać z którymś z rodziców... Zawsze uważałam, że skoro czujemy się na tyle dorośli, żeby zamieszkać razem, to powinniśmy być na tyle dorośli, dojrzali i samodzielni, żeby sobie za to sami płacić... Tak więc mieszkaliśmy sobie osobno przez 3 lata... Po dwóch latach się zaręczyliśmy.. Po 3 roku Naszego związku zdecydowaliśmy się wyjechać "na trochę" za granicę. Okazja do zamieszkania razem nadarzyła się sama, bo oczywistym było, że nie będziemy dwóch mieszkań jednocześnie wynajmować. Rodzice nic nie mówili, bo w zasadzie co mieli powiedzieć? To była Nasza decyzja i niewiele mogli zrobić, choćby nie wiem jak bardzo tupali nóżkami.
Dzisiaj jesteśmy już po ślubie. Ale nie żałuję tego 1,5 roku, kiedy mieszkaliśmy razem. Wiele się dowiedzieliśmy o sobie, chociaż wcześniej myśleliśmy, że znamy się już bardzo dobrze. Na poczatku były drobne spięcia, ale je przezwyciężyliśmy i upewniliśmy się tylko w tym, że chcemy być razem, na dłużej niz tylko trochę. Osobiście popieram zamieszkanie razem przed ślubem. Wiele można się o drugiej osobie dowiedzieć, żeby potem uniknąć rozczarowania... Wiem, że ludzie mogą mieć różne zdania na ten temat, ale moje jest takie, że wolałabym się wcześniej przekonać, że nie umiem z kimś żyć, zanim zwiążę się z kimś na całe życie. Kiedy mieszka się razem i coś nie pasuje, czujecie, że coś jest nie tak w związku, ze to nie to, czego szukacie, to lepiej się rozstać...
Znam wiele par, które były zdecydowane na ślub, po czym zamieszkali ze sobą i stwierdzili, że chyba nie są dla siebie stworzeni, jak im się wcześniej wydawało... Rozstali się, szczęśliwi, że nie wzięli ślubu a zaraz potem rozwodu...

Ale każdy ma własne życie i własne poglądy na ten temat. Uważam, że najważniejsze to żyć w zgodzie z samym sobą i swoimi przeczuciami.
napisał/a: MaMi 2008-08-05 08:07
a my nie mieszkamy razem bo tak sie jakos przyjelo w naszych rodzinach troszke staroswiecko ze jesli nie trzeba to do slubu mieszka sie osobno...wiec pomieszkujemy u siebie w weekendy :)...poza tym mieszkamy jeden dom za drugim wiec nie bylo to nigdy jakas kwestia sporna
napisał/a: Monini 2008-08-13 15:23
Ja przyjezdzalam czesto do mojech chlopaka, pozniej narzeczonego na weekendy, a w wakacje to jezdzilam tylko do domu zabrac czyste ciuchy. Na szczescie nasi rodzice nie protestowali. Ale mieszkanie razem jest super, szczegolnie wlasnie zasypianie i budzenie sie razem
napisał/a: aguga2 2008-08-27 12:19
w naszym przypadku to rodzice niewiele mieli do gadania bo zycie zmusilo zeby sie wyprowadzic do Poznania za praca:) a przy okazji razem zamieszkalismy czego zade z nas nie zaluje :P a co smieszniej to moja mama i siostra tez pracujac w Poznaniu mieszkaja u nas, a czy wpada sie w rutyne?? moze troceh.. ale ta rutyna i tak kiedys w zyciu przyjdzie, ja tam i tak jestem zadowolona i nie chcialabym juz mieszkac osobno
napisał/a: wiola1403 2008-09-07 22:45
mam duży problem... wlasnie dostalam sie na pierwszy rok studiow na ta sama uczelnie co chlopak i chcialabym z nim zamieszkac... fakt, ze mam 19lat, ale jestesmy razem juz prawie 6lat!!! moze to sie wydawac dziwne ale jakos tak trafilismy na siebie od razu i chyba szybko... wszystko miedzy nami sie super uklada i obydwoje chcemy juz mieszkac razem... propblemem sa moi rodzice twierdza ze to nie po "bozemu"... chlopak mieszka juz rok sam i studiuje i ja mialam przyjsc do niego jak zdam mature...wszystko jest fajnie oprocz tego ze moi rodzice sa tak negatywnie nastawieni do tego, ze odejde z domu i bede mieszkac z chlopakiem ze nie sposob tego opisac... nie chce sie z nim na sile zareczac bo jak wczesniej przeczytalam w ktoryms poscie to ma plynac z serca a nie dlatego ze tak by wypadalo... ;((( wszyscy moi znajomi z otoczenia sie dziwia ze rodzice mysla tak a nie inaczej, znaja nas z chlopakiem i wiedza jaka jestesmy para... bo naprawde jestesmy odpowioedzialni i wogole... ale jak rozmawiac o tym z rodzicami i co im powiedziec... kiedy zaczynam rozmowe na ten temat bo probuje rozmawiac to za kazdym razem konczy sie to awantura i placzem... prosze moze ktos umie rozwiazac taki problem, bo ja juz nie daje rady... chlopak jest normalnym czlowiekiem bez nalogow, grzeczny... rodzice go lubia i raczej nie maja nic przeciwko niemu... co mam zrobic, kurcze... nie chce go zostawiac samego tym bardziej ze nasze zjazdy - moje i chlopaka sie mijaja, studiujemy zaocznie i zjazdy sie miaja ona ma w jeden tydzien a nastepny jedzie do domu, a kiedy on jedzie dod domu to ja przyjezdzam do szkoly a kiedy wracam do domu to on przyjezdza do szkoly... on pracuje i ja tez powiedzialam ropdzicom ze sie chce gdzies zatrudnic ale oni na to ze nie musze jeszcze pracowac bo rodzice twierdza ze dadza mi pieniadze na cvo mi bedzie potrzeba a w zyciu sie jeszcze napracuje... kurcze, p[omozcie mi co mam zrobic prosze...
napisał/a: ~gość 2008-09-07 22:56
wiola1403, rozumiem Cie bardzo dobrze, bo sama walczylam o to z rodzicami. Chcieliśmy zamieszkac razem juz od 1. roku studiow, ale moj ojciec byl bardzi przeciwny, wtedy bylismy ze soba ponad 3 lata. Teraz, po 3 kolejnych latach, udalo sie :) Idziemy na 4. rok studiow i od pazdziernika zamieszkamy razem.
Rodzice maja nad Toba ta kontrole, ze Cie utrzymuja i niestety musisz sie podporzadkowac :(

