........nadzieja.........powoli umiera......

napisał/a: libton 2007-05-13 16:51
Zaczęło się z mojej winy, byliśmy ze sobą kilka miesięcy, popiłem w barze, siedziałem z moja kumpelą, ni stąd ni z owad zaczynamy się całować.....na drugi dzień dół, no ale jak to facet postanawiam milczeć....sprawy nigdy nie było...niestety, już na drugi dzień wszystko wychodzi na jaw.....dużo płaczu, przepraszania, głupich sytuacji z jej rodziną...rzecz się dzieje u nich w domu, bardzo ciężka noc, ale udało się ......byłem cierpliwy, moja wina......jeszcze półtora roku, to za mną się ciągnęło, Gosia nie mogła o tym zapomnieć, było bardzo dużo ciężkich momentów i kłótni,....moja wina...dam rade, wytrzymam....kocham ją......będzie dobrze, w końcu zapomni....mam nadzieje że ja również......w międzyczasie wyjeżdżamy za praca, mamy własne mieszkanie, wspólną kase, zyje się w miare dobrze, Gosia postanawia pomoc swojej rodzinie, jej rodzice mieszkaja w domu babci, dziadek zmarl, wiec czesc dziadka jest podzielona na reszte rodziny.... tato jest budowlancem, remontuje dom, pakuja w niego pieniazki, Gosia postanawia przekonac reszte rodziny aby zrzekli swoich czesci na nia (babcia nie chciała na nikogo innego- ciężka sytuacja z rodzicami Gosi-mieszkają pod jednym dachem- wg rodziców babcia za malo się dokłada do wszystkiego- ma 500zł emerytury, z czego 300 wydaje na leki, kłutnie miedzy rodzicami a babcią to czesty powód płaczu i nerwów gosi) oczywiście nie obyło się bez problemów (nie wyjaśniłem-Gosi zalezy na przepisie tylko ze względu na to ze rodzice inwestuja pieniadze, w cos co dokonca nie jest ich, chce uniknąć sytuacji gdzie ktos przypomni sobie ze ma tam jakas czesc w momencie jak wszystko jest już zrobione i ma wysoka wartość rynkową) okazuje się ze ciotka Gosi, która wczesniej obiecala jej swoja czesc jako prezent weselny, nie chce oddac, wkoncu zgadza się odsprzedac swoja czesc ( 1/8 ) za 5 tyś zł, później okazuje się że jej mama nie chce się zrzec na Gosie(!!!!!!!) „ona tez chce mieć coś w życiu” namawia rodzine, żeby nie zrzekali się na Gosie tylko na nią (!!!!) zapomniałem dodać, że rodzice Gosi mieszkaja z babcia na wsi z wyboru, mają mieszkanie we Wrocławiu, które wynajmują, wkoncu dochodzi po podpisania wszystkiego, w międzyczasie Gosia duzo placze, kłutnie z mamą, która moim zdaniem zamęcza psychicznie Gosie, Gosia dostaje czesc babci, i kuzynów, mama zostaje przy swojej czesci i dostaje czesc innej ciotki, ciotke spłaciliśmy my, pyzatym ponieśliśmy wszystkie koszty związane z przepisem, około 6tyś zł, przez moment wszystko jest ok......u mnie zbudowala się niechęć do Gosi mamy, stwierdziłem ze jest strasznie fałszywa, i nie można jej w niczym ufac, oprócz tego Gosia gdy było źle miedzy nia a jej mama opowiadała mi różne historie z dzieciństwa, np. jakto Gosia chodziła zbierac jagody caly sezon i nie miala z tego grosza, a jak pewnego razu nie sprzedała wszystkiego przy drodze, to matka zrobila jej super awanture i wywalila wszystkie jagody kurą..... (żeby chociaż byli biedni) było tych historii jeszce kilka ale nie będę się rozpisywał, macie mniejwiecej pojecie jaka osoba jest Gosi mama. Powoli wszystko przyschło......zima......oswiadczyłem się.....co tu dużo mówić, kocham ją.......chce być tylko z nią.......postanawiamy, pomóc jej tacie, załatwiliśmy mu dobrą prace w naszym regionie, żeby zarobił na remont domu, przyjechała początku wszystko jest ok, załatwiłem mu prace, woziłem i odbierałem z niej, pomagałem jak trzeba było, mieszkał z nami, któregoś dnia popil sobie, zaczyna się awantura, wyzywa nas od takich i owakich (strasznie żałuje że go wtedy nie złapałem za szmaty i nie wywaliłem z domu) Gosia płacze....zmieszał nas z błotem, na drugi dzień, zadowolony szczęśliwy.....nic się nie stało.....kur....szlak mnie mało nie trafił, Gosia prosila żebym zostawil to w spokoju.....głupi posłuchałem......po jakimś czasie wrócił do domu, sprawa przyschła.........ustaliliśmy date ślubu.......stwierdziliśmy, że zaprosimy tylko rodziców, chrzestnych, rodzeństwo i kilku przyjaciół, to będzie małe przyjęcie......ojciec Gosi foch, jakto nie zaprosimy całej jego rodziny??!!! Moja strona nie ważna, jak chce to nie musze nikogo zapraszać ale jego rodzina to musi być cała włacznie z kuzynami Gosi, wkurza się, obraża na nas.....gosia znowu płacze.....zgodziłem