Kup kostkę!

napisał/a: ~czeremcha 2012-11-02 16:06
W dniu piątek, 2 listopada 2012 15:38:46 UTC+1 użytkownik Alek napisał:

> Więc czemu szmatławiec straszy prostaczków CHEMIĄ?

A kiedyś tak ładnie na ten temat pisali:

"Życie to forma istnienia białka..."

Ania
napisał/a: ~czeremcha 2012-11-02 16:07
W dniu piątek, 2 listopada 2012 15:38:46 UTC+1 użytkownik Alek napisał:

> Więc czemu szmatławiec straszy prostaczków CHEMIĄ?

No i ogólnie - bo prostaczkowie łatwi są do straszenia...

Ania
napisał/a: ~Alek" 2012-11-02 17:16
Użytkownik "czeremcha" napisał

> Więc czemu szmatławiec straszy prostaczków CHEMIĄ?

No i ogólnie - bo prostaczkowie łatwi są do straszenia...


Pretensje mam do straszycieli, bo cynicznie wykorzystują słabość
swoich czytelników. Zresztą dokładnie to samo robią... a, nieważne,
bez polityki ;P
napisał/a: ~Anai 2012-11-12 07:30
W dniu 01.11.2012 20:01, czeremcha pisze:
> Kupuję, używam i żyję. Nie zawsze chce mi się gotować rosół przez dwie godziny, żeby potem na jego bazie robić zupę.
>
> Wracając do artykułu - bulionetki są bez zarzutu Pitolenie o ilości mięsa jest tylko pitoleniem, bo ile mięsa procentowo jest w rosołowym wywarze?
>
> Ania
>

No i kto kupuje kostki dla mięsa w nich zawartego? O_o
--
Pozdrówki
Anai

***** Moje słit focie: http://infobot.pl/r/26aE *****
******* http://annape.digart.pl/digarty/ *********
"Tylko pokłady bezinteresownego skurwysyństwa mają nieograniczone
możliwości regeneracyjne."
napisał/a: ~Ikselka 2012-11-12 13:21
Dnia Mon, 12 Nov 2012 07:30:53 +0100, Anai napisał(a):

> W dniu 01.11.2012 20:01, czeremcha pisze:
>> Kupuję, używam i żyję. Nie zawsze chce mi się gotować rosół przez dwie godziny, żeby potem na jego bazie robić zupę.
>>
>> Wracając do artykułu - bulionetki są bez zarzutu Pitolenie o ilości mięsa jest tylko pitoleniem, bo ile mięsa procentowo jest w rosołowym wywarze?
>>
>> Ania
>>
>
> No i kto kupuje kostki dla mięsa w nich zawartego? O_o

Zdarzyło mi się używać w czasie, kiedy jakas katastrofa mnie dopada,
owszem. Np kiedy trzeba rozmnożyć zupę nagle
--
XL Wartością jest autentyczność wnętrza - warto być nawet chamem, ale
takim, żeby każdy szukał twego towarzystwa.
(by XL)
napisał/a: ~Anai 2012-11-12 13:36
W dniu 12.11.2012 13:21, Ikselka pisze:

>> No i kto kupuje kostki dla mięsa w nich zawartego? O_o
>
> Zdarzyło mi się używać w czasie, kiedy jakas katastrofa mnie dopada,
> owszem. Np kiedy trzeba rozmnożyć zupę nagle
>
No O.K.... każdemu się zdarza ;) a przynajmniej większości :P
Nie o to mi chodzi... Argument, że kostki są blee, bo jest w nich mało
mięsa jest dla mnie bez sensu, bo nie znam nikogo, kto kupowałby je z
myślą, że zastąpi mu ona mięso..

--
Pozdrówki
Anai

***** Moje słit focie: http://infobot.pl/r/26aE *****
******* http://annape.digart.pl/digarty/ *********
"Tylko pokłady bezinteresownego skurwysyństwa mają nieograniczone
możliwości regeneracyjne."
napisał/a: ~gosmo 2012-11-12 14:21
W dniu 01.11.2012 o 20:01 czeremcha pisze:

> Kupuję, używam i żyję. Nie zawsze chce mi się gotować rosół przez dwie
> godziny, żeby potem na jego bazie robić zupę.
>
> Wracając do artykułu - bulionetki są bez zarzutu Pitolenie o ilości
> mięsa jest tylko pitoleniem, bo ile mięsa procentowo jest w rosołowym
> wywarze?

