Łamanie_niezależnego,twórczego_myślenia_u_dzieci.

napisał/a: ~Dźwiedź" 2011-12-12 21:50
Witam.

Ponieważ pani XL nie podrzuca ostatnio żadnych dramatycznych linków to może
coś takiego.
Otóż każdy inteligentny rodzic zapewne zaobserwował zjawisko jak w tytule.
Abym był przynajmniej częściowo zrozumiany wezmę naprzykład ( moją
matematyczkę zawsze irytowało gdy ktoś prowadząc dowód jakiegoś twierdzenia
chciał się posiłkować przykładem .... tylko bez naprzykładów !!! proszę ).
Najbardziej obrazowa jest twórczość plastyczna naszych pociech.Jakże często
rodzice mówią wprost , przy swym dziecku , eee mój Zbyś to beznadziejnie
rysuje ; albo wprost do dziecka - nie ,ten obrazek jest brzydki ... kotek
inaczej wygląda ... drzwi domu są wyższe .... okna mniejsze .... a gdzie ty
widziałeś taki płot?
Czy takie zachowanie można tłumaczyć tylko prostą kalką ich wspomnień z
własnego dzieciństwa?

Ciekaw jestem czy ma kto jakie przemyślenia w tym temacie.

Pozdrawiam , Krzyś.

--
napisał/a: ~Paulinka 2011-12-12 22:04
Dźwiedź pisze:

> Ciekaw jestem czy ma kto jakie przemyślenia w tym temacie.

Ja tam nie wiem, mnie w domu raczej rzadko za coś chwalono, skupiano się
nad osiągnięciami, tak samo nikt specjalnie się nie zadręczał, jak mi
coś nie wyszło.
Miałam raczej łatkę dziecka mocno samodzielnego, które nie potrzebuje
żadnych ingerencji.
Dlatego nie czuję, że odnoszę jakieś swoje mniej lub bardziej
uzasadnione niedyspozycje na dzieci. Ja dzieci chwalę za każdy przejaw
własnej inicjatywy i inwencji, bo uważam, że pochwała jest o wiele
bardziej konstruktywna niż krytyka.
Jedyną traumatyczną rzeczą, jaką pamiętam w szkole był fakt, że
paskudnie pisałam. Od klas 1-3 obniżała mi za to nauczycielka oceny,
bardzo konsekwentnie. Dużym żalem była dla mnie gala wzorowych uczniów i
to, że tej plakietki u niej nigdy nie dostałam. I co ciekawe, mam teraz
bardzo ładny charakter pisma, w takim trochę staroświeckim stylu.
Dlatego gryzmoły mojego dziecka u mnie wywołują efekt odwrotny, ja wiem,
że jest zdolny i go nie męczę, że wyjeżdża za linię i czasem coś jest
nierówne. Dla mnie nic co moje dzieci robią, nie jest beznadziejne.


--

Paulinka
napisał/a: ~Paulinka 2011-12-12 22:11
Paulinka pisze:
Dla mnie nic co moje dzieci robią, nie jest beznadziejne.

Dla mnie wszystko... ;)

--

Paulinka
napisał/a: ~medea 2011-12-12 22:13
W dniu 2011-12-12 21:50, Dźwiedź pisze:
> Ciekaw jestem czy ma kto jakie przemyślenia w tym temacie.

Ja pamiętam, jak pani od plastyki - bodajże w piątej klasie podstawówki
- strasznie mnie skrytykowała za to, że w pracy na temat "mój wymarzony
pokój" narysowałam łóżko z baldachimem, o którym zawsze marzyłam,
naoglądawszy się kostiumowych filmów. Parsknęła wręcz i stwierdziła, że
to wstyd, żeby dwunastolatka marzyła o czymś takim. ;)

Z kolei plastyczka z przedszkolnego kółka plastycznego u mojej córki
ciągle jej coś poprawiała w pracy.

Ewa
napisał/a: ~Lebowski 2011-12-12 23:12
W dniu 2011-12-12 21:50, było cicho i spokojnie, aż tu Dźwiedź jak
pierdolnie:
> Witam.
>
> Ponieważ pani XL nie podrzuca ostatnio żadnych dramatycznych linków to może
> coś takiego.
> Otóż każdy inteligentny rodzic zapewne zaobserwował zjawisko jak w tytule.
> Abym był przynajmniej częściowo zrozumiany wezmę naprzykład ( moją
> matematyczkę zawsze irytowało gdy ktoś prowadząc dowód jakiegoś twierdzenia
> chciał się posiłkować przykładem .... tylko bez naprzykładów !!! proszę ).