Moje argumenty byly takie:

- jestesmy razem ... lat

- jestesmy odpowiedzialni, nie zaszlam w ciaze przez poprzednie iles lat (bo pewnie o to im chodzi)

- zakazany owoc jest najlepszy, nie ma sensu na sile tworzyc barier

- to, ze nie bedziemy mieszkac razem, nie oznacza, ze do niczego miedzy nami nie dojdzie (bezposredni argument, ale taka prawda)

- tylko nam ta odmowa utrudniaja, bo bedzie trzeba np. wloczyc sie po nocy by dojechac do oddzielnych mieszkan a bezpieczniej byloby zostac razem

- koszty utrzymania nizsze, bo obiady beda wspolne itp.

- powiedz, by sie postawili w Twojej sytuacji. Mimo, ze masz 19 lat to zdazylas juz przez 6 lat z Nim dojrzec do tego, ze mozesz miec pewnosc (99% jak to trzeba zawsze przyjac) , ze to ten Jedyny

- lepiej zamieszkac razem przed slubem i do konca poznac druga osobe :)

a ostateczny argument (ale to tylko ostatecznosc, wielce niewskazana) taki, ze jesli sie nie zgodza to bedziesz zmuszona sama to postanowic wbrew ich opinii i zaczac pracowac by sie utrzymac. (ale nie radzilabym tego, to trudne polaczyc studia z praca i do tego tak oddzielic sie od rodziny)
napisał/a: Dorotka Piatka 2008-09-15 21:44
Wiola widzę, że się strasznie napaliłaś na wspólne mieszkanie, a pośpiech jest złym doradcą. Sama chciałam zamieszkać z lubym na 2 roku. Wtedy rodzice byli przeciwni i z perspektywy czasu myślę, że mieli rację. Łatwo popsuć nawet wieloletni związek takim szokiem mieszkaniowym. Randki, rozłąka, tęsknota mają w sobie wielką magię, której próbujesz siebie pozbawić. Jestem na 5 roku i teraz zdecydowaliśmy się na wspólne mieszkanie. Więcej o sobie wiemy, pomieszkiwalismy razem w niektóre weekendy i to nas stopniowo przygotowało do wspólnego życia w 4 ścianach. Pomyśl sobie, co byś czuła na miejscu swoich rodziców. Teraz pewnie masz stosunek liberalny do tych spraw, ale pewnie w przyszłości trochę się to zmieni. Sama dziwię się swojej mamie, która woli się oszukiwać, że jestem inna, bardziej święta, ale to już jej problem. Trzeba czasami naginać prawdę, rodzice nie muszą wszystkiego wiedzieć, ale wspólne mieszkanie non stop za ich plecami, to chyba przesada. Wiolu, tak zasadniczo piszesz o zaręczynach. Dopuszczasz w ogóle do siebie myśl, że to może być obowiązek? Przykro, że musisz przeczytać na forum, że zaręczyny powinny płynąć z serca..
Więcej życzę!
napisał/a: wiola1403 2008-09-17 22:47
zaraz napalilam... poprostu ze wszystkim byloby latwiej, razem zawsze lepiej razniej i obydwoje chcemy zamieszkac razem... nie tylko ja... byly momenty, ze juz w jakis weekend zostawalam na kilka dni... 2-tygodniowe obozy razem, jakies wakacje... wszystko bylo super... i jak widujemy sie co dwa tygodnie to to nie jest zbyt mile uczucie jak jestesmy z soba poltora dnia i to wszystko... i przez kolejne 14 dni to jest prawdziwa tesknota, a nie jakis tam przyzwyczajenie do obecnosci drugiej osoby... a przez 6 lat zdazylismy sie poznac i to powiedzialabym na wylot... podejrzewam ze wspolne mieszkanie nie zmieniloby naszego stosunku do siebie. to noramlne ze sa rozbierzne zdania... jedni nas rozumieja a drudzy (jak widac) nie... dzia za zrozumienie i wsparcie> tylko ze osoby piszace o tym ze wspolne mieszkanie to jeszcze za wczesnie i blad maja argumenty ktore my juz "przeszlismy" i nie zrazaja mnie... bo wiem ze i tak jest w naszym zwiazku jak bylo wczesniej... a co do zareczyn to ze maja plynac z serca nie dowiedzialam sie na forum, takie jest moje myslenie i tylko poparlam ta idee...
napisał/a: ~gość 2008-09-18 08:22
wiola1403, dla mnie sprawa jest zupełnie prosta - ujmując skrótowo, masz do wyboru wygodnie studiować, nie pracując i przystać na warunki rodziców - albo zrobić jak chcesz i samodzielnie się utrzymywać. Nie wydaje mi się to trudne do osiągnięcia, skoro studiujesz zaocznie. Ja oczywiście bym wybrała bramkę nr 2 ;) -jakby mi tak bardzo zależało...