Znak czasów

napisał/a: ~medea 2012-03-26 21:37
W dniu 2012-03-26 15:24, krys pisze:
> medea wrote:
>
>> A już szczytem wszystkiego jest to:
>> "- Trzecioklasista doniósł na kolegów. To jego powinno się ukarać.
>> Szkoła tego nie zrobiła, więc sprawę w swoje ręce wzięli uczniowie -
>> stwierdził ojciec ucznia z klasy 2 b."
> Trochę racji w tym jest. Ale takie sprawy to się ostracyzmem załatwaiało
> między sobą w moich czasach, a nie kopaniem na boisku.
> Donosicielstwo to też nie jest pożądana cecha.

Tu akurat nie rozumiem - jak już inni zauważyli - co właściwie było w
tym donosie, bo przecież chyba obecność na lekcji ktoś powinien
sprawdzać. Pewnie była to jedna z tych lekcji, kiedy to nauczyciela nie
ma, ale się formalnie odbywa, he he.

Nie zgadzam się jednak z tą jednoznacznie negatywną oceną donosu. Są
sytuacje, w których donieść po prostu trzeba. Jeśli się będzie
piętnowało donosy w ogóle jako takie, to zaprowadzi do tego, że mnóstwo
spraw będzie po prostu zamiatanych pod dywan, winni będą czuć się
bezkarni, co demoralizująco także wpływa na "zwykłą" część uczniów. I
nie piszę tu akurat o nieobecności na lekcji, bo to śmieszne (NB trochę
mało wiadomo o tej sprawie), ale są gorsze sprawy np. dealerka
narkotyków, kradzieże itd. Chrzanię takie społeczeństwo, w którym w imię
jakiejś głupiej ideologii, że donosy są be, przymyka się oko i pozwala
na przestępstwa.

Ewa
napisał/a: ~Nixe 2012-03-26 21:58
W dniu 2012-03-26 21:37, medea pisze:
>Chrzanię takie społeczeństwo, w którym w imię
> jakiejś głupiej ideologii, że donosy są be, przymyka się oko i pozwala
> na przestępstwa.

Niestety, nadal często pokutuje zasada "choćby cię smażono w smole, nie
mów, co się dzieje w szkole".
Inna sprawa, że warto zauważyć różnicę między donosem w sytuacji, gdy
czyjeś zachowanie stwarza zagrożenie dla innych, a donosem, gdy ktoś
wprawdzie jest na bakier z regulaminem czy zasadami, ale nikomu (poza
ewentualnie sobą) nie szkodzi.
To, że tych chłopaków nie było na lekcjach, to właściwie sprawa tylko i
wyłącznie między nimi a szkołą. Jeśli szkoła sama nie jest w stanie
kontrolować takich absencji, to jak widać wykorzystali tę nieudolność.
Nie usprawiedliwiam jednak ich zachowania (chodzi mi o nieobecność), ale
powiem uczciwie, że gdyby moje dziecko doniosło w_takiej_sytuacji na
swoich kolegów, to dostałoby ode mnie opiernicz z góry na dół za
wtrącanie się do cudzych spraw i latanie z jęzorem do nauczycieli.

N.
napisał/a: ~medea 2012-03-26 22:04
W dniu 2012-03-26 21:58, Nixe pisze:
> W dniu 2012-03-26 21:37, medea pisze:
>> Chrzanię takie społeczeństwo, w którym w imię
>> jakiejś głupiej ideologii, że donosy są be, przymyka się oko i pozwala
>> na przestępstwa.
>
> Niestety, nadal często pokutuje zasada "choćby cię smażono w smole,
> nie mów, co się dzieje w szkole".

No właśnie, o to mi chodzi.

> Inna sprawa, że warto zauważyć różnicę między donosem w sytuacji, gdy
> czyjeś zachowanie stwarza zagrożenie dla innych, a donosem, gdy ktoś
> wprawdzie jest na bakier z regulaminem czy zasadami, ale nikomu (poza
> ewentualnie sobą) nie szkodzi.
> To, że tych chłopaków nie było na lekcjach, to właściwie sprawa tylko
> i wyłącznie między nimi a szkołą. Jeśli szkoła sama nie jest w stanie
> kontrolować takich absencji, to jak widać wykorzystali tę nieudolność.
> Nie usprawiedliwiam jednak ich zachowania (chodzi mi o nieobecność),
> ale powiem uczciwie, że gdyby moje dziecko doniosło w_takiej_sytuacji
> na swoich kolegów, to dostałoby ode mnie opiernicz z góry na dół za
> wtrącanie się do cudzych spraw i latanie z jęzorem do nauczycieli.