Buchahaha... :))
Posilkowac przykladem przy dowodzeniu twierdzenia matematycznego?
Przeciez w matematyce dowod jest jak wynik - moze byc tylko jeden.
Albo bidula nasluchala sie czyichs opowiesci ze szkoly, albo chodzila do
szkoly bardzo specjalnej :>
napisał/a: ~Aicha 2011-12-13 01:30
W dniu 2011-12-12 21:50, Dźwiedź pisze:
> Witam.
>
> Ponieważ pani XL nie podrzuca ostatnio żadnych dramatycznych linków to może
> coś takiego.
> Otóż każdy inteligentny rodzic zapewne zaobserwował zjawisko jak w tytule.
> Abym był przynajmniej częściowo zrozumiany wezmę naprzykład ( moją
> matematyczkę zawsze irytowało gdy ktoś prowadząc dowód jakiegoś twierdzenia
> chciał się posiłkować przykładem .... tylko bez naprzykładów !!! proszę ).

Tak zupełnie OT: właśnie dziś mi się przypomniał "przykładowy przykład"
mojej pani matematyczki :)))

--
Pozdrawiam - Aicha

Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/
napisał/a: ~Dźwiedź" 2011-12-13 09:01
Paulinka napisał(a):

> Dźwiedź pisze:
>
> > Ciekaw jestem czy ma kto jakie przemyślenia w tym temacie.
>
> Ja tam nie wiem, mnie w domu raczej rzadko za coś chwalono, skupiano się
> nad osiągnięciami, tak samo nikt specjalnie się nie zadręczał, jak mi
> coś nie wyszło.
> Miałam raczej łatkę dziecka mocno samodzielnego, które nie potrzebuje
> żadnych ingerencji.
> Dlatego nie czuję, że odnoszę jakieś swoje mniej lub bardziej
> uzasadnione niedyspozycje na dzieci. Ja dzieci chwalę za każdy przejaw
> własnej inicjatywy i inwencji, bo uważam, że pochwała jest o wiele
> bardziej konstruktywna niż krytyka.
> Jedyną traumatyczną rzeczą, jaką pamiętam w szkole był fakt, że
> paskudnie pisałam. Od klas 1-3 obniżała mi za to nauczycielka oceny,
> bardzo konsekwentnie. Dużym żalem była dla mnie gala wzorowych uczniów i
> to, że tej plakietki u niej nigdy nie dostałam. I co ciekawe, mam teraz
> bardzo ładny charakter pisma, w takim trochę staroświeckim stylu.
> Dlatego gryzmoły mojego dziecka u mnie wywołują efekt odwrotny, ja wiem,
> że jest zdolny i go nie męczę, że wyjeżdża za linię i czasem coś jest
> nierówne. Dla mnie nic co moje dzieci robią, nie jest beznadziejne.
>
Witam.
To stety lub niestety polemiki między nami nie będzie.
Jedynie w kwestii brzydkiego pisania się różnimy ... zawsze pisałem brzydko
iii takoż mi zostało.A z synów jeden ma pismo po mnie a drugi ,na szczęście,
po żonie.


--
napisał/a: ~Dźwiedź" 2011-12-13 09:07
medea napisał(a):

> W dniu 2011-12-12 21:50, Dźwiedź pisze:
> > Ciekaw jestem czy ma kto jakie przemyślenia w tym temacie.
>
> Ja pamiętam, jak pani od plastyki - bodajże w piątej klasie podstawówki
> - strasznie mnie skrytykowała za to, że w pracy na temat "mój wymarzony
> pokój" narysowałam łóżko z baldachimem, o którym zawsze marzyłam,
> naoglądawszy się kostiumowych filmów. Parsknęła wręcz i stwierdziła, że
> to wstyd, żeby dwunastolatka marzyła o czymś takim. ;)
>
> Z kolei plastyczka z przedszkolnego kółka plastycznego u mojej córki
> ciągle jej coś poprawiała w pracy.
>
> Ewa

Oczywiście nigdy nie będzie tak aby 100% nauczycieli wykonywało swój zawód z
tzw powołania czyli po prostu było dobrymi nauczycielami.Ale abyśmy
przynajmniej osiągali wskaźniki bliższe 100% jak 50% to musielibyśmy znacznie
podnieść prestiż tego zawodu , a dziś od poziomu fińskiego .... to chyba
dzieli nas znacznie więcej jak morze , to raczej ocean i to ten spokojny ...
niestety.

