Tłusta pani wypowiada się na temat śmi

napisał/a: ~Animka 2012-06-21 17:14
W dniu 2012-06-20 22:17, Ikselka pisze:
> Dnia Wed, 20 Jun 2012 22:15:23 +0200, Paulinka napisał(a):
>
>> W dniu 2012-06-20 22:05, Ikselka pisze:
>>> Dnia Wed, 20 Jun 2012 22:00:04 +0200, Paulinka napisał(a):
>>>
>>>> W dniu 2012-06-20 21:53, Ikselka pisze:
>>>>> Dnia Wed, 20 Jun 2012 21:09:13 +0200, medea napisał(a):
>>>>>
>>>>>> Mnie takie rzeczy "prosto od krowy", czy robione domowymi sposobami od
>>>>>> tzw. baby, zawsze krową zajeżdżały
>>>>>
>>>>> Widocznie krowa była brudna.
>>>>
>>>> A kury które znasz pewnie też, bo rosół z kury...
>>>
>>> Ja wcale nie żartuję, bo to fakty - mleko jedzie oborą (a nie krową) tylko
>>> wtedy, kiedy krowa jest upaprana w gnoju ciągle i nie czyszczona ani nie ma
>>> mytych wymion przed dojem.
>>
>> Przekażę ś.p. dziadkowi jak zemrę, że był brudasem wg XL jak, dlatego mi
>> jego produkty nie smakowały.
>
> Nie musiał być brudasem, może po prostu niedowidział i uważał, że krowa
> jest czysta, no a nie była.

Żeby krowa była czyata to trzeba by ja wyszorowac pod jakimś prysznicem,
w wydezynfekowac to co trzeba, a praede wszystkim osoba dojąca powinna
też mieć wydezynfekowane i umyte ręce. No i zostaje jeszcze zastosowanie
sterylnego pojemnika do którego "wpada" mleko.
O kurczę, ja jednak już wolę mleko ze sklepu, pasteryzowane.


--
animka
napisał/a: ~Paulinka 2012-06-21 22:48
W dniu 2012-06-21 09:51, medea pisze:
> W dniu 2012-06-20 22:19, Ikselka pisze:
>>
>> Możesz sobie przekazywać co chcesz i pultać się ile chcesz, a tego nie
>> przeskoczysz: mleko śmierdzi tylko wtedy, kiedy krowa jest brudna. I
>> finito.
>
> Pogodzę Was ;) - kiedy krowa jest brudna, mleko śmierdzi gnojówką, a
> zajeżdża _krową_, bez względu na poziom czystości krowy. :)

Czuję się pogodzona :)

Największym obrzydlistwem jakie pamiętam z dzieciństwa był zgliwiały
smażony ser mocno doprawiony kminkiem - przysmak mamy i babci.
No i hitem były dziadkowe ciastka na sodzie. Takim ciastkiem można było
zabić, takie było twarde - dziadek leczył zgagę tym sposobem ;)


--
Paulinka
napisał/a: ~medea 2012-06-21 22:57
W dniu 2012-06-21 22:48, Paulinka pisze:
>
>
> Największym obrzydlistwem jakie pamiętam z dzieciństwa był zgliwiały
> smażony ser mocno doprawiony kminkiem - przysmak mamy i babci.

A wiesz, że miałam dokładnie to samo?! Kiedy mama smażyła ten ser, to
musiałam z domu się ewakuować, bo nie mogłam ścierpieć samego zapachu.
Na ocenę smaku się nawet nie zdecydowałam. Teraz trochę żałuję. ;)
Pamiętam, że za zamierzchłej komuny sprzedawali nawet w sklepach taki
ser smażony z kminkiem w plastikowych kubeczkach.

Ewa
napisał/a: ~Paulinka 2012-06-21 23:02
W dniu 2012-06-21 22:57, medea pisze:
> W dniu 2012-06-21 22:48, Paulinka pisze:
>>
>>
>> Największym obrzydlistwem jakie pamiętam z dzieciństwa był zgliwiały
>> smażony ser mocno doprawiony kminkiem - przysmak mamy i babci.
>
> A wiesz, że miałam dokładnie to samo?! Kiedy mama smażyła ten ser, to
> musiałam z domu się ewakuować, bo nie mogłam ścierpieć samego zapachu.

Ja też :)

> Na ocenę smaku się nawet nie zdecydowałam. Teraz trochę żałuję. ;)

Kiedyś byłam mniej odważna w próbowaniu różnych nowych smaków. Co
ciekawe od kiedy się wyprowadziliśmy od dziadków, to mama nigdy więcej
tej potrawy nie robiła. Aż ją z ciekawości zapytam dlaczego :)

> Pamiętam, że za zamierzchłej komuny sprzedawali nawet w sklepach taki
> ser smażony z kminkiem w plastikowych kubeczkach.

Blee ;)

--
Paulinka
napisał/a: ~Ikselka 2012-06-21 23:26
Dnia Thu, 21 Jun 2012 22:57:08 +0200, medea napisał(a):

> A wiesz, że miałam dokładnie to samo?! Kiedy mama smażyła ten ser, to
> musiałam z domu się ewakuować, bo nie mogłam ścierpieć samego zapachu.
> Na ocenę smaku się nawet nie zdecydowałam. Teraz trochę żałuję. ;)

Ja się skusiłam, bo moja Teściowa to robiła. I nie żałuję, ze się skusiłam,
Próbowałam sama robić niedawno, ale chyba dziś sery już nie te - wyszło
gorzkie i tyle.
--
XL
napisał/a: ~Anai 2012-06-21 23:57
W dniu 21.06.2012 22:48, Paulinka pisze:
> Czuję się pogodzona :)
>
> Największym obrzydlistwem jakie pamiętam z dzieciństwa był zgliwiały
> smażony ser mocno doprawiony kminkiem - przysmak mamy i babci.