To jasne - donos w takiej sprawie jest oczywiście głupi, ale po pierwsze
- nie znamy całej sytuacji, po drugie - i tak nie tłumaczy to pobicia,
po trzecie - odwracanie kota ogonem, że ten chłopak jest najbardziej
winny zaistniałej sytuacji (co zrobił ten tatusiek) to już w ogóle
kuriozum. No i po czwarte - jeżeli takie tłumaczenie by przeszło, to jak
w banku nikt już o niczym poważniejszym w tej szkole nauczycielom nie
zgłosi, bo się będzie po prostu bał.

Ewa
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-26 22:35
Dnia Mon, 26 Mar 2012 16:05:55 +0200, Agnieszka napisał(a):

> nie zauważają takiej drobnostki jak
> nieobecność uczniów?

Lepszych spraw nie zauważają:
http://policyjni.gazeta.pl/Policyjni/1,91152,11416035,Para_9_latkow_uprawiala_seks_oralny_na_lekcji__Nauczycielka.html
--

XL wiosenna
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-26 22:35
Dnia Mon, 26 Mar 2012 16:11:38 +0200, krys napisał(a):

> Ikselka wrote:
>
>> Dnia Mon, 26 Mar 2012 15:24:22 +0200, krys napisał(a):
>>
>>> Donosicielstwo to też nie jest pożądana cecha.
>>
>> Jasne, wg takich "kryteriów" instytucja świadka koronnego też godna
>> potępienia
>
> Ty to masz porównania.

Owszem.
--

XL wiosenna
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-26 22:37
Dnia Mon, 26 Mar 2012 21:58:25 +0200, Nixe napisał(a):

> (...)To, że tych chłopaków nie było na lekcjach, to właściwie sprawa tylko i
> wyłącznie między nimi a szkołą. Jeśli szkoła sama nie jest w stanie
> kontrolować takich absencji, to jak widać wykorzystali tę nieudolność.
> Nie usprawiedliwiam jednak ich zachowania (chodzi mi o nieobecność), ale
> powiem uczciwie, że gdyby moje dziecko doniosło w_takiej_sytuacji na
> swoich kolegów, to dostałoby ode mnie opiernicz z góry na dół za
> wtrącanie się do cudzych spraw i latanie z jęzorem do nauczycieli.

A gdyby nie poszło na lekcje, to też uważasz, ze sprawa byłaby tylko między
nim a szkołą?
3-)
--

XL wiosenna
napisał/a: ~krys 2012-03-27 07:54
Nixe wrote:

> W dniu 2012-03-26 21:37, medea pisze:
>>Chrzanię takie społeczeństwo, w którym w imię
>> jakiejś głupiej ideologii, że donosy są be, przymyka się oko i pozwala
>> na przestępstwa.
>
> Niestety, nadal często pokutuje zasada "choćby cię smażono w smole, nie
> mów, co się dzieje w szkole".
> Inna sprawa, że warto zauważyć różnicę między donosem w sytuacji, gdy
> czyjeś zachowanie stwarza zagrożenie dla innych, a donosem, gdy ktoś
> wprawdzie jest na bakier z regulaminem czy zasadami, ale nikomu (poza
> ewentualnie sobą) nie szkodzi.
> To, że tych chłopaków nie było na lekcjach, to właściwie sprawa tylko i
> wyłącznie między nimi a szkołą. Jeśli szkoła sama nie jest w stanie
> kontrolować takich absencji, to jak widać wykorzystali tę nieudolność.
> Nie usprawiedliwiam jednak ich zachowania (chodzi mi o nieobecność), ale
> powiem uczciwie, że gdyby moje dziecko doniosło w_takiej_sytuacji na
> swoich kolegów, to dostałoby ode mnie opiernicz z góry na dół za
> wtrącanie się do cudzych spraw i latanie z jęzorem do nauczycieli.

