Znak czasów

napisał/a: ~Paulinka 2012-03-30 00:15
Ikselka pisze:

>>> Ja jako matka widzę go.
>> To jeszcze raz - jak jest sens doniesienia nauczycielowi, że Józia
>> nie_BYŁO_na lekcji, zakładając, że Józio jest cały, zdrowy, a z lekcji
>> urwał się, bo nie przygotował się na klasówkę?
>>
>
> Taki, że Józio zostanie ukarany (ach nie, niekoniecznie biciem!)i na drugi
> raz niekoniecznie ucieknie.
> Jak dla mnie wystarczy - gdybym była matką Józia.

Matko Bosku moja rodzicielka powinna mnie zakatować za głupie
młodzieńcze pomysły. Na całe szczęście była i jest normalną matką.
I jak ja bardzo doceniam w takich sytuacjach fakt, że nikt mnie na
smyczy nie trzymał, jak zrobiłam coś głupiego, to zawsze na własny
rachunek.


--

Paulinka
napisał/a: ~krys 2012-03-30 07:29
Paulinka wrote:

> Ikselka pisze:
>
>>>> Ja jako matka widzę go.
>>> To jeszcze raz - jak jest sens doniesienia nauczycielowi, że Józia
>>> nie_BYŁO_na lekcji, zakładając, że Józio jest cały, zdrowy, a z lekcji
>>> urwał się, bo nie przygotował się na klasówkę?
>>>
>>
>> Taki, że Józio zostanie ukarany (ach nie, niekoniecznie biciem!)i na
>> drugi raz niekoniecznie ucieknie.
>> Jak dla mnie wystarczy - gdybym była matką Józia.

Ucieknie, tylko tak, żeby go nikt nie przyuważył, a kolega za "troskę" bęcki
dostanie.

Nauczyciel powinien bez donosów wiedzieć, kogo w szkole nie ma - po to ma
listę obecności do sprawdzenia. Od uzasadniania nieobecności w szkole i jej
usprawiedliwiania jest rodzic, a nie kolega Józio.

--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
napisał/a: ~Nixe 2012-03-30 09:34
W dniu 2012-03-30 00:04, Ikselka pisze:

> Martwiła się, że w dzikiej (wtedy tak!) Bułgarii porwano, zgwałcono i
> zabito jej córkę, w dodatku nie ma dokąd iść po pomoc.
> Stała przed domem, gdzie kwaterowałyśmy, cały wieczór, do 12 w nocy,
> czekając na mnie i płakała. Tak ją zastałam, wracając, odprowadzana przez
> jednego dżentelmena rodem z Warny.
>
> Mało?

No i o to mi chodzi! Myślała, że zginęłaś (zniknęłaś, a nie zginęłaś od
kuli), więc w takich sytuacji normalne jest, że koleżanki, które o tym
wiedziały, powinny jej powiedzieć prawdę.

> I to JA mam z tym do dziś problem. Poważny.

I dlatego uważasz, że dzieci powinny donosić na siebie. Bez jaj.
Raczej powinnaś uczyć dzieci (swoich już trochę za późno, ale kiedyś
będą wnuki), by nie popełniały takich błędów, jak Ty i powinny być
bardziej odpowiedzialne za swoje czyny, bo inni się o nie martwią.
Nadal to jednak nie usprawiedliwia donosów.

> Nie mogę sobie wydarować swej
> bezmyślności w ogóle i wobec mamy, co z tego, ze bezmyślnosci młodzieńczej,
> kiedy ona do dziś jest przyczyną mego dorosłego żalu, ze zrobiłam to MATCE.
> Na tym się skup.

Nie, nie będę się na tym skupiać, bo to nie ma żadnego związku z
tematem. To zupełnie dwie inne sprawy.