--
napisał/a: ~Dźwiedź" 2011-12-13 09:10
Aicha napisał(a):

> W dniu 2011-12-12 21:50, Dźwiedź pisze:
> > Witam.
> >
> > Ponieważ pani XL nie podrzuca ostatnio żadnych dramatycznych linków to
może
> > coś takiego.
> > Otóż każdy inteligentny rodzic zapewne zaobserwował zjawisko jak w tytule.
> > Abym był przynajmniej częściowo zrozumiany wezmę naprzykład ( moją
> > matematyczkę zawsze irytowało gdy ktoś prowadząc dowód jakiegoś
twierdzenia
> > chciał się posiłkować przykładem .... tylko bez naprzykładów !!! proszę ).
>
> Tak zupełnie OT: właśnie dziś mi się przypomniał "przykładowy przykład"
> mojej pani matematyczki :)))
>
Czyli jednak chodziliśmy do innych szkół , chyba żeś w biolchemie była , bo w
matfizie zawsze uczyła "moja" matematyczka.

--
napisał/a: ~Qrczak" 2011-12-13 10:00
Dnia dzisiejszego niebożę Paulinka wylazło do ludzi i marudzi:
>
> Jedyną traumatyczną rzeczą, jaką pamiętam w szkole był fakt, że paskudnie
> pisałam. Od klas 1-3 obniżała mi za to nauczycielka oceny, bardzo
> konsekwentnie. Dużym żalem była dla mnie gala wzorowych uczniów i to, że
> tej plakietki u niej nigdy nie dostałam. I co ciekawe, mam teraz bardzo
> ładny charakter pisma, w takim trochę staroświeckim stylu.

Dużo ćwiczyłaś czy samo się zrobiło?

> Dlatego gryzmoły mojego dziecka u mnie wywołują efekt odwrotny, ja wiem,
> że jest zdolny i go nie męczę, że wyjeżdża za linię i czasem coś jest
> nierówne.

A jak jest zawsze koślawe, nierówne i do pisma niepodobne?
Chociaż pocieszam się, że lekarze mają zwykle paskudny charakter

Qra, ...pisma oczywiście
napisał/a: ~Qrczak" 2011-12-13 10:01
Dnia dzisiejszego niebożę Paulinka wylazło do ludzi i marudzi:
>
> Paulinka pisze:
> Dla mnie nic co moje dzieci robią, nie jest beznadziejne.
>
> Dla mnie wszystko... ;)


Taaa... freudowska omyłka...

Qra, ...albo nadmiar przeczeń
napisał/a: ~Qrczak" 2011-12-13 10:06
Dnia dzisiejszego niebożę Dźwiedź wylazło do ludzi i marudzi:
>
> Witam.
>
> Ponieważ pani XL nie podrzuca ostatnio żadnych dramatycznych linków to
> może coś takiego.

A lubisz awokado?

> Otóż każdy inteligentny rodzic zapewne zaobserwował zjawisko jak w tytule.

U siebie czy u obcych?

> Abym był przynajmniej częściowo zrozumiany wezmę naprzykład ( moją
> matematyczkę zawsze irytowało gdy ktoś prowadząc dowód jakiegoś
> twierdzenia chciał się posiłkować przykładem .... tylko bez
> naprzykładów !!! proszę ).

Matematyczka jak matematyczka ale polonistka to by się wkurzyła. Na
przykład.

> Najbardziej obrazowa jest twórczość
> plastyczna naszych pociech.Jakże często rodzice mówią wprost , przy
> swym dziecku , eee mój Zbyś to beznadziejnie rysuje ; albo wprost do
> dziecka - nie ,ten obrazek jest brzydki ... kotek inaczej wygląda ...
> drzwi domu są wyższe .... okna mniejsze .... a gdzie ty widziałeś taki
> płot? Czy takie zachowanie można tłumaczyć tylko prostą kalką ich
> wspomnień z własnego dzieciństwa?

Nie. Może mają inny obraz kotka. I w ogóle skąd mają pewność, że to kotek (a
nie wielbłąd)?
A może (to Ci się na pewno spodoba) są przekonani, że trzeba być szczerym.
Do bólu.

Qra