osobny pokój dla dziecka?

napisał/a: igmu 2012-03-28 09:37
napisal(a):
igmu napisał/a:
niech salon będzie salonem, a zabawki, maty, koce itp niech będę w dzieciowym królestwie..

powodzenia
oj dziewczyny, wydaje mi się, że to dużo zależy od mieszkania... my mamy maciupkie pokoje, w stołowym nawet miejsca nie ma gdzie rozłożyć dziecięce klamoty, poza tym tam urzędują pies - 30 kg i kot, dlatego wolę, żeby młode pełzało w swoim królestwie ;) Jak ktoś ma duży salon, mieszka w domu czy w dużym mieskznaiu to ok... Ale tak też się da - w rodzinie i u mojej mamy mój brat i u siostry K dzieciaki mają własne królestwo i tam się bawią, szaleją... wiadomka, pewnie nie raz bedziemy siedzieć w stołowym, ale skoro to ma być też nasza sypialnia to niech już nie będzie także pokojem dziecięcym ;)
napisał/a: ~gość 2012-03-28 09:42
Donia napisal(a):
mala_zuchwala napisal(a):To ono dyktuje warunki

Z jednej strony piszesz że dziecko dyktuje warunki a w innym temacie twierdzisz, że jeśli da się dziecku pospać wtedy, kiedy chce, to rodzina daje się terroryzować..trochę się to ze sobą rozmija..


pisząc to byłam pewna że KTOŚ mi zaraz to wytknie...
Nie, nie rozmija się, bo są to dwie różne kwestie.
To teraz wyjdzie mi monolog/ epopeja. Odpisze w tym temacie.

Może nie umiem wyrazić wszystkich myśli tak jakbym chciała, ale TAK- taki miałam cel przekazu.

Dziecko nie może mnie terroryzować rozwalaniem mojej doby, dłużej niż w okresie adaptacyjnym po urodzeniu... I to tylko tylko dlatego że pozwolę mu na wszystko tj. spanie w dzien , zabawę w nocy - są granice na litość boską!
Spanie jest dla mnie kluczowe, równeiż dla mojego męża. NIe mamy lekkiego dziecka w tym temacie od początku. Tak jak dla Ciebie ważne są relacje z mężem.
Nie mam zamiaru być jego niewolnikiem, choć kocham nad życie.
Ja rozumiem, że zdarzają się ( i to nawet czesto- 1 czy 2 razy w tygodniu takie incydenty) ale jeśli jest to regułą to chcę to zwyczajnie zmienić a nie poddawac się temu bezwolnie i czekać aż samo przejdzie. To w MOIM przekonaniu normalne. Nie uważam się za wyrodna matkę , choć napewno nie jestem idealną.

Ale taka nie istnieje....

Jesli następuje problem, próbuję go rozwiązać.
Tobie mogą się nie podobac moje metody postepowania, ale mamy zupełnie inne dzieci, same jesteśmy inne i mamy inne sytuacje.
Ja już nie oceniam działania innych mam, bo nie mam do tego prawa.
Dziwi mnie tylko często czemu niektóre narzekają na swoje dzieci, skoro jednoczesnie to one SAME doprowadziły do pewnych sytuacji.
Ja nie lubię czuć , że absolutnie nic nie zalezy ode mnie. Nawet mój sen i moja doba.
Ocziwiście nie jestem bogiem i nie mam mocy decydowania o wszystkim w swoim życiu.... żeby mi nikt tego nei zarzucił. Ale nie dajmy się zwariować, są pewne kwestie, które musimy sami regulować, bo nikt za nas tego nie zrobi.
Dziwi mnie tylko totalnie luźne i bardzo modne naturalistyczno ekoo-wate podejście "dziecku wolno wszystko" lub "wsłuchaj się w rytm dziecka - ono Ci powie czego potrzebuje"...i całe zycie rodzinne jest uzależnione od dziecka.
U nas tak nie jest i nie bedzie.
Dostosowujemy się powiedzmy w 80% , 20 jest dla nas i nie ma dyskusji.
To my jako rodzice jesteśmy za te dzieci odpowiedzialni i my mamy im wskazywać dobre wzorce - równiez w bardzo prozaicznej kwestii spania...
Bawienie się w nocy jest w MOIM przekonaniu i w MOJEJ suytuacji (kiedy to tylko ja wstaję do dziecka) złe - bo w dzień mamusia zostaje z takim dzieckiem na cały dzień i jest tak zmęczona że jest dla niego nieprzydatna.

