Znak czasów

napisał/a: ~Maciek 2012-03-28 13:03
W dniu 2012-03-28 11:58, medea pisze:
> Nie zauważyłeś może? Nauczyciele robią to mechanicznie.
Widocznie wtedy, gdy stan nie zgadzał się z listą, mieściło się to w
granicach błędu mechaniki maszyny zliczającej

--
Pozdrawiam
Maciek
napisał/a: ~medea 2012-03-28 17:27
W dniu 2012-03-28 12:21, Nixe pisze:
>
> Użytkownik "medea" napisał w wiadomości
> news:jkund9$7bp$3@news.icm.edu.pl...
>
>> 180 przez kilka tygodni po godzinie tygodniowo. Tyle zapamiętywałam.
>
> Rainwoman normalnie

A bywali i lepsi ode mnie. ;)

Ewa
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-28 17:59
Dnia Wed, 28 Mar 2012 08:59:29 +0200, Maciek napisał(a):

> W dniu 2012-03-27 21:02, Ikselka pisze:
>> Ja pamiętam. Ba - znał każdego z imienia i nazwiska. Znałam sama też. Ba -
>> pamietam do dziś większość moich uczniów.
> Gratuluję pamięci. Gdy zaczynałem edukację, w mojej szkole podstawowej
> było klas I od a do h (albo nawet i - moja pamięć jest słabsza ), w
> każdej po 30 dzieci.

Bywało i 40 - jak dla mnie, w mojej pracy. Od a do g.

>
>> Zwykle w klasie jest pewna liczba ławek - a w nich po dwoje uczniów... Nie
>> trzeba umieć liczyć do pięćdziesięciu nawet
> Gdyby było zawsze po dwoje uczniów, to liczenie byłoby zapewne łatwe,
> ale wyobraź sobie, że bywają ławki z jednym uczniem, albo puste,
> uczniowie siedzący bliżej zwyczajnie ograniczają pole widzenia i do
> skutecznego przeliczenia należałoby przynajmniej wstać, na co zapewne
> nie każdego było stać

Stać na wstanie? - nie nie każdego zapewne, przecież za stanie
nauczycielowi dziś nie płacą ;-PPP
--

XL wiosenna
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-28 18:00
Dnia Wed, 28 Mar 2012 09:03:49 +0200, Maciek napisał(a):

> W dniu 2012-03-27 21:01, Ikselka pisze:
>> Przykro to stwierdzić, ale ci nauczyciele kwalifikują się do
>> natychmiastowego zwolnienia. Nie znać twarzy swoich uczniów i nie kojarzyć
>> ich z nazwiskami po pierwszym tygodniu, no, niech będzie - miesiącu -
>> pracy?
> Ile osób jesteś w stanie zapamiętać w miesiąc? 100? 200? 500?

No daj spokój, codziennie stykajac się z nimi - mogę i 1000.
--

XL wiosenna
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-28 18:01
Dnia Wed, 28 Mar 2012 10:34:15 +0200, Nixe napisał(a):

> "Ikselka" napisał
>
>> A ja myslę, ze powinna obchodzić jego kolegów także, niezależnie od tego,
>> czy nieobecność spowodowana była chorobą i leżeniem w łóżku, czy
>> pospolitymi wagarami.
>
> Obchodzić w sensie zainteresowania i troski, dlaczego kolega się nie
> zjawił - OK.
> Ale po kija zaraz donosić nauczycielowi?

A KOMU? - zwłaszcza w szkole.

> Komu ma to służyć?
> Chyba tylko temu, kto doniesie, żeby poczuł się lepiej.

To nie jest takie oczywiste.

>
>> Forma tego zainteresowania jest drugorzędna - każda z nich bowiem służy
>> bezpieczeństwu i to jest najważniejsze.
>
> Czyjemu bezpieczeństwu? Tych, co donoszą?
>

Tych, co uciekli, zwłaszcza jeśli mają znowu taki zamiar...


