Jak dzielić koszty wesela ?

napisał/a: aptekara 2008-02-08 21:25
arTemida napisal(a):Jestem szczęsliwa że moi rodzice i przyszli teście (teściowie? ), postanowili spełnić nasze marzenia i nie musimy czekac ze ślubem kolejnego roku, że rozumieją że dla nas ślub nie jest kaprysem a ofiarowaniem siebie i swojego życia drugiej osobie. Jestem dumna że nasi rodzice wzieli na siebie odpowiedzialnośc finansową za Nasz Wielki Dzień, że nieczego nam nie narzucają, pozwalaja nam zorganizowac to jak chcemy i gdzie chcemy, ze akceptuja nasze decyzje i nasze wybory a co za tym idzie akceptuja nas

arTemida normalnie mnie kurczę wzruszyłaś tymi słowami!!!
napisał/a: gienek2 2008-02-08 23:43
A ja właśnie nie chciałem, żeby rodzice pomagali nam przy weselu i nigdy taka propozycja nie padła z ich strony (no może wódkę pomogą kupić...) Budżet weselny mamy minimalny i sami sobie ze wszystkim poradzimy, a częściowo zrekompensują nam to goście (mamy nadzieję, że chociaż na podróż poślubną wystarczy).
napisał/a: martiii1 2008-02-09 04:14
a jednak sie ktos znalazl
napisał/a: jarzynka 2008-02-09 06:19
martiii napisal(a):jednak sie ktos znalazl
My tez placilismy za swoje sluby, chcielismy wszystko urzadzic po swojemu. Zgadzalabym sie z Toba, ale ty atakujesz, a nie podajesz konkretnych argumentow, przez co ktos moze czuc sie urazony. To, ze sama bedziesz placic za swoje przyjecie w zaden sposob nie czyni cie lepsza. Ludzie maja rozne sytuacje zyciowe czy finansowe, nie wkladaj wszystkich do jednego "niedojrzalego" worka ;) Ja tez jestem taka zosia-samosia i opcja finansowania przez rodzicow odpadala w przedbiegach.

Nigdy nie zdecydowalbym sie na slub, gdyby moi rodzice musieli zaciagnac kredyt, juz gdzies o tym pisalam . Wiem, ze dla rodzicow to wielka sprawa, moja mamus tez za wszelka cene probowala sie "dolozyc" (tym bardziej, ze jestem jedynaczka), ale wolalabym poczekac kilka lat, zamiast brac slub za pieniazki z kredytu. Mam nadzieje, ze sie nikt nie pogniewa, ale takie mam podejscie i chyba nie ma sily na ziemi, ktora moglaby je zmienic :)
napisał/a: Itzal 2008-02-09 08:11
jarzynka, nikt sie nie pogniewa. Ja wtrące swoje trzy grosze. martiiii, krytykujesz kazdego, kto nie moze zaplacic za swoj slub i przyjecie i potrzebuje pomocy rodzicow, a nie pomyslałas, ze nie wszyscy sa tak bogaci czy maja tak dobrą wyplate jak ty?
My tez placilismy sami za swoj slub i przyjęcie, bo nas na to bylo stać, ale juz np. mojemu rodzenstwu rodzice placili za sluby i imprezy - i nie uwazam, zeby przez to byli mniej dojrzali. Po prostu taka byla sytuacja, innego wyjscia nie bylo, co prawda czesc kredytu potem splacili moja siostra i moj brat, jak wyjechali za granice, i po sprawie. Ale nie mozesz sie rzucac na kazdego, kogo nie stac na oplacenie wlasnego przyjecia, a generalnie wiekszosc rodzicow raczej nie wypomina, ze musi placic za slub dziecka, tylko cieszy sie tym dniem z dzieckiem (moja tasciowa to ewenement )
napisał/a: martiii1 2008-02-09 14:05
czemu kazde moje slowo jest rozkladana na czynniki pierwsze??? czemu twierdzicie ze Was atakuje skoro na kazdym kroku zycze Wam powodzenia i najwspanialszego slubu??? dlatego ze mam inne zdanie???kiedys myslalam tak jak Wy, ale kiedy zaczelam zyc na WLASNY rachunek -zobaczylam naprawde jak to wyglada.
napisał/a: aptekara 2008-02-09 18:08
jarzynka napisal(a):Nigdy nie zdecydowalbym sie na slub, gdyby moi rodzice musieli zaciagnac kredyt,