I mojego ojca - smażony z ziemniakami i jajkiem... fuuuj :/

> No i hitem były dziadkowe ciastka na sodzie. Takim ciastkiem można było
> zabić, takie było twarde - dziadek leczył zgagę tym sposobem ;)
>
>
a placki na sodzie pieczone na blasze znasz? ;)

--
Pozdrawiam
Anai

*****e-mail: www.cerbermail.com/?Y8Pg93XYwQ ******gg:1737648******
***** http://photo-of-anai.gu.ma/ *****
"Tylko pokłady bezinteresownego skurwysyństwa mają nieograniczone
możliwości regeneracyjne."
napisał/a: ~Aicha 2012-06-22 05:53
W dniu 2012-06-21 22:57, medea pisze:

> Pamiętam, że za zamierzchłej komuny sprzedawali nawet w sklepach taki
> ser smażony z kminkiem w plastikowych kubeczkach.

Teraz tez można trafić, ale za dużo ma dodatków chemicznych. Wolę
własnej produkcji :)

--
Nie ma na tym świecie bestii podobnej złej kobiecie, chociaż bowiem
wśród czworonogów lew jest najsroższy, a wśród wężów drakon najdzikszy,
to żadnego z nich nie można porównać ze złą kobietą. (Piotr Komes)
napisał/a: ~Stefan" 2012-06-22 08:54

Użytkownik "Paulinka" napisał w wiadomości
> Największym obrzydlistwem jakie pamiętam z dzieciństwa był zgliwiały
> smażony ser mocno doprawiony kminkiem - przysmak mamy i babci.
Na Śląsku to się zwało hauskiejza czyli ser domowy. Pamiętam jak w 11971
roku przyjechałem do pracy w Katowicach, a tam na sklepowych wystawach takie
spore tace a na nich rozlewająca się masa, maź, wyglądająca jak womity,
przykryta celofanem i prażąca się na słoneczku. Długo trwało, zanim
odważyłem się tego spróbować. Ale jak przeszedłem przyśpieszony, wręcz
błyskawiczny kurs nauki języka śląskiego to rozumiałem - na tasia i kup dwie
rzymuły i kusek hauskiejzy... no i halbe.

pozdr
Stefan
napisał/a: ~Stefan" 2012-06-22 09:26

Użytkownik "Stefan" napisał w wiadomości
>
> Użytkownik "Paulinka" napisał w
> wiadomości news:js01bd$tjq$1@node1.news.atman.pl...
>> Największym obrzydlistwem jakie pamiętam z dzieciństwa był zgliwiały
>> smażony ser mocno doprawiony kminkiem - przysmak mamy i babci.
> Na Śląsku to się zwało hauskiejza czyli ser domowy. Pamiętam jak w 11971
> roku przyjechałem do pracy w Katowicach, a tam na sklepowych wystawach
> takie spore tace a na nich rozlewająca się masa, maź, wyglądająca jak
> womity, przykryta celofanem i prażąca się na słoneczku. Długo trwało,
> zanim odważyłem się tego spróbować. Ale jak przeszedłem przyśpieszony,
> wręcz błyskawiczny kurs nauki języka śląskiego to rozumiałem - na tasia i
> kup dwie rzymuły i kusek hauskiejzy... no i halbe.
>
> pozdr
> Stefan
Sorry, ja nie z przyszłości, naturalnie 1971 (3 styczeń, na dodatek)
pozdr
Stefan
napisał/a: ~margaretha 2012-06-22 20:55
W dniu 2012-06-21 23:57, Anai pisze:

>>
>>
> a placki na sodzie pieczone na blasze znasz? ;)
>


daj przepis :) Moja babcia podobne robiła.

--
MM
napisał/a: ~Anai 2012-06-22 21:28
W dniu 22.06.2012 20:55, margaretha pisze:
> W dniu 2012-06-21 23:57, Anai pisze:
>
>>>
>>>
>> a placki na sodzie pieczone na blasze znasz? ;)
>>
>
>
> daj przepis :) Moja babcia podobne robiła.
>
Żebym ja go miała... :/ u mnie też babcia robiła.

--
Pozdrawiam
Anai

*****e-mail: www.cerbermail.com/?Y8Pg93XYwQ ******gg:1737648******
***** http://photo-of-anai.gu.ma/ *****
"Tylko pokłady bezinteresownego skurwysyństwa mają nieograniczone
możliwości regeneracyjne."
napisał/a: ~Paulinka 2012-06-22 22:51
W dniu 2012-06-21 23:57, Anai pisze:
> W dniu 21.06.2012 22:48, Paulinka pisze:
>> No i hitem były dziadkowe ciastka na sodzie. Takim ciastkiem można było
>> zabić, takie było twarde - dziadek leczył zgagę tym sposobem ;)

> a placki na sodzie pieczone na blasze znasz? ;)

A jak to wyglądało? Te dziadkowe ciastka to były właśnie takie małe
placki pieczone w piecu na blasze. Miały średnicę szklanki.

BTW ktoś z Was jeszcze używa tradycyjnych szklanek? Tylko u babci mam
się okazję napić kawy w szklance :)


--
Paulinka