Ale jednocześnie nie moge go przecież głodzić i trzymać się sztywno planu posiłków, kiedy jest karmione piersią (czyli na żądanie). Zatem , co się samo nasuwa, w nocy, kiedy maluch potrzebuje jesc...nawet po naście razy...nie odmówię mu tego "dla zasady" , i mimo że wyglądam po 20 wstawaniu w ciągu jednej nocy jak cień człowieka.
Wstanę nawet dla siebie...bo przecież nie ucisze dziecka... Każdy chce spać, ale nie każdy w tym samy czasie

Donia napisal(a):
Byłam tak niewyspana, że raczej nie nazwałabym tego rozwiązania dobrym dla siebie ;)


hymmm, no mnie własnie o to chodziło!
Spanie z dzieckiem jest dla mnie totalnie niewygodną rzeczą...ALEEEEEEEEEEEEE może być wygodne na początku po porodzie ( z mega bolącym kroczem przy kazdym siadaniu i wstawaniu).

Spiąc z dzieckiem na wielkim małżeńskim łozu (mąż wyautowany na 3 tygodnie , do czasu jakiego takiego wygojenia) nie jest to niewygodne. Dziecko jest daleko.
A jaśniepan nie ucierpi.
Pamiętam jak bardzo się tego bałam i tego, żeby jej nie przygnieść.
I pamiętam jak próbowałam z nią spać na zwykłym łózku jednoosobowaym (wcale nie wąskim). Nie dałabym rady, poddałam się od razu.

W DUŻYM łóżku małżeńskim jest to komfort dla mamy świeżo po porodzie. I tylko o takim wspólnym spaniu piszę.
Ja tego nie robiłam, ale przy drugim dziecku zmierzam.
Chodziło mi o to, że Laura spała w swoim łózku od poczatku ...umie sama zasypiać, owszem. Ale nie BYLO TO NIEZBĘDNE dla tej jej nauki... a dla mnie było męczące.
I żałuję, że się tak katowałam od samego początku, w imię zasady "ze dziecko osobno śpi od samego początku" i że "każdy ma swoje miejsce do spania....nie przyzwyczajać jej" itp bo kosztowało mnie to setki wstawań w nocy przy silnym bólu...
Uważam po prostu, że mozna sobie tego zaoszczędzić dla samej siebie.
Wszystko w granicach rozsądku. Również podejście do samodzielnego spania.
A potem normalnie przenieśc dziecko do łózeczka. To nie jest długo czas...3 tygodnie.
To jest wygodna dla matki kiedy śpi w dużym przestronnym łóżku. Leży i karmi, nie musi wstawać.
I mówię na swoim przykładzie, o sytuacjach kiedy dziecko budzi się non stop do piersi. Nie każde takie jest oczywiście.
Więc piszac to miałam na mysli że TO ZALEZY OD DZIECKA, bo to ono wybiera kiedy chce jeść.
A kiedty się karmi piersią to na żądanie. Tym samym to ono ustala jak wyglądają karmienia nocne, nie matka... co jest zupełnie zrozumiałe.
I własnie matka, dla własnej wygody, głównie ze względu na ból krocza po porodzie, powinna odpuścić na początku i spac z dzieckiem.

Donia napisal(a):Obiecałam sobie - jeszcze przed narodzinami Julki - i obiecuję przed narodzinami drugiego dziecka, że zrobię dużo, by pielęgnować też naszą więź, a nie tylko więź: ja - dziecko.

Ja też Donia, mam takie samo podejście....
Ale tuutaj nie chodzi absolutnie o więź ja - dziecko mówiąc brutalnie...a o moją wygodę, brak bólu szwów po porodzie....i tylko tyle. 3 tygodnie. Bez przesady, mąż ani ja nie ucierpimy.

