przemoc w rodzinie

napisał/a: Ewcia17 2007-08-10 17:03
Co myślicie na temat przemocy w rodzinie-moja sytuacja wygląda nieciekawie.
Mój mąż mnie bije,ponieważ twierdzi,że jak nie daje sobie ze mną rady,to biciem najlepiej to załatwi,bo wtedy jestem cicho i się nie stawiam.Może ktoś się orientuje gdzie są jakieś poradnie (jestem z Nysy)bo przecież nie mogę tańczyć jak on mi zagra,ja też powinnam mieć swoje zdanie.Wiele razy chciałam od niego odejść ale on mi nie pozwala-poprostu psychicznie mnie wykańcza.Włśnie teraz zostałam pobita,zabrał mi wszystkie rzeczy,buty,telefon,pieniądze,żebym nie mogła wyjść.Sytuacja jest skomplikowana jeszcze bardziej bo mieszkam u niego i mamy córkę-tak,że ją też mogę stracić.Pomóżcie mi bo nie wiem jak długo wytrzymam.
napisał/a: Niebieska 2007-08-10 17:19
Ja na twoim miejscu,bym uciekła od tyrana.Zabierz dziecko,idź na policję i schroń się gdzieś,gdzie on cię nie znajdzie.Myślę,że na komendzie podadzą ci gdzie możesz znaleźć pomoc.Bardzo ci współczuje,jednak musisz być silna.Walcz o dziecko,myślę że żaden sąd nie przyzna tyranowi opieki nad dzieckiem.pozdrawiam.
napisał/a: Galahda 2007-08-10 17:30
Uciekaj od tyrana!!!
Popieram Niebieską -napisała to co najważniejsze. Ale osobiście jestem ciekawa jak to skomplikowana sytuacja w wyniku której możesz stracić dziecko? Bo moim zdaniem jeśli sąd stwierdziłby że mąż się nad Tobą znęca to na pewno przyznałby opiekę nad córka Tobie.
Pozdrawiam.
napisał/a: Ania2110 2007-08-17 21:14
Żaden sąd nie odbierze Ci dziecka. Nie bądz naiwna, poprostu w jakis dzień kiedy on jest w pracy albo poprostu nie ma go w domu to uciekaj stamtąd, nie zostawaj tam. Nie daj śie zeszmacic.To się napewno nigdy nie zmieni.
napisał/a: aXka 2007-08-17 21:57
Ewcia, przed Tobą długa droga i nie będzie łatwo, ale wierz mi warto, jeśli nie dla siebie, to dla dziecka. Jestem takim dzieckiem, które wyrosło w rodzinie, gdzie ojciec alkoholik wylewał swoją frustrę na swoją rodzinę. Rodzice wyżądzili mi ogromną krzywdę - ojciec, że pił, bił moją matkę, awanturował się, a moja matka, że się poddała i nic nie zrobiła. Pamietaj też, że przemoc rodzi przemoc - mój brat też lubi podnieść rękę na swoją żonę, żeby "doprowadzić ją do porządku". Twój mąż prawdopodobnie wyrósł w takiej rodzinie. I pamiętaj, że nikt nie odbierze Ci dziecka. Używa tego argumentu, żeby Cię zastraszyć i żebyś siedziała cicho - klasyka.

Idź do poradni. Masz dostęp do kompa, adres znajdziesz w necie. Oni powiedzą Ci co robić. Może wspólna terapia - jeśli chcesz ratowac małżeństwo. Ważne jest, aby każdorazowo wzywać policję, zrobić obdukcję, aby mieć dowód na to, że Twój mąż stosuje przemoc psychiczną i fizyczną.

