Być mężatką czyli...

napisał/a: tajla 2007-07-06 12:05
Czyli jak to jest po ślubie? czy faktycznie jak opowiadają koleżanki wszystko się zmienia?
jak postepować by uczucie które nas łaczy nie wygasło ?
aby nie wdarła się rutyna, przyzwyczajenie?
Wiadomo, że zawsze nie bedziemy sobie patrzeć w oczy, ale kiedy patrzę na małżeństwo koleżanki które trwa dopiero 3 lata, a zachowują się jakby trwało 30...
Choć nie ma reguły, bo znam też małżeństwo które bedzie obchodzić we wrześniu 60 lat małżeństwa.Jak oni na siebie patrzą...jest w ich spojrzeniu miłość.
Spytałam o recepte na udane małżeństwo.POwiedziała , że przede wszystkim sie przyjaznią, że to był(jest) podstawowy fundament ich związku.
Ja myśle też ,że kompromis.Łatwo się piszę. Życie pokaże jak bedzie.
Jest taki cytat: MIŁOŚĆ PRACUJE DLA TYCH KTÓRZY NAD NIĄ PRACUJĄ
napisał/a: Kinia 2007-07-06 21:58
Jak dla mnie niewiele się zmieniło w moim życiu po ślubie, w ogóle nie odczułam zmiany poza tym, że razem zamieszkaliśmy
napisał/a: patricja 2007-07-09 18:30
Z tego co słyszałam, często faceci się nieco zmieniają. Czują się bardziej swobodnie, przez to, że mają już "zaklepane" kobiety. Znam też realnie takie sytuacje, nie jest to takie "słyszałam" typu historie wyssane z palca.
napisał/a: Cubanita 2007-07-09 21:45
Póki co..dziś dokładnie miesiąc jesteśmy po ślubie - raczej zmiany sa pozytywne. Generalnie mniej się sprzeczamy, a mamy bardzo mocne charakterki i czesto dochodziło do spięć biorąc pod uwagę moją nerwowość. Hmm.. może to dlatego że jesteśmy na świeżo po ślubie i każdy się stara, jest miły itp .... Co będzie potem - nie wiem - oby było tak jak teraz lub lepiej. Już przed ślubem mieszkaliśmy razem, więc w tym względzie zmiany nie odczułam, ale teraz jest inaczej - tak wewnętrznie czuje się inaczej, taka dojrzalsz, spokojniejsza. Chociaż casem jak widze ściskające się na ławce parki, to tak sobie myślę że oni tacy niedojrzali są jeszcze - a ja to juz mężatka..tak troszkę staro się czuję...ale to moje takie głośne myślenie na ten temat.
Aaaa....zapomniałbym - największą zmianą jest dla mnie nowe nazwisko, do którego dalej nie mogę sie przyzwyczaić....brrrrr
napisał/a: kotek4 2007-07-16 11:25
być najszcześliwszą kobietą na świecie
napisał/a: Klusia 2007-07-17 14:45
a dla mnie to oznacza stabilizację, zmianę dokumentów (której nawet nie zaczęłam), nowe nazwisko, więcej obowiązków i wspólne decyzje...
ale najbardziej odczuwalne jest to wspólne budowanie przyszłości..

przy mężu czuję się bezpiecznie i pewnie, jestem szczęśliwa jak nigdy przedtem
napisał/a: Cubanita 2007-07-17 20:11
Kluszeczka napisal(a):zmianę dokumentów (której nawet nie zaczęłam
Ja też nie
napisał/a: Klusia 2007-07-17 21:20
Cubanita, i tak tkwię w zawieszeniu .... ale plus w tym, że mąż mi pomoże :) i oto kolejna korzyść bycia mężatką
napisał/a: palika 2007-07-18 11:58
Dla mnie to już taki prawdziwy krok w dorosłość, to taka świadomość stabilizacji i jeszcze większe uczucie. To jeszcze większe staranie się o względy męża, w sensie, ze teraz dbam o siebie jeszcze bardziej niż wczesniej. To takie miłe uczucie, że należę nie tylko ciałem, ale i duszą do ukochanego człowieka. I jeszcze taka lekkość na duszy, że wreszcie nasz syn ma rodzinę z prawdziwego zdarzenia, tak jak być powinno
napisał/a: Monini 2008-08-23 11:36
Dla mnie to poczucie stabilizacji i bezpieczenstwa, sama nie wiem co sie tak naprawde zmienilo, ale na pewno jest juz inne myslenie o sobie nawzajem. Szczegolnie, ze niewiele z moich rowiesniczek wyszlo za maz (chodzi mi o decyzje nie poprzedzona testem ciazowym), a rowiesnicy mojego meza rowniez nieczesto mysla o "zeniaczce". Jednak kazdy z nich uwaza nas za dobre malzenstwo, zadziwia ich, ze mozna wszystko robic razem i zgodnie zyc... juz po slubie, bo wiekszosc znanych nam malzenstw to ze wzgledu na dziecko, gdzie malzonkowie sa nimi bo sa...