--

XL wiosenna
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-28 18:09
Dnia Wed, 28 Mar 2012 11:30:52 +0200, Maciek napisał(a):

> W dniu 2012-03-28 11:28, serwessa pisze:
>> "zwykły" człowiek pewnie nie zapamięta, ale... Pamiętam jak na I roku
>> studiów, wykład z matematyki w pażdzierniku (ćwiczenia i wykłady raz na
>> tydzień z tą samą panią ok 60 letnią) i wszyscy się dziwili, jak nagle
>> zaczęła do ludzi po nazwisku mówić... w ciągu niecałego miesiąca znała po
>> nazwisku ok 300 osób, więc da się :) zwłaszcza że nie tylko z naszym
>> kierunkiem i na naszej uczelni miała zajęcia.
> Nie twierdzę, że się nie da, ale z taką pamięcią, to do jakiejś Wielkiej
> Gry, a nie uczyć za psie pieniądze

To jest pamięć bierna (a nie encyklopedyczna) - bardzo pojemna i efektywna,
oczywiście przy minimum zaangażowania polegajacym na CHĘCI oraz
systematycznym każdorazowym podążaniu wzrokiem za osobowym "desygnatem"
wstającym(sic!) i zgłaszającym głosowo istnienie bijekcji między nim samym
a konkretnym tekstowym zapisem w dzienniku 333-),
--

XL wiosenna
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-28 18:09
Dnia Wed, 28 Mar 2012 11:35:09 +0200, serwessa napisał(a):

> Użytkownik "Maciek" napisał w wiadomości
> news:jkuloh$2k7$1@node2.news.atman.pl...
>>W dniu 2012-03-28 11:28, serwessa pisze:
>>> "zwykły" człowiek pewnie nie zapamięta, ale... Pamiętam jak na I roku
>>> studiów, wykład z matematyki w pażdzierniku (ćwiczenia i wykłady raz na
>>> tydzień z tą samą panią ok 60 letnią) i wszyscy się dziwili, jak nagle
>>> zaczęła do ludzi po nazwisku mówić... w ciągu niecałego miesiąca znała po
>>> nazwisku ok 300 osób, więc da się :) zwłaszcza że nie tylko z naszym
>>> kierunkiem i na naszej uczelni miała zajęcia.
>> Nie twierdzę, że się nie da, ale z taką pamięcią, to do jakiejś Wielkiej
>> Gry, a nie uczyć za psie pieniądze
>>
>> --
>
> Nie wiem, chyba nauczyciele jakoś z doświadczeniem nabywają takie zdolności
> ;) podobnie jak kontrolerzy biletów w pociągach, raz przejda bilety
> sprawdzić i potem z reguły pamiętaja komu już sprawdzali, a kto się dosiadł
> nowy. Jakaś zawodowa pamięć do twarzy/nazwisk.
> Wątpie żeby do czegos innego też mieli taką pamięć absolutną ;)

Mają.
--

XL wiosenna
napisał/a: ~Nixe" 2012-03-29 11:39

Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości

>>> A ja myslę, ze powinna obchodzić jego kolegów także, niezależnie od
>>> tego,
>>> czy nieobecność spowodowana była chorobą i leżeniem w łóżku, czy
>>> pospolitymi wagarami.

>> Obchodzić w sensie zainteresowania i troski, dlaczego kolega się nie
>> zjawił - OK. Ale po kija zaraz donosić nauczycielowi?

> A KOMU? - zwłaszcza w szkole.

Ja się pytam "po kija", a nie "komu".
Po co w ogóle donosić?
Może zamiast tego warto pogadać z kolegą, zapytać, czy ma problemy, czy
można mu pomóc, wyjaśnić z nim, dlaczego ucieka z lekcji.
Jeśli jednak to nie jest bliski kolega, tylko obiekt, na którym można się
zemścić donosząc na niego albo jeśli to kolega, ale nie ma ochoty rozmawiać
na takie tematy, a ucieka, bo ma taki kaprys i ostatnią rzeczą, o której
marzy jest to, by dowiedzieli się o tym inni, to doniesienie o tym wbrew
jego woli jest po prostu świństwem, a nie oznaką koleżeństwa. Zwłaszcza, że
to szkoła i rodzice są od tego, by zauważyć ucieczki z lekcji i zająć się
tym, a nie koledzy z klasy.

>> Komu ma to służyć?
>> Chyba tylko temu, kto doniesie, żeby poczuł się lepiej.
>
> To nie jest takie oczywiste.

A tym przypadku, o którym mowa w artykule obawiam się, że tak.
Plus to, że donosiciel może chciał się odegrać za jakieś wcześniejsze
krzywdy bądź po prostu zrobił to złośliwie.
Nie zakładam troski o przyjaciół. Gdyby tak było, to_przyjaciele_raczej nie
skopaliby troskliwego kolegi.

Jest taka zasada - nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu - i ja się
całkowicie z tym zgadzam.

>>> Forma tego zainteresowania jest drugorzędna - każda z nich bowiem służy
>>> bezpieczeństwu i to jest najważniejsze.

>> Czyjemu bezpieczeństwu? Tych, co donoszą?

> Tych, co uciekli, zwłaszcza jeśli mają znowu taki zamiar...