Jarzynka tu się z Tobą zgadzam w 100% mimo, że to rodzice organizują nam Wesele.

martiii napisal(a):czemu twierdzicie ze Was atakuje

Ja myślę, że to chodzi o sposób w jaki wyrażasz swoją opinię. Mnie np. nie poirytowało Twoje zdanie, bo każdy ma własne, tylko właśnie sposób wyrażania go.
napisał/a: Angelika1 2008-02-12 09:16
Nasi rodzice w bardzo znacznym stopniu pokryja koszty wesela. Ale to wcale nie znaczy, że jestesmy niedojrzali. Akurat skończylismy budować dom, któr jakos powoli urządzamy, mamy przeogromny kredyt do splacenia za dom. Ale część rzeczy wzięlismy na siebie - zaplaciliśmy juz część za salę (zaliczki), zaliczkę u fotografa, sami kupujemy sobie ubranka. I tak nasi rodzice to ledwo zdzierżyli i ciągle się kłócą, że chociaż bieliznę by nam do tych ubrań chcieliby zasponsorować Kochani Wariaci
napisał/a: Madzinka1 2008-02-12 19:29
martiii napisal(a):kiedys myslalam tak jak Wy, ale kiedy zaczelam zyc na WLASNY rachunek -zobaczylam naprawde jak to wyglada.

Ale czemu uważasz, że większość z nas ni eżyje na własny rachunek? Myślę, że większość żyje. A jak ktoś już tu wcześniej napisał, na spokojne w miarę w Polsce życie na własny rachunek wystarczą np. 3000 zł, a może nawet mniej... Na wesele potrzeba około 30 tys. To chyba różnica
napisał/a: Angelika1 2008-02-13 12:44
Madzinka, dokładnie. CZesem ludzie mówią cos kompletnie bezsensownego.
napisał/a: ~gość 2008-03-16 21:14
Ja jestem takiego zdania:
można podzielić koszty w dowolny sposób między sobą, między rodzicami obu stron, między sobą a rodzicami - obojętnie. Miło jest, jeśli rodzice wyrażą chęć dołożenia się (to nie jest niesamodzielność, tylko serdeczny gest!), dobrze też, jeśli samemu można to sfinansować. Wszystkie opcje są dobre! Trzeba tylko mieć na uwadze, żeby wesele zorganizować na miarę swoich (lub rodziców) możliwości - my zaprosimy poniżej 30 osób na przyjęcie, ponieważ nie widzimy sensu wyrzucania własnych pieniędzy na wielkie wesele, za którym nie tęsknimy, a które finansujemy sami (nie ze względów ambicjonalnych, tylko z powodu długoletniego mieszkania razem, a zatem od dawna zakorzenionej niezależności finansowej).
Aha - i martiii - łatwo jest odrzucić pomoc finansową rodziców, jeśli się wie, że można na nią liczyć. Ja nigdy nie mogłam i myślę dlatego, że chętnie przyjęłabym propozycję partycypowania w kosztach - byłoby to miłą odmianą po wcześnie narzuconej mi samodzielności
napisał/a: tofik2 2008-04-03 11:46
My płacimy za WSZYSTKO sami, nie dzielimy kosztów po połowe poprostu odkładaliśmy , każdy tyle ile mógł i spokojnie nam na wszystko starczy i jeszcze zostanie......ale moim rodzicom było i chyba nadal jest przykro że nie chcemy od nich pieniędzy.....ale im tłumacze że od nich dostaniemy meszkane więc to jest dużo więcej:)