Jakie pitolenie o ilości mięsa? U mnie mięso się rozdrabnia i wali do
zupy, aby miała jakąś wartość oprócz dostarczania tłuszczy i węglowodanów.
Ewentualnie mieli się i robi krokiety/pierogi na drugie danie. Więc jak
ktoś kupuje kostkę to w 90% przypadków zrobi jakąś bezwartościową kupę za
jej pomocą.
napisał/a: ~czeremcha 2012-11-12 16:26
W dniu poniedziałek, 12 listopada 2012 14:21:00 UTC+1 użytkownik gosmo napisał:

> Jakie pitolenie o ilości mięsa? U mnie mięso się rozdrabnia i wali do
> zupy, aby miała jakąś wartość oprócz dostarczania tłuszczy i węglowodanów.
> Ewentualnie mieli się i robi krokiety/pierogi na drugie danie. Więc jak
> ktoś kupuje kostkę to w 90% przypadków zrobi jakąś bezwartościową kupę za
> jej pomocą.

Mało wiesz o kupach... I równie mało o zupach

Nie każdy musi mieć mięso w zupie i w drugim. Chyba, że zupa jest jednogarnkowym obiadem. Ba - nie każdy musi jeść mięso codziennie...

A wielu zup z mięchem to ja sobie w ogóle nie wyobrażam...

Ania
napisał/a: ~Ikselka 2012-11-12 20:20
Dnia Mon, 12 Nov 2012 07:26:38 -0800 (PST), czeremcha napisał(a):

> A wielu zup z mięchem to ja sobie w ogóle nie wyobrażam...

A jakich?
--
XL Wartością jest autentyczność wnętrza - warto być nawet chamem, ale
takim, żeby każdy szukał twego towarzystwa.
(by XL)
napisał/a: ~gosmo 2012-11-13 09:53
W dniu 12.11.2012 o 16:26 czeremcha pisze:

> Mało wiesz o kupach... I równie mało o zupach

Masz rację, pierwszego nie próbowałem, drugiego... jadam codziennie, ale
nie czyni mnie to ekspertem, to prawda.

> Nie każdy musi mieć mięso w zupie i w drugim. Chyba, że zupa jest
> jednogarnkowym obiadem. Ba - nie każdy musi jeść mięso codziennie...
>
> A wielu zup z mięchem to ja sobie w ogóle nie wyobrażam...

A widzisz... bo jesteś kobietą i faktycznie w Twoim przypadku masz rację,
mięso nie musi być codziennie. Dla mężczyzny, którego 40% (przeciętnie tak
właśnie jest) suchej masy (czyli po odjęciu wody) to mięśnie ma ogromne
znaczenie to czy to mięcho się w zupie znajdzie :). Wy tych mięśni macie
circa 25%, a więc różnica jest ogromna. I dlatego wystarcza Wam "dyniowa"
z grzankami a my musimy wpierdzielić jeszcze "stjeka" po takiej przystawce
:) W końcu komórki mięśni na okrągło się wymieniają i oprócz węglowodanów
niezbędne są nam dużo bardziej niż Wam białka, których najlepszym źródłem
(najlepiej przyswajalne) są w mięsach, rybach i innych nabiałach.
napisał/a: ~czeremcha 2012-11-13 10:59
W dniu poniedziałek, 12 listopada 2012 20:21:38 UTC+1 użytkownik Ikselka napisał:

> A jakich?

Chociażby wspomnianej niżej dyniowej.

Poza tym - wzbogaciłam sobie "repertuar" o mnóstwo zup wg przepisów z książek anglojęzycznych, a tam bardzo często zupy robione są na bulionie warzywnym, bez mięsnego posmaku. I na przykład tamtejsza ziemniaczana to coś zupełnie innego niż nasza kartoflanka.

Ania
napisał/a: ~czeremcha 2012-11-13 11:07
W dniu wtorek, 13 listopada 2012 09:53:30 UTC+1 użytkownik gosmo napisał:

> I dlatego wystarcza Wam "dyniowa"
> z grzankami a my musimy wpierdzielić jeszcze "stjeka" po takiej przystawce

To ty myślisz, że ja nie jem drugich dań?

Wiem, że są domy, gdzie obiady składają się z jednego dania i na przemian jest to albo zupa, albo drugie, ale my jemy akurat obiady dwudaniowe. Tyle, że staramy się je komponować z głową.

I - albo tak jak dziś - mamy gęstą grochówę, a na drugie - makaron zapiekany z jabłkami, albo - szczawiową i kotlet z ziemniakami i surówką.

Nawet mój mąż nie chciałby zupy z mięsem a na drugie dajmy na to gulaszu...

Poza tym - źródłem białka jest nie tylko mięso.

I nie każdy jest drwalem - siedzący przy komputerze mężczyzna nie potrzebuje więcej mięsa niż siedząca przy komputerze kobieta.

Ania