Rozbierzne oczekiwania rodzin

napisał/a: amika2 2008-10-16 18:00
Sytuacja jest bardzo delikatna. Rodzina narzeczonego jest bardzo wierząca. Przestrzegaja tradycji. Lubią celebrować wszelkie wydarzenia rodzinne, gesty - toasty podziękowania kwiaty itp. Moja rodzina wrecz przeciwnie. To co ważne przeżywa w zaciszu domowym, skromnie. Szumnymi uroczystosciami, wielkimi slowami sa skrepowani. Nie sa wierzący. Nie lubia gestow: wola widziec ze ktos sie cieszy niz zeby im glosno dziekowac. Nie zrozumcie mnie zle uwazam ze oba te modele sa dobre, tyle ze inne. A w tym wszystkim jestesmy jeszcze my: narzeczony i ja. Nam blizszy jest model moich rodzicow. I tu pojawia sie problem: poniewaz rodzicom narzeczonego niezwykle zalezy na podtrzymaniu tradycji. Juz na wiele sposobow staraja się wplynąc na nasze decyzje.

Prolem w tym ze myślac nawet o rozwiazaniu pośrednim - ślubie mieszanym jestem przerażona perspekywa wszystkiego tego z czym wiaze sie tradycyjny ślub i wesele. Jak myślicie czy można w jakiś delikatny sposob, nie urażając rodzicow narzeczonego, wykręcić się od błogoslawienstwa na kolanach z woda swiecona i krzyzem, podziekowan przemowien, toastow...

Do tego wszystkego dochodzi jeszcze kwestia nazwiska przy ktorym nie tylko ze wzgledow praktycznych chce pozostac- co moze nie spotkac sie z aprobata rodziny mojego przyszlego meza.

Do ślubu jescze daleko a mi juz przydaly by sie jakis ziola na uspokojenie nerwow.

Z gory wam dziekuje, po forum widze ze jeseście nieocenieni jesli chodzi o pomoc w trudnych sytuacjach.
napisał/a: sorrow 2008-10-16 20:04
amika, jeśłi sytuacja wygląda tak jak przedstawiłaś, to powiem ci bardzo krótko jak zoptymalizować wasze przyszłe życie. Zoptymalizować to nie znaczy wszystkich zadowolić, ale zminimalizować negatywne emocje. Najważniejsza reguła to separować rodziców od siebie. Jeśli się da, to uroczystości typu urodziny i inne obchodźcie z nimi oddzielnie. Po prostu jeśli się tylko da, lepiej żeby ze sobą się nie spotykali. Są takie spotkania, które muszą się odbyć razem. Wtedy niestety rodzice twojego chłopaka powinni mieć przywilej przeżycia ich tak jak lubią. Twoi może będą kręcić nosem, ale jakoś przeżyją te celebracje... wy również. Natomiast jeśli chodzi o wasze codzienne życie rozumiem, że odpowiada wam życie bez celebracji. Tego musicie bronić... bronić własnej autonomiczności. Dzieci, które wchodzą w związki małżeńskie nie muszą kierować się zasadami obowiązującymi w ich rodzinach. Jako argument podawajcie zawsze waszą wolność w dokonywaniu wyboru stylu życia.