Masz rodzinę albo przyjaciół, u których możesz się bezpiecznie zatrzymać. To wykorzystaj chwilę i się tam przenieś. A jak jeszcze masz wątpliwości to poczytaj o Dorosłych Dzieciach Alkoholików i zastanów się, czy chcesz, aby Twoje dziecko takie było. Powodzenia i nie pozwój sie zgnoić.
napisał/a: Weronisia1 2007-08-17 22:11
Współczuję Ci bardzo, ale nie możesz siedzieć cicho. Tylko dlatego, że masz dziecko. Uciekaj od niego jak najszybciej. Żaden facet nie ma prawa podnieść ręki na kobietę. Idź na policję, do kościoła po pomoc, gdziekolwiek, byle jak najdalej od takiego łajdaka.
Powodzenia.
napisał/a: normalnyXfacet 2007-08-28 18:55
http://www.porozumienie.niebieskalinia.pl/index.php?option=com_instytucje&Itemid=99999999&strona=2
http://www.niebieskalinia.pl/ Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" jest placówką Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.
Masz dostep do kompa, wiec jak jego nie bedzie w domu to poczytaj, poszukaj i walcz o siebie i dziecko. Nie daj sie draniowi.
napisał/a: olecha75 2007-08-29 13:41
Ratuj swoje dziecko!Pokaż jej ,że to co dzieje się w waszym domu jest nienormalne,uciekaj,bo ona się tych relacji nauczy,a potem jak dorośnie,i nie daj Boże będzie miała też takiego męża bandytę,będzie myślała,że to normalne,bo jej mama też była bita...a tego na pewno nie chcesz.Poradzisz sobie,nie bój sie,trzymamy za Ciebie kciuki!
napisał/a: Hania9 2007-08-29 13:44
Postanów odejść i wytrwaj w swoim postanowieniu, nie poddawaj się, nie wbijaj do głowy, że nie dasz rady, że nie masz dachu nad głową, pieniędzy, bo w sytuacji w jakiej jesteś materia nie jest najważniejsza.

Trzymam kciuki...
napisał/a: Hania9 2007-08-29 14:37
Normalny Facecie

Między innymi z myślą o tobie dużo sie naszperałam, żeby odnaleźć artykuł, który przeczytałam w Dużym Formacie kilka miesięcy temu. Piszesz o Niebieskiej Linii, Pogotowiu...

Powiem jak wygląda sytuacja w mojej rodzinie, gdzie dziadkowie wychowują wnuczkę. Ojciec dziecka nieznany, a Matka (54lat) alkoholiczka i osoba chora psychicznie wojuje na każdym froncie i z wszystkimi! Matka jest agresywna, bije rodziców, znęca się psychicznie, i zachowuje się amoralnie!

Policja nie zrobi nic, bo "Matka nikogo nie skrzywdziła fizycznie, nie zabiła, więc w kaftan nie wsadzą... Sama na leczenie się nie godzi, bo według niej samej jest zdrowa...".

Kurator urobiony jest przez Babkę dziecka, która wszystko robi, żeby swojej biednej, ukochanej córki nie skrzywdzić - nie działa a przydzielony jest 5 lat temu. Nigdy nie odwiedził sąsiadów i rodziny, która na co dzień jest świadkiem awantur, pijaństwa, bójek, wybijania szyb a nawet rozbijania umywalki w łazience. Swoje sądy opiera na rozmowach z Babką, która chroni córkę, tłumacząc, ze jest osobą chorą i należy jej pomóc a nie rzucać kłody pod nogi...

Włos sie jeży, jak nieudolne mamy w kraju urzędy typu Rzecznik Praw Dziecka z policją na czele.

http://www.gazetawyborcza.pl/1,75480,3862670.html
napisał/a: Bibi88 2007-08-29 15:50
Moja wypowiedz nie bedzie sie roznila od innych. Mysle, ze powinnas odejsc od tego tyrana. Najwazniejsze jest to zebyscie byly z coreczka bezpieczne i szczesliwe...
Trzymam kciuki i zycze powodzenia...
napisał/a: Hania9 2007-08-30 12:32
Ewcia1, musisz wiedzieć, że podjęcie decyzji o odejściu wymagać będzie od Ciebie samozaparcia i zdecydowania na 100%. Musisz być silna i dążyć do celu, który już podjęłaś. Nie bój się przyszłości, jesteś młoda więc jeszcze na 10 sposobów możesz sobie życie ułożyć.