Donia napisal(a):I dlatego cieszę się, że w nocy nic się nie zmieniło - mogłam przytulic się do niego, czy potrzymać go za rękę, bo tak - wciąż tego potrzebuję i mam nadzieję, że długo się to nie zmieni. A dziecko braliśmy do siebie dopiero nad ranem,


tak to jest, fajny czas napewno...ale czy nie musiałaś wstawać do niej 15-20 razy w ciągu nocy DŁUGO???
Bo jeśli tak , to mogłaś sobie na to pozwolić.
Ale nie każda matka może.
Ja gdybym spała z męzem w sypialni a nie z nią w pokoju (w innych łóżkach) to w nocy po porstu spacerowałabym po mieszkaniu, usilnie hołdując zasadzie "nie śpię z dzieckiem w pokoju".
Zmarłabym ze 3 miesiące temu....
Dla jasności - ja z nią nie spię w łózku, ona śpi u siebie , a ja obok.
Ona umie spać sama, własnie w tym momencie usnęła.
Uważam, że każda skrajnośc jest zła.
I inne dziewczyny, Igmu nie powinny sie obawiać tego spania z dzieckiem w pokoju...
Ale to moje prywatne zdanie.

Donia napisal(a):Z Julią się dało bez większych problemów, choć były i cięższe nocki, bo to dziecko, nie lalka

widzisz, mogliście....
Donia napisal(a):i nie był to wynik "bo dziecko się przyzwyczai" tylko " bo takie mam przekonania - chcę, by dziecko spało u siebie w łóżeczku a ja z Mężem u siebie".

My mieliśmy przkonanie, że "dziecko się przyzwyczai" i że chcemy się jakoś wyspiać (ja śpiąc bez dziecka w łózku, ale jednak blisko z racji stawania non stop a mąż bo pracuje).
Ja przedłożyłam wygodę SAMEJ SIEBIE nad spanie z mężem, mimo że bardzo chce już wrócić i czetso lezymy wieczorem sami lub zasypiamy a w środku nocy już się przenosze tam - nie ma wyjścia.

Donia napisal(a):mam w moim Mężu wsparcie, nieraz to On wstawał do Julki i był z nią, podczas gdy ja śpię smacznie, tak się dzieje odkąd przestałam Małą karmić (po 6 miesiącu) i wróciłam do pracy - wtedy poziom poświęcanego jej w nocy czasu się wyrównał i wierzę, że razem sobie poradzimy w każdej sytuacji.

widzisz, ale Ty wiesz że u nas jest zupełnie inaczej
napisał/a: ~gość 2012-03-28 09:43
igmu, ale nie przejmuj się tym, co jest u kogoś, trzymaj się swoich przekonań i swoich metod. Ja nieraz spotkałam się z postawą typu: "jeszcze się sparzy" "jeszcze się przekona, że tak się NIE DA" i irytującymi półuśmiechami wyższości. Ale robiłam swoje, bo uważam, że jeśli Mama postępuje zgodnie z sobą i swoimi przekonaniami, postępuje właściwie. Każdy ma inne poglądy, inne warunki mieszkaniowo/lokalowe i każdy stara się urządzić swoją rzeczywistość z dzieckiem jak najlepiej dla niego i dla siebie..Dlatego nie ma gotowego, najlepszego wzorca.
napisał/a: ~gość 2012-03-28 09:46
igmu napisal(a):z całą wypowiedzią Doni się zgadzam - w szeczgólności z tym, że mój maż jest moim oparciem i nie chcę go od siebie odsuwać poswiecając się całkowicie dziecku... Niech nasze łóżko będzie naszą przestrzenią...


mam takie samo zdanie... i nie traktuję tego w kategorii poświecania sie dziecku ale jest to czysty egozim w moim wykonaiu i już

igmu napisal(a): może gdybym miała większe mieszkanie czy dom tez bym tak na to patrzyła - ale przy małym mieszkanku w bloku niestety trzeba zachowac jakiś porządek... no i u nas dodatkowym argumentem są zwierzaki - do pokoju malucha nie będą miały wstępu - dlatego chcę żeby tam było prowadozne życie podłogowe w duzej mierze :) Bo jednak u nas ciasno jest ;)

ja tez tak chciałam, ale skończyło sie na zagraconym salonie już teraz, wszedzie są jej rzeczy i zabawki...
ale tutajk siedzę i siedzi pies. Inaczej musiałąbym siedzieć z nią w pokoju (przeciez nie zostawie dziecka żeby siedziało cały dzięń samo w swoim pokoju, a z drugiej strony nie zostawię psa).