Ale o co chodzi z tym bezpieczeństwem?
Czy na wagarach grozi uczniom dużo większe niebezpieczeństwo niż podczas
drogi do/z szkoły?

N.
napisał/a: ~Agnieszka" 2012-03-29 11:55
Użytkownik "Nixe" napisał w wiadomości
>
> Ale o co chodzi z tym bezpieczeństwem?
> Czy na wagarach grozi uczniom dużo większe niebezpieczeństwo niż podczas
> drogi do/z szkoły?

Tak, dużo większe. Uwierz osobie, która ma spore doświadczenie w wagarach


Agnieszka

napisał/a: ~czeremcha 2012-03-29 19:40
On 29 Mar, 11:39, "Nixe" wrote:

> Może zamiast tego warto pogadać z kolegą, zapytać, czy ma problemy, czy
> można mu pomóc, wyjaśnić z nim, dlaczego ucieka z lekcji.

A tego to ja już sobie w ogóle nie wyobrażam... Porozmawiajmy o twoim
problemie... Jak w talk-show. Dzieciaki wiedzą o swoich problemach i
tyle. A jeśli o czymś nie wiedzą - to o problemach, o których ktoś nie
chce powiedzieć i nie powie.

> Zwłaszcza, że
> to szkoła i rodzice są od tego, by zauważyć ucieczki z lekcji i zająć się
> tym, a nie koledzy z klasy.

Nie wiemy, o co poszło i jak było dokładnie. Może była grupa uczniów
regularnie wagarujących i w inny sposób łamiący szkolny regulamin, a
klasie groziła zbiorowa odpowiedzialność? Na przykład cofnięcie
wyjazdu na wycieczkę albo coś innego? A "donosiciel" był klasowym
starostą czy kimś takim?

Specjalnie piszę "donosiciel" używając cudzysłowu. Bo nie każdy
"donosiciel" to donosiciel.

> Jest taka zasada - nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu - i ja się
> całkowicie z tym zgadzam.

Niektóre społeczeństwa dzięki innemu podejściu np. oszczędzają sporo
pieniędzy z państwowego budżetu. I chwała im za to.

> Czy na wagarach grozi uczniom dużo większe niebezpieczeństwo niż podczas
> drogi do/z szkoły?

Nie wagaruje się tylko po to, żeby nie iść do szkoły. Skoro ci
piłkarze byli takimi gwiazdorami, to kto wie, co jeszcze mieli na
sumieniu i na co łaskawie przymykano oko.

Wiem, podpieranie się "wiedzą" zdobytą dzięki oglądaniu filmów to
słaby argument, ale... Sporo bywało hamerykańskich filmów pokazujących
koledżowe realia - "zwykli" studenci chodzą z podręcznikami, siedzą w
bibliotekach i kują do egzaminów, a reprezentanci szkoły w koszykówkę
czy inne czirliderki - o poziomie intelektualnym pierwotniaka - jakoś
bez problemu dają sobie radę... Czyżby i ten model miał u nas zawitać?

Ania
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-29 20:25
Dnia Thu, 29 Mar 2012 11:39:31 +0200, Nixe napisał(a):

> Może zamiast tego warto pogadać z kolegą, zapytać, czy ma problemy, czy
> można mu pomóc, wyjaśnić z nim, dlaczego ucieka z lekcji.

Ty wierzysz w to, co mówisz?
Naprawdę???
333-)
--

XL wiosenna
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-29 20:32
Dnia Thu, 29 Mar 2012 11:39:31 +0200, Nixe napisał(a):

> Ale o co chodzi z tym bezpieczeństwem?
> Czy na wagarach grozi uczniom dużo większe niebezpieczeństwo niż podczas
> drogi do/z szkoły?

Po pierwsze - sprawa ubezpieczenia choćby: wypadkowe ubezpieczenie
uczniowskie obejmuje drogę z i do szkoły oraz przebywanie na terenie
szkoły. Będąc na wagarach uczeń NIE PODLEGA temu ubezpieczeniu.
Po drugie - szkoła nie ponosi odpowiedzialności prawnej za ucznia poza jej
terenem w którym się znalazł poza zajęciami szkolnymi.
Po trzecie (a właściwie powinno być pierwsze) - będąc na wagarach uczeń
zwykle przebywa w niebezpiecznej i nieustalonej lokalizacji i towarzystwie.
Z natury swego czynu chcąc uniknąć "przyuważenia" chodzi w miejsca, w
których znalezienie go w razie wyoadku/napaści itp jest utrudnione.
I tak dalej.
Ze też Ci takie sprawy trzeba tłumaczyć.
--

XL wiosenna