Jak zapraszać na wesele, a czego nie robić - najbardziej żenujące zachowania przyszłej pary młodej

zaproszenie ślubne fot. Fotolia
Niektórym przyszłym nowożeńcom zdarza się popełnić niemałe faux pas podczas zapraszania na wesele. Zobacz, o co chodzi!
zaproszenie ślubne fot. Fotolia
Zapraszanie gości na ślub to ważny element w przygotowaniach do wesela. To dlatego warto dużo wcześniej sporządzić listę gości, aby o nikim nie zapomnieć. Zwykle na wesele zaprasza się na co najmniej pół roku przed wydarzeniem. Przyjęło się, że narzeczeni odwiedzają najbliższych i podczas wizyty zapraszają ich na ślub. Jak zapraszać każdy zwykle wie. Jak się jednak okazuje niektórym przyszłym nowożeńcom zdarza się popełnić małe faux pas. Zobacz, jak NIE zapraszać na ślub.
 

Zobacz najpiękniejsze zaproszenia ślubne

 

1. Nie osobiście

Jeśli chcesz, aby twoi goście znaleźli czas dla ciebie i przybyli na twój ważny dzień, ty też powinnaś znaleźć dla nich czas. Na wesele należy zaprosić osobiście. Nie przez telefon, nie mailem, absolutnie nie w wiadomości na Facebooku! Tak po prostu nie wypada. Oczywiście, jeśli rodzina mieszka bardzo daleko, można pozwolić sobie na wysłanie eleganckiego zaproszenia pocztą. To w zasadzie jedyny taki przypadek, kiedy zaproszenie może być wręczone inaczej, niż osobiście.
 

2. Przez osoby trzecie

Zamiast ciebie i twojego narzeczonego na ślub zapraszają wasi rodzice? To w końcu ich wesele, czy jednak wasze? Wiele osób broni się argumentem, że dalekiej rodziny po prostu nie zna, więc łatwiej jest, jeśli zaproszenia przekażą starsi przedstawiciele rodu. Ale z drugiej strony, może to właśnie jedyna taka okazja, aby poznać tę dalszą rodzinę, by nie okazało się, że wasi goście pierwszy raz zobaczą was właśnie na ceremonii ślubnej.
 

Wybierz idealny tekst na zaproszenie ślubne 

 

3. Na tydzień przed ślubem

Na deser najbardziej żenujące zachowanie. Dobrym obyczajem jest zapraszanie na wesele na co najmniej pół roku przed ślubem. Po co? Aby goście wzięli wolne w pracy, zarezerwowali siebie czas na wasz wielki dzień i zwyczajnie w świecie się przygotowali. Na miesiąc przed ślubem zwykle potwierdza się liczbę gości, a potem wpłaca się gotówkę za tzw. talerzyk. Ale życie bywa nieprzewidywalne. Zawsze znajdzie się ktoś, kto na tydzień lub 2 przed weselem zrezygnuje z przyjścia. Wiele par młodych chcąc nie stracić pieniędzy, które i tak zapłacono za talerzyk, "doprasza" innych gości. Nie trzeba być geniuszem z logiki, żeby domyślić się, że zaproszenie na ostatnią chwilę to nic innego jak ratowanie sytuacji i własnych finansów. Nie wygląda to dobrze, więc nie ma się co dziwić, że większość zaproszonych po prostu odmawia.

Redakcja poleca

REKLAMA