Wiem, że oba style życia wydają się całkowicie odmienne, ale wierzę, że da się je pogodzić. Najważniejsze to nie wściekać się od razu kiedy coś się nam nie podoba. Pamiętajcie, że zgoda buduje, a niezgoda rujnuje. Jesteście młodzi i elastyczni... na pewno znajdziecie sposób, żeby wasi rodzice byli szczęśliwi :).
napisał/a: amika2 2008-10-16 20:19
sorrow, dziekuje, dobrze usłyszeć słowa wsparcia. Chociaz dalej nie wiem jak pogodzic te obrone własne autonomiczności ze ślubem i weselem którego nie chcemy (wolelibysmy bardzo skromna uroczystosc w niewielkim gronie bez wesela).Moze jakos uda sie ta sztuka....
napisał/a: ~gość 2008-10-16 20:30
amika, hmmm... ja myślę tak: zakładacie nową rodzinę, ślub jest waszym pierwszym wspólnym dniem i świętem i powinniście mieć możliwość zorganizować wszystko po swojemu - nie w stylu jednych czy drugich rodziców, tylko w waszym własnym. Oczywiście tu wchodzi w paradę delikatna kwestia płacenia za wszystko - ja zakładam, że sami sobie to sfinansujecie, a jeśli nie, to trzeba będzie się dostosować trochę
Być może moje zdanie będzie odosobnione, bo ja jestem taką buntowniczką bez dyplomacji ;), ale nie rozumiem, czemu jeden z najważniejszych dni życia mielibyście organizować pod czyjeś dyktando.
Ja też jestem przeciwniczką tradycyjnych rozwiązań (i mój N też) - i robimy wszystko "pod prąd", nie pytając nikogo, czy mu się to podoba i czy nie ma nic przeciwko. Dla mnie sprawa jest prosta - nie chcę czegoś, nie będzie tego. I myślę, że nie jest to egoizm, tylko zakreślanie pewnych granic - jeśli od początku pozwolicie rodzicom decydować o ważnych dla Was rzeczach, to jak później się z tego wyplątać i powiedzieć - my uważamy inaczej, nie chcemy tego, nie lubimy tamtego? Chyba lepiej właśnie od pierwszych wspólnych decyzji to zacząć. Powodzenia.
napisał/a: Misiaq 2008-10-16 21:01
amika, oczywiście macie prawo przeżyć dzień waszego ślubu tak jak chcecie i ma być to wasza decyzja, ważną kwestią jest jednak to o czym pisała Beatrix, , a mianowicie kto za to płaci?? Bo jeśli wesele sponsorują rodzice to jednak musicie wziąć pod uwagę ich zdanie. I wydaje mi się, że osobą, która powinna "negocjować" z Twoimi przyszłymi teściami jest Twój narzeczony, tak aby jego rodzice nie odnieśli wrażenia, ze to Ty coś na nim wymuszasz, oni muszą zrozumieć, że ich dorosły juz syn inaczej patrzy na świat niż oni, ma inne oczekiwania i plany. To wszystko to bardzo delikatne kwestie i pewnie nie będzie prosto przekonać ich do waszego zdania, szczególnie jeśli oni są takim tradycjonalistami jak piszesz. W sumie macie dwa wyjścia: zbuntować sie i zrobić wszystko po swojemu albo rozmawiać z rodzicami i spróbować znaleźć złoty środek. Polecam drugą opcję i życzę powodzenia
napisał/a: amika2 2008-10-16 22:27
Widzicie to nie kwestia tego kto placi za wesele, ani tlumaczenia wlasnego swiatopogladu. Nie bede wglebiac sie w szczegoly. Placac samodzielnie i tak bylibysmy zobowiazani do tego samego. I tak doszlismy wlasnie do wnioskuco z tym fantem zrobic. jesli uda sie nam to co wymyslislimy podziele sie z wami. :) Dziekuje wam ogormnie za wsparcie. Bardzo pomoglo!
napisał/a: Lorelay 2008-10-18 16:29
Amika doskonale rozumiem Twoje rozterki. Mam podobną sytuację, o prawda różnice między poglądami mojej rodziny i rodziny mojego wybranka nie są może aż tak mocne, ale jednak są. Miałam ostatnio obserwować 2 śluby w jego rodzinie i zrozumiałam na czym to wszystko polega.

Do tej pory wydawało mi się, że ślub i wesele to jest święto pary młodej i wszystko powinno być tak jak młodzi sobie tego życzą. Moje poglądy wyprostowało właśnie życie. Począwszy od fochów i obrazy o to że na jednym z wesel, państwo młodzi nie chcieli wcielić w życie niektórych zabaw weselnych po inne poważniejsze sprawy. Odnoszę wrażenie że wesele jest dla rodziny i dla gości. Teraz próbujemy wspólnie dojść do takiego rozwiązania, które zadowoli obie strony. Co z tego wyjdzie okaże się już na weselu, ale życzę Tobie pomyślnego opanowania sytuacji. Nie dajcie się ;)