A Ty nie masz już powodów do tego, by sobie nie darować tego, co
zrobiłaś. Każdy z nas popełniał i popełnia głupie błędy. Jeśli nie można
ich już naprawić, to trudno. Posypywanie głowy popiołem przez całej
życie to pierwszy krok do psychiatry. Poważnie. Tak więc żyj i nie myśl
już o tym. Twoja mama z pewnością wybaczyła Ci, jak tylko się znalazłaś
i podejrzewam, że raczej ona mogła mieć wyrzuty sumienia, że Cię nie
dopilnowała albo, że zaniedbała Wasze relacje w inny sposób.

N.
napisał/a: ~Nixe 2012-03-30 09:36
W dniu 2012-03-30 00:05, Ikselka pisze:

> Taki, że Józio zostanie ukarany (ach nie, niekoniecznie biciem!)i na drugi
> raz niekoniecznie ucieknie.

Weź sobie kobieto obejrzyj ten fragment "Nie ma róży bez ognia", bo
widzę, że nic do Ciebie nie dociera.

N.
napisał/a: ~Iwon\\(K\\)a" 2012-03-30 16:20
"Paulinka" wrote in message
> Ikselka pisze:
>
>>>> Ja jako matka widzę go.
>>> To jeszcze raz - jak jest sens doniesienia nauczycielowi, że Józia
>>> nie_BYŁO_na lekcji, zakładając, że Józio jest cały, zdrowy, a z lekcji
>>> urwał się, bo nie przygotował się na klasówkę?
>>>
>>
>> Taki, że Józio zostanie ukarany (ach nie, niekoniecznie biciem!)i na
>> drugi
>> raz niekoniecznie ucieknie.
>> Jak dla mnie wystarczy - gdybym była matką Józia.
>
> Matko Bosku moja rodzicielka powinna mnie zakatować za głupie młodzieńcze
> pomysły. Na całe szczęście była i jest normalną matką.
> I jak ja bardzo doceniam w takich sytuacjach fakt, że nikt mnie na smyczy
> nie trzymał, jak zrobiłam coś głupiego, to zawsze na własny rachunek.


jesli brak wychowania i wplywu na dziecko uwazasz, za "normalnosc" to
bardziej
podpada pod "znak czasow".

i.
napisał/a: ~Iwon\\(K\\)a" 2012-03-30 16:33
"medea" wrote in message
> W dniu 2012-03-26 12:21, Agnieszka pisze:
>> Cicho tu jakoś, to podrzucę link, może coś się ruszy
>>
>> http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,47262,11410232,Spor_o_kare_dla_gimnazjalistow__Wazniejszy_pobity.html
>>
>> Moje zdanie? Szkoła postąpiła słusznie. Chociaż ja bym jeszcze dorzuciła
>> wywalenie z drużyny, o którą jest ta cała awantura. Ale ja to zawsze mam
>> inne zdanie niż większość rodziców...
>
> Popieram Twoje zdanie. Gdyby cofnęli im tę karę, to byłby IMO skandal.
> A już szczytem wszystkiego jest to:
> "- Trzecioklasista doniósł na kolegów. To jego powinno się ukarać. Szkoła
> tego nie zrobiła, więc sprawę w swoje ręce wzięli uczniowie - stwierdził
> ojciec ucznia z klasy 2 b."
> Tyle mówi się niby o przeciwdziałaniu przemocy i szybkim reagowaniu, a tu
> taki kwiatek w postaci tego tatusia.


niestety takich "tatusiow" i "mamus" jest wiecej. Bycie uczciwym, zwracanie
uwagi na
oszustwo, jest kojarzone z donosicielstwem,i pewnie jeszcze jakimis innymi
negatywnymi
cechami. I to jest imo znak czasow. Oszustwo i przymykanie oczu na owe jest
spoleczna cnota. I wtedy takie afery wyplywaja.

i.

napisał/a: ~Agnieszka" 2012-03-30 17:23
Użytkownik "Paulinka" napisał w
wiadomości news:jl2mtj$dsl$1@node2.news.atman.pl...
>
> Matko Bosku moja rodzicielka powinna mnie zakatować za głupie młodzieńcze
> pomysły. Na całe szczęście była i jest normalną matką.
> I jak ja bardzo doceniam w takich sytuacjach fakt, że nikt mnie na smyczy
> nie trzymał, jak zrobiłam coś głupiego, to zawsze na własny rachunek.