się......zrobimy wieksze wesele, no ale musimy się zmiescić w budżecie przyjęcia (pieniążki na drzewach nie rosną) zaczynamy kombinować...może jakaś sala na wiosce, wynajmiemy kucharki, okazuje się że nie jest to jednak tani pomysł, wkońcu znajdujemy sale, okazuje się że pomieści około 80 osób, musimy kroic liste gosci, stanęło na tym że Gosia nie zaprosi kuzynów, ojcie oczywiście niezadowolony „róbcie co chcecie” , „ja i tak się tu nie licze” itd. .....gosia płacze, źle jej że tato nie potrafi zrozumieć powodu takich cięć..... dodam że na te 80 zaproszonych osob, z mojej rodziny były 22 osoby... no ale dobra przeżyje.......po ślubie jakoś się uspokoiło, chociaż nie powiem żebym pałał miłością do teściów, mam duży dystans.......gosia zachodzi w ciaze......wszyscy zachwyceni, ogóla radosc w rodzinie.....wkrotce przychodzi na świat nasza córeczka.....postanawiamy (ja raczej niebardzo), że Gosi rodzice przyjadą nam pomóc przy maleństwie.... nie podoba mi się ten pomysł, ale wiem że Gosi będzie się dobrze czuła z mamą, pyzatym potrzebujemy pomocy, przyjeżdżają......wszystko w domu dzieje się „nie po mojemu” no ale dobrze, do dla naszego dobra oni tutaj są, więc jakoś wytrzymam, przemęcze się troszke....wkońcu kiedyś wyjadą, oczywiście nie daje po sobie nic poznać, gram w tą gre pt. dobry zięciu, załatwiam teściowi kila fuch, które oczywiście i mnie absorbują, bo teściu potrzebuje pomocy przy tym czy tamtym, jestem coraz bardziej zmęczony sytuacją, zmęczony fizycznie i psychicznie, Gosia się dziwi dlaczego jestem taki wyczerpany i coraz czesciej w złym humorze...tesciowie denerwują mnie coraz bardziej, nie chcąc nic po sobie dac znac, coraz czesciej chowam się przed światem w pokoju, przed kompem, tesciowa zaczyna wypytywac Gosie czy ze mna wszystko ok., ze ona zaczyna się zle czuc, ze może mi cos nie pasuje, może ja ich nie lubie, itd.gosi źle że mama się nie czuje komfortowo, ojciec tez zaczyna cos jej wspominać, mamy powazna rozmowe, powiedziałem Gosi jak się czuje, co o nich mysle, i jak mam ich dosyc....gosia placze, nie potrafi tego zrozumiec.....w międzyczasie sytuacja coraz bardziej się napina...tesciowie postanawiaja pojechac do domu.....dzis zadzwonil do mnie telefon okazuje się ze to znajomy u którego teściu kładł plytki......jedna odpadla, trzeba naprawic zanim teściu wyjedzie, a wyjezdza za dwa dni.....niedziela wiec może dzis.....mowie Gosi a ona teściowi, on na to że mu pasuje, i pyta kiedy go zawioze.....mowie Gosi że niebardzo mi się to podoba miałem inne plany na niedziele.....może przeciez pojechac autobusem.......gosia pęka, dziś znowu płacze.....tym razem przezemnie....jej mama też płacze i też przeze mnie......nawet się nie zorientowałem kiedy role się odwróciły.........teraz to rodzice są kochani i to na ich ramieniu można się wypłakać, i od nich usłyszeć dobrą radę, ja jestem wrogiem.....nie wiem jak ale zwrócili ją przeciwko mnie......przed chwilą powiedziała mi że to koniec.......najgorsze jest to, że widze w jej oczach, że tak naprawde myśli.........świat mi się nagle na głowe zawalił.....a ja nie mogę nic zrobić....siedze tutaj i pisze, a ona na dole pewnie ma „szczere rozmowy” z ukochanymi rodzicami.................................................nie wiem co będzie dalej, Gosia nie chce ze mna rozmawiać...............boje się..........
napisał/a: fiorino 2007-05-14 20:40
Fajna rodzinka, nie do pozazdroszczenia. A jaki udział w waszym życiu mają wasi rodzice? Nie wspomniałeś o nich słowem?? A tak na marginesie....odsuń od was teściów bo zniszczą wasze życie, a z żoną idź do psychologa bo za często płacze i jak widze z byle powodu. Pozdrawiam.
napisał/a: ~gość 2007-05-14 23:42
zgadzam się z fiorino,
tylko zanim odsunieszs teściów , pódź do psychologa i powiedz jak sprawa stoi. mysłę, że on przekona Gosię, żę to dla waszego dobra!
Gosia stanowczo za dużo płacze!
ja jestem płaksa ale ona mnie przebija! koniecznie musisz jej pomóc!
pomożesz jej, pomożesz sobie!
3mam mocniuchno kciuczki!!
gratuluę córeczki!
masz 2 kobiety w domku więc moooocno o nie dbaj
napisał/a: kulka36 2007-05-16 13:52
ufff.. poruszyłes bardzo wazny temat.. kto wazniejszy mąz czy rodzice..???.Jesli zdecydowała sie wyjsc za Ciebie za mąz to sprawa powinna byc prosta... Jestescie małzenstwem i to relacjie pomiedzy wami powinny byc dobre i o to powinniscie dbac...