Bardzo dobrym rozwiązaniem jest kojec. Może się przemieszczac (póki co) i mam ich obu przy sobie.

[ Dodano: 2012-03-28, 09:47 ]
Donia napisal(a):igmu, ale nie przejmuj się tym, co jest u kogoś, trzymaj się swoich przekonań i swoich metod. Ja nieraz spotkałam się z postawą typu: "jeszcze się sparzy" "jeszcze się przekona, że tak się NIE DA" i irytującymi półuśmiechami wyższości. Ale robiłam swoje, bo uważam, że jeśli Mama postępuje zgodnie z sobą i swoimi przekonaniami, postępuje właściwie. Każdy ma inne poglądy, inne warunki mieszkaniowo/lokalowe i każdy stara się urządzić swoją rzeczywistość z dzieckiem jak najlepiej dla niego i dla siebie..Dlatego nie ma gotowego, najlepszego wzorca.


zgadzam sie z tym w całej rozciągłości
napisał/a: ~gość 2012-03-28 09:47
mala_zuchwala, ale ja Cię nie oceniam, tak jak napisałam - nie interesuje mnie kto co robi w swoim domu, bo nie ma dwóch takich samych sytuacji i nie narzucam nikomu swojego zdania. Tylko pisze, jak my to rozwiązaliśmy u nas. Mamy do tego prawo tak samo jak Ty do swoich rozwiązań, o których piszesz. 2I nie będę się rozpisywać i odpisywać na każde Twoje zdanie bo zwyczajnie mi się nie chce bić piany. Niech to zdanie
mala_zuchwala napisal(a):ale mamy zupełnie inne dzieci, same jesteśmy inne i mamy inne sytuacje.

każdy odniesie do siebie :)
napisał/a: igmu 2012-03-28 09:50
Donia napisal(a):nie ma gotowego, najlepszego wzorca.
no i to jest oczywiście najprawdziwsza prawda, bo każda z nas, każde z naszych dzieci, rodzin czy nasze warunki meiszkaniowe są inne... :) Ale dobrze jest posłuchać jak to działa u innych :)
napisał/a: ~gość 2012-03-28 09:51
a ja dyskusji nie traktuję jako bicie piany , przedstawiłam swoje argumenty, tak jak Ty swoje po tu dziś piszę na ten temat, może ktoś skorzysta z moich doświadczeń... ma podobną sytuacje itp...

Ja się akurat zgadzam z tym co piszesz prawie w całości poza wyjątkami...które okazują się kluczową różnicą
napisał/a: Kasia248 2012-03-28 09:54
Donia napisal(a):To długo,


no Borys do 8msc był na cycu a co za tym szło budził się co2h na jedzenie wiec nie usmiechało mi sie bieganie do drugiego pokoju, a i hcialam go przerzucic od razu na lozko pietrowe, ale to nastapiło po roku...Ada obecnie ma 1,5 miesiaca, kiedy pojdzie do chłopców nie wiem, ale nie predko bo jakby borys sie obudzil przede mna to nie wiem co mogłby z nia zrobic...wole nie ryzykowac

[ Dodano: 2012-03-28, 10:00 ]
igmu napisal(a):Właśnie wolałabym tego uniknąć - niech salon będzie salonem, a zabawki, maty, koce itp niech będę w dzieciowym królestwie... a jak wyjdzie - zobaczymy w praniu :)


u nas tak jest nasz pokoj to nasz pokoj, a pokoj dzieci to ich krolestwo i tam sie bawia i ciesze sie ze tak jest bo mam spokoj jak dzieci sa u siebie
napisał/a: ~gość 2012-03-28 10:09
mala_zuchwala napisal(a):a ja dyskusji nie traktuję jako bicie piany