Otóż to. Ja też nie mam na myśli poważniejszych spraw, tylko takie sportowe
"uprzejmie donoszę".


--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
napisał/a: ~medea 2012-03-27 09:27
W dniu 2012-03-27 07:54, krys pisze:
>
> Otóż to. Ja też nie mam na myśli poważniejszych spraw, tylko takie sportowe
> "uprzejmie donoszę".

A jak potem wytłumaczysz dziecku, że to nie szkodzi, że ten, który w
szkole rozprowadza narkotyki, to jego kolega z klasy, być może nawet się
lubią, skoro donosy są ogólnie be?

Ewa
napisał/a: ~Maciek 2012-03-27 09:28
W dniu 2012-03-26 21:21, Nixe pisze:
> Mnie najbardziej intryguje w jaki sposób można donieść nauczycielowi, że
> uczeń nie przyszedł do szkoły? Nauczyciel ślepy czy głupi, że sam tego
> nie widzi?
Już uprzejmie donoszę, bo widzę, że chyba do szkoły dawno tu nikt nie
chodził. Nauczyciel, zwłaszcza przedmiotów "specjalistycznych" w dużej
szkole, który zwyczajnie nie zna wszystkich uczniów, podczas sprawdzania
listy słyszy co najwyżej coś w rodzaju "obecny!" i nie bardzo jest w
stanie zweryfikować, czy to "obecny!" nie wyszło np. 3 razy od jednego
ucznia W ten sposób teoretycznie wszyscy są, a praktyka pokazuje, że
teoria ma czasem niewiele wspólnego z rzeczywistością

--
Pozdrawiam
Maciek
napisał/a: ~medea 2012-03-27 09:31
W dniu 2012-03-27 09:28, Maciek pisze:
> W dniu 2012-03-26 21:21, Nixe pisze:
>> Mnie najbardziej intryguje w jaki sposób można donieść nauczycielowi, że
>> uczeń nie przyszedł do szkoły? Nauczyciel ślepy czy głupi, że sam tego
>> nie widzi?
> Już uprzejmie donoszę, bo widzę, że chyba do szkoły dawno tu nikt nie
> chodził. Nauczyciel, zwłaszcza przedmiotów "specjalistycznych" w dużej
> szkole, który zwyczajnie nie zna wszystkich uczniów, podczas sprawdzania
> listy słyszy co najwyżej coś w rodzaju "obecny!" i nie bardzo jest w
> stanie zweryfikować, czy to "obecny!" nie wyszło np. 3 razy od jednego
> ucznia W ten sposób teoretycznie wszyscy są, a praktyka pokazuje, że
> teoria ma czasem niewiele wspólnego z rzeczywistością

Jest na to bardzo prosty sposób - policzyć uczniów siedzących w klasie.
Zajmuje mało czasu, a każdy nauczyciel jednak powinien ten czas
poświęcić, choćby dla własnego dobra. Nauczyciel w razie czego odpowiada
za każdego ucznia obecnego na lekcji, nawet jeśli ta obecność była tylko
formalna.

Ewa
napisał/a: ~Maciek 2012-03-27 10:01
W dniu 2012-03-27 09:31, medea pisze:
> Jest na to bardzo prosty sposób - policzyć uczniów siedzących w klasie.
> Zajmuje mało czasu, a każdy nauczyciel jednak powinien ten czas
> poświęcić, choćby dla własnego dobra. Nauczyciel w razie czego odpowiada
> za każdego ucznia obecnego na lekcji, nawet jeśli ta obecność była tylko
> formalna.
Wiele lat byłem edukowany i szczerze przyznam, że nie pamiętam, by
jakikolwiek nauczyciel przeliczał uczniów w klasie. Oczywiście mógł to
robić "naocznie" , ale myślę, że przynajmniej na 70% lekcji opierano
się na pobieżnym sprawdzeniu listy obecności.

--
Pozdrawiam
Maciek
napisał/a: ~Nixe" 2012-03-27 10:15
"Ikselka" napisała

> A gdyby nie poszło na lekcje, to też uważasz, ze sprawa byłaby tylko
> między nim a szkołą?

Oczywiście. A że ja jestem jego rodzicem, to rzecz jasna również dotyczyłaby
mnie.
Na pewno jednak nie byłaby to sprawa, która powinna obchodzić jego kolegów.

N.