Bridezilla czyli panna młoda z piekła rodem

napisał/a: Chromowana 2008-06-10 19:15
Pewnie wiele z Was oglądało ten program gdzie panna młoda zachowuję się jak prawdziwa zołza i przemienia się z księżniczki w diablicę. Czy u Was jest podobnie? Zalerzy Wam na idealnym ślubie i z tego powodu zachowujecie sie bezwzględnie nie patrząc na innych? Załorzyłam ten temat bo wydaję mi się, że wiele z nas nie wytrzymuję stresu związanego ze ślubem i zachowuję się jak rozkapryszone księżniczki... Bardzo proszę o opinię i "opisy przypadku"
napisał/a: Monicysko 2008-06-10 20:28
Maciek, już stwierdził,że jestem Bridezilla... A ja po prostu lubię mieć wszystko załatwione i dopięte na ostatni guzik...Nie wyobrażam sobie,że w takim dni mogłabym coś zostawić biegowi wydarzeń i pomyśleć: "A! Jakoś się samo rozwiąże..."
napisał/a: Itzal 2008-06-10 21:55
Ja wiem...mnie jedyne, co wkurzylo, to to, ze braklo wstązeczki na kokardki na wódkę, zawiązalismy na 120 flaszeczkach i na 80 braklo, wkurzylam sie i kazalam posciagac i postawic wodke bez niczego. Halinka sie wdupczyla, ze i tak nikt nie zauwazy, ale mi wystarczyl fakt, ze ja wiedzialam, ze na czesci sa kokardki, a na czesci nie....A reszta to mi tak raczej latała
napisał/a: jarzynka 2008-06-10 22:01
moj menz na to forum tak mowi :)) brajdzile :))
Chromowana napisal(a):zachowujecie sie bezwzględnie nie patrząc na innych?
myslisz, ze ktos sie przyzna?? ;) mysle, ze te kobialki maja problem, ale same go nie widza ;) U nas bylo na luzie, chociaz menz mowil, ze mam cisnienie
napisał/a: Monicysko 2008-06-10 23:16
Mnie osobiście najbardziej drażnią i złoszczą inni.. Mimo odległości w jakiej mieszkamy od rodziny,średnio co dwa dni mam telefony od mojej mamy z tekstami "ale jak to nie będziesz miała kręconych włosów,musisz mieć", "ale jak to nie chcecie stroić auta? Musicie przecież", "ale jak to nie chcecie mieć napisu na torcie - musi być coś napisane"... Nic bardziej mnie nie wkurza niż wtrącanie... Oboje z Maćkiem jesteśmy Baranki i niecierpimy, jak ktoś nam coś narzuca.. TO mniej najbardziej złości.. Chciałabym, żeby wszyscy dali nam spokój i pozwolili, żeby ten dzień, był taki jak MY chcemy!!! I tyle...
napisał/a: ~gość 2008-06-10 23:19
hmmm, ja się bardzo ograniczam - mojego lubego denerwuje omawianie takich drobiazgów, więc na wszelki wypadek (żebym go nie męczyła ) daje mi wolną rękę we wszystkim. Zatem załatwiam sprawy powoli i po cichu, i już się stresuję, że musi osobiście pójść przymierzyć obrączkę (2 kroki od domu) albo ustalić listę gości. Więc jestem cicha i bezwonna (przynajmniej w temacie ślubu) - właściwie zero tematu (na razie... )
napisał/a: bluebell1 2008-06-10 23:21
Monicysko napisal(a):średnio co dwa dni mam telefony od mojej mamy z tekstami "ale jak to nie będziesz miała kręconych włosów,musisz mieć", "ale jak to nie chcecie stroić auta? Musicie przecież", "ale jak to nie chcecie mieć napisu na torcie - musi być coś napisane"...
mam dokładnie to samo :D

.... Jak to nie będziesz miała kręconych włosów? (żartuje :P)
napisał/a: Monicysko 2008-06-10 23:22
bluebell, no wiem... Przez to mój ślub się na pewno nie uda i nie zaznamy nigdy szczęścia... Muuuaaahahaha
napisał/a: bluebell1 2008-06-10 23:23
Monicysko, to my też :D ( )
napisał/a: Monicysko 2008-06-10 23:27
Ale swoją drogą to mnie zastanawia... Dlaczego oni wszyscy to robią? Czyżby jakieś niespełnione wyobrażenia o własnym ślubie?

Ale tak poważnie... Mam już dość telefonów mojej mamy.. Nie wiem, jak przeżyje tydzień przed ślubem w Polsce...
Ona potrafi dzwonić i w ciągu 5 sekund mnie zdenerwować... Dosłownie w pięć sekund... Ostatnio w skrócie stwierdziła, że to "ja mam chcieć to, co skrzypek ma w repertuarze kościelnym, a nie ona ma grać, to co ja chcę..." No jak tak można?
napisał/a: Asior 2008-06-10 23:31
hehe:) fajnie sie czyta takie przemyślenia:)
Ja oczywiście mam ciśnienie na ślub i moge sie do tego normalnie przyznać:) Wątpie czy jakaś panna młoda miała prawie swój kompletny strój na rok przed ślubem:)
Odnośnie wesela to mi troszke lata bo go nie chciałam. Teraz mimo wszystko ciesze sie, że odbędzie sie w tak fantastycznym miejscu i chyba jak każda panna młoda chciałabym żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik.
Przeraża mnie tylko to, że będzie to bardzo nerwowy rok. Najpierw obrona w lutym, później albo przed albo zaraz po ślubie druga obrona więc moge nie mieć czasu na przygotowania za bardzo, wiec już teraz staram sie mieć wszystko w główce poukładane.
Rodzice sie w nic nie wtracają, bo wychodzą z założenia że jak my placimy to ma być tak jak chcemy, co nie znaczy że nie pytam ich jak mam w sprawie czegoś jakieś wątpliwości.
Myśle, że nie dojdzie do tego, że bede sie zachowywać jak rozkapryszona księżniczka, bo tak naprawde co by tam sie nie działo to najważniejsi i tak będziemy my i szczęście raczej będzie przewyższało te wszystkie nerwy:)
napisał/a: Monicysko 2008-06-10 23:36
Asior, my tez płacimy za wszyściutko... Ale to nie pomaga... Na początku nie było tak źle,ale teraz, im bliżej do ślubu (a został już tylko troszkę ponad tydzień) jest z nimi coraz gorzej... A jak się strasznie z tego powodu wkurzam, bo mam taki specyficzny charakter, że staję się bardzo "niemiła" kiedy ludzie się wtrącają...

Ja sie przyznaję, że jestem Bridezilla i wszystko musi być po mojemu (no i Maćkowemu czasem, chociaż on się w ogóle nie interesuje małymi sprawami)
Chromowana, ten temat jest zdecydowanie dla mnie