A ja się cieszę, że kilka moich młodzieńczych wyskoków nie skończyło się dla
mnie tragicznie. I nie wiem czy nie wolałabym w dupę dostać przy pierwszym i
nie pozwlić sobie na następne, niż ciągle po latach rozpamiętywać, co się
mogło stać i tylko ogromnym fartem nie stało.

Agnieszka

napisał/a: ~Nixe" 2012-03-30 18:39

Użytkownik "Agnieszka" napisał w wiadomości
> Użytkownik "Paulinka" napisał w
> wiadomości news:jl2mtj$dsl$1@node2.news.atman.pl...
>>
>> Matko Bosku moja rodzicielka powinna mnie zakatować za głupie młodzieńcze
>> pomysły. Na całe szczęście była i jest normalną matką.
>> I jak ja bardzo doceniam w takich sytuacjach fakt, że nikt mnie na smyczy
>> nie trzymał, jak zrobiłam coś głupiego, to zawsze na własny rachunek.
>
> A ja się cieszę, że kilka moich młodzieńczych wyskoków nie skończyło się
> dla mnie tragicznie. I nie wiem czy nie wolałabym w dupę dostać przy
> pierwszym i nie pozwlić sobie na następne, niż ciągle po latach
> rozpamiętywać, co się mogło stać i tylko ogromnym fartem nie stało.

Lepiej grzeszyć i żałować, niż żałować, że się nie grzeszyło :)
Wszystko jest w życiu po trosze potrzebne, nawet młodzieńcze wyskoki.
M. in. dzięki temu nabieramy wiedzy i doświadczenia.

N.
napisał/a: ~Qrczak 2012-03-30 20:51
Dnia 2012-03-30 18:39, niebożę Nixe wylazło do ludzi i marudzi:
> Użytkownik "Agnieszka" napisał w wiadomości
> news:jl4j4b$n5m$1@inews.gazeta.pl...
>> Użytkownik "Paulinka" napisał w
>> wiadomości news:jl2mtj$dsl$1@node2.news.atman.pl...
>>>
>>> Matko Bosku moja rodzicielka powinna mnie zakatować za głupie
>>> młodzieńcze pomysły. Na całe szczęście była i jest normalną matką.
>>> I jak ja bardzo doceniam w takich sytuacjach fakt, że nikt mnie na
>>> smyczy nie trzymał, jak zrobiłam coś głupiego, to zawsze na własny
>>> rachunek.
>>
>> A ja się cieszę, że kilka moich młodzieńczych wyskoków nie skończyło
>> się dla mnie tragicznie. I nie wiem czy nie wolałabym w dupę dostać
>> przy pierwszym i nie pozwlić sobie na następne, niż ciągle po latach
>> rozpamiętywać, co się mogło stać i tylko ogromnym fartem nie stało.
>
> Lepiej grzeszyć i żałować, niż żałować, że się nie grzeszyło :)
> Wszystko jest w życiu po trosze potrzebne, nawet młodzieńcze wyskoki.
> M. in. dzięki temu nabieramy wiedzy i doświadczenia.