mała ale ja już swoje argumenty i swoją sytuację przedstawiłam powyżej..po co mam się powielać po raz któryś? Nie widzę sensu dyskusji, gdzie Ty masz swoje przekonania a ja swoje - niektóre zbieżne a niektóre kompletnie rozbieżne- i nie widzę powodu, by kogoś na swoją stronę "nawracać", absolutnie tego nie chcę. I już prostuję - wcale nie twierdzę, że Ty tego chcesz :) Ja napisałam o sobie, Ty o sobie i wystarczy ;) Jest jeszcze spora garstka osób, które rozwiązują sprawę jeszcze inaczej - nie znaczy, że gorzej czy lepiej - inaczej. Zgodnie ze sobą i ze swoim dzieckiem. I to powinien być wyznacznik postępowania :)
mala_zuchwala napisal(a): poza wyjątkami...które okazują się kluczową różnicą

Nie mam nic przeciwko, bo nie chodzi mi o zwolenników moich teorii, które wdrażam z większym lub mniejszym trudem w praktykę wraz z Mężem ;) Nie czuję też większej potrzeby, by się z nich tłumaczyć..Wiele osób się ze mną nie zgadza, wiele osób ma swoje zdanie i chwała im za to, ale ja robię swoje i widzę pozytywne efekty, co mnie motywuje do dalszego - takiego a nie innego - postępowania. Czy robię dobrze - okaże się w przyszłości, kiedy oceni mnie moje dziecko - jedyna osoba, która ma do tego pełne prawo :)
Kasiulek napisal(a):no Borys do 8msc był na cycu

Właśnie, dlatego nie ma gotowego wzorca, bo każde dziecko inne..A TEN moment przenosin trzeba wyczuć i trzeba być na to gotowym..

[ Dodano: 2012-03-28, 11:47 ]
Jednak poodpisywałam, bo czytając w spokoju widzę, że mnie nie zrozumiałaś..
mala_zuchwala napisal(a):Ale taka nie istnieje....

Z tym się akurat zgadzam :)
mala_zuchwala napisal(a):nie może mnie terroryzować rozwalaniem mojej doby, dłużej niż w okresie adaptacyjnym po urodzeniu...

I z tym też ;)
mala_zuchwala napisal(a):U nas tak nie jest i nie bedzie.

U nas też nie ;)
mala_zuchwala napisal(a):Ale nie BYLO TO NIEZBĘDNE dla tej jej nauki... a dla mnie było męczące.

No i tu się różnimy, bo dla mnie nie było..od samego początku. Pewnie - gdybym musiała wstawać do Młodej 15 razy, też zmieniłabym zasady, przynajmniej na początku. Ale nie musiałam. Dlatego trzymałam się swoich i nie było to ani wyrzeczenie piekielne, ani jakiś problem nie do przeskoczenia..
I widzisz - znów chodzi o to samo - o różne dzieci.
mala_zuchwala napisal(a):I własnie matka, dla własnej wygody, głównie ze względu na ból krocza po porodzie, powinna odpuścić na początku i spac z dzieckiem.

Nie "powinna", nie każdy chce, każdy ma wybór. Nie można generalizować, bo jak napisałam - dla mnie to nie był problem. I pisze o spaniu we wspólnym łóżku, nie pokoju. Mój typek pozwolił mi na to. Wiem, że u innych może być inaczej, wiem, że moje drugie dziecko może być - i pewnie będzie - inne. I dopiero wtedy - nie wcześniej - będę się zastanawiać, jak to ugryźć.
mala_zuchwala napisal(a): to w nocy po porstu spacerowałabym po mieszkaniu, usilnie hołdując zasadzie "nie śpię z dzieckiem w pokoju".