Podkreślam, że wszystko co będziesz robić rób z myślą o sobie i dziecku.

Musisz jednak wiedzieć, że nie zawsze będziesz mogla liczyć na organizacje teoretycznie zajmujące się pomocą w przypadku stosowania przemocy fizycznej i psychicznej w rodzinie.

Kilka miesięcy temu, przeczytałam w Dużym Formacie artykuł o nastoletniej dziewczynie, ofierze domowej patologii. Włos mi się zjeżył na karku, ale nie na skutek tego co przeczytałam o relacjach między nią i rodzicami, patologii w domu, itp. Tragiczne w tej opowieści jest brak interwencji ze strony takich "instytucji" jak policja, rzecznik praw dziecka, itd.
Poniżej przesyłam link do strony, warto przeczytać...
http://www.gazetawyborcza.pl/1,75480,3862670.html

Poza tym, wiem jak to wygląda od podszewki, ponieważ od dobrych kilku lat wraz z rodzicami walczymy z psychicznie chorą ciotka, alkoholiczką, uzależnioną od środków pobudzających, itd. A zaczęło się wszystko kiedy miała naście lat (obecnie 54) od odchudzania. Obecnie jest wrakiem wszczynającym pijackie awantury, zanęcającym się psychicznie i fizycznie nad 80-letnimi rodzicami, i 8-letnią córką. I najgorsze jest to, ze w walce z nią jesteśmy całkowicie osamotnieni.

Wzywana policja twierdzi, że delikwentka wojuje, ale w kaftan jej nie wsadzą, bo nikogo nie zabiła; leczyć się nie chce, bo według niej samej nie jest chora, o przymusowym zamknięciu nie ma co marzyć, bo nie mamy takiego prawa; przydzielony 5 lat temu kurator został zmanipulowany przez matkę ciotki, która pomimo wszystko broni córki, wszystko jej wybacza - nawet sińce na ciele; matka ciotki korumpuje kuratora dając jemu pieniądze i prezenty, żeby tylko nic nie działał przeciwko; kurator przychodzi raz na pół roku, i nie rozmawia z ciotką tylko z jej matka, bo tylko ona umie przeprowadzać "dyplomatyczne" rozmowy; kiedy spotkał moja siostrę na ulicy, z podniesionym głosem kazał jej się nie wtrącać do "nie swoich spraw, i nie swojego życia" - podkreślam, że wszystko dzieje się na naszych oczach, bo mieszkamy działka w działkę; podczas 5-lat kurateli, nie przeprowadził wywiadu środowiskowego, nie odwiedził sąsiadów i naszego domu.

Doszło do rozprawy przed sądem o przymusowe leczenie. Kurator będący w komitywie z matką ciotki "nie zauważył nic szczególnego w zachowaniu zainteresowanej (wiele lat temu była krótki okres w klinice dla chorych psychicznie, a w dokumentach ma wpisane "schizofrenia"; podczas jednej z interwencji policjant spisał, że ciotka jest agresywna, pobudzona, jej wypowiedzi są chaotyczne, co może wskazywać o spożyciu alkoholu, itd)...., w domu jest spokój, cisza (wybite szyby w drzwiach, zbita umywalka w łazience, zniszczone framugi drzwi od trzaskania)..., dziecko nie jest zaniedbane (czy to, że dziecko ma umyte włosy i czyste ubranie jest wyznacznikiem zdrowych relacji w domu?)"...
Moja mama jako świadek i inicjator całej sprawy została potraktowana z góry - przeciwko jej słowom i słowom dwóch innych świadków, były słowa kuratora, który "zna sytuację od podszewki". No i na tym się skończyło...

Dziecko ma problemy w szkole, psychicznie jest również opóźniona, ale jej babcia uważa, że psycholog nie jest potrzebny. Dochodzi wiele wile innych spraw, kwestii...

Więc Ewcia1, nie daj się! Weź pod uwagę to o czym pisały już inne dziewczyny, że świadkiem Twojego nieszczęścia jest córka, która w przyszłości na pewno będzie chciała stworzyć rodzinę.

Pozdrawiam...