Ojtaktak. I poproszę nie w dupę.

qr.a
--
Jak się zadaje podchwytliwe pytania, to się trzeba liczyć z
nieprawidłową odpowiedzią. /by Dębska/
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-30 22:25
Dnia Fri, 30 Mar 2012 17:23:02 +0200, Agnieszka napisał(a):

> Użytkownik "Paulinka" napisał w
> wiadomości news:jl2mtj$dsl$1@node2.news.atman.pl...
>>
>> Matko Bosku moja rodzicielka powinna mnie zakatować za głupie młodzieńcze
>> pomysły. Na całe szczęście była i jest normalną matką.
>> I jak ja bardzo doceniam w takich sytuacjach fakt, że nikt mnie na smyczy
>> nie trzymał, jak zrobiłam coś głupiego, to zawsze na własny rachunek.
>
> A ja się cieszę, że kilka moich młodzieńczych wyskoków nie skończyło się dla
> mnie tragicznie. I nie wiem czy nie wolałabym w dupę dostać przy pierwszym i
> nie pozwlić sobie na następne, niż ciągle po latach rozpamiętywać, co się
> mogło stać i tylko ogromnym fartem nie stało.
>

Wiesz, u mnie to był "pierwszy" wyskok. W wieku lat 17. Dostałam wtedy
tylko po twarzy, pierwszy raz i ostatni od mamy.


--

XL wiosenna
napisał/a: ~Aicha 2012-04-01 23:59
W dniu 2012-03-30 00:04, Ikselka pisze:

> Martwiła się, że w dzikiej (wtedy tak!) Bułgarii porwano, zgwałcono i
> zabito jej córkę, w dodatku nie ma dokąd iść po pomoc.
> Stała przed domem, gdzie kwaterowałyśmy, cały wieczór, do 12 w nocy,
> czekając na mnie i płakała. Tak ją zastałam, wracając, odprowadzana przez
> jednego dżentelmena rodem z Warny.

No to dzikus czy dżentelmen?

Moja mama do dziś nie wie, jak to z koleżanką i kolegą, rówieśnikami,
poszliśmy sobie bez powiadamiania kogokolwiek na spacer po węgierskiej
miejscowości, w której byliśmy na koloniach. Chyba ktoś chciał na nas
donieść potem do Polski, ale skończyło się na reprymendzie.

--
Nie ma na tym świecie bestii podobnej złej kobiecie, chociaż bowiem
wśród czworonogów lew jest najsroższy, a wśród wężów drakon najdzikszy,
to żadnego z nich nie można porównać ze złą kobietą. (Piotr Komes)
napisał/a: ~Ikselka 2012-04-02 14:24
Dnia Sun, 01 Apr 2012 23:59:58 +0200, Aicha napisał(a):

> W dniu 2012-03-30 00:04, Ikselka pisze:
>
>> Martwiła się, że w dzikiej (wtedy tak!) Bułgarii porwano, zgwałcono i
>> zabito jej córkę, w dodatku nie ma dokąd iść po pomoc.
>> Stała przed domem, gdzie kwaterowałyśmy, cały wieczór, do 12 w nocy,
>> czekając na mnie i płakała. Tak ją zastałam, wracając, odprowadzana przez
>> jednego dżentelmena rodem z Warny.
>
> No to dzikus czy dżentelmen?

Generalnie negatywne wpływy bałkańskie w ówczesnej Bułgarii były ogromne,
co objawiało się właśnie w traktowaniu kobiet - ale zawsze potrafiłam
wyłuskać z tłumu dżentelmena-rodzynka.
Jak widać.

>
> Moja mama do dziś nie wie, jak to z koleżanką i kolegą, rówieśnikami,
> poszliśmy sobie bez powiadamiania kogokolwiek na spacer po węgierskiej
> miejscowości, w której byliśmy na koloniach.

Ale nie byłaś sama (dziewczyna!), nie pojechałaś z nieznanym (matce,
opiekunom) człowiekiem autobusem, kilkadziesiąt km do odległej
miejscowości, i nie wróciłaś po 12 w nocy?

> Chyba ktoś chciał na nas
> donieść potem do Polski, ale skończyło się na reprymendzie.

Węgry a Bułgaria WTEDY to były dwa różne swiaty. Podejrzewam że i dziś.
--

XL wiosenna