O - i tu klucz do nieporozumienia: ja spałam z dzieckiem w pokoju wraz z Mężem - prawie cztery miesiące, o czym wcześniej pisałam.. Moja zasada brzmiała: śpimy w osobnych łóżkach. A to co innego jednak. Brałam Julkę na karmienie i oddawałam do łóżeczka. Miałam ją na wyciągnięcie ręki. Kiedy unormowała się na tyle, że wstawałam do niej 1-2 razy w nocy - wynieśliśmy się do siebie.
napisał/a: Aganesu 2012-03-28 12:20
igmu napisal(a):Właśnie wolałabym tego uniknąć - niech salon będzie salonem, a zabawki, maty, koce itp niech będę w dzieciowym królestwie... a jak wyjdzie - zobaczymy w praniu
U nas póki co wszystkie zabawki są właśnie w salonie bo tam zwykle w ciągu dnia przesiadujemy wszyscy.
Wydaje mi się, że jeszcze sporo czasu upłynie zanim Igi (który jest bardzo towarzyski) będzie się bawił tylko i wyłącznie w swoim pokoju

Donia napisal(a):Tu jest centrum wszechświata do dziś
Dobrze powiedziane:D

igmu napisal(a): no i u nas dodatkowym argumentem są zwierzaki - do pokoju malucha nie będą miały wstępu
Ja ograniczyłam się tylko do nie wchodzenia do łóżeczka Ignasia Choć czasem zastanę w nim np. śpiącą Pindę.
No i w pierwszych tygodniach koty nie wchodziły do sypialni.
Z psem była inna bajka bo zlewał Ignasia.
napisał/a: ~gość 2012-03-28 12:52
Donia it`s ok
Ok , osięgnęłyśmy sedno
Ja Cie rozumiem i popieram doskonale...
się zrozumiałyśmy

p.s. Masz rację - nie "powinna" ale jeśli tak bedzie miała lub ma jak np. ja to powinnam napisać MOGŁABY to rozważyć
Nie miałam na myśli usilne namawianie czy coś
Tak czy siak... TRUE, SAME TRUE
napisał/a: eska1 2012-03-28 13:46
Trochę gorąco się tutaj zrobiło.
Ja też uważam, że wszystko zależy od dziecka. Jak pisałam wcześniej Oliwcia śpi w swoim pokoiku od 8mca "dopiero". Nigdy z nami w łóżku nie spała, ale w łóżeczku obok mojego łóżka, które zajmowałam sama (1.80x2m ). Mąż spał na dole sam. Mieliśmy taki podział, bo mała była BARDZO wymagająca i budziła się co chwilkę. Po kilku nocach razem w pokoju nawet pies uciekł na dół, bo spać nie mógł. Dzieliliśmy się. Ja nie spałam w nocy - opiekowałam się małą, a M. w dzień, gdy ja odsypiałam.
Z drugim dzieckiem nie planuję nic. Samo życie pokaże. Zależy jaki "model malucha" nam się trafi.
Jeżeli chodzi o spanie z dzieckiem po 5tym roku życia. Hm.. To też zależy od dziecka. U nas w rodzinie jest przypadek, że w trójkę śpią w jednym łóżku, a mała ma skończone 7lat. Drugi przypadek - przez pięć lat spali osobno, jedno z jednym, drugie z drugim dzieckiem. Nie mieszam się w to - ich wybór. Myślę, że jakby po dobroci mogli to zmienić to by to zmienili, a że nie chcieli na siłę to rozwiązali to w taki sposób.
Ja obecnie śpię z małą. Odkąd jestem w ciąży. Wcześniej tego w ogóle nie było. Miała własny pokój i KONIEC. Od początku nauczona jest zasypiać u nas w łóżku przytulona do mnie. Później ją odnosiłam, teraz nie chcąc dźwigać - zostawiam. Jest dobrze. Nam to nie przeszkadza. Jak M. wraca przekłąda Ją do Jej łóżeczka i tam śpi też bez problemów. Nie mam ochoty oduczać Jej sposobu zasypiania, bo mi to odpowiada, lubię gdy się do mnie przytula.
Urodzę drugie dziecko i co jak będzie potrzebowało mojej bliskości? Trudno będziemy coś kombinować i spać razem. M. się śmiał, że kupimy większe łóżko.
Wychodzę z założenia, że to tylko kilka lat, później dzieciaczki uciekną. Jeżeli dwoje rodziców na to się zgadza to jest dobrze. Ich wybór. Nam to nie przeszkadza. Mamy do dyspozycji 3inne pokoje jak mała uśnie w sypialni i nie narzekamy na brak intymności. Kwestia poukładania sobie wszystkiego i idywidualnego podejścia.