JEDZENIE NA WESELU

napisał/a: Belay 2006-12-08 11:18
Ja początkowo też się zastanawiałam co to takiego ;) - a to po prostu odpowiednio przygotowana ryba, w naszym wypadku będzie to panga właśnie, ułożona na lustrzanej tacy
napisał/a: iza19821 2006-12-08 11:21
Aha dziekuje za informacje Belay,
napisał/a: Belay 2007-01-06 22:13
Stwierdzam, że jedzenia u nas było aż nadto. Większość podawano na poprawinowym Sylwestrze. Wszyscy pękali z przejedzenia. Wyjątkiem chyba była tylko moja mamunia, która po weselu zadzwoniła do mnie i powiedziała coś w stylu: A kij z takim weselem, jak ja głodna do domu przyszłam i musiałam sobie dwie kromki chleba rozmrażać, żeby zagłuszyć głód :)

Ale co ja zrobię, że moja mama to wulkan energii i nie miała czasu na jedzenie bo królowała na parkiecie - i to dwie nocki z rzędu - nie wiem jak Ona to robi :D Była kapitalna!
napisał/a: iwa2 2007-01-07 12:36
moja mama mówi, że też nic nie będzie jadła i piła ale dlatego że będzie zestresowana
napisał/a: palika 2007-01-23 14:04
Nasze menu:
PRZYSTAWKA
plaster schabu nadziewany pieczarkami

OBIAD
rosol z makaronem
rulon drobiowy nadziewany i schab pieczony w sosie
ziemniaki i dufinki
bukiet surowek /do wyboru/

DESER
puchar lodowy

KOLACJA I
roladki wiedenskie w sosie borowikowym, poawane z ryzem
lub
szaszlyk z tandoori z chlebem indyjskim i salatka pekinska

ZIMNE PRZYSTAWKI (na stolach lub :szwedzki stol")
galaretki z szynka lub kurczakiem
salatka jarzynowa z kurczakiem wedzonym
salatka z porow
wedlina w 3 gatunkach
sledzie po japonsku
pieczywo
swieze owoce

KOLACJA II
barszc czerwony z pierozkiem samosa z jarzynami

NAPOJE
kawa,herbata,woda mineralna,soki owocowe /bez ograniczen/
napisał/a: myszica 2007-01-25 15:46
ja jestem za polmiskami bo kazdy naboera sobie co chce nie ma narzucone,jeden zje wiecej jeden mniej i zawsze cos zostaje resturator ma nam zapewnic 3 porcje miesa na osobe na obiad(roznego)a wiadomo ze nie kazdy tyle wsunie...
napisał/a: Cubanita 2007-04-30 13:11
Zdecydowanie jestem za półmiskami. Po pierwsze stół wygląda wtedy jakoś ładniej, suto zastwiony a nie tylko talerze z "wydzielonymi" porcjami. Goście moga sobie nałożyć co chcą, lubią i ile chcę. Nie muszą czekać aż kelner podstawi im talerz, podczas gdy inni już jedzą bo dostali go wcześniej Nikt też nie rzuci się na jedzenie bo czegoś mu zabraknie - już nasza w tym głowa żeby było wszystkiego na tyle żeby każdy miał komfort jedzenia tego na co ma ochotę. A tak dostanie talerz z daną potrawą i musi ją jeść, bo nie będzie bawił się na głodnego przecież - a jeśli akurat nie lubi tego co mu dadzą, to co...My na wejście będziemy mieli tylko makaron rozłożony na talerzach i kelnerzy, jak goście już usiądą, rozleją im zupkę. Reszta będzie podawana na półmiskach. Na deser będzie każdemu podany deser lodowy, prócz tego ciasto, cukierki, owoce..które potem powędrują na osobny stół i będą tam przez całą imprezę, żeby goście mogli sobie brać jak będą mieli ochotę. Na głównym stole ędą cały czas zimna płyta i donoszone ciepłe posiłki, plus napoje i alkohol (napoje gazowane 0,33 l w szklanych buteleczkach-mój ukochany stwierdził że nie postawi na stół plastikowych butelek 2 l bo są nieeleganckie, a soki mają być w szklanych dzbankach-bo kartony na stole też źle się prezentuję). Ale oczywiście to tylko nasze zdanie - rzecz gustu
napisał/a: iwa2 2007-04-30 20:13
jak dobrze przeczytać jak będzie się goszczonym
Cubanita, a macie już menu?
napisał/a: Cubanita 2007-05-02 13:05
a mamy, mamy iwa... już wkrótce będziesz mogła przekonać się sama czy ci smakuje
napisał/a: sylas 2007-05-02 13:48
atka83 napisal(a):
Tośka napisal(a):Anetka napisał/a:

sylwia napisał/a:
flaczki,

ble...

Ja tam lubie flaczki
\
Ja też lubie flaczki,a niektórzy patrzą na to z obrzydzeniem



tu gdzie ja mieszkam flaki to potrawa na którą każdy czeka na weselu z utęsknieniem, ja bardzo uwielbiam nie wyobrażam sobie wesela bez flaków
napisał/a: iwa2 2007-05-02 15:24
Cubanita napisal(a):już wkrótce będziesz mogła przekonać się sama czy ci smakuje

i tak wcześniej to wyciągne z Ciebie hehe
napisał/a: marteczka3 2007-05-02 23:09
co do polmiskow to chyba sama nie wiem, czy jestem za polmiskami na stole czy porcjami na talerzu. Raz sie spotkalam z czyms, co bylo wyjsciem poniekad posrednim, i najbardziej mi chyba przypadlo do gustu - kelnerzy "wwozili" jedzenie na wielkich polmiskach pod metalowym przykryciem (na takich jezdzacych stolikach), z fasonem to okrywali (nie powiem, taka góra jedzenia wygladala imponujaco), a nastepnie z dwoch lub trzech stron "objezdzali" z tym sale, nakladajac kazdemu wedlug tego, ile kto chcial. I tak z kazdym daniem, ze slodkim wlacznie. Prosciej bylo o tyle, ze nie bylo zupy, wiec nie bylo problemu z przenoszeniem/przewozeniem niczego plynnego.

ale pomysl mnie sie osobiscie podobal najbardziej. chyba balabym sie puscic gosci poniekad "na zywiol" z nakldaniem, bo by sie straszny bajzel zrobił... a z drugiej strony - wydzielone porcje tez nie sa idealne...
ech, nie ma rozwiazania bez wad ;)